Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
"Robin Hood: Książę złodziei" - K.Reynolds (1991)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Film
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 3:25, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Szymon napisał:
Saburzanka napisał:
Możemy zrobić wybory drugosortowe z aktorami wysupłanymi z epizodów. świetny pomysł! Ale Ty, Szymonie, tym razem przygotujesz odpowiedni wątek. Zgadzasz się?


W sumie to niegłupi pomysł stworzyć wątek poświęcony epizodom Smile Jak dla mnie rządzi stary więzień z Arturem, kuzyni Sparrow, no i oczywiście niezapomniany balwierz - konował z koszmarnego snu szeryfa Smile


SIC! Uważam, że typowanie epizodów ma najsensowniejszy ... sens w RoS! Wink W najgorszych odcinkach epizody są perełkami! ('Pretendent', 'Zdrada'. etc.). A w najlepszych odcinkach najgorsze epizody bywają wciskane na siłę (np. 'Szeryf z Nottingham'). Epizody to nieraz klejnoty w najbardziej wycyzelowanej oprawie. Na gorąco pamiętam właśnie te epizody, który Ty podałeś - wypisz, wymaluj! A jest ich mrowie. Imię ich legion!!! Można wybrać najlepsze i najgorsze plus nagrodzić lub skopać aktorów i scenarzystów tych miodzików / dziegcików.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 11:31, 23 Wrz 2010    Temat postu:

A wracając do tematu z bocznych, ale ważnych Wink ścieżek - niezła dyskusja robinowo-costnerowa się tu wykluła.

Mamoń napisał:
"Ksiażę złodziei" to najgorsza z możliwych ekranizacja przygód RH. Przede wszystkim Costner pasuje do tej roli jak pięść do nosa. No i ckliwa muzyczka Adamsa.
Dryden napisał:
Szeryf Allana Rockmana był groteskowy. Jakoś nie powalił mnie na kolana. Nickolas Grace był bardziej subtelny, zabawniejszy, w ogóle - lepszy. Bardziej odpowiada mi ta wersja szeryfa. Generalnie każdy aktor RoS był lepszy od odpowiednika w „Księciu złodziei”.
Giefreg napisał:
Ja tam za Kevin Hoodem nigdy nie przepadałem. Film widziałem może ze dwa razy i jakoś wracac do niego nie mam ochoty, choć pamiętam, że szeryf był całkiem w porządku (w sensie: dobrze zagrany ) .

Są o wiele gorsze ekranizacje. "Księcia złodziei" widziałam w dzieciństwie (szkolna wycieczka do kina chyba, potem gdzieś jeszcze) i - co dziwne teraz dla mnie - podobało mi się. Ostatnio to leciało w telewizji, ale uciekłam przed dziełkiem, gdzie pieprz rośnie (do kuchni). Adamsem się zachwycałam niegdyś w tej piosence <paw po podłodze podreptał>.. I piękną, niebanalną Marion o spiralkowatej koafiurze też się zachwycałam. I szeryfem. Allan Rickman to bardzo dobry aktor jest! O wiele bardziej groteskowy jest szeryf z ostatniej produkcji BBC. Obejrzałam ostatnio costneriadę w małych fragmentach i - dokładnie tak - nie mam ochoty do tego wracać ponownie w całości.

mrSin napisał:
Film wyraźnie inspirowany RoS i bardzo dobrze. Świetny klimat, nutka żartu, doborowi aktorzy i niezgorszy scenariusz. Czego chcieć więcej?

Może .... niehollywoodzkiej sieczki, nawet tej z najlepszego ówczesnego źródła? Niektórzy aktorzy świetni, ale większość o amerykańskim posmaczku masowym, czego nie trawię w grze aktorskiej. W ogóle nie jestem w stanie spożywać takich produkcji (mogę raz na jakiś czas w wyjątkowych przypadkach, ale mam potem niestrawność). Choć przyznaję, że akurat produkcja książęco-złodziejska była niezła jak na amerykańsk film przygodowo-historyczny. Byłoby OK, tylko że to historia, przygoda, makabreska i humorek w stylu Hhhameryki, więc nie dla mnie. Są ludzie, którzy nie trawią takiego kotleta, choćby dobrze przygotowanego, w miarę świeżego i dobrze przyprawionego. Ot, co!

Mamoń napisał:
A "Książę Złodziei" to w zasadzie komedia. Właśnie sobie robię małe przypomnienie . Mnóstwo kiczowatych hollywoodzkich scen romantycznych, nie wiadomo po kiego wała dodana wiedźma, groteskowa scena śmierci Szeryfa (gdyby zrobił to Tarrantino łyknąłbym, ale w tym wydaniu... rozpacz!) Poza tym rola banity tak pasuje Costnerowi jak świni siodło, więc nie ma o czym gadać.
Ninon napisał:
I jakieś to takie dziwne było, to jakby "miasteczko" w lesie. Te wszystkie mosty, domy na drzewach... Zwykły obóz to zbyt przyziemna rzecz dla Hollywoodu? Ech.

Z wyżej wymienionych powodów jest to komedia niestrawna i nie śmieszyłaby mnie wcale, a raczej straszyła. Serialek wieloodcinkowy "Nowe przygody Robin Hooda" z dwoma aktorami grającymi głównego bohatera to też ma być komedia niby. To już dowcip ekstremalny, a "Książę złodziei" prezentuje wersję light. Tego typu dowcipów i smaczków mam jednak po dziurki w nosie. Generalnie, szczyty szczytów z miasteczkiem banitów i próbą skonsumowania małżeństwa szeryfa z Marion, ale przebijane w ostatnich produkcjach telewizyjnych i to ... brytyjskich (zgroza zgróz!!!). Nie mam słów na opisanie zniesmaczenia wywołanego udziałem w tym paskudnisku BBC tak świetnego aktora, jak Richard Armitage. Mamoń, jak pięknie podsumowałeś Kevina Fast Fooda Hooda Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Ailleann

Gość


PostWysłany: Czw 12:13, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Saburzanka napisał:
Nie mam słów na opisanie zniesmaczenia wywołanego udziałem w tym paskudnisku BBC tak świetnego aktora, jak Richard Armitage.


Przestańże mi bezustannie ciacha podbierać! Very Happy
Powrót do góry

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 12:44, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Ailleann napisał:
Saburzanka napisał:
Nie mam słów na opisanie zniesmaczenia wywołanego udziałem w tym paskudnisku BBC tak świetnego aktora, jak Richard Armitage.


Przestańże mi bezustannie ciacha podbierać! Very Happy


Mówisz o tym skórzanym guyu z przyczernionymi powiekami?




Tu w całej okazałości:
[link widoczny dla zalogowanych]
W tej roli jako ciacho odpada, choćby nie wiem iloma mieczami wywijał i zupełnie nagusieńki zbroję na skórę własną nakładał (uff, to była jazda - ale templariusze w RoS nakładali ciężkie hełmy prosto na łeb Wink ).

No, niestety! Rysiek Armitage starał się wielce i przemyślał rolę Guya z Gisbourne dogłębnie, ale jak można grać w takim kisielu?

A może to ciacho też Ci chciałam podebrać? Tu Guy w wersji znanej z "Księcia Złodziei".



Zagrzybisty koń, nieprawdaż?

A tu już pełny odlot Michaśka Wincotta w elficko-diaboliczne przestworza :



Hm, jak na razie ciach nie konsumujemy, tylko oglądamy zza szyby. Nawet ich nie powąchamy ani okruszków nie schrupiemy. Więc się pomieścimy przy forumowym stole.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Ailleann

Gość


PostWysłany: Czw 12:50, 23 Wrz 2010    Temat postu:

I całe szczęście, że się pomieścimy. Very Happy
Zgadzam się co do Ryśka. A Wincotta zawsze lubiłam i wincottowego Guya zawsze mi było żal.
Powrót do góry

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 13:08, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Ailleann napisał:
I całe szczęście, że się pomieścimy. Very Happy
Zgadzam się co do Ryśka. A Wincotta zawsze lubiłam i wincottowego Guya zawsze mi było żal.

Wincotta nie kojarzę z niczego innego poza rolą Guya z "Księcia złodziei". Zaraz jednak sprawdzę jego filmografię.

Też mi było go żal - bardziej niż Guya w wykonaniu Armitage'a z tych urywków serialu BBC, które byłam w stanie obejrzeć.* W końcu Guy z lat 90. paskudnie skończył z ręki tzw. opiekuna. Tak mnie zachęciłaś, że zaraz poszukam sobie tej costneriady, żeby obejrzec Guya.

Nie wydaje Ci się, że Guy Wincotta ma w sobie coś z de Carnaca? Kryształowo modelowaną szczenę Wink Rzeźbiarską i diablo, diablo męską. Oczy ma zupełnie inne jednak - dziwne, szparkowate, skośnawe, jakoś takoś niewymiarowe, ale pociągające. Ale to zupełnie inny charakter niż de Carnac. Biedny młodzian!

* Ty to jesteś uczestniczką maratonu robinowohoodowego (2009) chyba, prawda? Polecasz jakieś sceny - mimo wszystko - z udziałem Armitage'a? Kurka, nie trawię tego jego looku!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Ailleann

Gość


PostWysłany: Czw 13:22, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Szczena, jak szczena, ale ten głos Smile
Co do armitażowego Guya - aktorsko na pewno wypadł najlepiej ze wszystkich i bardzo, BARDZO nie pasował do reszty badziewnej obsady, ale cóż, wszyscy popełniają błędy - co np Christopher Lee robił w serialu z fryzjerczykowatym Matthew Porettą jako Robinem, hę?

Jeśli jakieś sceny godne polecenia mi się przypomną - dam znać w odpowiednim temacie, albowiem ten, jak sądzę, nadal poświęcony jest "Robinowi" z Costnerem. Wink
Powrót do góry

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Szymon

Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Czw 13:39, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Wincott, szpec od czarnych charakterów, wystąpił jako Rochefort w badziewnej ekranizacji Trzech muszkieterów z Kieferem Sutherlandem i Charlie Sheenem (nota bene Tim Curry grający kardynała Richelieu przypomina trochę Nickolasa Grace'a, a przynajmniej stara się pod niego grać, choć jego Richelieu jest bardzo groteskowy, ale nie zmienia to faktu, że Tim Curry to dobry aktor), a także w "1492: Odkrycie raju" w reżyserii twórcy najnowszego "Robin Hooda" (jak to się wszystko ze sobą ładnie wiąże Smile ).
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 13:45, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Szymon napisał:
Wincott, szpec od czarnych charakterów, wystąpił jako Rochefort w badziewnej ekranizacji Trzech muszkieterów z Kieferem Sutherlandem i Charlie Sheenem (nota bene Tim Curry grający kardynała Richelieu przypomina trochę Nickolasa Grace'a, a przynajmniej stara się pod niego grać, choć jego Richelieu jest bardzo groteskowy, ale nie zmienia to faktu, że Tim Curry to dobry aktor), a także w "1492: Odkrycie raju" w reżyserii twórcy najnowszego "Robin Hooda" (jak to się wszystko ze sobą ładnie wiąże Smile ).


Dzięki! Jesteś prawie boski! Aj, forumowy Gulnarze, czarodzieju RoSowy!

No to go widziałam w jednym i drugim filmie, ale nie zapamiętałam. Czyli wystąpił z Owenem z Clun w jednej produkcji! Szkoda, że nie znalazłam linka jakowegoś do wideo w sieci, bo miałam ochotę zapoznać się z tak zachwalaną przez Ciebie rolą Cottona!
Tim Curry włazi w skórę naszego wielkiego szeryfa? O rety! Wiem, że ktoś tam dobrze grał rolę wspaniałego kardynała, ale już szczegółów nie pomnę.

A jak Ci się podoba rola Wincotta w "Księciu złodziei"? A Allan Rickman za szeryfa ma u Ciebie punkty dodatnie czy ujemne? Może coś o włoskonazwiskowej Marion dodasz? Słucham uważnie!
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Szymon

Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Czw 14:22, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Saburzanka napisał:
Czyli wystąpił z Owenem z Clun w jednej produkcji! Szkoda, że nie znalazłam linka jakowegoś do wideo w sieci, bo miałam ochotę zapoznać się z tak zachwalaną przez Ciebie rolą Cottona!


Nie, nie - Cotton wystąpił w konkurencyjnym filmie "Kolumb odkrywca" z Rachel Ward jako królową Izabelą, a Wincott w filmie z Depardieu i Sigourney Weaver.

A 'Książę złodziei"? Zdziwisz się, ale ja ten film uwielbiam, głównie z powodu sentymentu - miałem w dzieciństwie okres, tuż po pamiętnej projekcji RoS w 1991 r., kiedy piłowałem "Księcia złodziei" codziennie. Widziałem go jakieś 100 razy, więcej może nawet, i swojego czasu znałem go na pamięć, w tym każdy dialog, ujęcie i odgłos ze ścieżki dźwiękowej Smile Co do Costnera, to może rzeczywiście wydawać się mało odpowiedni do roli Robin Hooda, ale pamiętajmy, że wówczas Costner był u szczytu kariery i grał bardzo dobre role (choćby "JFK" Stone'a, czy "Doskonały świat" Eastwooda).

To co najbardziej podoba mi się w tym filmie to scenariusz (akcja nie zwalnia ani na sekundę) oraz znakomicie dobrane role szeryfa, Azeema, Marian i brata Tucka (świetna, pełna humoru scena pierwszego spotkania banitów z rubasznym zakonnikiem). Film trzyma w napięciu - zwłaszcza w scenie egzekucji syna Małego Johna, kiedy Robin interweniuje z łukiem w ręku. W pamięć zapada również wielka, spektakularna scena najazdu Celtów na obóz w Sherwood, efektowny pojedynek Robina z Małym Johnem vel kapitanem Godwyn i Marian odpływająca łodzią we mgle. Wiem, że to wszystko hollywoodzkie, patetyczne i ociekające ketchupem, ale ja to traktuję jako tzw. "dobrodziejstwo inwentarza" Wink

Co do muzyki - jak na hollywoodzkie standardy daje radę. A Michaela Kamena (nieżyjącego już zresztą) cenię sobie zwłaszcza za współpracę z Pink Floyd (albumy The Wall, The Final Cut i genialny The Division Bell). Warto również wspomnieć o dwupłytowym, koncertowym wydawnictwie z Metallicą.


Ostatnio zmieniony przez Szymon dnia Czw 14:28, 23 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Grzegorz

Dołączył: 25 Mar 2017
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Police
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Śro 16:59, 11 Paź 2017    Temat postu:

Kevin Costner jako Robin - beznadziejny. Co do filmu za bardzo mi się nie podobał. Jednak seriale są lepsze od wersji filmowych dot. Robin Hooda.
Obejrzałbym sobie ten serial Robin Hood BBC ale obecnie nie leci na żadnym kanale. Obejrzalem kiedyś kilka odcinków i nie jest zły.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Elfica

Administrator
Dołączył: 06 Wrz 2006
Posty: 1386
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Nie 18:00, 15 Paź 2017    Temat postu:

Obejrzałam i ja po raz kolejny "Kevin Hooda", z nadzieją na nową przygodę. Ostatnio oglądałam go około 10 lat temu, więc nic nie pamiętałam i liczyłam na dobrą rozrywkę Smile
Nie jestem przeciwniczką innych niż RoS ekranizacji, jestem fanką postaci Robin Hooda w ogóle i im więcej ekranizacji tym chyba lepiej, choć niektóre mijam bez zachwytu, nad czym ubolewam...

"Robin Hood: Książę złodziei" to w mojej interpretacji, film przygodowy z licznymi elementami komedii. W sam raz dla całej rodziny z dziećmi, tuż po niedzielnym obiedzie. Wesoło, przygodowo, familijnie... Nie mówię, że źle, ważne co akurat i komu w danym momencie potrzebne. Jeśli przygoda i rodzinna atmosfera - to będzie w sam raz Smile

Przez cały film odnosiłam jednak wrażenie przygody z Indianą Jonesem, a nie z Robin Hoodem. Ta muzyka, te ujęcia i kolory, nawet gra aktorska... jak w Indianie. Troszkę inna fabuła - to by była główna różnica Smile
Dużo "zapożyczeń" z RoS, ale to już wiemy (Azeem/Nasir, Much, tak samo lekko opóźniony syn młynarza, tekst Robina: John Mały? A może powinienem Cię nazywać Mały John?).
Nie mam nic do Azeem'a, sympatyczna postać, ale jak wykonywał cesarskie cięcie na żonie Małego Johna to włączyła mi się (ten jedyny podczas oglądania raz) porównywarka do RoS i zagrzmiało we mnie - profanacja!
A porównywarka nie pracowała u mnie podczas oglądania tak jak zazwyczaj ponieważ cały czas podświadomie byłam z Indianą Jonesem Smile

I znów, to czego brakuje mi w niektórych ekranizacjach - pochodzenia przydomku Hood - film nic nie wyjaśnia w tej kwestii. Żadnego kaptura w filmie nie widać, kilka razy ktoś Kevina nazywa Robin Hoodem, ale dlaczego - nie wiadomo.

Rola szeryfa nie zrobiła na mnie wrażenia, za to Guy wypadł świetnie, w dodatku na tle wszystkich innych postaci. Slater, jak już tu kilkakrotnie wspomniano, to również mocna postać filmu i dodatkowo od siebie przyznam, że atrakcyjny gość, przyjemnie popatrzeć Smile
Mały John zawiódł mnie wyglądem najbardziej, duży pan, nieco przy kości z różowymi polikami. Pasowałby mi bardziej do roli świętego Mikołaja ewentualnie jakiegoś rubasznego typa...
A sam Kevin bez polotu, ładny facet, dobrze wygląda jako Robin. Mnie nie przeszkadza w tej roli, ale mamy tu na forum ewidentnie wielu jego przeciwników Smile

Najmocniejsza dla mnie scena to brat Tuck, który, dla większego ciężaru, wciska w ramiona wielebnego worki ze złotem i wypycha go przez okno zamku Nottingham, uprzednio dorzucając jeszcze, jak to nazwał "trzydzieści srebrników" za granie na dwa fronty. Ładne ujęcie jak wielebny leży rozpłaszczony na dziedzińcu, a wokół niego rozsypane monety...

Podsumowując: familijny Robin Hood.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
gieferg

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pon 11:51, 06 Kwi 2020    Temat postu:

Cytat:
Nieprawda! Marion (a raczej Marian) nie jest żadną członkinią bandy w "Księciu złodziei".


No nie jest. Ale w jednej scenie jest "ninja-assassin" co ma się nijak do całej reszty wystepu tej postaci w filmie.

Rickman i muzyka to jedyne powody dla których DVD z tym filmem stoi na mojej półce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Film Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin