Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
Bertrand de Nivelle (Oliver Tobias) [Lord of the Trees]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Postacie pojawiające się w jednym odcinku / Seria II
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 20:56, 14 Lip 2008    Temat postu: Bertrand de Nivelle (Oliver Tobias) [Lord of the Trees]

Zapraszam do dyskusji na temat postaci Bertranda de Nivelle granej przez Olivera Tobiasa w odcinku Lord of the Trees (Pan drzew).

Ostatnio zmieniony przez Hound of Lucifer dnia Pią 10:47, 15 Sty 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pią 14:00, 18 Lip 2008    Temat postu:

Postać, która pojawiła się tylko w jednym odcinku - "Lord of the Trees". Dowódca najemników, a mam słabość do klimatu średniowiecznych najemników, maruderów i innych band rzezimieszków Smile Bardzo dobra rola, Oliver Tobias stanowi jeden z najjaśniejszych punktów tego lubianego przeze mnie odcinka. De Nivelle jest z jednej strony bezwzględny, z drugiej dowcipny i lubi wypić Smile Jego najlepsze sceny to te, w których drwi z Gisburna, np. mówi "co za bohater", gdy Gisburn usiłuje ściąć święte drzewo Smile Fajna scena jest także, gdy obaj panowie wspominają wspólną przeszłość dogryzając sobie nawzajem Smile. No i jeszcze jeden szczegół, na który zwróciłem uwagę i który mi się spodobał: de Nivelle chyba dwukrotnie w odcinku, gdy wycofuje się trzyma tarczę tak, by chronić głowę i barki przed ewentualną wystrzeloną w jego kierunku strzałą (nawet mimo tego, że wie, iż banici w związku ze świętem raczej nie mogą go zranić ale, jak widać, przezorny zawsze ubezpieczony Smile). Fajnie to wygląda, niby drobiazg a cieszy Smile Niestety nie miał już swej tarczy wówczas, gdy dostał strzałę w plecy od Robina Wink No ale nawet gdyby miał to był zajęty "prowadzeniem" konia i trzymaniem Marion. Ogólnie trochę głupio ginie, ale da się to wytrzymać Wink
Podsumowując: kolejny epizodyczny aktor, który świetnie się spisał i wykreował ciekawą postać (ale ogólnie RoS miał szczęście do aktorów epizodycznych, zdecydowana większość zagrała bardzo dobrze i trudno wskazać jakichś szczególnie słabych, co najwyżej przeciętnych).


Ostatnio zmieniony przez Hound of Lucifer dnia Pią 14:35, 18 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Śro 1:08, 21 Lip 2010    Temat postu:

Też bardzo go lubię !

Jestem po oglądnięciu fragmentów różnych seriali z udziałem pana OT (to tylko dwoje imion jako pseudo, bo nazwisko miał baaardzo germańskie, więc go w Wielkiej Brytanii nie używał).
Występował jako król Artur w dennym serialu z lat 70. XX w. (Chwała, że "RoS" to coś z zupełnie innej beczki, bo byśmy się z pewnością tak nie nakręcali oglądaniem!) Walczył też z Guyem w serialu o XVIII-wiecznych przemytnikach. (Kornwalia? Wiem, że oni wtedy z tego żyli).

A tu mamy go non stop w niedbale noszonej kolczudze (cała ręka goła? co za tupecik! mocny się czuje), ładnym hełmie (kaptur kolczy tuszuje jego brzydkie, odstające uszy, hehe) i z pierścionkami na każdym palcu (niby renesansowy książę), które na szczęście niczego nie tuszują. Fajnie bawi się ze swoimi ofiarami - to sypanie zasuszonych kwiatków, prezentacja piąstki przed zadaniem ciosu w twarz, etc. Zawadiackie wąsy i przepiękny uśmiech. Lubi swoich ludzi i z niejakim rozczuleniem patrzy na nich w chwilach, gdy są szczęśliwi, czyli rozrabiają. A jakie maniery!!!! Bardzo miły i dowcipny - mimo progu językowego - kolo. Poza tym wrażenie robi jego wręcz nieziemski spokój, ogromna pobłażliwość dla otoczenia i ton głosu. Uwielbiam go - tak samo jak te jego docinki. Dosypał soli w oczy i opatowi, i Gizzy'emu. Nie dało się go nie lubić - miał ujmujący uśmiech i wszystko brał w nawias.

Hound of Lucifer napisał:
No i jeszcze jeden szczegół, na który zwróciłem uwagę i który mi się spodobał: de Nivelle chyba dwukrotnie w odcinku, gdy wycofuje się trzyma tarczę tak, by chronić głowę i barki przed ewentualną wystrzeloną w jego kierunku strzałą (nawet mimo tego, że wie, iż banici w związku ze świętem raczej nie mogą go zranić ale, jak widać, przezorny zawsze ubezpieczony)

Też zauważyłam tę tarczę zasłaniającą barki, szyję i głowę - cudowne! Pięknie wita się po raz drugi z Gisbournem, czyli za pomocą miecza, tryknięcia i niedźwiedziego uścisku. Co za wojak! Szkoda, że tak durnowato załatwił go ten marny czarny Robin. Bertrand zasłużył na godną siebie śmierć.

Guy of Gisburne i Bertrand de Nivelle
Ciekawi z nich byli kumple - do bitki i do wypitki, do tańca chyba też, ale do różańca to z pewnością nie Very Happy Biła po oczach i raniła uszy wielka różnica charakterów, temperamentów, poczucia humoru, inteligencji... Za to obydwaj byli wręcz stworzeni do walki. Znakomici wojacy. Proszę, jak sobie jadą - skupiony i czujny, ogorzały Bertrand bok w bok z żabiopodbródkowym Gwidonem o tępym, żabm spojrzeniu:



Sympatyczny wódz zabawnych łupieżców. Ach, ci Brabantczycy! W tamtych czasach chyba tylko okrutni Baskowie mogli się z nimi równać pod względem - hm - kunsztu zawodowego (tak przynajmniej wynika z opisów zdegustowanych kronikarzy). Zdaje się, że to Henryk II, ojciec znanych nam z RoS królów, jest odpowiedzialny za wypromowanie brabanckich najemników. Używał ich oddziałów w wojnach na kontynencie. No i od tego się zaczęło.

A może de Nivelle ma coś wspólnego z tym: "C'est le chien de Jean de Nivelle (qui s'enfuit quand on l'appelle)"?*

A tak, piesek by do niego pasował. Mógłby siedzieć za nim w siodle albo nawet na ramieniu. Koniecznie brabantczyk**, skoro pańcio robi za przywódcę brabanckich zabijaków. Brabantczyk idealnie pasowałby do brabanckiego Bertranda. Cytaty dwa:
1) "Brabantczyki to wesołe pieski, które lubią bliski kontakt z właścicielem. Są bezkonfliktowe i tolerancyjne."
2) "Dumny, mocny, o prawie kwadratowej sylwetce. Z mocnym kośćcem, ale równocześnie elegancki w ruchu i budowie. Przykuwający uwagę swym prawie ludzkim wyrazem." Very Happy Wykapany to byłby pańcio!

* [link widoczny dla zalogowanych]'est le chien de Jean de Nivelle (qui s'enfuit quand on l'appelle [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
** [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Wto 1:56, 08 Lut 2011, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Śro 5:20, 02 Lut 2011    Temat postu:

Hound of Lucifer napisał:
Fajna scena jest także, gdy obaj panowie wspominają wspólną przeszłość dogryzając sobie nawzajem

Konia z rzędem (Guy da) temu, kto umocuje historycznie te potyczki, którymi docinali sobie przy powitaniu dawni kumple.



Owe miejscowości to (o ile dobrze usłyszałam i sobie to na francuski przekręciłam):
1) Argenton
2) Chauvigny
3) Montebœuf



No i - oczywiście - wtopiłam się w masę stron, żeby to wszystko zamotać, zasupłać i w końcu rozwikłać.

1) Argenton-sur-Creuse To obecna nazwa, kiedyś z pewnością po prostu Argenton. Miejscowość i gmina w Regionie Centralnym (nie wiem, czy to dawna Turenia, czy któraś z sąsiednich ziem historycznych), departament Indre. Uwaga, w tym samym departamencie mamy gminę Néons-sur-Creuse, w której leży jedna z możliwych do wyboru miejscowości z listy - pkt 3).
ArgentonMiejscowość i gmina w Akwitanii, obecnie departament Lot-et-Garonne. Akwitania to dziedziczne ziemie matki Ryszarda.
Ale niekoniecznie musi być "-on", może być "-an": Argentan - miasto w Dolnej Normandii, obecnie departament Orne. To miasto (ważne centrum religijne - dwa kościoły Saint-Martin i Saint-Germain plus opactwo benedyktyński) podobno ucierpiało w wyniku długotrwałych walk między królami Anglii i Francji, okupowane i niszczone.
W dokumentach angielskich często pojawia się jako nazwisko wyrażenie "de Argentein" (i w latach 1155-1162, i w XIV w. - sporo tego jest). Inna pisownia to "Argenton" i "Argentoin". O, znienawidzony kanclerz Wilhelm Longchamp urodził się "w okolicy normańskiej wioski Argenton". Czyli jest lub było jeszcze więcej miejscowości o tej nazwie.

2) Chauvigny Miejscowość i gmina w regionie Poitou-Charentes (a Ryszard był hrabią Poitou i to z tą ziemią czuł się związany, a nie z Anglią), obecnie departament Vienne.
Niektórzy panowie z rodu de Chauvigny pisali się również "de Châteauroux" (kłania się w miarę blisko położone Montebœuf) i "de Argenton"! Co ciekawe, wiernym wasalem Ryszarda Lwie Serce i jego dalekim krewnym po kądzieli był poiteweński rycerz Andrzej z Chauvigny, pan na Châteauroux.

3) Montebœuf Jest taka wioska w Turenii; obecnie gmina Néons-sur-Creuse, w okolicy większe miasto to Châteauroux.*
Tej nazwy nie jestem pewna - w RoS zabrzmiała mi dziwnie i można ją ewentualnie zapisać inaczej. Montebault - niegdyś również Monte et Bault; gmina Châtillon-sur-Loire. Le Monte-au-Bout - w XVIII w. jeszcze Montaubout; gmina Chouzé-sur-Loire. Monte-en-Pot - w dokumencie z roku 1358 wymieniona jako Monte en Pot; gmina Saint-Jean-Saint-Germain.
Aaaa, jak widzę, jeden z panów z rodu Chauvigny (po prawda, dokument pochodzi dopiero z 1433 roku) wymienia wśród swoich posiadłości m.in. Châteaumeillant i Issoudun (te należały do jego przodków już w XII i XIII w.) oraz właśnie Monteboeuf!

Wszystkie trzy miejscowości, jak widać, trzymają się kupy - należały w pewnym momencie do konkretnego, rozgałęzionego rodu, a generalnie leżą w miarę blisko siebie. Sądzę więc, że zbliżamy się do jakiegokolwiek wyjaśnienia. Zapewne scenarzyści mieli rację i toczyła się tam jakaś wojenka, w której brali udział najemnicy i rycerze na służbie króla Anglii lub któregoś z królewskich synów. Może była to jedna i ta sama wyprawa? Tylko w którym roku? I "kiedy urodził się Gisburne", że powtórzę co i rusz padające na naszym forum pytanie.

Faktycznie, walczono pod którąś z miejscowości o nazwie Argenton - w 1188 roku. Kotłowali się tam żołdacy (w tym najemnicy) króla Francji i jego sojusznika Ryszarda Lwie Serce, próbując pokonać hrabiego Tuluzy Rajmunda. To francuski monarcha Filip August zaatakował Argenton. Ach, jak oni się potem nienawidzili z Ryszardem - wręcz namiętnie! A kiedyś sypiali w jednym łożu i z dzióbków sobie jedli, no kto by pomyślał.


*Trudno obecnie znaleźć więcej miejscowości o nazwie Montbœuf - lub podobnej - we Francji, ale na pewno była niegdyś posiadłość o nazwie Montebœuf vel Mont-le-Bouf w Bretanii (w latach 1423-1513 należała do rodu Paynel de Vaufleury, a z pewnością istniała jeszcze w XVII w., co wynika z rejestrów bretońskiej szlachty o fajowych nazwiskach).


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Wto 1:49, 08 Lut 2011, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Nie 12:20, 25 Gru 2011    Temat postu:

Przeglądałem wczoraj profile niektórych aktorów RoS i trafiłem na ciekawą informację - druga (obecna) żona Olivera Tobiasa jest z pochodzenia Polką. Nazywa się Arabella Zamoyska i ma 37 lat (a Oliver 64). Pobrali się w 2001 roku, mają dwóch synów. Poczytałem przy okazji więcej o Oliverze i dowiedziałem się ma z pierwszego małżeństwa dwie córki, przy czym okazało się, że biologicznym ojcem młodszej z nich jednak nie jest Oliver Wink Wiedziała o tym tylko matka i ujawniła to dopiero w 2006 roku, gdy dziewczyna miała 19 lat (Oliver też zresztą zdradzał i zaniedbywał żonę, stąd chyba zdrada z jej strony). Nie zepsuło to chyba jednak relacji córki z Oliverem, biologiczny ojciec też uznał córkę i utrzymują kontakty, więc w sumie mamy happy end Wink
Poza tym wyczytałem, że Oliver ogólnie był kobieciarzem, a ponadto zna muzyków The Rolling Stones oraz znał nieżyjącego perkusistę Keitha Moona z The Who i lubił z nimi ostro wypić Wink


Ostatnio zmieniony przez Hound of Lucifer dnia Nie 12:23, 25 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Postacie pojawiające się w jednym odcinku / Seria II Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin