Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
Świat za "czasów robinowych"- dywagacje wszelakie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Rozmowy w kapturze
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nick_T

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 14:22, 03 Sty 2007    Temat postu:

eRe napisał:
Fakt, cala ta normańska banda mowiła czymś w rodzaju francuskiego. I Szeryf nie powinien miec problemow z dogadaniem sie z mistrzem de Villaret [pamietacie ten dialog - zechciejże mówić po angielsku, bracie - powiedział szeryf]

No właśnie. Gdyby nie ten odcinek i wspomniany problem szeryfa sprawę języków dałoby się zamieść pod dywan i zignorować jako rzecz absolutnie normalną - w końcu nie czepiamy się, że Niemcy czy Eskimosi w polskim filmie mówią po polsku, a w amerykańskim po angielsku.
Natomiast to już się kwalifikuje jako wpadka... Szkoda :-)

eRe napisał:
Plebs mówił z pewnościa jakimś gaelickim dialektem.
Hmmm? Obstawiałbym raczej proto-angielszczyznę (wywodzącą się z germańskich języków Anglów, Sasów i Jutów), z domieszką duńskiego (szczególnie w rejonie Danelaw, czyli jakby 1/3 Wyspy ;-) i francuskiego oraz śladami gaelic. Sam gaelic to ostał się w Brytanii raczej tylko tam, gdzie przetrwała mówiąca nim ludność - w Walii i w szkockich Highlands.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
eRemita

Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 14:44, 03 Sty 2007    Temat postu:

Co do języków... moze za daleko pojechalam z tym gaelige. Sasi skutecznie przetrzebili Celtów, ale cos niecos zostało z ich języka nie tylko w Walii i Szkocji. Z pewnością naleciałości wikińskie. Zwazywszy, ze w serialu to koniec XII wieku, czyli okres, w którym następuje masowy w całej Europie powrót do "pogaństwa" [także w Polsce], można przyjać, ze i sam język był formą odseparowania się od normańskich chrzescijanskich najeźdzców. Co do francuskiego. Język raczej klasy wyższej, który nie przeniknął i nie przyjął się w warstwach niższych [jako język wrogów] w średniowieczu. Można więc przyjąć ze ten angielski - propto-angielski to język późniejszy. Ale z pewnością nie był to język XII wiecznych saskich chłopów. Gaelige i wikińskie naleciałości - tak. Taka jest moja teoria Smile

Miło jest z kimś popolemizować na takie tematy Smile

Pozdrawiam Smile

eRe
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nick_T

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 15:19, 03 Sty 2007    Temat postu:

eRe napisał:
Sasi skutecznie przetrzebili Celtów, ale cos niecos zostało z ich języka nie tylko w Walii i Szkocji.
Ok, to taka jakby generalizacja była :-)

eRe napisał:
można przyjać, ze i sam język był formą odseparowania się od normańskich chrzescijanskich najeźdzców.
Zgoda po trzykroć. Stąd takim zgrzytem jest dla mnie deklaracja Szeryfa, że mówi po angielsku.

eRe napisał:
Co do francuskiego. Język raczej klasy wyższej, który nie przeniknął i nie przyjął się w warstwach niższych [jako język wrogów] w średniowieczu.
Dopisując brakujący element, który zostawiłaś w domyśle: "w Anglii". Bo we Francji to przyjął się całkiem nieźle... ;-> Poza tym, jak wyżej.


eRe napisał:
Można więc przyjąć ze ten angielski - propto-angielski to język późniejszy. Ale z pewnością nie był to język XII wiecznych saskich chłopów.
Dlaczego późniejszy? Przecież to język, który powstał na Wyspach z jezyków plemion saskich i jako taki jest IMHO podstawowym językiem saskich chłopów. Pewnie źle go nazywam...

Z tego co piszesz, to powstaje mi taka wizja:
Polacy najeżdżają Gwatemalę, wycinając lub wypierając Gwatemalczyków a potem Polskie państwo zostaje podbite przez Papuasów. Językiem klasy rządzącej jest papuaski, a językiem warstwy niższej (czyli Polaków)... gwatemalski. ;-)))

eRe napisał:
Gaelige i wikińskie naleciałości - tak.
No ni diabła nie rozumiem, skąd Ci się ten gaelic wziął u germańskich plemion anglo-saskich... Ale może czegoś nie wiem? :-) Wpływy i ślady - na pewno tak, w końcu, jak zauważyłaś, trochę się tych Celtów ostało i zasymilowało. Ale nie cały język!

BTW, "powrót do tradycji pogańskiej" to zdecydowanie będzie powrót do kultury anglo-saskiej. Brytowie w V-VI w, czasie podboju saskiego byli chrześcijanami - tyle, że głównie rytu iro-szkockiego :-)

Mi też się miło polemizuje :-) Jakby tak mieć więcej czasu, to wystarczyłoby trochę źródła "kopnąć" i byłoby po sprawie... A tak, możemy sobie podyskutować :-))
No, wracam do pracy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
eRemita

Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 15:48, 03 Sty 2007    Temat postu:

NIck_T
"No ni diabła nie rozumiem, skąd Ci się ten gaelic wziął u germańskich plemion anglo-saskich... Ale może czegoś nie wiem? Smile " - już tłumacze skrót mysłowy: on sie wziął u nich, jak sam stwierdziłes, z asymilacji z ludnością, której nie przetrzebili.

Uwaga na temat francuskeigo w użyciu plebsu oczywiście tyczyła li tylko obszaru Anglii... Smile

W symulacji - Polacy - Gwatemalczycy - Papuasi: Polacy mowiliby po gwatemalsku, bo nie wyrżneliby wszystkich - w koncu najezdzca jest panem i musi miec slugi, ktos na niego musi pracowac i z nim trzeba sie umiec porozumiec. Tak słowa przeceiz przeciskaja się do języka najopierw potocznego [chocby nazwy roślin czy warunków atmosferycznych, generalnie - spraw które są dla najeżdzcy nowe]. Powstaje mieszanka językowa z przewagą rodzimego języka najezdzcy. Mijają pokolenia. Dajmy na to 200 lat bez kontaktu z Polską. To juz okres kiedy język wstępnie obumiera, naleciałości językowe stają sie coraz wyrazniejsze aż zaczynają dominować język. Po kolejnych 200 latach Polacy którzy najechali Gwatemalczyków mowią juz mieszanką polsko-gwatemalskiego. I maja pecha - z klasy Panów stają się klasą Sług, bo napadaja na nich Papuasi.
Ergo: Zakładam że język gaelige przetrwał, niekoniecznie wszyscy nim mówiący. Ten twór jest bardziej zyciowy niż ludzkie truchło. Można przyjąć, ze miał wpływ na saskich najeżdzców. Fakt - Sasi stosowali taktyke spalonej ziemii aczkolwiek... ktoś mimo wszystko musial im podcierać tyłki. Wiec mimo wszystko - gaelige jakoś na nich wpłynął.

A co do źródeł związanych z językami uzywanymi potocznie, w języku mówionym... to nie takie proste.... Sad Szczególnie źródła pisane dla okresu po Rzymianach...Sad

Uffff... ale sie wylingistyczniłam... pewnie z błędami w rozumowaniu ;-P

Pozdrawiam!!

eRe[/img]
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nick_T

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 16:27, 03 Sty 2007    Temat postu:

No i jak tu pracować? ;-)

Piszesz, że
eRe napisał:
Cytat:
skąd Ci się ten gaelic wziął u germańskich plemion anglo-saskich
on sie wziął u nich, jak sam stwierdziłes, z asymilacji z ludnością, której nie przetrzebili


i dalej, że
eRe napisał:
W symulacji - Polacy - Gwatemalczycy - Papuasi: Polacy mowiliby po gwatemalsku, bo nie wyrżneliby wszystkich - w koncu najezdzca jest panem i musi miec slugi, ktos na niego musi pracowac i z nim trzeba sie umiec porozumiec. Tak słowa przeceiz przeciskaja się do języka najopierw potocznego... <ciach>

Otóż, moim zdaniem masz rację, ale się mylisz :-)
Wszystko zależy od tego, ilu Polaków najechało Gwatemalę i co zrobili z Gwatemalczykami.

Masz rację co do tego, że taki proces faktycznie mógł mieć miejsce i nawet miał miejsce - nie szukając daleko: Normanowie przejęli język podbitego przez siebie ludu.

Nie masz racji, bo w przypadku Anglosasów ten mechanizm nie zadziałał. Zgaduję, że miało to związek z formą podboju i strukturą społeczną. Normanowie najechali Anglię w stosunkowo niewielkiej liczbie - wg. dość optymistycznych szacunków pod Hastings Wilhelm miał ze sobą ok. 10 tyś zbrojnych! Nawet, jeśli potem przybyło ich dwa, trzy czy cztery razy tyle - co to jest w obec populacji kraju? To nie była kolonizacja, tylko.. hmmm.. zmiana zarządu, wyższego i średniego "menedżmentu" ;-) Nic więc dziwnego, że w końcu roztopili się kulturowo w podbitym kraju.

Tymczasem plemiona Sasów, Anglów i Jutów przybyły do Brytanii w całości - nie, żeby przejąć rządy, tylko żeby przejąć ziemię. Byli społeczeństwem w porównaniu z np. Normanami bardzo egalitarnym, społeczeństwem równych sobie wojowników-rolników (w końcu to było na długo, długo przed pojawieniem się choćby raczkującego feudalizmu). Nie potrzebowali sług i poddanych - potrzebowali ziemi do osiedlenia się.
Moim zdaniem w wieku X w Anglii głównym elementem etnicznym (poza Walią i Szkocją) byli Anglosasi, po nich wikingowie, a na końcu pewne ilości Celtów. Moja teza jest taka, że Anglosasi zachowali swój język, bo to nie oni roztopili się wśród Celtów, tylko resztki Celtów zasymilowały się z nimi.

Celem weryfikacji, proponuję napuścić mówiącego w gaelic Irlandczyka (znalezienie takiego może już nie być łatwe..) albo Walijczyka na Anglika i sprawdzić, czy się zrozumieją. :-D Ew. z braku odpowiednich "rekwizytów" porównać słownictwo i składnię Angielskiego z Niemieckim i z Walijskim. ;-)
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
eRemita

Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 17:49, 03 Sty 2007    Temat postu:

Z braku materiału naukowego pod ręką nie widzę możliwiości dalszej dyskusji w sprawach lingwistycznych Smile uważam że gaelige miał wpływ na język Sasów, Ty uważasz inaczej [albo w tym całym wywodzie się nie połapałam ;-P]. Wspołczesny język angielski to mieszanina anglo-normanska, gdzie anglo- rozumiemy wszelkie naleciałosci saskich plemion tudziez wikinski belkot, natomiast normanska to francuski z wszelkimi naleciałościami łacińskimi i odległym echem wikinskim [tez! moze jeszcze wtedy nie ucichło...]. I tyle Smile

Co do struktury etnicznej - zgadzam się. O. [i jak tu dyskutowac skoro sie z Toba zgadzam? ;-P Wink ]

A wracając do meritum w sensie ulubionych odcinków tudzież scen... to o czym my właściwie mówiliśmy? Wink aaaaaa no tak. Ze Szeryf się zbłaźnił nie umiejąc po francusku. Zresztą krol Ryszard tez Smile O. [Jakkolwiek dwuznacznie to brzmi...]

Pozdrawiam Wink

eRe
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nick_T

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 18:05, 03 Sty 2007    Temat postu:

eRe napisał:
uważam że gaelige miał wpływ na język Sasów,
To dokładnie tak jak ja. Z całą pewnością miał. :-) Acha, a jak spotkasz tą drugą eRe, tą, która twierdziła, że Sasi zaczęli mowić w gaelic a Polacy po gwatemalsku, to wytłumacz jej, że się pomyliła ;-D

eRe napisał:
Ty uważasz inaczej [albo w tym całym wywodzie się nie połapałam ;-P].
Nie połapałaś się ;-)
Ja twierdzę tylko, że językiem Anglosasów był anglosaski (z naleciałościami) a nie gaelic. :-)

eRe napisał:
A wracając do meritum <...> Szeryf się zbłaźnił nie umiejąc po francusku. Zresztą krol Ryszard tez O. [Jakkolwiek dwuznacznie to brzmi...]

Tak tak, do meritum - straszny offtop nam wyszedł, zaraz na nas Alieann nakrzyczy ;-)

Cóż, Szeryf sprawiał wrażenie, że nie interesuje go nic, poza władzą i pieniędzmi ("bo to co nas podnieca, to się nazywa kasa.." ;-)), a Ryszard wolał zmagania zbrojne niż te innego rodzaju... Za to jestem przekonany, że Jan potrafił po francusku perfekcyjnie ];->
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
eRemita

Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 18:19, 03 Sty 2007    Temat postu:

kolejny off top: [hie hie hie juz czuje bacik swiszczący nad głową]
Jan umial nie tylko po francusku, bo jego Matuszka Alienor za nim nie przepadala i podsylala mu panny coby go wykonczyc. Niestety - Jan nie złapał syfa, a Rychu złapal bełta... Sad

koniec off topa Smile

eRe

PS. Druga eRe ma sie dobrze [nie liczac zasmarkania i totalnej niemocy fizycznej] tylko nie powinna pisac w czasie choroby kiedy w dodatku pracuje. O. I juz mowilam ze przesadzilam z tym gaelige ok ? ;-P sie nie czepia mnie tu Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nick_T

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Czw 4:53, 04 Sty 2007    Temat postu:

eRe napisał:
Jan umial nie tylko po francusku, jego Matuszka Alienor za nim nie przepadala i podsylala mu panny coby go wykonczyc.
To się nazywa zabijanie w pięknym stylu! Można z entuzjazmem poddawać się kolejnym zamachom na siebie... ;-)

Myślę, że często francuski musiał mu (i kolejnym porcjom nasłanej na niego zabójczej broni) wystarczyć - przydomek "Miękki miecz" nie odnosił się, OIDP, tyko do jego słabego charakteru i braku talentów militarnych... ;->

eRe napisał:
Niestety - Jan nie złapał syfa, a Rychu złapal bełta...

No właśnie pytanie brzmi, czy niestety.
Wybór między, w dużym uproszczeniu, jednym z najlepszych dowódców swoich czasów gotowym rozprzedawać swój kraj, żeby mieć kasę na zabawę w wojnę a partaczem o słabym charakterze przypomina wybieranie mniejszego zła... Ten pierwszy mógłby przynajmniej spuścić bęcki Filipowi Augustowi, ale czy odmieniłby losy całej wojny? Robi się za dużo zmiennych. Czy Otto Welf i flamandowie i tak dostaliby łomot pod Bouvines? Jak by to wpłynęło na kamapanię Ryszarda? Gdybanie do kwadratu :-)

Można by się kiedyś pokusić o zabawę w historię alternatywną z tematem: "Co by było, gdyby Ryszard nie dał się postrzelić" ew. "...gdyby Jan umarł na syfilis". Historycy dostaja wysypki jak słyszą "historia alternetywna" ( mam jednego przy sąsiednim biurku i sprawdzałem ;-)), ale skoro i tak zapuszczamy się na mroczne bagna fantazji... ;-)

Ale, wracając do Jana i Ryszarda: chyba jednak Anglia nie zyskałaby na zamianie pierwszego na drugiego, a to dlatego, że Lwie Serce nie dałby się zmusić do podpisania Magna Carta, a gdyby nawet (może by to zrobił, żeby tylko wycisnąć jeszcze trochę kasy na wojnę), to na podpisaniu by się skończyło. Podobnie jak Jan złamałby postanowienia Karty przy pierwszej okazji, ale w odróżnieniu od swojego brata nie dopuściłby do zbrojnego powstania w imię obrony tych praw. Obstawiam, że nawet, jeśli baronowie zebraliby się na odwagę i stanęli przeciw niemu z wojskiem, to dostaliby ostro w tyłek i wrócili na swoje miejsce z podkulonym ogonem...

A jaka byłaby średniowieczna i późniejsza (w tym dzisiejsza) Anglia bez Wielkiej Karty Swobód? Znów mega-zgadywanki. Im dalej od "nie podpisania" Karty, tym trudniej coś sensownego zgadnąć, ale wygląda na to, że Albion wyszedłby na tym jak najgorzej.
A więc, IMVHO, Jan się Anglii przydał. A Ryszard... Ryszard zyskał piękną legendę i stał się dla minstreli na długie lata wzorem cnót rycerskich. :-)


eRe napisał:
Druga eRe ma sie dobrze [nie liczac zasmarkania i totalnej niemocy fizycznej] tylko nie powinna pisac w czasie choroby kiedy w dodatku pracuje. O.
Oj tam, nie powina. Dziury w niebie nie ma, a ciekawa rozmowa jest. :-)

eRe napisał:
I juz mowilam ze przesadzilam z tym gaelige ok ? ;-P sie nie czepia mnie tu :)
Ale jakże to tak, w Internecie? Bez czepiania? ;-> Spoko - ustaliliśmy stanowisko i szlus! :-D

Speaking of praca... Wracam do stukania w klawiaturę za pieniądze ;-)
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Rozmowy w kapturze Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin