Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
The Betrayal - skaza na całości serialu
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Ogólnie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
gieferg

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pon 8:55, 18 Wrz 2006    Temat postu: The Betrayal - skaza na całości serialu

Jakieś dwa miesiące temu oglądałem całość RoS i choć serial podoba mi się praktycznie tak jak kiedyś, to zauważyłem jednak, że w sezonie 3 wyraźnie widać że autorem scenariusz niektórych odcinków nie jest Carpenter.

Odcinek "The Betrayal" to po prostu porażka.
Najpierw scenarzyści starają się przekonać widza, że Marion i Much wierzą w mistyfikację polegającą na podstawieniu sobowtórów Robina i reszty bandy którzy mają mu zepsuć opinię. Co więcej ludzie z pobliskich wiosek również w nią wierzą - niby czemu Robin miałby robić coś tak głupiego? żeby pozbawić się poparcia tych, bez których nie będzie mógł przetrwać?? Po dkoniec odcinka mamy już do czynienia ze szczytem idiotyzmu. Marion przybywa do Nottingham, żeby wydać Robina "bo stał się zły", szeryf i król choć sami są autorami tej mistyfikacji ni stąd ni zowąd jej wierzą Shocked , choć wiedzą że jest ona bliską osobą Robina i musi wiedzieć że to nieprawda. Potem okazuje się że Marion ściemniała (i to ma być niby zaskcozenie dla widza, który miał uwierzyć że naprawdę tak myśli Laughing ).

Niestety ten odcinek został napisany przez idiotów i chyba głownie dla idiotów, w porównaniu z całą resztą jest jak wrzód na zdrowym ciele Sad
Co o tym sądzicie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nick_T

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pon 10:08, 18 Wrz 2006    Temat postu:

Powiedzmy sobie szczerze, że większość scenariuszy naszego ulubionego serialu nie wytrzymałaby ognia rzetelnej krytyki ;-)

Masz rację, że fabuła Betrayal rozchodzi się jak zetlałe prześcieradło, ale czy naprawdę aż tak odbiega pod tym względem od innych? Na wyliczenie nielogiczności, jakie można znaleść w chociażby Robin and the sorcerer nie starczyłoby czasu i miejsca.
Trzeba zawiesić niewiarę na kołku i rozkoszować się klimatem :-)

Swoją drogą, czy przychodzi Wam do głowy jakikolwiek odcinek, który jest _naprawdę_ logiczny?
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Elfica

Administrator
Dołączył: 06 Wrz 2006
Posty: 1386
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pon 20:23, 18 Wrz 2006    Temat postu:

- hmm... logiki myślę, że jest sporo w każdym odcinku... ale nie ona jest tu najważniejsza bo przecież RoS to serial z ogromem magii i fantazji... a nie film dokumentalny... najważniejszy jest klimat i chociażby namiastka logiki... i RoS ma to wszystko... Jeśli chodzi o 3 serię to nie mam jej jeszcze i nie mogę się wypowiedzieć na temat ostatniego odcinka choć dobrze go pamiętam... Wiem jednak, że akcja była dość zakręcona i nie spodobał mi się sposób w jaki zakończono serial... nie inteligentnie, że tak powiem... ale dla mnie jest to bez większego znaczenia bo serial kocham nad życie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nick_T

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 12:03, 22 Wrz 2006    Temat postu:

Magia i klimat to wspaniała rzecz - dlatego można przy tym serialu powiesić niewiarę na kołku zaraz obok logiki i spokojnie zapaść się w tamten świat.

Ale jeśli już ktoś wyciągnie kwestię logiczności działań postaci itp, to trzeba przyznać, że... delikatnie rzecz ujmując... nie jest z tym najlepiej.
:-)

Oczywiście, taka sytuacja ma miejsce w przypadku większości seriali czy filmów fabularnych, ale nie cierpię jak ktoś w imię zaplanowanej fabuły robi z moich ulubionych bohaterów (albo ich przeciwników) idiotów...
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Anuszka

Dołączył: 10 Paź 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 17:51, 03 Sty 2007    Temat postu:

Co do logiki lub jej braku, tudzież innych kwiatków zawsze najbardziej w RoS zastanawiało mnie to, ze szeryf i jego ludzie jakos nigdy nie potrafili rozgromic bandy Robina choc w niemal kazdym odcinku mieli na to szanse i to spore:> Tak wiec banici zawsze sprytnie wymykaja sie czy pokonuje wroga, ale widac złapanie Robina nie było zadaniem tak trudnym jak widac to w odcinku Najwększy wróg, gdzie szeryf bez problemu doprowadza do zabicia Robina;( lecz nie bede tego ciagnac dalej, po co odzierac najwspanialszy serial o Robinie z wyjatkowosci;>
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Jagaciarz

Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgierz

PostWysłany: Sob 1:05, 20 Sty 2007    Temat postu:

Witam na forum.
Jak dla mnie Betrayal to też najsłabszy odcinek.Wszystko tam jakieś takie sztuczne i naciągane,zwłaszcza ta bitwa bandy ze swoimi "odpowiednikami" czy też mistyfikacja Marion.
Słabiutka część ,do której raczej nie wracam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Abberline

Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Drogi

PostWysłany: Sob 4:38, 20 Sty 2007    Temat postu:

Nick_T napisał:
Magia i klimat to wspaniała rzecz - dlatego można przy tym serialu powiesić niewiarę na kołku zaraz obok logiki i spokojnie zapaść się w tamten świat.


Otóż to. Ostatnio oglądałam serię z Czarnym Robinem w towarzystwie osoby, która odniosła się do produkcji z sympatią ze względu na moją osobę, ale sceptycznie, i podejrzewam, że chwilami nudziła się setnie. Ciekawe doświadczenie, bo dało mi na moment nową optykę jak chodzi o serial, który wielbię bezgranicznie i bezwarunkowo. Okazało się, że fabuła nie trzyma się kupy, postaci (oprócz szeryfa Very Happy) są mało wiarygodne, scenografia wskazuje często na braki budżetowe, a sceny walk czy pościgów to totalna amatorszczyzna. W zasadzie trudno się nie zgodzić, zwłaszcza patrząc na RoS z perspektywy dzisiejszych wysokobudżetowych produkcji filmowych. Ale jakie to ma znaczenie? Jakimś cudownym sposobem ta mieszanka wątpliwej jakości elementów tworzy danie tak przepyszne, że nie można się nim najeść.

Mój towarzysz projekcji za absurdalny i rozczarowujący uznał odcinek "Największy wróg" na podstawie niniejszych argumentów:
Irytujący jest już sam fakt, że (jak zauważyła też Anuszka) szeryf wpadł na prosty pomysł rozgromienia bandy dopiero po tylu nieudanych próbach. Ucieczka Robina przed pościgiem świadczy o tym, że postradał rozum. Skoro chciał wypłoszyć ludzi szeryfa celnymi strzałami z łuku, trzeba było strzelać w lesie (a choćby i do psów), gdzie w dodatku miał wsparcie w osobie Tucka. Wyjście na otwarty teren to najbardziej bezmyślny z możliwych manewrów. Ale skoro już to uczynił, powinien strzelać do szeryfa - reszta, po kilku kolejnych śmiertelnych strzałach, pewnie uciekłaby w popłochu. A jeśli naprawdę musiał dać się zabić, to mógł chociaż umrzeć efektownie i z godnością, a nie - czekać w pozycji modelki na wybiegu aż go poszatkują w świetle zachodzącego słońca. Załóżmy, że zaufał słowom Herne'a, że śmierć jest mu przeznaczona, co ostatecznie można zaakceptować w kontekście ogólnej wymowy serialu. Ale by ta śmierć miała znaczenie, mógł walczyć do końca, krzyknąć "wolność!" jak Wiliam Wallace, czy chociaż "fuck you"...

A mnie logika i niewiara wieszają się same wraz z pierwszymi dźwiękami muzyki Clannadu. Do końca życia w finale "Największego wroga" zamierzam zalewać się łzami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nick_T

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Sob 13:45, 20 Sty 2007    Temat postu:

Abberline napisał:
fabuła nie trzyma się kupy,
Ano, nie trzyma się.

Abberline napisał:
postaci (oprócz szeryfa ) są mało wiarygodne,
Ano, są.

Abberline napisał:
scenografia wskazuje często na braki budżetowe,
Nie da się ukryć, wskazuje.

Abberline napisał:
a sceny walk czy pościgów to totalna amatorszczyzna.
Tak.

Abberline napisał:
Irytujący jest już sam fakt, że (jak zauważyła też Anuszka) szeryf wpadł na prosty pomysł rozgromienia bandy dopiero po tylu nieudanych próbach. Ucieczka Robina przed pościgiem świadczy o tym, że postradał rozum. Skoro chciał wypłoszyć ludzi szeryfa celnymi strzałami z łuku, trzeba było strzelać w lesie (a choćby i do psów), gdzie w dodatku miał wsparcie w osobie Tucka. Wyjście na otwarty teren to najbardziej bezmyślny z możliwych manewrów. Ale skoro już to uczynił, powinien strzelać do szeryfa - reszta, po kilku kolejnych śmiertelnych strzałach, pewnie uciekłaby w popłochu.
No prawda jak wszyscy diabli.

Abberline napisał:
Jakimś cudownym sposobem ta mieszanka wątpliwej jakości elementów tworzy danie tak przepyszne, że nie można się nim najeść
Fakt, fakt, fakt.

Zaraz zaraz... ale to przecież... :-O

Spokojnie, podejdźmy do tego logicznie. ;-)
Wiem, że nie jesteś mną, oraz że to nie ja byłem Twoim komentującycm towarzyszem. Jeśli więc wyeliminowaliśmy to, co niemożliwe, to zgodnie z doktryną Sherlocka Holmesa, reszta, choćby najbardziej nieprawdopodobna musi być prawdą.
A skoro tak, to...

Aaaaaaggghhh!!! Precz, precz, uciekaj z mojej głowy wiedźmo!! ;-))
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Abberline

Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Drogi

PostWysłany: Sob 14:38, 20 Sty 2007    Temat postu:

Tak jak mówiłam, rzeczywistość nieprzedmiotowa istnieje i rządzi się własnymi prawami, zaskakując nas niekiedy lekceważeniem dla czasu, przestrzeni i zależności przyczynowych Smile Kto wie, ile jeszcze nas łączy? Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Cukiernia ciast trujących

Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: boczna odnoga czasu

PostWysłany: Nie 1:05, 21 Sty 2007    Temat postu:

Nie pojmuję, czemu się tak ekscytujesz, Nicku_T , nie powiem, żeby sądy Twoje i "współoglądacza" Abberline były jakąś cząstką wiedzy tajemnej wymagającą aż "czytania". Zdroworozsądkowe a miejscami oczywiste sądy z całą pewnością nie są odosobnione.
Ja sie też zgadzam na ten przykład.

Ale mimo wszystko - może pozwolisz sobie opowiedzieć o "magicznym programie ochrony myśli" Wink


Może byłoby inaczej, gdyby dramaturgia "Greatest Enemy" nie musiała być sterowana faktem, że "trzeba było" uśmiercić Robina za przyczyna decyzji Praeda o odejściu. Może inaczej i napisany i odbierany byłby trzeci sezon, gdyby nie Konieczność. Smile

Cytat:
mógł (...) krzyknąć "wolność!" jak Wiliam Wallace, czy chociaż "fuck you"...

Z dwojga złego już wolę "fuck you" Wink, wolę rozbicie patosu niż jego niestrawną koncentrację. Zwłaszcza w jego śmiech budzącej wersji hoollywoodzkiej, w której trzeba koniecznie nazywać wszystko i pokazać odbiorcy pod same oczy.
Lepiej, że Robin nie krzyczał.


Ostatnio zmieniony przez Cukiernia ciast trujących dnia Nie 14:35, 21 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Trufla

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Nie 14:31, 21 Sty 2007    Temat postu:

Abberline:
Cytat:
Okazało się, że fabuła nie trzyma się kupy, postaci (oprócz szeryfa ) są mało wiarygodne, scenografia wskazuje często na braki budżetowe, a sceny walk czy pościgów to totalna amatorszczyzna. W zasadzie trudno się nie zgodzić, zwłaszcza patrząc na RoS z perspektywy dzisiejszych wysokobudżetowych produkcji filmowych.


W sumie towarzysz miał racje...z tymże jak patrzę na współczesne seriale o tematyce fantasy choćby nawet to widzę gorsza amatorszczyznę...w RoS przynajmniej Robin nie strzelał laserem...a i wysokobudzetowe produkcje mają wielkie dziurasy...

Abberline:
Cytat:
A jeśli naprawdę musiał dać się zabić, to mógł chociaż umrzeć efektownie i z godnością, a nie - czekać w pozycji modelki na wybiegu aż go poszatkują w świetle zachodzącego słońca. Załóżmy, że zaufał słowom Herne'a, że śmierć jest mu przeznaczona, co ostatecznie można zaakceptować w kontekście ogólnej wymowy serialu. Ale by ta śmierć miała znaczenie, mógł walczyć do końca, krzyknąć "wolność!" jak Wiliam Wallace, czy chociaż "fuck you"...


Dla mnie to była scena umierania z godnoscią...były różne sceny bohaterskiej śmierci w filmach...ta nas dalej wzrusza...myśle, że fuck u by tu dużo zepsuło...Robin walczył do końca do cholery...

Cukiernia ciast trujących:
Cytat:
Z dwojga złego już wolę "fuck you" , wolę rozbicie patosu niż jego niestrawną koncentrację.


Co do Williama W. - moze mnie tu zakrzyczycie, ale lubię tą scenę z freedom, przemawia do mnie widocznie niestrawna koncentracja patosu.
Moze wobec ogólnej znieczulicy koncentracja patosu ludziom jest potrzebna by zobaczyć pewne ważne rzeczy...

Abberline - radzę lepiej sobie dobierać towarzyszy do oglądania RoS Twisted Evil
Po prostu są ci, którzy rozumieja i ci INNI Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Abberline

Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Drogi

PostWysłany: Nie 17:49, 21 Sty 2007    Temat postu:

Cukiernia ciast trujących napisał:
Nie pojmuję, czemu się tak ekscytujesz, Nicku_T (...) Zdroworozsądkowe a miejscami oczywiste sądy z całą pewnością nie są odosobnione.


Śmiem mniemać, że chodziło o coś innego niż zgodność co do zdroworozsądkowych sądów Wink

Cukiernia ciast trujących napisał:
Może byłoby inaczej, gdyby dramaturgia "Greatest Enemy" nie musiała być sterowana faktem, że "trzeba było" uśmiercić Robina za przyczyna decyzji Praeda o odejściu. Może inaczej i napisany i odbierany byłby trzeci sezon, gdyby nie Konieczność. Smile


W scenariuszu "The Greatest Enemy" wyczuwam bardzo wyraźnie to, że jest efektem trywialnej prozy życia, ale jakoś zupełnie mi ten fakt nie przeszkadza. Zakończenie drugiej serii nie traci wcale przez to, w moich oczach, dramaturgii ani przesłania. No ale to zasługa odwieszonej na kołek logiki Smile

Cukiernia ciast trujących napisał:
Wolę rozbicie patosu niż jego niestrawną koncentrację. Zwłaszcza w jego śmiech budzącej wersji hoollywoodzkiej, w której trzeba koniecznie nazywać wszystko i pokazać odbiorcy pod same oczy.


Zgodzę się, że hollywoodzka maniera podawania wszystkiego na tacy częściej obraża inteligencję widza, niż powoduje wzruszenie, ale...

Trufla napisał:
Co do Williama W. - moze mnie tu zakrzyczycie, ale lubię tą scenę z freedom, przemawia do mnie widocznie niestrawna koncentracja patosu.
Może wobec ogólnej znieczulicy koncentracja patosu ludziom jest potrzebna by zobaczyć pewne ważne rzeczy...


W przypadku Wallace - filmowego oczywiście - ta koncentracja ma, moim zdaniem, uzasadnienie fabularne. Jest konsekwencją wizerunku bohatera, który poświęcił swoje życie idei. Może to rzeczywiście patetyczna scena, która miała do reszty rozkleić i tak już zalanego łzami widza, ale to zarazem ostatnie przesłanie przywódcy. Mógł zawołać "hej! ludzie! nie zmarnujcie, do cholery, tego za co umieram tylko dlatego, że mnie już nie będzie - walczcie dalej o swoja godność, niepodległą Szkocję", tylko że miałby niejaką trudność z wykrzyczeniem tak długiej kwestii.

Trufla napisał:
Dla mnie to była scena umierania z godnoscią...były różne sceny bohaterskiej śmierci w filmach...ta nas dalej wzrusza...myśle, że fuck u by tu dużo zepsuło...Robin walczył do końca do cholery.


No jasne, że tak! Very Happy Co prawda zrobił wszystko, żeby dać się zabić, ale my, wielbiciele RoS, nie jesteśmy zobligowani, by o tym pamiętać Very Happy Dla mnie takim "fuck you" jest strzała wypuszczona w niebo. I żaden INNY mnie nie przekona, że powinno być inaczej Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Trufla

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Nie 22:18, 21 Sty 2007    Temat postu:

Abberline:
Cytat:
No jasne, że tak! Co prawda zrobił wszystko, żeby dać się zabić, ale my, wielbiciele RoS, nie jesteśmy zobligowani, by o tym pamiętać Dla mnie takim "fuck you" jest strzała wypuszczona w niebo. I żaden INNY mnie nie przekona, że powinno być inaczej


A może tak by spojrzeć na tą scenę z innej strony (zapominając o Preadzie i odejściach do Dynastii Twisted Evil )

Chodzi mi o to, że może to danie się złapać ma swój sens?Ze moze tu nie było miejsca na walkę?
Może to rodzaj ofiary?

Może ja to tak widziałam dlatego nigdy nie zastanawiałam sie nad banalnościa fabuły tego odcinka...

Ostatnia strzała ma być fuckiem?Oj...

Nie - ostatnia strzała, którą można było zabić szefyfa, strzała złamana, to rodzaj ofiary, którą składa z siebie Syn Herna...to piekny ale i zarazem pełen smutku gest...
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Cukiernia ciast trujących

Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: boczna odnoga czasu

PostWysłany: Nie 23:29, 21 Sty 2007    Temat postu:

Cytat:
Śmiem mniemać, że chodziło o coś innego niż zgodność co do zdroworozsądkowych sądów


Taaaaaaak? No to "Sama się obwiniłaś, kobieto" Wink

A egzaltacja w RoS też stanowi dla mnie podobny rodzaj "próby", co logika. I pewnie tyleż nostalgia pierwszych dzieciecych zachwyceń, co jakiś jej jednak autentyzm pozwalają mi ją "kupić" z dobrodziejstwem inwentarza. W "Braveheart" tak nie jest. Ale to gustibus. I inny temat.

Cytat:
Po prostu są ci, którzy rozumieja i ci INNI

Cytat:
I żaden INNY mnie nie przekona, że powinno być inaczej


Pozwólcie, że zacytuję "Żywot Briana":

Brian: You have to be different!
Crow: Yes, we are all different!
Lonely voice: I'm not!
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Abberline

Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Drogi

PostWysłany: Pon 0:25, 22 Sty 2007    Temat postu:

Trufla napisał:
Chodzi mi o to, że może to danie się złapać ma swój sens?Ze moze tu nie było miejsca na walkę?
Może to rodzaj ofiary?


Też tak to odbieram. Niezbyt to może logiczne z "ziemskiego" punktu widzenia, bo Robin miał mnóstwo powodów do życia - Marion, przyjaciół, ludzi, którzy w niego wierzyli, swoją misję - ale należy pamiętać, że był Synem Herna i kierował się od początku wiarą w jego słowa. I właśnie z tego "religijnego" - zaryzykuję tego słowa, bo Herne był półboską istotą, a co najmniej miał kontakt z Mocami - punktu widzenia, Robin nie mógł postąpić inaczej. Herne przepowiedział jego śmierć, więc Robin wypełnił powierzoną mu misję. Złożył z siebie ofiarę niczym Abraham z Izaaka - tyle że z tragiczniejszym z "ziemskiego" punktu widzenia skutkiem. Ale z ogólnym rozkładzie Sił Światła i Ciemności z pewnością miała ona czemuś służyć.

Trufla napisał:
Ostatnia strzała ma być fuckiem?Oj...


Źle mnie zrozumiałaś, Trufla. Nie o samego "fucka" chodzi, tylko o jakiś ostatni gest, ostatni akt woli bohatera. I dla mnie była nim ta strzała. Była dokładnie tym, o czym piszesz. Wypuszczona w niebo, nie do celu. Tak jak te płonące strzały wypuszczane podczas symbolicznego pogrzebu do wody. To było pożegnanie - nie złość czy agresja, nie próba obrony, tylko pożegnanie...

Cukiernio CT!
Żeby się nie zrobiło off-topicznie w tak wdzięcznym temacie, i żeby uniknąć - nierzadkich (a niezbyt interesujących w lekturze) w Sherwood - pojedynków erystycznych Wink, przemilczam zaczepki Smile.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Trufla

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pon 11:38, 22 Sty 2007    Temat postu:

Abberline:
Cytat:
Herne przepowiedział jego śmierć, więc Robin wypełnił powierzoną mu misję. Złożył z siebie ofiarę


No właśnie, bingo... Very Happy

Widząc pewne rzeczy w specyficzny sposób nie widzimy nielogiki RoS...interpretacja robi swoje...

A co do INNYCH...Cukiernio cytat very great, ale chodziło mi o tych, dla których pozostanie tylko i li jedynie serialem z lat 80, z marnymi efektami specjalnymi i mnóstwem nielogiczności...o tych "nieoświeconych" Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Cukiernia ciast trujących

Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: boczna odnoga czasu

PostWysłany: Pon 13:08, 22 Sty 2007    Temat postu:

Cytat:
chodziło mi o tych, dla których pozostanie tylko i li jedynie serialem z lat 80, z marnymi efektami specjalnymi i mnóstwem nielogiczności...o tych "nieoświeconych"


Tłumaczenie dlaczego wystarczyło mi luźne skojarzenie, by podzielić sie cytatem, jest chyba zbędne. Smile

Cytat:
Żeby się nie zrobiło off-topicznie w tak wdzięcznym temacie, i żeby uniknąć - nierzadkich (a niezbyt interesujących w lekturze) w Sherwood - pojedynków erystycznych , przemilczam zaczepki .


Ależ jak mogłaś przypuścić, Abberline, że ktoś tu drugich chce zaczepiać? (oczywiście tylko w tym temacie) Przebóg oraz olaboga! Wink
Trochę jesteśmy obok tak czy inaczej, skoro to temat o "Betrayal" - może by "przeflancować" to do "co lubimy w poszczególnych odcinkach".

Cytat:
Robin nie mógł postąpić inaczej. Herne przepowiedział jego śmierć, więc Robin wypełnił powierzoną mu misję. Złożył z siebie ofiarę niczym Abraham z Izaaka - tyle że z tragiczniejszym z "ziemskiego" punktu widzenia skutkiem. Ale z ogólnym rozkładzie Sił Światła i Ciemności z pewnością miała ona czemuś służyć.


Interesująca ta interpretacja. Ale jednak czyż nie przygnębiająca w ostatecznej wymowie? Robin = "Hernowe igrzysko".
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Trufla

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pon 15:38, 22 Sty 2007    Temat postu:

Ehhh..Cukiernio...naprawdę Cie to przygnębia?
Cytat:
Interesująca ta interpretacja. Ale jednak czyż nie przygnębiająca w ostatecznej wymowie? Robin = "Hernowe igrzysko".


Śmierć Robina to nie Hernowe igrzysko...śmierć Jezusa też dla Ciebie jest tylko igrzyskiem?(w gwoli wyjaśnienia - chrześcijanką nie jestem)
A śmierć Aslana w Narnii?
Śmierć Williama W.?

Wiem, ze robi sie tu offtopicznie, ale nie moge zrozumieć jak ktos nic głebszego w tych przykładach co podałam nie widzi...

Te śmierci były po coś...na pewno nie po to aby przygnębić...
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Jagaciarz

Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgierz

PostWysłany: Pon 16:40, 22 Sty 2007    Temat postu:

Ja trochę rozumiem Cukiernię,ponieważ patrząć na przebieg odcinka faktycznie mozna odnieść wrażenie,że Robin mógł inaczej zaplanować ucieczkę przez las i nie musiał ginąć czy też Herne mógł go ostrzec przed planowaną zasadzką.Wysdaje się ta smierć taka zupełnie niepotrzebna.
W ogóle też ciekawy jest fakt,o którymś ktoś w początkowych wątkach pisał-Szeryf tyle razy i w tylu sposobach nie dał bandzie rady,a po ostrej i stanowczej reakcji króla wystarczyła prosta zasadzka i 50minut:)Smile.
Ale faktycznie chyba głównym "celem"(jakkoliwek dziwnie to nie zabrzmi)takiego pokazania śmierci było poświęcenie-tu za Marion i Mucha konkretnie.

P.s.-To Aslan w Narnii ginie?Bo czytałem to tak dawno temu ze nie pamiętam Smile.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Cukiernia ciast trujących

Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: boczna odnoga czasu

PostWysłany: Pon 17:46, 22 Sty 2007    Temat postu:

@ Trufla
Nie mogę Cię pozostawiać a takim wzburzeniu Wink, więc wyjaśniam (chociaż w tym celu przejaskrawię to, co pisała Abberline), że przygnębiającym wydawał mi się pomysł, że osoba Robina miałaby być bezmyślną "igraszką", bo powód, dla jakiego jego śmierć akurat w tamtym momencie mogłaby jakoś się przysłużyć siłom Światła i Ciemności pozostaje nieznany. Albo, że Robin "nie mógł postąpić inaczej", skoro Hern powiedział, że umrze. "Hernowe igrzysko" niczym "Bożego igrzysko", świat jako teatr Boga, gdzie ludzie są tylko marionetkami odtwarzającymi role napisane dla nich w księdze przeznaczenia. Ale w końcu "leaf driven by the wind" nie ma zbyt wiele wolności.

Ale pewnie jakkolwiek byśmy nie analizowały, i tak skończymy - jak już Abberline pisała - na konkluzji, że mimo wszystko odcinek "The greatest enemy" jest wspaniały i poruszający. Smile

Jagaciarz:
Cytat:
poświęcenie-tu za Marion i Mucha konkretnie.


Prawdziwa, ofiarna przyjaźń panująca między wilkogłowcami to najpiękniejsza rzecz w RoS. I będę to powtarzać, dopóki mi nie wytkniecie, że się powtarzam. Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Ogólnie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin