Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
Czarne charaktery
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Ogólnie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
desertrat

Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Milanów

PostWysłany: Czw 12:45, 21 Cze 2007    Temat postu:

Zgadzam się postać Ryszarda była świetnie napisana, świetnie zagrana(bardzo lubię Johna Rhys-Daviesa).Właśnie to było super że obalało mit "dobrego króla"I zgadzam się scena gdy banda dowiaduje się kim jest tajemniczy rycerz jest jedna z lepszych w całym serialu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Trufla

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 14:24, 21 Cze 2007    Temat postu:

Jakby się tak zastanowić to Ryszard Lwie Serce nie odbiegał poziomem od innych władców...ktoż sie troszczył o biedaków...

Odcinek z Ryszardem rzeczywiście dobry - pokazał wagę misji Robina.
Pokazuje też, że nawet charyzmatyczny czarny sie pogubił...ważne, że wybrał dobrze - choc ciekawe jakby to było, gdyby członkowie bandy mu oczu nie otworzyli...nie ma to jak Will, który na Ryszarda wypiał tyłek Very Happy

Desertrat ma rację - Ryszard to czarny charakter pierwsza klasa...
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
mackal

Dołączył: 03 Sty 2007
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Czw 14:35, 21 Cze 2007    Temat postu:

Jak dla mnie najlepsze czarne postacie w tym serialu to Szeryf i Gisburne.
Gdyby nie oni,serial dużo straciłby na jakości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
MagBeth

Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zabrze

PostWysłany: Pią 15:06, 22 Cze 2007    Temat postu:

Hmmm...po pewnym przemyśleniu kwestii, postanowiłam do tej czarnej listy dorzucić szanownego opata Hugona, ktory choć zgryźliwością nie sięgał Szeryfowi do pięt, był jego idealnym, pazernym dopełnieniem. Poza tym miał zdecydowanie znakomitą fryzurę, wprost idealną dla modelowego padalca Razz

Swoją drogą, Philip Jackson to jeden z moich ulubionych brytyjskich aktorów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
The Hooded Man

Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sherwood

PostWysłany: Czw 19:57, 28 Cze 2007    Temat postu: .

oo z czarnych charakterow to uwielbiam De Reinault'a. Dobry aktor i dobrze gra i wogole inteligentna postac.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Arianrod

Gość


PostWysłany: Wto 21:16, 24 Lip 2007    Temat postu:

A moją taką ulubioną postacią z tej "ciemnej strony" jest Lord Owen
i jego dość oryginalna kompania z zamku Clun, a przede wszystkim alchemik Gulnar. Lord Owen, przyznajcie sami, to postać tylko z pozoru prosta. Tak naprawdę w tym barbarzyńcy są ukazane cechy prawdziwego twardziela średniowiecznego, czyli takiego, który wie, czego chce i co musi, i osiąga to. Zresztą jest to postać celowo mocno przerysowana, przez co jej postępowanie musi dawać do myślenia. Kochamy takich "zwierzaków", ale na szczęście nam mija z wiekiem. Przynajmniej większości, jak sądzę.
Powrót do góry

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Ailleann

Gość


PostWysłany: Wto 21:30, 24 Lip 2007    Temat postu:

Ja tam nie wyrosłam z Grendela Razz
Czy uważasz, że dziś nie ma takich "twardzieli" jak Owen? Czyli, jak to określiłaś - takich, co wiedzą czego chcą i osiągają to? Nie sądzę, żeby była to postawa spotykana li i jedynie w wiekach średnich Very Happy
Powrót do góry

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Arianrod

Gość


PostWysłany: Wto 21:52, 24 Lip 2007    Temat postu:

Jasne Aillean, pełno Owenów, tylko że... stopień komplikacji tego świata chyba zniechęca do takich od razu. Aczkolwiek, jak to mówią, człeka trzeba poznać. A z innej "beczki", beczkę soli zjesz, a... No i tak to leci. Oglądałam parę zdjęć na tym forum i wydaje mi się, że Owenów to tu nie uświadczysz. Szkoda? Wink Może zdałby się jakiś Owen, choćby dla przeniesienia dyskusji na inną (?) płaszczyznę. Wink
Powrót do góry

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Trufla

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Śro 11:15, 25 Lip 2007    Temat postu:

Arianrod - ja tam jednak odbieram Owena jako średniowiecznego bandytę, hulakę i rzezimieszka Very Happy
Ty go jakos tak pozytywnie odmalowujesz - ten jako wie czego chce i dąży do tego - dodajmy, ze po trupach Smile
Owen twardzielem?
Niby tak - ale nawet przy "bladym" Robercie wypada lekko histerycznie (scena ze spaniem na krzesle).
Oczywiscie to wszystko nie zmienia faktu, że go lubię.
Choc nie wiem czy jego siła jest tą siłą, której sie szuka u faceta Very Happy

Ps. Według moich doświadczeń są jeszcze Oweny Very Happy Sama takiego spotkałam
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Deirdre

Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 23:39, 12 Sty 2008    Temat postu:

Podpisuję się łapkami i nogami co do wypowiedzi dotyczących króla Ryszarda. Razz

A co do drugiego miejsca na podium... cóż, sama się sobie dziwię, ale Gisbourne. Z początku miałam do niego stosunek obojętny, ewentualnie - tak jak większość z was - na granicy współczucia i rozbawienia. Ale w pewnym momencie (nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że było to po obejrzeniu Zaklęcia) przyszło mi do głowy, że to postać mocno niewykorzystana, że gdyby nie patrzeć na jego fajtłapowatość, a raczej, hm... ciągłą frustrację z niespełnionych ambicji, można by stworzyć postać bardziej skomplikowaną i tragiczną. Zauważmy, że Guy nie chce złapać Robina tylko dlatego, że to jego obowiązek - ma na jego punkcie małą obsesję. Wink Właśnie ta rysa szaleństwa i zagubienia mnie w jakiś sposób ujęła.
Myśl ta ponownie mnie naszła, kiedy Robert dowiaduje się, że Guy jest jego przyrodnim bratem - cóż za idealne wytłumaczenie guyowego zachowania, trudne dzieciństwo, te rzeczy Wink Niestety niezbyt wykorzystana...

Reasumując, dopowiedziałam sobie parę rzeczy, parę przeinaczyłam, i w mojej głowie Gisbourne funkcjonuje bardziej jako postać tragiczna, aniżeli komiczna Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Dryden

Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świnoujście
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Czw 21:55, 04 Cze 2009    Temat postu:

Generalnie jest tak: przyłapałem się na tym, że bardziej przypadli mi do gustu złoczyńcy, którzy pojawiają się w serialu z Praedem niż Connerym.

Dwaj pierwsi to właśnie: Sir Guy z Gisburne i de Rainault (w zależności od dnia i nastroju w tej właśnie lub odwrotnej kolejności Smile ).

Gisburne: W tematach obumarłych znalazła się taka nerwowa dyskusja o tym, że Gisburne pokazał empatię w odcinku „Alan a Dale”. Zgadzam się z tym. Twórcy serialu nie dawali Addiemu zbyt wielu okazji do pokazania dwuznaczności odgrywanej przez niego postaci, stworzenia kogoś więcej niż tępego sługusa de Reinaulta. Mówili zresztą o tym w wywiadach. Jeżeli mnie pamięć nie myli to Robert Addie wspominał, że starał się czasami przemycić coś więcej w swojej postaci. W „Alan a Dale” i tej scenie z Lady Mildred szykującej się do ślubu z szeryfem widzimy na twarzy Gisburna cień zakłopotania, jakiejś takiej konsternacji i zarazem zrozumienia dla dziewczyny. Jest to w gruncie rzeczy bardzo romantyczna scena. Później Gisburne co jakiś czas miał kolejne okazje do zaprezentowania swojego indywidualizmu, odcięcia się od tej roli zakompleksionego sługusa Rainaulta i fajtłapy, np. w odcinku „Dzieci Izraela”.

A tak w ogóle to Gisburne przypominał trochę takiego chłopaczka z Hitlerjugend.

Robert de Rainault: był wspaniały. Bardzo zabawny - zwłaszcza, gdy z ironią (lub raczej sarkazmem) ripostował pytania Gisburna lub komentował jego zachowania. Pamiętam jedną taką scenę, w której bardzo mnie zaskoczył, właściwie zaimponował; w „Czasie wilka”, gdy wybrał śmierć zamiast przyłączenia się do bandy Gulnara. Pokazał siłę charakteru o którą wcześniej bym go nie posądził.

Poza tym:

Abbot Hugo de Rainault: razem z Guyem i szeryfem tworzyli „trzy złe siostry”. Bardzo fajna postać. Podobał mi się, gdy zdenerwowany kolejnym niepowodzeniem Gizberna zapowiadał, że karze go ekskomunikować.

Ryszard Lwie Serce: Wcześniej były już w tym temacie ochy i achy nad Johnem Rhysem Daviesem i odcinkiem „Królewski błazen”. Nie będę oryginalny i po prostu przyłączę się do tych ochów i achów. Very Happy

Baron de Belleme - j.w. Zdaje się, że de Belleme miał wrócić w czwartym sezonie. Ktoś na filmwebie zasugerował, że baron nadal mieszka w swoim zamczysku i czeka… Smile

Książe Jan - Dobrze grał go Philip Davis (w sumie to znam go jeszcze tylko z Obcego 3 i Buntu na Bounty). Wkurzający mały kutasik (tak jakoś te określenie pasuje mi do niego). Wręcz czekało się na scenę, w której któryś z banitów go w końcu mieczem potraktuje.

Morgwyn z Ravenscar - przerażająca, wredna baba. Nie lubiłem jej. Niemniej, aktorka grająca tą postać - spisała się świetnie.

Lilith - nie było źle. Chociaż femme fatale uwodząca Robina powinna być - moim skromnym zdaniem - nieco ładniejsza. A tu mamy kobietę o raczej przeciętnej urodzie. Wiem, że ona magią się posługiwała, a urody na dobrą sprawę nie potrzebowała, ale chodzi także, żeby… uwieść widza.

Z serii z Connerym przewinęło się trochę takich jedno-odcinkowych schwarzcharakterów, ale mało który był równie wyrazisty jak ci z pierwszej serii. Chyba najbardziej w pamięć zapada ekipa z zamku Owena z Clun. No właśnie…

Owen z Clun - nie przyłączę się do fan-klubu tej postaci. Jakoś szczególnie mnie nie zachwycił. Był taki za mało brytyjski. Dobrze, że zabili moczymordę na dzień dobry praktycznie.

Gulnar - najlepszy czarny charakter z serii z blondasem. Dorównał poziomem do ekipy złoczyńców z pierwszej serii. Taki zamiennik dla Belemma. Jak byłem mały, to się go bałem. Zresztą akurat on był głównym przeciwnikiem bandy w odcinkach z Connerym, które najbardziej mi się podobały – „Syn Hernea” i „Cromm Cruac”.

Grendel - zdaje się, że laski za nim sikały. Taka mi myśl przeleciała. A gdyby to on zagrał Robina, a nie Michael Praed. Toż to taki gotycki przystojniak. Mogłoby wypalić. Zamiast tego grał jednak rolę drugoplanowego schwarccharakteru. Głównie – miał chyba fajnie wyglądać.

Całość zakończę moim top 5 czarnych charakterów z Robina:

1. Gisburne / de Rainault
2. Ryszard Lwie Serce
3. Hugo de Rainault
4. de Belemme
5. Gulnar
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Ailleann

Gość


PostWysłany: Czw 22:14, 04 Cze 2009    Temat postu:

Dryden napisał:

Owen z Clun - nie przyłączę się do fan-klubu tej postaci. Jakoś szczególnie mnie nie zachwycił. Był taki za mało brytyjski.

A co brytyjskiego zachwycało u innych? Owen jest Walijczykiem - nie Angolem. Byłoby niezwykle dziwne i nie na miejscu, gdyby był brytyjski Razz


Dryden napisał:
Grendel - zdaje się, że laski za nim sikały.


Laughing Dziękuję bardzo. No naprawdę.
Powrót do góry

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Dryden

Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świnoujście
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Czw 22:23, 04 Cze 2009    Temat postu:

Ailleann napisał:

Owen z Clun - nie przyłączę się do fan-klubu tej postaci. Jakoś szczególnie mnie nie zachwycił. Był taki za mało brytyjski. A co brytyjskiego zachwycało u innych? Owen jest Walijczykiem - nie Angolem. Byłoby niezwykle dziwne i nie na miejscu, gdyby był brytyjski Razz


W sumie racja. Czepiam się na siłę. Smile Ale pomyślę nad tym jeszcze kiedyś i podam jakiś sensowny argument - dlaczego mi nie pasił zbytnio. Smile

Od razu dodam, że byli jednak inni w Robinie, znacznie mniej wyraziści i gorsi złoczyńcy. To generalnie ci, których nie wymieniłem. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Ailleann

Gość


PostWysłany: Pią 9:32, 05 Cze 2009    Temat postu:

Dryden napisał:

Grendel (...) Taka mi myśl przeleciała. A gdyby to on zagrał Robina, a nie Michael Praed. Toż to taki gotycki przystojniak. Mogłoby wypalić.

Ha, nie zgodzę się z tym, pozwolisz - ostatnim, kim mógłby być
Grendel, to idealistą, ogarniętym pasją zbawiania świata, w tym przypadku zbawiania Nottingham i okolic, oraz wyzwalania tychże z okowów szeryfizmu.
Wiesz, spojrzenie nie to.... Wink
Powrót do góry

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Dryden

Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świnoujście
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Sob 8:10, 06 Cze 2009    Temat postu:

Wiesz, to zależy od umiejętności. Dobry aktor może zagrać idealistę i złoczyńcę. Wiadomo, że ten aktor utrwalił się nam jako Grendel i dzisiaj o podobnym zabiegu nie ma mowy. Ale gdyby było inaczej - to kto wie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Ailleann

Gość


PostWysłany: Sob 8:44, 06 Cze 2009    Temat postu:

Zgoda, pełna zgoda, co do dobrego aktora - ale moje całkowicie subiektywne zdanie jest takie, że Coombes po prostu nie posiada aparycji idealisty i prawego, prostolinijnego człeka. Wink
Oczywiście, być może wpływ na moje postrzeganie go mają role, w których go obsadzano; postacie, które grał, zazwyczaj miały, hm, coś za uszami, nazwijmy to, bądź, były po prostu niesympatyczne. Natomiast kiedy miał rolę pozytywna - był mało przekonujący. Lancelot w jego wykonaniu to jakaś straszna porażka, szantażowany nieszczęśnik w którymś z odcinków Sherlocka Holmesa jest mało wiarygodny...a jako czarny charakter spisuje się cudnie. Być może, zatem, nie jest na tyle dobrym aktorem, by zagrać i złoczyńcę i aniołka Wink
Powrót do góry

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Dryden

Dołączył: 29 Maj 2009
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Świnoujście
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Nie 17:42, 07 Cze 2009    Temat postu:

Powiem szczerze, że nie przypominam sobie go z innych ról. Ale wierzę tobie na słowo. Zgadzam się, że są aktorzy, którzy wypadają dobrze grając określone typy postaci. Skoro uważasz, że Coombes do takich należy... Wiesz, z drugiej strony aktor tego typu mógłby stworzyć nieco innego Robina, nie zadzierającego nosa fircyka w stylu blondasa, czy idealistę w stylu bruneta. Mógłby być np. bardziej srogi, mroczny. Pytanie tylko, czy tego typu Robin przypadłby nam do gustu. To oczywiście tylko gdybanie. Kochamy ten serial dlatego, że w rolę Robina wcielił się Praed i Connery (przynajmniej co niektórzy ze względu na tego drugiego) i zdaję sobie sprawę, że zastanawianie się w tym kontekście nad Coombesem wielu osobom mogłoby się wydać co najmniej przesadzone. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
przykuta

Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wikipedia
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Wto 15:12, 30 Mar 2010    Temat postu:

Jeszcze jeszcze coś. tak przejrzałem pobieżnie posty... A gdzie te schwarz postacie Smile

A żona króla Jana - która zapytacie. Jedna gorsza od drugiej.

Wszystko, co było wokół Jana było paskudne, jak "Życzliwi" w Thorgalu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Airami

Dołączył: 27 Mar 2010
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Nie 21:44, 11 Kwi 2010    Temat postu:

Co do małżonek króla Jana - postać Izabelli była po prostu rewelacyjna. Tak naprawdę, to do końca nie jestem pewna, czy była rzeczywiście zła do szpiku kości czy raczej szalona. Świetna jest ta scena, kiedy Guy zapewnia ją, że była całkowicie bezpieczna a ona zaczyna na niego wrzeszczeć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Nie 22:00, 11 Kwi 2010    Temat postu:

Airami napisał:
Co do małżonek króla Jana - postać Izabelli była po prostu rewelacyjna. Tak naprawdę, to do końca nie jestem pewna, czy była rzeczywiście zła do szpiku kości czy raczej szalona.


Chyba i jedno i drugie. A na początku wydaje się taką grzeczną dziewczynką Wink Potem pokazuje prawdziwą twarz wariatki Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Ogólnie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin