Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
Wrażliwość pana G., czyli jak nie powinna wyglądać dysputa
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Ogólnie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Cukiernia ciast trujących

Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: boczna odnoga czasu

PostWysłany: Pon 12:55, 08 Sty 2007    Temat postu:

Cytat:
No dziewczyna byla oryginalna, w końcu przestała wyć i cokolwiek powiedziała...choć wybieranie Gisbourna na powiernika swych problemów sercowych to niefart jak byk..


Dla mnie scena, gdy Mildred dzieli się swą rozpaczą z Gisburne'em, to jeden z niewielu momentów, które pokazują sir Guya w świetle odmiennym niż zwykle - tak jak Mildred nie zna go od strony najbardziej bezlitosnej i okrutnej. Oto krzyżują się spojrzenia dwojga ludzi w jakiś sposób zależnych od szeryfa, do którego czują niechęć. Oboje są uwięzieni w swojej upokarzającej sytuacji, stąd w momencie gdy dostrzegają to podobieństwo, rozumieją się zapewne doskonale. Z pewnością dla Guya to są rzadko osiągalne wyżyny empatii. Gdyby w tym wytrwał a małżeństwo szeryfa i Mildred doszłoby do skutku, nauczyłby się zapewne, jak być idealnym powiernikiem damy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
eRemita

Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pon 15:34, 08 Sty 2007    Temat postu:

[quote="Cukiernia ciast trujących"]
Cytat:
Z pewnością dla Guya to są rzadko osiągalne wyżyny empatii.


Czadowe stwierdzenie. W jego przypadku wiekszość sensownych wypowiedzi czy reakcji to wyżyny jego możliwości.

[quote="Cukiernia ciast trujących"]
Cytat:
Gdyby w tym wytrwał a małżeństwo szeryfa i Mildred doszłoby do skutku, nauczyłby się zapewne, jak być idealnym powiernikiem damy.

Nie sądzę, postać Gisbourne'a była tak skonstruowana, ze nie stac go było na litość czy dyskrecje wobec kogokolwiek. Ale... fakt. Ten moment to chwila ze się prawie wierzy Gisbournowi. Że rozumie o czym mówi Mildred.

Ostatnio dla przypomnienia [dorby powod jak kazdy inny] obejrzalam ten odcinek. To chyba jedyny odcinek kiedy banici zostali skutecznie wykiwani przez szeryfa. Raz w wozie z posagiem byly tylko ciuchy, drugi raz - kamienie. Czyli jednak rownowaga nawet w takim serialu jak RoS musi byc Smile

Pozdrawiam Smile

eRe
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Trufla

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pon 21:13, 08 Sty 2007    Temat postu:

Cukiernia napisała:
Cytat:
Z pewnością dla Guya to są rzadko osiągalne wyżyny empatii. Gdyby w tym wytrwał a małżeństwo szeryfa i Mildred doszłoby do skutku, nauczyłby się zapewne, jak być idealnym powiernikiem damy.


Myślę, że za bardzo się wczułaś i idealizujesz Gisbourna...kurde bylo widać ewidentnie, że dziewczyna się wywnętrza a w Gisbournie zero współczucia było...ot kolejny rozkaz szefyfa do wykonania...i tyle.

Nie ma co z Gisbourna robić powiernika uczuć damy, był taki jaki był i za to go kochamy Twisted Evil

Jaka empatia...bylo widać, że Gisbourne ma w nosie szlochy i nawet wzniosłe myśli o miłości...
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Cukiernia ciast trujących

Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: boczna odnoga czasu

PostWysłany: Pon 22:30, 08 Sty 2007    Temat postu:

Cytat:
idealizujesz Gisbourna...

A może to Ty upraszczasz?

Cytat:
kurde bylo widać ewidentnie. że dziewczyna się wywnętrza a w Gisbournie zero współczucia było..


"Wiesz co, Ośle? Czasami nie wszystko widać na pierwszy rzut oka." Wink

Cytat:
Nie ma co z Gisbourna robić powiernika uczuć damy, był taki jaki był i za to go kochamy


Spoko. Nie pisałam wszak Nowej Bezdyskusyjnej Interpretacji postaci sir Guya. Smile
Wyłapywanie znaczeń niebezpośrednich stanowi przecież niemały procent przyjemności z oglądania filmu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Adam Bell

Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sherwood

PostWysłany: Pon 22:36, 08 Sty 2007    Temat postu:

Cukiernia ciast trujących napisał:
Dla mnie scena, gdy Mildred dzieli się swą rozpaczą z Gisburne'em, to jeden z niewielu momentów, które pokazują sir Guya w świetle odmiennym niż zwykle...


Dokładnie! Myślę, że Gisburne w tym momencie dobrze wiedział co czuje Mildred. Przecież przez tyle lat musiał się płaszczyć przed szeryfem, który traktował go bardzo przedmiotowo. Uważam, że nie był do końca taki zły (co obrazuje właśnie ta scena). Był taki, jaki musiał być! Kim byłby jakby nie szeryf?? Pewnie nikim. Pomimo, iż szeryf „daje” mu władzę, bardzo go nienawidzi. Trwa jednak przy nim, ponieważ jest to jego jedyna gwarancja na „lepsze” życie… Niestety Gisbourne nie należy do osób umiejących samodzielnie działać. Szeryf doskonale to wykorzystuje i robi z niego wiernego sługę, którego wielokrotnie mocno poniża. Myślę, że po ślubie z Mildred postąpiłby dokładnie tak samo z nią jak z Gisbournem. Byłaby jego służąca, którą pomiatałby przy każdej okazji… Wydaje mi się, że Guy właśnie to widział i rzeczywiście możemy powiedzieć, że w tym właśnie momencie zobaczyliśmy Go w świetle odmiennym niż zwykle…
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Sarak

Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 23:14, 08 Sty 2007    Temat postu:

Cytat:
Myślę, że za bardzo się wczułaś i idealizujesz Gisbourna...

Myślę, że za bardzo szufladkujesz Gisburne'a. Nie pamiętasz podbojów sercowych tego nieokrzesanego macho kilka odcinków później? Toż to były ewidentnie wyżyny uczuć miłosnopodobnych. Very Happy
Cytat:
...a w Gisbournie zero współczucia było

Ja tam widziałem pod tą blond kopułą mały impulsik. Coś w stylu:"Probably love or something of the kind". Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Trufla

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Wto 11:13, 09 Sty 2007    Temat postu:

Cukiernia napisała:
Cytat:
"Wiesz co, Ośle? Czasami nie wszystko widać na pierwszy rzut oka."



A moze to ty jesteś osłem wyobrażając sobie nie wiadomo co? Evil or Very Mad
Nie musisz mnie pouczać że nie wszystko widać na pierwszy rzut oka. To, ze jestem prostakiem z lasu to nie znaczy, że nie myślę Evil or Very Mad


Możemy sobie wyobrażać nawet, że szefyf kochał Robin Hooda bo błysku w oku w odcinku bleble ...oczywiscie nikt nam tego nie zabroni...jesli chcecie doszukiwac sie wspołczucia w Gisbournie to ok.

Dla mnie był jednak postacia, która sie nie wruszała nawet własną chorą matką, którą odepchnął chcąc ukraść świętość z kaplicy, a dopiero jakąś tam zakochaną małolatą.

Teraz wszyscy pobiegną do kompów włączą film i będą stopować na scenie wyznania doszukująć się lez w oczach Gisbourna Twisted Evil

Sarak napisał:
Cytat:
Nie pamiętasz podbojów sercowych tego nieokrzesanego macho kilka odcinków później? Toż to były ewidentnie wyżyny uczuć miłosnopodobnych.


Czym te ewidentne wyżyny uczuć się objawiły?
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Ailleann

Gość


PostWysłany: Wto 12:24, 09 Sty 2007    Temat postu:

Truflo, sądzę, że zbyt jednoznacznie postrzegasz bohaterów serialu. To, że Gisbourne zazwyczaj- aczkolwiek nie zawsze, zachowuje się jak osobnik kompletnie wyprany z wszelkich pozytywnych uczuć, nie oznacza, że ich wcale nie posiada- być może nie potrafi ich okazać, wstydzi się, uważa, że mu nie wypada, obawia się, że Szeryf go wyśmieje, itepe, itepe. Nie róbmy z Gisbourne'a cyborga. Serial byłby strasznie płytki, a bohaterowie przeraźliwie nudni, gdyby tak ich trzask, prask, zaszufladkować, jak to już Sarak zauważył. Owszem, nie ma sensu przypisywać Guyowi wspinania się na wyżyny intelektu, co to, to nie Wink
Natomiast już w kilku tematach na forum, poruszana była kwestia, że Gisbourne wcale nie jest takim typowym czarnym charakterem- jego nieudolność i nieustanny pech wzbudzają wręcz sympatię. Guy to chłopiec do bicia, spragniony kariery, szacunku i władzy, ale kompletnie nie potrafiący sobie poradzić z otoczeniem- co nie znaczy, że jest aż tak zepsuty jak De Reinault.
Poza tym, twórczość, gdzie bohaterowie są wyłącznie dobrzy, albo źli i nigdy nie wychodzą poza jeden schemat, to bajki dla bardzo, bardzo małych dzieci. My chyba wolimy bajki nieco bardziej skomplikowane, n'est-ce pas?
Powrót do góry

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Sarak

Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Wto 13:35, 09 Sty 2007    Temat postu:

Cytat:
Możemy sobie wyobrażać nawet, że szefyf kochał Robin Hooda
Tak daleko moja wyobraźnia jeszcze nie dotarła.Smile
Cytat:
jesli chcecie doszukiwac sie wspołczucia w Gisbournie to ok.
Powiedzmy, że próbuję doszukać się nici zrozumienia.
Cytat:
Dla mnie był jednak postacia, która sie nie wruszała nawet własną chorą matką, którą odepchnął
A to łobuz jeden. Może miał jakieś powody? Confused
Cytat:
Teraz wszyscy pobiegną do kompów włączą film i będą stopować...
Zarażony Twoją skromnością z innego tematu, powiem tylko, że nie muszę. Znam w tym serialu każde mrugnięcie powieką.
Cytat:
Czym te ewidentne wyżyny uczuć się objawiły?
Choćby uratowaniem od rzezi rodziny de Talmont. Dla Gisburne'a było to niecodzienne dokonanie. Nie wspominam nawet o porzuceniu służby u ukochanego Szeryfa. Very Happy Tu nasz lowelas to już przesadził w swoich amorowych uniesieniach. Wink

A tak w ogóle to luzik. I obejrzyj Shreka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
eRemita

Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Wto 13:54, 09 Sty 2007    Temat postu:

Pax, pax Brethen! Ale czad, tu ludzie tez sie kłócą... ;-P A myśłałam że tylko na Freha skaczą sobie do gardeł ;-P

A mówiąc powaznie, to każdy odruch "uczuciowy" naszego słodkiego Sir Guya byl podyktowany li tylko egoizmem. Uratowanie rodziny de Talmond? Chodziło tylko o zaliczenie Sary, o poslubienie jej - jak to deklarował juz po jej porwaniu, ale przede wszystkim kierowal się pożądaniem - czystym egoistycznym pożądaniem, bez zwracania uwagi na to co sobie "wybranka serca" bądź innego organu o tym mysli. Podobnie, a moze jeszcze gorzej bylo z Jennet z Elsdon; ona dała mu kosza, to on doprowadzil do jej procesu o czarownictwo. Bardzo romantyczne, prawda?

To tyle jesli chodzi o jego odruchy miłosne Wink

PS. A jesli chodzi o uwolnienie się od szeryfa to... coz - egoistyczny chlopiec do bicia tez moze miec dosc bycia popychadlem, co wcale nie czyni z niego dobrego czlowieka. Postac jest ciekawie skonstruowana, jednak z wyraznym przechyleneim w strone bycia 'brzydką siostrą " z "nieświętej Trójcy".
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Cukiernia ciast trujących

Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: boczna odnoga czasu

PostWysłany: Wto 14:40, 09 Sty 2007    Temat postu:

Oto właśnie cała różnica.
Błysk zrozumienia u Guya słuchającego słów Mildred zrodził się z dostrzeżenia przezeń podobieństwa ich sytuacji. Zapewne nie byłby on tak wrażliwy na jej nieszczęście, gdyby sam nie zaznawał podobnego losu. Stąd może chwilowe pokrewieństwo dusz, stąd u niego pomieszanie, milczenie i uwaga skupiona - co jakże nietypowe - na kimś innym niż on sam. Gdyby to działo się w innym uniwersum, to mógłby być początek jakiejś jego przemiany.

Inne kontakty Gisburne'a z niewiastami zdradzają, jak bardzo pragnął miłości. Ale równie mozno pokazują - jak słusznie powiada eRemitka - jego egoizm, potężną (i poranioną nieco) miłość własną i klapki na oczach. Wobec Sary miał przynajmniej względnie uczciwe zamiary, ale wobec Jennet? Historia ocalenia de Talmontów niesie w sobie pewien powiew romantyzmu. Ot, jakby sir Guy nasłuchał się pieśni bardów, ale przy wprowadzaniu tego w życie zapomniał, że sam musiałby być wpierw rycerzem bez skazy, żeby ocalona wybranka rzuciła mu się na szyję i omdlewająco skłoniła głowę, mówiąc "jam twoja, rycerzu" Wink.

@ Trufla
Cytat:
I obejrzyj Shreka.

Sarak ma rację.
No i po cóż ja miałabym chcieć Cię obrazić? Jak mogłaś tak pomyśleć?
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Trufla

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Wto 16:11, 09 Sty 2007    Temat postu:

Ailleann napisała:
Cytat:
Truflo, sądzę, że zbyt jednoznacznie postrzegasz bohaterów serialu.


Nie sądzę mam jednak zdanie na temat Gisbourna, który owszem jest pokrzywdzonym dzieckiem, odepchniętym przez tatusia, potem służba u złego szeryfa...gdzieś tam przeżywa wahania. Ale nie ma co u niego doszukiwać się współczucia dla jakiejś smarkuli...bo mówilismy o tej scenie chyba, nie? Zabijał i był bezwzględny.
Uważam tylko, że nie współczuł Mildred, widziałam tą scene nie raz, aktor nie miał na twarzy wspólczucia, a tego co tam mogło świtać postaci Gisbourna głeboko w duszy to juz nasze dywagacje.

Sarak - Gisbourne uratował Sare i jej rodzinę dla własnych celow, poządał kobiety...to, że innych Żydów nie ostrzegł świadczy samo o sobie i nie czyni z niego człowieka o szlachetnym sercu.

A Shreka oglądałam i niecierpię tej bajki jak i wszystkich nowoczesnych disneyowskich gniotów...wolę klasykę Twisted Evil
Czarownica ma być czarownicą, książę ksieciem a księżniczka księżniczką. Przynajmniej dzieciakom sie we łbach nie przewracało.

eRe:

Cytat:
A mówiąc powaznie, to każdy odruch "uczuciowy" naszego słodkiego Sir Guya byl podyktowany li tylko egoizmem. Uratowanie rodziny de Talmond? Chodziło tylko o zaliczenie Sary, o poslubienie jej - jak to deklarował juz po jej porwaniu, ale przede wszystkim kierowal się pożądaniem - czystym egoistycznym pożądaniem, bez zwracania uwagi na to co sobie "wybranka serca" bądź innego organu o tym mysli. Podobnie, a moze jeszcze gorzej bylo z Jennet z Elsdon; ona dała mu kosza, to on doprowadzil do jej procesu o czarownictwo. Bardzo romantyczne, prawda?


I bardzo sie zgadzam

Cukiernia:

Cytat:
Wobec Sary miał przynajmniej względnie uczciwe zamiary,


No po pierniku to było uczciwe, porwanie i przymus do małżeństwa...moje pojęcie uczciwosci troche inne jest

Cukiernia:
Cytat:
No i po cóż ja miałabym chcieć Cię obrazić? Jak mogłaś tak pomyśleć?


Moze nie lubie być wyzywana od osłów...

No i przynajmniej cos sie dzieje na tym forum...

A i cieszę sie, że nie znam kazdego mrugniecia powieką w RoSie bo m,ilo sie ogląda cos ciagle odkrywajac...moze i zobaczę kiedyś wzniosłość Guya Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Ailleann

Gość


PostWysłany: Wto 16:43, 09 Sty 2007    Temat postu:

Nie będę wypowiadać się w imieniu Cukierni, jednakże ze swojej strony mogę jedynie powiedzieć, że fakt, wykazałaś się iście "Willowym" charakterkiem Wink To, co napisała Cukiernia, to przecież cytat- ze "Shreka" właśnie, czyż nie? Nikt Ciebie jako Ciebie, Trufli naszej Szkarłatnej, od osłów nie wyzywa...życie nam jeszcze miłe Wink
btw- wzniosłość Guya- hiehie- to Ci się udało Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Ailleann dnia Wto 17:12, 09 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Trufla

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Wto 17:08, 09 Sty 2007    Temat postu:

Ailleann napisała:
Cytat:
ze swojej strony mogę jedynie powiedzieć, że fakt, wykazałaś się iście "Willowym" charakterkiem


Tak to ja Twisted Evil

Ailleann:
Cytat:
Nikt Ciebie jako Ciebie, Trufli naszej Szkarłatnej, od osłów nie wyzywa...życie nam jeszcze miłe


No trochę mnie poniosło ale tak już mam i tak staram się kontrolowac
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Sarak

Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Wto 19:37, 09 Sty 2007    Temat postu:

Oj Truflo i eRemito! Nakręcacie się nawzajem. Wydawało mi się, że moje zdania o Gisburnie nasyciłem wystarczającą dawką ironii, by nie traktować ich w 100% dosłownie. A już do głowy by mi nie przyszło, że przyjdzie mi się tłumaczyć z bzdur o Guy'u, których nigdzie nie napisałem, a na ich absurdalność wysuwacie jeszcze argumenty. A o to przykłady z Waszej charakterystyki: człowiek dobry, romantyczny, wzniosły, o szlachetnym sercu i inne takie dyrdymały.
Zapytałaś mnie Truflo, czym jego uczucia się objawiły. Właśnie tym o czym napisałem, a więc uratowaniem Talmontów. Dla człowieka, u którego litość była, mówiąc delikatnie, na odległym miejscu, było to wydarzenie dość niezwykłe. W innych okolicznościach przyniósłby głowę Talmonta na tacy. Co do uczucia, które nim kierowało, to pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą eRemito. Chyba sama w to nie wierzysz, że sir Guy ożeniłby się z Żydówką z samego pożądania? Takowe mamy w przypadku Jennet of Elsdon. Nie mam na myśli jednak (broń Boże!) wielkiej, szlachetnej miłości. Dramatyczne błędy w wychowaniu skutkują niemożnością budowania przez człowieka prawidłowych więzi emocjonalnych. Ośmielam się stwierdzić, że jest on takiej niedojrzałości psychicznej przykładem.
Co do Mildred, to samo jej wysłuchanie było, jak dla mnie, wydarzeniem bez precedensu. Można byłoby po nim oczekiwać, że tą niepokorną małolatę zaciągnie zaraz siłą do ołtarza i złoży u stóp de Rainault (który by z pewnością zareagował politowaniem na jego brutalność). A więc, nie taki czarny Gisbi, jak go malują.Wink
Trufla
Cytat:
Czarownica ma być czarownicą, książę ksieciem a księżniczka księżniczką.
Niestety, ten bajkowy schemat zbyt wiernie próbujesz przenieść na ten serial. Świat ludzi, również w RoS, nie jest czarno-biały. Stanowią go odcienie szarości. I przytoczone powyżej przykłady mają tylko uwidocznić, że ta ponura szarzyzna Gisburne'a bywa niekiedy rozjaśniana.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Cukiernia ciast trujących

Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: boczna odnoga czasu

PostWysłany: Śro 1:24, 10 Sty 2007    Temat postu:

Cytat:
nie taki czarny Gisbi, jak go malują


Właśnie. Nikt nie sugerował przecież, że jest on człowiekiem dobrym, szlachetnym, a już zwłaszcza (przebóg!) wzniosłym. Jest ciemny, ale nie wyłącznie czarny. Pomimo iż postać Gisburne'a to właściwie typ spełniający konkretną funkcję w historii o Robinie, posiada w charakterze pewne odcienie. Przede wszystkim - choć zdolny do okrucieństw - Guy nie jest wyłącznie nieludzki. Scena z Mildred - to raz.

Co do innych kobiet, fakt, że zamężnej i zakochanej w mężu Jennet swymi awansami właściwie robił wyłącznie krzywdę (o paskudnej zemście urażonego nie wspominając). Ale że w sprawie Sary w ogóle pomyślał o ślubie, (a przecież gdyby chciał ją tylko posiąść, wystarczyłoby ją porwać, a jej ojca zabić w czasie wywołanego pogromu), jest jasnym odcieniem w tej ciemnej postaci. W obu próbach znać pragnienie miłości tak ogromne i uparte, że ślepe na opór. Czyż nie jest to ludzkie, wręcz arcyludzkie? Nawet z tą ślepotą na uczucia drugiej osoby, z chęcią zawłaszczenia jej, z egoizmem miłości.

Choć z Gisburne'a jest przede wszystkim "bad motherfucker", to jest to jednak "bad motherfucker" przynajmniej odrobinę ludzki, nie nudny, papierowy konstrukt bez wyłomu w swej "szwarccharakterności". I takiego wolę.


A Ailleann oczywiście słusznie wyjaśniłaś cytat. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Trufla

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Śro 8:08, 10 Sty 2007    Temat postu:

Cytat:
A o to przykłady z Waszej charakterystyki: człowiek dobry, romantyczny, wzniosły, o szlachetnym sercu i inne takie dyrdymały.


A gdzież ja to napisałam?

Po za tym powtarzam odchodzimy od przykładu z Mildred bo wysuwacie ine przyklady na litościwość Guya a ja skrytykowałam tylko li i jedynie wasze dywagacje o współczuciu dla Mildred...

Oj Sarak Sarak czepiasz się tych Talmontów...a moze wolał uratować rodzinkę, zeby teść o nim dobrze pomyślał? to akurat szlachetne nie jest.
Albo mu się nie chciało wykradć baby skoro juz mozna było skorzystać z zamieszania prz pogromie Żydów.

Cytat:
Chyba sama w to nie wierzysz, że sir Guy ożeniłby się z Żydówką z samego pożądania?


A moze i by sie ozenił...nawet Gisbourne baby potrzebował Twisted Evil

Cytat:
Można byłoby po nim oczekiwać, że tą niepokorną małolatę zaciągnie zaraz siłą do ołtarza i złoży u stóp de Rainault (który by z pewnością zareagował politowaniem na jego brutalność). A więc, nie taki czarny Gisbi, jak go malują.


A on zlał jej wynurzenia a ciągnąć moze nie miał ochoty...A czy ktos tu sugeruje, że Gisbourne jest czarny?Niebieski był Twisted Evil



Cytat:
Niestety, ten bajkowy schemat zbyt wiernie próbujesz przenieść na ten serial.


Chyba kompletnie mnie nie zrozumiałes...ja przytaczam jeden przykład z obojętnościa Guya a tu mi sie wciska, że ja sugeruję iż rozkoszna poniekąd postać pechowca jest w stylu Bellema

Cukiernia:
Cytat:
Choć z Gisburne'a jest przede wszystkim "bad motherfucker", to jest to jednak "bad motherfucker" przynajmniej odrobinę ludzki, nie nudny, papierowy konstrukt bez wyłomu w swej "szwarccharakterności". I takiego wolę.


Jak najbardziej sie zgadzam

Ps. Pojedynek z Sarakiem...uuuu...ciekawe czy wyjde z tego cało Wink
Już nie mówiac ciemnych mocach Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Sarak

Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Śro 12:47, 10 Sty 2007    Temat postu:

Trufla napisał:
...a moze wolał uratować rodzinkę, zeby teść o nim dobrze pomyślał?
Hi, hi... To dobre. Bardzo dobre. Uśmiałem się do łez. Laughing Dzięki za porawienie mi humoru.
Sarak napisał:
Chyba sama w to nie wierzysz, że sir Guy ożeniłby się z Żydówką z samego pożądania?
Trufla napisał:
A moze i by sie ozenił...nawet Gisbourne baby potrzebował
Akurat te pytanie skierowałem do eRemity, a Twoja odpowiedź utwierdziła mnie tylko co do słuszności tej decyzji.
Trufla napisał:
A on zlał jej wynurzenia a ciągnąć moze nie miał ochoty...
Może i tak. Kwestia interpretacji. Aczkolwiek jej prostota nieco mnie zaskakuje.
Trufla napisał:
A czy ktos tu sugeruje, że Gisbourne jest czarny?
Wydaje mi się, że taki Ktoś to sugerował, ale na szczęście zmienił zdanie Wink .
Cukiernia napisał:
Choć z Gisburne'a jest przede wszystkim "bad motherfucker", to jest to jednak "bad motherfucker" przynajmniej odrobinę ludzki, nie nudny, papierowy konstrukt bez wyłomu w swej "szwarccharakterności". I takiego wolę.
Trufla napisał:
Jak najbardziej sie zgadzam
Jeżeli się zgadzasz, to w czym problem? Szanowna Pani Pedagog chyba za dużo czasu spędza z młokosami, skoro argumenty trafiają do Niej, ale tylko okraszone "specyficznym" słownictwem. Przecież to samo staram Ci się wytłumaczyć (patrz choćby ostatnie zdanie mojego poprzedniego postu).
Trufla napisał:
Pojedynek z Sarakiem
Na prawdę nie musisz nikomu udowadniać swej "szkarłatnej duszy". Zostałaś już przez większość namaszczona na Willa, a Twoje zacietrzewienie nie pomaga w dyskusji (bo to nie jest żaden pojedynek).
PS. Zapomniałem ostatnio. Nazwać kogoś osłem a Osłem to spora różnica, której jakoś nie chcesz chyba zauważyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Ailleann

Gość


PostWysłany: Śro 13:13, 10 Sty 2007    Temat postu:

Saraku, sprawa osła i Osła została już wyjaśniona, tak jak i reszta- po co jątrzyć i dalej ciągnąć wątki już wyczerpane? W celach li i jedynie kłócenia się? To proponuję PW, jako najlepszy środek komunikacji, tudzież spotkanie na ubitej ziemi. Możecie wtedy do woli przerzucać się cytatami o osłach i Osłach.
Jednym słowem- spokój mi tu! Twisted Evil
Powrót do góry

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Trufla

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Śro 13:27, 10 Sty 2007    Temat postu:

No coz swymi wynurzeniami też mi humor poprawiasz więc jesteśmy kwita.

Skoro kierujesz pytanie do jakiejś jednej osoby to podkreśl, że inni nie mogą zabierać głosu w tej kwestii na przyszłość bedę wiedziała Twisted Evil

Nie sugerowałam, że Gisbourne jest do gruntu zły, tylko, że sie nie wzruszył w sytuacji z Mildred, powtarzam to już którys raz i liczę w końcu na odczytanie tekstu ze zrozumieniem

Cytat:
Szanowna Pani Pedagog chyba za dużo czasu spędza z młokosami, skoro argumenty trafiają do Niej, ale tylko okraszone "specyficznym" słownictwem.


Ależes pojechał..akurat w tej wypowiedzi nie sa dla mnie najważniejsze brzydkie slowa Twisted Evil Ale widać, ze Sarak widzi tylko tyle...mozesz zejsć z mojego wykształcenia...

Cytat:
Na prawdę nie musisz nikomu udowadniać swej "szkarłatnej duszy". Zostałaś już przez większość namaszczona na Willa, a Twoje zacietrzewienie nie pomaga w dyskusji


Akurat nic tu nie udawadniam cwaniaku...a jak po mnie jedziesz to pomaga w dyskusji a jakże...świeżościa argumentów powiało...

Ps. Przepraszam Ailleann Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Ogólnie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin