Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
Dlaczego nie Will? Rozważania o ideach i motywacji.
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Ogólnie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nick_T

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Nie 11:20, 22 Paź 2006    Temat postu: Dlaczego nie Will? Rozważania o ideach i motywacji.

Will wodzem bandy?
Oczywiście tak. Ale nie tej...

Gdyby nie było Robina, nie było by całej bandy z Sherwood. To on był elementem spajającym banitów i dającym im cel istnienia.
Rozbierzmy całą ekipę po kolei (nie ślińcie się panowie, Marion co prawda też rozbierzemy, ale tylko od strony psychologicznej ;-P )

Robin - jest Wybrańcem (Robin: What are you trying to tell me? That I can dodge arrows? Herne: No, son. I'm trying to tell you that when you're ready, you won't have to. ;-) ) Synem Herna, Człowiekiem w Kapturze, Przywódcą i w ogóle kimś, czyją funkcję trzeba opisywać z wielką literą na początku. Sensem jego życia jest walka o Wolność (chociaż nie bardzo wiadomo, jaką i dla kogo - z cytatu można sie domyślać, że chodzi o śmierć dla wszystkich uciśnionych ;-)) i Sprawiedliwość, oraz Zwycięstwo Światowego Komu..^^^ znaczy, żeby wszystkim było dobrze.
Ma Misję i wszystko jest podporządkowane właśnie jej.

Marion - Poszła do lasu, bo nie miała innego wyjścia - jej życie w "legalnym" świecie zmierzało do mało przyjemnego końca na ofiarnym ołtarzu. Jest zakochana w Robinie i zafascynowana nim. Oczywiście, chętnie pomoże biednym i uciśnionym, ale to nie jest coś, dla czego poświęciłaby swoje dawne życie.
Gdyby nie zaginięcie ojca, zakusy wszystkich dokoła na jej ziemie, wreszcie Robin i De Bellemme, zapewne była by feudalną panią - dobrą dla swoich poddanych w miarę możliwości, ale jednak panią. Nie partyzantką walczącą na drogach z żołnierzami szeryfa.
Kiedy Robin ginie, wraca do swojego życia - na tyle, na ile to możliwe. Do Sherwood wypycha ją znów ten sam zestaw: miłość i konieczność.

Will - Chce zabijać żołnierzy - z zemsty za swoją prywatną krzywdę. Chce rabować bogatych - dla pieniędzy. Pomaganie biednym i uciśnionym? Oczywiście, czemu nie, tak długo, jak długo mu się to opłaca. Robin i jego misja dały odpowiedni pretekst do napadania i zabijania, choć musiał nieco przytemperować swóch charakter. Kiedy Robina zabrakło, kontynuował działalność, rabując bogatych i oddając biednym. A dokładniej, jednemu biednemu - sobie.

Much - Much po prostu musi się kogoś słuchać. Całe życie słuchał Robina, więc czemu teraz miałoby być inaczej? Gdyby Robin powiedział, że od dziś będą biegali nago po gościńcu udając prosiaki, Much wzruszyłby ramionami i ćwicząc pohrumkiwanie zaczął się rozbierać.
Cała ideologia jest w jego przypadku całkiem zbędna. Jeśli Robin wytłumaczy mu, że przyłączenie się do kultu Azraela i wycinanie ludziom serc jest bardzo dobre i tak właśnie trzeba, to czemu miałby mu nie wierzyć?
Po śmierci Robina Much znalazł kogoś, kogo mógł słuchać i kto zarazem miał chcęć go przygarnąć. Wraca do "banitowania" bo wraca do tego zajęcia jego aktualny "master"... A potem znów mu dobrze - ma tyle osób, które mogą myśleć za niego!

Nasir - Jest z banitami, bo... nie ma nic lepszego do roboty. Chyba uznał całą sprawę za ciekawą przygodę. Nie może wrócić do swoich, bo jest ścigany, a po śmierci Bellemme'a nie ma tu swojego pana. Ideologia? Jaka ideologia?! Sasi, Normanowie, biedni, bogaci... kogo to obchodzi?
Banda Robina zapewnia mu wiele przygód, ciągle nowe wyzwania, zadania.
Kiedy banda się rozpada, Nasir znajduje sobie inne zajęcie, jak to zwykle pisze się w listach motywacyjnych "odpowiadające jego kompetencjom i doświadczeniom", oraz "pozwalające rozwijać zainteresowania".

Tuck - Dba głównie o swój brzuch, no i o Marion, swoją podopieczną. Trafił do lasu z dokładnie tego samego powodu, co ona - nie miał innego wyjścia, jeśli chciał ocalić życie. Teraz siedzi wśród heretyków i pogan, robiąc to, co i oni.
Gdyby nie wszystkie te przypadki, byłby kapelanem Lady Marion de Lea i byłoby mu dobrze na tej posadzie. Na pewno nie pchałby się z łukiem i mieczem do lasu, zbrojnie bronić ubogich i uciśnionych...
Sami wiecie, co porabia po śmierci Robina. Bynajmniej nie kontynuuje jego dzieła.

Mały John - Taki Much, tylko trochę większy i nieco bardziej samodzielny. Nie ma za dużo własnych pragnień i własnych poglądów - jasne, wolałby, żeby ludzie żyli dostatnio i spokojnie, ale tak naprawdę, interesuje go to, żeby ON żył dostatnio i spokojnie. A przynajmniej spokojnie.
Kiedy Robin ginie, wraca tam, gdzie mu będzie spokojnie, gdzie nikt nie zwróci na niego uwagi.

Gdyby nie Robin i jego rewolucyjny zapał, NIKT z całej bandy nie ruszyłby palcem w obronie biednych i uciśnionych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
May morning

Dołączył: 08 Wrz 2006
Posty: 274
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sherwood

PostWysłany: Nie 13:24, 22 Paź 2006    Temat postu:

I racja - co można zauwazyć już w 1 odcinku 3 serii. Robin nie żyje, a oni przeciez mogli kontynuowac jego dzieło, ale każdy poszedł w swoją stronę, bo tak chyba było wygodniej. Przecież początkowo wcale tak chętnie do lasu nie chcieli znowu wracać. Ogólnie - to nie są dla mnie nieczuli ludzie, któzy nie pomogliby biednym. Mają gdzieś takie pragnienie, ale zdecydowanie potrzebują kogoś kto ich będzie cały czas motywował. Chyba właśnie w 1 odcinku 3 serii Mały John powiedział coś w stylu, że Robin był taką iskrą która na moment ogrzała ich wszystkich (bez skojarzeń Razz).
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Sarak

Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 17:04, 23 Paź 2006    Temat postu:

Ciekawa charakterystyka i barwnie opisana. Ale IMHO odcinek The King's Fool ukazuje nieco mniej klarowny i jednostronny obraz zarysowanych przez Ciebie postaci.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nick_T

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Wto 1:32, 24 Paź 2006    Temat postu:

Użyłem rzecz jasna hiperboli i nie ma wątpliwości, że wszystkie te postacie są bardziej skomplikowane, niż wynikałoby z mojego opisu.
Ale czy rzeczywiście dużo bardziej?

King Fool AFAIR nie pokazuje nic, czego nie dało by się wyjaśnić w ramach nakreślonego przeze mnie obrazu. Wszyscy poza Robinem przeczuwają (słusznie) nieszczere intencje Ryszarda, który równie łatwo daje, jak i odbiera. Ich sytuacja, choć pozornie diametralnie odmieniona, w ich własnym odczuciu nie zmieniła się wiele, a jeśli już, to na gorsze. Nic więc dziwnego, że idą za głosem instynktu samozachowawczego i wracają do Sherwood.

Przeczytaj jeszcze raz moje "obrazki" banitów i zaobserwuj, że:

- Robin do końca niemal wierzył, że Ryszard odnowi oblicze Anglii. Przez cały odcinek prezentuje typową postawę idealisty z klapkami na oczach, zaślepionego swoją własną ideą.

- Dwaj najtrzeźwiej myślący, najbardziej niezależni i nie związani z ideologią czy Robinem osobiście członkowie bandy decydują się najszybciej. Will jest paranoikiem i po prostu nie da się wyciągnąć z lasu. Nasir idzie tam, gdzie go woła przygoda, ale kiedy zauważa, że sytuacja nie wygląda bezpiecznie, odchodzi.

- Marion jest przy Robinie, bo to on jest jej światem. Król obiecał przywrócić jej ziemię? Jest inteligenta, wychowała się wśród szlachty i potrafi rozpoznać populistyczne to obietnice bez pokrycia, więc nadal czuje się banitką. Wie, że ich los wisi na włosku...

- Much jak zwykle słucha tego, co powie Robin, bez żadnej swojej refleksji.

- John nie jest zaślepiony żadną ideą i jak każdy, nawet przyciężki na umyśle człowiek czuje, kiedy ktoś się z niego nabija. Kiedy jest wystawiany. W obcym miejscu, wśród obcych. Ucieczka do tego co znane i bezpieczne jest naturalnym odruchem i John decyduje się na nią wreszcie, chociaż widać, że przeciwstawienie się Robinowi przychodzi mu z wielkim trudem. Żeby przerwać więź musi przekonać samego siebie, że robi słusznie - odwołuje się więc do wyższych racji.

- Tuck nie ma do czego wrócić mimo "Powrotu Króla" i mówi to wprost. Trzyma się więc z Marion i Robinem, tak jak zawsze. Już to żeby się nimi opiekować, już to bo nie ma lepszego pomysłu...

Czy coś tu się nie zgadza z poprzednimi opisami?

May Morning
[quote]Ogólnie - to nie są dla mnie nieczuli ludzie, któzy nie pomogliby biednym. Mają gdzieś takie pragnienie, ale zdecydowanie potrzebują kogoś kto ich będzie cały czas motywował.[/quote]

Zgadzam się, właśnie to chcę powiedzieć :-)
Bez Robina i jego świętego ognia oni wszyscy byli by dobrymi (no, może poza Willem i Nasirem. Zależy, jak elastyczne pojęcie "dobra" przyjmiemy.. ;-) ) ludźmi robiącymi swoją robotę i nie wychylającymi się poza rolę, wyznaczoną im przez społeczeństwo.

Co ciekawe, z jednej strony Robin porywa ich, ale z drugiej oni z kolei moderują jego święty zapał i dodają do niego konieczną porcję realizmu (np. przywołany przez Saraka "King Fool").
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Sarak

Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Wto 19:39, 24 Paź 2006    Temat postu:

W odcinku "The King's Fool" Robin zabłądził i to bardzo.
Primo raz: wojna u boku Normanów ( a nie przeciwko Normanom)
nie ma nic wspólnego z saską ideologią Robina ani z walką z uciśnionymi.
Primo dwa: pobudki, którymi się kierował ujawnia dwukrotnie podczas
rozmów z Marion:"A gdy skończy się wojna, wszyscy będziemy panami na Sherwood."
A więc, za cenę wojny z Francją chce kupić spokój? Może
Robin zwątpił w sens swojej misji? Może chęc spokojnego życia
przysłoniła mu prawdziwy obraz króla, dla reszty mniej lub bardziej oczywisty?

A pozostali? Piszesz, że zostawili Robina, gdy przeczuwali
niebezpieczeństo. Fajnie podywagować na temat przeczucia,
ale skupmy się na faktach. Nasir i Mały John z Martinem
odeszli wcześniej niż zrobiło się gorąco - gdy Robin "przekonał"
króla o tym, że wilk nie będzie służył lwu.
Powód ich odejścia? Od Nasira jak zwykle niewiele się dowiemy,
ale od Małego Johna już więcej: "Kochałem cię Robinie. Byłeś Człowiekiem
w Kapturze. Synem Herne'a. Nadzieją ludzi. A teraz...Teraz jesteś
tylko królewskim błaznem." Więc może z tą ideologią pozostałych
nie było tak mizernie? Może ich motywacja była nieco głębsza?
Poza tym, chyba żaden z fanów RoS nie powie,
że któryś z członków bandy opuściłby Robina w momencie niebezpieczeństwa.

Powody przynależności do drużyny.
Marion, Much, Tuck, Nasir - z małymi zastrzeżeniami się z Tobą zgadzam.
Will:
Cytat:
Chce rabować bogatych - dla pieniędzy. Pomaganie biednym i uciśnionym?
Oczywiście, czemu nie, tak długo, jak długo mu się to opłaca.

Myślę, że u boku Robina mało mu się to opłacało. Gdyby faktycznie
kierował się takimi motywami, to:
1) działałby na swoją rękę,
2) poszukałby sobie rzezimieszków, którymi by dowodził,
3) wstąpiłby do bandy, której celem byłoby napychanie sobie kieszeni,
a nie dystrybucja gotówki pomiędzy bogatymi a biednymi (choćby
drużyna Adama Bella).

Mały John:
Cytat:
...ale tak naprawdę, interesuje go to, żeby ON żył dostatnio
i spokojnie.

Kiedy Robin uwalnia go spod uroku Azaela, mógłby spokojnie wrócić
do swojego Hathersage i paść owce jak dawniej (i później). Ale został.
Jak pozostali. Może przesiąknięci ideami Robina. Może dlatego, że
"palił się w nim ogień, płomieniem tak jasnym...że przez jakiś czas...
ogrzewał ich wszystkich."
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Cukiernia ciast trujących

Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: boczna odnoga czasu

PostWysłany: Śro 23:42, 25 Paź 2006    Temat postu:

Nicku, nie mogę się zgodzić na Twoje opisanie Willa:

Cytat:
Will - Chce zabijać żołnierzy - z zemsty za swoją prywatną krzywdę. Chce rabować bogatych - dla pieniędzy. Pomaganie biednym i uciśnionym? Oczywiście, czemu nie, tak długo, jak długo mu się to opłaca. Robin i jego misja dały odpowiedni pretekst do napadania i zabijania, choć musiał nieco przytemperować swóch charakter. Kiedy Robina zabrakło, kontynuował działalność, rabując bogatych i oddając biednym. A dokładniej, jednemu biednemu - sobie.


IMHO jest dokładnie przeciwnie. Nie jest on ani zwolennikiem odpowiedzialności zbiorowej/klasowej/zawodowej (nie wszyscy, którzy zginęli z jego ręki zdążyli w ogóle okazać okrucieństwo, które upodobniłoby ich do katów Eleny), ani też nie kieruje się pragnieniem zdobycia bogactw (argumenty, które przytacza Sarak są przekonujące). Nie uważa się też wcale za biednego - ma swoją bezwzględną wolność i ma przyjaciół, którym ufa (z tych dwu powodów jest w bandzie Robina i te dwa powody czasem wchodzą ze sobą w konflikt).

Will jest także ucieleśnieniem ducha buntu, negacji, anarchii, zgorzkniałej złości na świat jako taki. I bunt jego nie jest konstruktywny, nie jest "dla" (innych ani siebie) tylko "przeciw", na złość. Z sakiewkami chyba by i tak nie wiedział, co robić, oprócz wydawania ich zawartości na lepszą broń.

Przyznaję, że ja ogromnie lubię Willa. Za tę jego bezkompromisowość i szczerość. Za dokładne przemieszanie siły i słabości.

Na dowódcę bandy nie brak mu ani charyzmy, ani bojowego zapału.
Ale, że akurat on nie jest typem idealisty i że nie chciałby być kontynuatorem dzieła naprawiania świata - w pełni się z Tobą zgadzam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nick_T

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 15:51, 27 Paź 2006    Temat postu:

W pierwszych słowach mego posta chciałbym przeprosić Was, szanowni dyskutanci, a szczególnie Ciebie Serak, za tak długą przerwę.
A więc - jak to mawiają - spóźnione, ale szczere ;-)

Cytat:
> W odcinku "The King's Fool" Robin zabłądził i to bardzo.


Zostawmy na razie Robina - jego "błądzenie" to zupełnie inna historia, warta jak sądzę oddzielnego wątku. Na razie dość powiedzieć, że w dwóch punktach zmieściłeś co najmniej trzy rzeczy, które budzą moje poważne wątpliwości. ;-)

A teraz do rzeczy.

Cytat:
> A pozostali? Piszesz, że zostawili Robina, gdy przeczuwali
> niebezpieczeństo. Fajnie podywagować na temat przeczucia,
> ale skupmy się na faktach.
> Nasir i Mały John z Martinem
<...>
> Powód ich odejścia? Od Nasira jak zwykle niewiele się dowiemy,
> ale od Małego Johna już więcej: "Kochałem cię Robinie. Byłeś Człowiekiem
> w Kapturze. Synem Herne'a. Nadzieją ludzi. A teraz...Teraz jesteś
> tylko królewskim błaznem."

Ale masz jakieś wsparcie? ;-)

Bo owszem, miło sobie podywagować, ale podobno mieliśmy skupiać się na faktach. A ja tu widzę tyko tyle, że John powiedział, że Robina kochał, ale już nie kocha, bo jest "królewskim błaznem".
To świadczy o oddaniu ideom? Jakim?

Co dokładnie takiego Robin zrobił, że przestał być godzien miłości Johna? Ja wiem. Ale czy Ty wiesz?

Twoje dywagacje są równie dobre, co moje.
Chociaż właściwie nie, nie są. Bo moje opierają się na tym, co ktoś zrobił, albo czego nie zrobił w danej sytuacji, czyli na postulowanych przez Ciebie faktach.

A fakty są takie, że zanim Robin się pojawił w ich życiu i po tym, jak z niego zniknął, żadne z nich nie podjęło walki o wolność, sprawiedliwość i równość dla wszystkich.

<temat Willa przeniosę niżej, odpowiem na niego od razu Tobie i
Cukierni Ciast Pysznych-Ale-Krótko ;-) >

Wielki problem Małego Johna
Cytat:
> Mały John:
> Kiedy Robin uwalnia go spod uroku Azaela, mógłby spokojnie wrócić
> do swojego Hathersage i paść owce jak dawniej (i później). Ale został.

I to jest Twoim zdaniem dowód na co?
Bo jak dla mnie tylko na to, że John jest jak duży psiak, któremu Robin ocalił życie i który za nim łazi, zapatrzony w swojego idola.

Nie wiem, czy zauważyłeś, ale od początku wykazuję, że to osobowość Robina i jego misja jest jedynym spoiwem bandy. Dołączyli do niego powodowani tym wszystkim, co napisałem. Teraz działają kierowani jego myślą, jego misją i jego ideami, a kiedy jego zabraknie, rozbiegną się na cztery strony świata, bo ich własne idee i poglądy są tak słabe, jakby ich wcale nie było.

Napisałeś:
Cytat:
> Kiedy Robin uwalnia go spod uroku Azaela, mógłby spokojnie wrócić
> do swojego Hathersage i paść owce jak dawniej (i później). Ale został.

A ja napiszę:
Kiedy Robin ginie, John mógłby spokojnie wrócić do lasu i walczyć, jak
dawniej (i później). Ale odszedł.

Gdyby wtedy został i walczył, to dopiero dowodziło by, że ma idee.

Gdyby wszyscy zostali i walczyli, uznałbym, że byli podobni Robinowi. Ale oni nie byli pochodniami, które zapalił jego ogień. Byli tylko lustrami, w tórych jego ogień się odbijał.
Dopóki płonął.


Question of free Will ;-)

Cukiernia:
Cytat:
> [Will - przyp. mój] Nie jest on ani zwolennikiem
> odpowiedzialności zbiorowej/klasowej/zawodowej (nie wszyscy, którzy
> zginęli z jego ręki zdążyli w ogóle okazać okrucieństwo, które
> upodobniłoby ich do katów Eleny),

Oh, isn't he? [mina a'la Nicolas Grace] ;-)))
Od pierwszej chwili, kiedy dowiedział się o obecności najemników w okolicy chce ich zabić. Wszystkich. Za fakt bycia najemnikami - takimi jak ci, którzy zabili jego żonę. (Jego słowa)

Cukiernia:
Cytat:
> ani też nie kieruje się
> pragnieniem zdobycia bogactw (argumenty, które przytacza Sarak są
> przekonujące).

Oh, are they? [mina a'la Nicolas Grace] ;-)))

Sarak:
Cytat:
> Gdyby faktycznie
> kierował się takimi motywami, to:
> 1) działałby na swoją rękę,


Oh, would he? [mina a'la Nicolas Grace] ;-)))
Dokładnie to robi, kiedy nie jest z Robinem - działa na własną rękę. (po śmierci Robina i w Children of Israel)

Cytat:
> 2) poszukałby sobie rzezimieszków, którymi by dowodził,
> 3) wstąpiłby do bandy, której celem byłoby napychanie sobie kieszeni,
> a nie dystrybucja gotówki pomiędzy bogatymi a biednymi (choćby
> drużyna Adama Bella).

Nie szuka rzezimieszków i nie wstępuje do innej bandy, bo jak słusznie zauważyła Cukiernia:
Cytat:
> Will jest także ucieleśnieniem ducha buntu, negacji, anarchii,
> zgorzkniałej złości na świat jako taki. I bunt jego nie jest
> konstruktywny, nie jest "dla" (innych ani siebie) tylko "przeciw",
> na złość.

Całkowicie się z tym zgadzam. To jest właśnie ten powód, dla którego Will nigdy nie będzie wodzem żadnej bandy. "Will przywódca" to oksymoron, tak jak "armia anarchistów". :-)

Bo żeby dowodzić, trzeba umieć ludzi przekonywać do siebie i swoich racji. Miłością, strachem, logiką - jakkolwiek. Will zanim by kogoś przekonał, obraziłby się i "zebrał swoje zabawki".
Raz udało mu się przekonać Johna, który nie jest najmocniejszy na umyśle ale za to ma wielkie serce: dał się podejść na mieszankę miłości do Robina (zrobimy mu niespodziankę) i przyjaźni do Willa (no, zrób to dla mnie!). Efekty były opłakane... ("Children of Israel") bo żeby dowodzić, trzeba też umieć planować. :-)

A więc, ktoś kto napisał:
Cytat:
> Will wodzem bandy?
> Oczywiście tak.

nie przemyślał za dokładnie tego, co mu przechodziło przez palce. :-))
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Sarak

Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 19:40, 30 Paź 2006    Temat postu:

Nie masz mnie za co przepraszać, bo jak widzisz, też nie jestem
codziennie przy komputerze.

Na początek dwie kwestie.
Po pierwsze. Nie próbuj kreować mnie na zwolennika teorii, iż drużyna
składa się z fanatycznych ideologów i zagubionego Robina.
Wiem, że dyskusja nabiera rumieńców, gdy adwersarze wyrażają
całkowicie przeciwstawne opinie, Ale już mój pierwszy post w tym
wątku ujawnia moje umiarkowane poglądy. I nie ma nic odkrywczego
w poglądzie, iż żaden z pozostałych nie może być liderem.
Nikt poza Robinem nie ma w sobie wystarczającej siły ani charyzmy.
Zresztą fakty mówią same za siebie i nie ma się nad tym co dłużej rozwodzić.

Po drugie. Ja nie opieram się na faktach? A które z wydarzeń,
które przypomniałem (i które określiłem jako fakty) nimi nie są?
To, że Nasir, John i Martin odeszli przed burzliwą rozmową Robina
z królem? Czy może dyskusja pomiędzy Johnem a Robinem to mój wymysł?
A to, iż wyciągasz z tych wydarzeń inne wnioski...cóż Twoje prawo.

Cytat:
A fakty są takie, że zanim Robin się pojawił w ich życiu...
żadne z nich nie podjęło walki o wolność, sprawiedliwość i
równość dla wszystkich.

A znasz wszystkie fakty z ich życia? Bo ja nie. Wiesz czym wcześniej
zajmował się np. Nasir. Bo ja wiem tyle, że walczył z krzyżowcami
o wolność. Takie to są Twoje "fakty". Z drugiej strony, to samo możemy
powiedzieć o Robine. Zanim spotkał Herna, nie podjął walki o wolność,
sprawiedliwość i równość dla wszystkich. To o niczym nie świadczy.
Nikt się z daną ideologią nie rodzi.

Cytat:
A fakty są takie,... i po tym, jak z niego zniknął, żadne z nich
nie podjęło walki o wolność, sprawiedliwość i równość dla wszystkich.

A trzecia seria to o czym była? Wink


Cytat:
> Mały John:
> Kiedy Robin uwalnia go spod uroku Azaela, mógłby spokojnie wrócić
> do swojego Hathersage i paść owce jak dawniej (i później). Ale został.
I to jest Twoim zdaniem dowód na co?


Dla mnie jest to dowód na to, że Twoja charakterystyka Johna
z pierwszego postu mija się z prawdą. Przypomnę:
Cytat:
...ale tak naprawdę, interesuje go to,
żeby ON żył dostatnio i spokojnie. A przynajmniej spokojnie.

Narażając swój "psi" kark dla innych, nie żyje ani dostatnio,
ani spokojnie.

Cytat:
Bo jak dla mnie tylko na to, że John jest jak duży psiak,
któremu Robin ocalił życie i który za nim łazi, zapatrzony w swojego idola.


Przytoczona przeze mnie scena rozmowy Johna z Robinem wyraźnie pokazuje, że nie zawsze. A dokładnie nie wtedy, gdy zachowanie Robina kłóci się z poglądami przez niego samego głoszonymi. Kiedy przestaje on być nadzieją ludzi.
A z jakiego powodu John "łazi" za Robertem of Huntington?
Czyżby Robert też go uwolnił spod jakiegoś uroku? Może baranów i owiec?

Przejdźmy do Willa.


Cytat:
> Gdyby faktycznie
> kierował się takimi motywami, to:
> 1) działałby na swoją rękę,

Oh, would he? [mina a'la Nicolas Grace] Wink))
Dokładnie to robi, kiedy nie jest z Robinem - działa na własną rękę.
(po śmierci Robina i w Children of Israel)


I to jest Twoim zdaniem dowód na co? Na to, że Will lubi grabić
i mordować? Przecież to oczywiste. Moje pytanie do Twojego opisu
Willa jest inne. Z jakiego powodu, mając takie a nie inne "zainteresowania", Scarlet należy do drużyny,
która mu nie pozwala grabić, a dodatkowo stopuje w zabijaniu?
Dlaczego w "Children of Israel" Will w końcu wraca,
przyznając się do błędu?
I znowu: po co naraża swój "bandziorski" kark dla pieniędzy, które
później rozdadzą biednym?
Z drugiej strony opierasz się na ciekawym "fakcie". Obawiam się,
że po śmierci Robina Will zaprzestaje jakiejkolwiek działalności
z kręgu wymienionych, gdyż zajmuje się głównie piciem na umór.

Jak widzisz motywy, którymi mieliby się kierować John i Will, nijak
się mają do realiów życia w Sherwood. Nie ma bogactw, nie ma spokoju.
Jest ciągłe narażenie życia w imię pewnej idei. Wiesz jakiej? Bo ja wiem.



Cytat:
> Will wodzem bandy?
> Oczywiście tak.

i
Cytat:
Will nigdy nie będzie wodzem żadnej bandy



Szkoda, że to jedyna sprzeczność, którą zauważyłeś w swoich rozważaniach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nick_T

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Wto 14:50, 31 Paź 2006    Temat postu:

Witaj!

Sarak napisał:
Po pierwsze. Nie próbuj kreować mnie na zwolennika teorii, iż drużyna składa się z fanatycznych ideologów i zagubionego Robina.

Nie próbuj kreować mnie na zwolennika teorii, iż jesteś zwolennikiem teorii , iż drużyna składa się z fanatycznych ideologów i zagubionego Robina. ;-))

Sarak napisał:
Wiem, że dyskusja nabiera rumieńców, gdy adwersarze wyrażają całkowicie przeciwstawne opinie, Ale już mój pierwszy post w tym wątku ujawnia moje umiarkowane poglądy.

W pierwszym swoim poście w tym wątku napisałeś:
Sarak napisał:
IMHO odcinek The King's Fool ukazuje nieco mniej klarowny i jednostronny obraz zarysowanych przez Ciebie postaci.

odpowiedziałem Ci
Nick_T napisał:
Użyłem rzecz jasna hiperboli i nie ma wątpliwości, że wszystkie te postacie są bardziej skomplikowane, niż wynikałoby z mojego opisu.
Ale czy rzeczywiście dużo bardziej?

King Fool AFAIR nie pokazuje nic, czego nie dało by się wyjaśnić w ramach nakreślonego przeze mnie obrazu.

a dalej wyjaśniłem, dlaczego tak uważam. Gdzie niby kreuję Cię na kogokolwiek?

Sarak napisał:

I nie ma nic odkrywczego w poglądzie, iż żaden z pozostałych nie może być liderem.
Nikt poza Robinem nie ma w sobie wystarczającej siły ani charyzmy.
Zresztą fakty mówią same za siebie i nie ma się nad tym co dłużej rozwodzić.

Cieszę się, że w tym punkcie uznajesz moją argumentację, choćby nawet konstatacja nie była zbyt odkrywcza.

Sarak napisał:

Po drugie. Ja nie opieram się na faktach? A które z wydarzeń,
które przypomniałem (i które określiłem jako fakty) nimi nie są?
<…>
A to, iż wyciągasz z tych wydarzeń inne wnioski...cóż Twoje prawo.

Och, przepraszam! Ja głupi myślałem, że Ty przytaczasz fakty, które są dowodami na Twoje twierdzenia i z tym właśnie dyskutowałem! A Ty mi po prostu chciałeś pokazać, że przytaczasz fakty... Ja też potrafię: Pociąg jedzie po szynach. Kaczyński został prezydentem. Robin z Locksley pochodził z Locksley.

Sarak napisał:
Cytat:
A fakty są takie, że zanim Robin się pojawił w ich życiu...
żadne z nich nie podjęło walki o wolność, sprawiedliwość i
równość dla wszystkich.

A znasz wszystkie fakty z ich życia? Bo ja nie.

Och, no to mnie przyszpiliłeś! :-D
Z pewnością walczyli, tylko się tym nie chwalą, bo to przecież wstyd i hańba mówić o tym wśród buntowników i banitów... A może Gizburne też walczył z uciskiem, rabował bogatych i dawał biednym? Znasz WSZYSTKIE fakty z jego życie?

Sarak napisał:
Cytat:
A fakty są takie,... i po tym, jak z niego zniknął, żadne z nich
nie podjęło walki o wolność, sprawiedliwość i równość dla wszystkich.


A trzecia seria to o czym była?

Nie będę Ci psuł przyjemności opowiadając, sam obejrzyj. ;->
Powiem Ci tylko, że pojawia się nowy Człowiek w Kapturze, który skupia banitów tak jak poprzedni - swoją charyzmą, swoją misją, w niektórych przypadkach swoim urokiem osobistym. ;-)

Sarak napisał:
Cytat:
>Mały John:
>Kiedy Robin uwalnia go spod uroku Azaela, mógłby spokojnie wrócić
>do swojego Hathersage i paść owce jak dawniej (i później). Ale został.
I to jest Twoim zdaniem dowód na co?

Dla mnie jest to dowód na to, że Twoja charakterystyka Johna
z pierwszego postu mija się z prawdą.
<...>
Narażając swój "psi" kark dla innych, nie żyje ani dostatnio,
ani spokojnie.

Pisałem już o tym, ale powtórzę wyraźniej. John robi wszystkie te głupie rzeczy dlatego, że Robin jest jego IDOLEM. BOHATEREM. WZOREM. Jego Wodzem.

Sarak napisał:
Przytoczona przeze mnie scena rozmowy Johna z Robinem wyraźnie
pokazuje, że nie zawsze. A dokładnie nie wtedy, gdy zachowanie
Robina kłóci się z poglądami przez niego samego głoszonymi. Kiedy
przestaje on być nadzieją ludzi.

...aż pewnego dnia Robin zaczął się zachowywać inaczej, niż do tej pory. Zupełnie, nie jak IDOL i BOHATER! I John zobaczył, że zachowanie Robina kłóci się z poglądami przez niego samego głoszonymi. I zwątpił.

No dobra, żeby oderwać to nieco od zaciemniającego sprawę kontekstu:

Żył sobie mały John, który miał swoją farmę i generalnie nie wadził nikomu. Miał dobre serce, ale nie robił nic szczególnego. Pewnego dnia wpadł pod samochód. Na szczęście przygodny przechodzień szybko wezwał karetkę i zaopiekował się nim. Zaraz też okazało się, że to nie był byle kto, tylko Wspaniały Rockman Robin. Robin przestrzegał przed braniem narkotyków, zbierał pieniądze na głodujące dzieci w Afryce, propagował monogamię i wyglądał czadowo. John pokochał go od pierwszego wejrzenia i wszędzie z nim jeździł, pomagając we wszelkich jego akcjach. Aż pewnego dnia zapomniał czegoś i poszedł do garderoby Robina późną nocą. A tam... nawalony jak messerschmit Robin z pomocą kilku prostytutek wciągał ścieżkę amfy, klnąc, że znów musi część zebranej kasy oddać tym głupim bachorom w Afryce.I John zapłakał i powiedział mu: "Kochałem cię Robinie. Byłeś Człowiekiem w Kapturze. Synem Herne'a. Nadzieją ludzi. A teraz...Teraz jesteś tylko królewskim błaznem." Albo coś podobnego.
I poszedł sobie.

A teraz odpowiedź sobie proszę na pytanie

Mały John odszedł od Robina bo:
a) nie mógł dłużej przy nim realizować swoich wielkich idei
b) bo jego idol go zawiódł

Pytanie pomocnicze:
Jak Mały John realizował swoje wielkie idee po śmierci Robina? (zanim pojawił się nowy idol?)

podpowiem Ci, wklejając cytat, do którego jakoś się nie ustosunkowałeś:
Cytat:
Kiedy Robin ginie, John mógłby spokojnie wrócić do lasu i walczyć, jak
dawniej (i później). Ale odszedł.


Sarak napisał:

A z jakiego powodu John "łazi" za Robertem of Huntington?
Czyżby Robert też go uwolnił spod jakiegoś uroku? Może baranów i
owiec?

Jak już obejrzysz trzecią serię to znajdziesz odpowiedź. ;->
Na razie powiem Ci tylko, że pojawia się nowy Człowiek w Kapturze, który...

A co do owiec i baranów, to nie sądzę. W końcu pod ręką był Much.

Sarak napisał:
Przejdźmy do Willa.

Cytat:
>Gdyby faktycznie
>kierował się takimi motywami, to:
>1) działałby na swoją rękę,

Oh, would he? [mina a'la Nicolas Grace]))
Dokładnie to robi, kiedy nie jest z Robinem - działa na własną rękę.
(po śmierci Robina i w Children of Israel)

I to jest Twoim zdaniem dowód na co? Na to, że Will lubi grabić
i mordować? Przecież to oczywiste.

Brawo Watsonie! Dokładnie tak. Wreszcie do tego doszedłeś.

Sarak napisał:
Z jakiego powodu, mając takie a nie inne "zainteresowania", Scarlet należy do drużyny,
która mu nie pozwala grabić, a dodatkowo stopuje w zabijaniu?
Dlaczego w "Children of Israel" Will w końcu wraca,
przyznając się do błędu?
I znowu: po co naraża swój "bandziorski" kark dla pieniędzy, które
później rozdadzą biednym?

No to wkleję raz jeszcze :-) Scarlet robi wszystkie te głupie rzeczy dlatego, że Robin jest jego IDOLEM. BOHATEREM. WZOREM. Jego Wodzem.

Sarak napisał:
Jak widzisz motywy, którymi mieliby się kierować John i Will, nijak
się mają do realiów życia w Sherwood. Nie ma bogactw, nie ma spokoju.
Jest ciągłe narażenie życia w imię pewnej idei.

Oczywiście mylisz się, jeśli chodzi o motywy. Co widać wyżej.

Sarak napisał:
Wiesz jakiej?

Wiem.

Sarak napisał:
Bo ja wiem.

Tylko Ci się tak wydaje. :-)

Sarak napisał:
Cytat:
Will wodzem bandy?
Oczywiście tak.
i
Cytat:
Will nigdy nie będzie wodzem żadnej bandy.


Szkoda, że to jedyna sprzeczność, którą zauważyłeś w swoich rozważaniach.

To dlatego, że to była jedyna sprzeczność w moich rozważaniach :-)
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Cukiernia ciast trujących

Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: boczna odnoga czasu

PostWysłany: Czw 22:13, 02 Lis 2006    Temat postu:

A nie leży prawda gdzieś po środku? Z jednej strony i Marion i Tuck i John i Much są ludźmi o dobrych sercach, którzy pragną pomagać innym i nawet są cokolwiek naiwni jak na idealistów przystało. I nie są wszak nierozumni ani zaklęci, dokonują swoich wyborów, coś poświęcają - a fakt, że ujmuje ich i integruje idealistyczne dowództwo Robina, nie czyni z nich przecież słabującymi na umyśle, ani bezwolnymi, zapatrzonymi w Robina dziećmi.

Cytat:
Robin jest jego IDOLEM. BOHATEREM. WZOREM


Nie przesadzasz aby z tym idolem? Oczywiście, że John podziwia Robina i jest mu posłuszny w grupie. Ale jako idol, byłby Robin wielbiony bezkrytycznie, każdy jego postępek byłby tym właściwym. Idol jest idolem zawsze, bez względu na to, co czyni (to słowo znaczy przecież także "bożek"). Nie ma też między Robinem i Johnem dystansu, który pozwalałby na użycie tego słowa - słuchają go, ale są też przecież przyjaciółmi.

Cytat:
Mały John odszedł od Robina bo:
a) nie mógł dłużej przy nim realizować swoich wielkich idei
b) bo jego idol go zawiódł


A dlaczego jedno musi wykluczać drugie? Nie musi.


Z drugiej strony - mają różne, niekoniecznie szlachetne powody (o czym Nick_T pisał), by ukrywać się w lesie. I mamy pokazane, że pozbawieni charyzmatycznego przywódcy banici nie kontynuują działalności na rzecz ubogich, dopóki nie znajdzie się ktoś inny - równie charyzmatyczny. Żaden z nich nie jest tak silny jak Robin, nie wierzy równie mocno w "rewolucyjne" ideały.

Czyż nie interesująca jest jednak sugestia, że dopiero "wybór Herna" czyni i Robina i Roberta "działaczami na rzecz ubogich"? Może wojujący (i niektórych zabijajacy) altruizm jest zaledwie możliwy i muszą stać za nim siły nadprzyrodzone? Jak sądzicie?
Obydwaj synowie Herna żyli tyle czasu w spokoju bez swoich ważnych i szlachetnych misji. Poza tym Robin wątpi, waha się, ma ochotę rezygnować - o ile wiarygodniejszym, bliższym nam i mniej pomnikowym go to czyni.


A teraz o Willu.

Cytat:
I to jest Twoim zdaniem dowód na co? Na to, że Will lubi grabić
i mordować? Przecież to oczywiste.

Czy to nie za mocne stwierdzenie? Choć nie da się ukryć, że Will zbyt lubi przemoc, odczuwa żądzę krwi: w ten sposób "radzi sobie" ze zwoją złością na świat, na to jak jest urządzony. Will lubi rozbijać porządek, stąd tak się przeciwi władzy (oficjalnej, ale i przywództwu przyjaciela). Ale przecież nigdy nie plami się okrucieństwem ani pazernością, nie czyni krzywdy słabszym - i nie dlatego, że Robin tego zabrania, ale dlatego, że sam Will w głębi serca jest wrażliwy. Kiedy w Children of Israel zaczepia Talmontów, mam wrażenie, że i to jest iście rytualny wyraz buntu. Sam nie wie, co ma właściwie z tą sakiewką zrobić i nie zabiera im nic cennego. Kieruje się uczuciami i tyle - równie czesto miłością, co gniewem. Dlatego wraca. Bo tam między wilkogłowcami poznał przyjaźń, zaufanie.
Robin nie jest jego idolem, choc zapewne chwilami imponuje Willowi taka szlachetność (i naiwność), do której on sam nie jest zdolny. Ale pomaga przyjacielowi i przenigdy nie zostawiłby go samego w niebezpieczeństwie, przy tym Robin nigdy go nie zawiódł, tylko bywa wymagający. Może właśnie fakt, że wciaż kłóci się z Robinem, dowodzi jego wielkiej przyjaźni.

Cytat:
Jest ciągłe narażenie życia w imię pewnej idei.

Będę się upierała, że Will nie jest idealistą. Jest buntownikiem, a to różnica. Ale Robin też jest buntownikiem - i w tym punkcie mają "wspólne zainteresowania".

Cytat:
Od pierwszej chwili, kiedy dowiedział się o obecności najemników w okolicy chce ich zabić. Wszystkich. Za fakt bycia najemnikami - takimi jak ci, którzy zabili jego żonę.

Chyba już zdążył usłyszeć, że to jakieś oszołomy, bo synaczek oberżystów przybiegł prosić wilkogłowców o pomoc - w ten sposób się dowiedzieli o najemnikach. Ale nie tylko tacy giną z ręki Willa.

I i tak Will jest wspaniale skonstruowaną postacią. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Sarak

Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pią 20:54, 03 Lis 2006    Temat postu:

Witam!

Cytat:
Cieszę się, że w tym punkcie uznajesz moją argumentację,
choćby nawet konstatacja nie była zbyt odkrywcza.

Akurat w tym wypadku Twoje argumenty nie mają tu nic do rzeczy.

Cytat:
...że Ty przytaczasz fakty, które są dowodami na Twoje twierdzenia i z tym właśnie dyskutowałem!

Nie rozumiesz znaczenia zwrotu " skupmy się na faktach". Trudno.
Postaram się używać jeszcze prostszego języka.
Nie odrózniasz przypuszczeń czy wniosków od faktów. Trudno.
Na to chyba już nic nie poradzę

Cytat:
Och, przepraszam!

Proszę!

Cytat:
Ja głupi...

Już nie bądź dla siebie taki surowy. Wink

Cytat:
Ja też potrafię:...

Brawo, Sherlocku! Co prawda nie związane za bardzo z tematem,
ale zawsze to jakiś postęp. Very Happy

Cytat:
Żył sobie mały John, który...

Fajne opowiadanko. Masz talent. To pewne. Utwierdziło mnie ono
w przekonaniu, jak prosto i banalnie odbierasz ten serial. Confused

Cytat:
Nie będę Ci psuł przyjemności opowiadając, sam obejrzyj.

A może sam go jeszcze obejrzyj. A nuż coś z niego więcej
zrozumiesz.

Cytat:
A teraz odpowiedź sobie proszę na pytanie
Mały John odszedł od Robina bo:
a) nie mógł dłużej przy nim realizować swoich wielkich idei

A gdzie ja coś takiego napisałem? Jakich wielkich idei?

A teraz odpowiedz sobie na pytanie:
Cytat:
Gdzie niby kreuję Cię na kogokolwiek?


Cytat:
Och, no to mnie przyszpiliłeś!

Obawiam się, że ani pierwszy ani ostatni raz. Wink

Cytat:
Z pewnością walczyli...

Dalej nie rozumiesz. Sęk w tym, że "z pewnością" nic nie
możesz powiedzieć o ich przeszłości, co nie jest w filmie
powiedziane. "Ale takie to są Twoje fakty"

A teraz odpowiedz sobie na pytanie:
Cytat:
Znasz WSZYSTKIE fakty z jego życia?


Cytat:
...do którego jakoś się nie ustosunkowałeś

Faktycznie. Ty się "stosunkujesz" do wszystkiego, co napiszę.
Zwłaszcza jak Ci wytknę błąd.

Przechodząc jednak do meritum sprawy. Zauważyłem, że na wiele
tematów szybciutko zmieniłeś zdanie. Szkoda, że się do tego
nawet nie potrafisz przyznać.
Cytat:
Scarlet robi wszystkie te głupie rzeczy dlatego, że Robin
jest jego IDOLEM. BOHATEREM. WZOREM. Jego Wodzem.

i
Cytat:
Robin i jego misja dały odpowiedni pretekst do napadania i zabijania

To może się w końcu zdecydujesz, z jakich pobudek Will należy
do bandy?

Cytat:
To dlatego, że to była jedyna sprzeczność w moich rozważaniach

Dalej jesteś tego pewny? Jeżeli tak, to pozwól, że zapodam
Ci jak na tacy kolejny przykład:
Cytat:
Wszyscy poza Robinem przeczuwają (słusznie) nieszczere intencje Ryszarda,
który równie łatwo daje, jak i odbiera. Ich sytuacja, choć pozornie
diametralnie odmieniona, w ich własnym odczuciu nie zmieniła się wiele,
a jeśli już, to na gorsze. Nic więc dziwnego, że idą za głosem instynktu
samozachowawczego i wracają do Sherwood...
...John nie jest zaślepiony żadną ideą i jak każdy,
nawet przyciężki na umyśle człowiek czuje, kiedy ktoś się z niego nabija.
Kiedy jest wystawiany. W obcym miejscu, wśród obcych. Ucieczka do tego
co znane i bezpieczne jest naturalnym odruchem

i
Cytat:
...aż pewnego dnia Robin zaczął się zachowywać inaczej, niż do tej pory.
Zupełnie, nie jak IDOL i BOHATER! I John zobaczył, że zachowanie Robina
kłóci się z poglądami przez niego samego głoszonymi. I zwątpił.

To w końcu czemu John odszedł? Bo jak sam widzisz wszystko tu do siebie pasuje niczym w chińskich puzzlach.

Cytat:
...robi wszystkie te głupie rzeczy dlatego, że Robin jest
jego IDOLEM. BOHATEREM. WZOREM.

Nie muszę mówić, że John i Will musieliby być chyba przez
niego zahipnotyzowani, skoro robią coś przeciwnego ich
"zainteresowaniom"(wg. Ciebie). Ta teoria jednak również pada
biorąc pod uwagę odcinki: Królewski Błazen i Dzieci Izraela.
Poza tym, za co oni go tak podziwiają?
Jakie to cechy posiada Robin, że jest dla nich
WZOREM? Wzorem czego? Bo chyba nie zamiłowania do pieniędzy,
dostatku i spokojnego życia?

Cytat:
Mały John-...ale tak naprawdę, interesuje go to, żeby
ON żył dostatnio i spokojnie. A przynajmniej spokojnie.
Will -... Chce rabować bogatych - dla pieniędzy.
Pomaganie biednym i uciśnionym? Oczywiście, czemu nie,
tak długo, jak długo mu się to opłaca. Robin i jego misja
dały odpowiedni pretekst do napadania i zabijania, choć musiał
nieco przytemperować swóch charakter. Kiedy Robina zabrakło,
kontynuował działalność, rabując bogatych i oddając biednym.
A dokładniej, jednemu biednemu - sobie.

"Oczywiście mylisz się, jeśli chodzi o motywy. Co widać wyżej."

Cukiernia napisała:
Cytat:
Z drugiej strony - mają różne, niekoniecznie szlachetne powody
(o czym Nick_T pisał), by ukrywać się w lesie. I mamy pokazane,
że pozbawieni charyzmatycznego przywódcy banici nie kontynuują
działalności na rzecz ubogich, dopóki nie znajdzie się ktoś inny
- równie charyzmatyczny. Żaden z nich nie jest tak silny jak Robin,
nie wierzy równie mocno w "rewolucyjne" ideały.


Wyręczyłaś mnie z napisania czegoś podobnego. Dodałbym jeszcze
jedno (o czym zresztą później wspominasz). Nikt z nich nie został
wybrany synem Herna. Przypomnę, co powiedział Robin w 2. odcinku:
"Jeśli zginę, jeden z was zajmie moje miejsce. A wybierze go Herne!"
Gdy 11 odcinków później doszło do tego nieszczęsnego zdarzenia,
Herne nikogo z nich nie wybrał (prawdopodobnie z powodów, o których
Cukiernia wcześniej napisała). Być może drużyna przez to jeszcze
bardziej zwątpiła w sens swojej misji (bo to nie byli fanatyczni
idealiści, o czym wcześniej pisałem Wink ). Wiemy, że doszło między nimi
do wielkiej awantury. O co? Być może właśnie o sens dalszego
działania? Być może chcieli dalej walczyć, ale wybór nowego lidera
zakończył się kłótnią, po której każdy, uniesiony dumą, odszedł
w swoją stronę? Dużo tego "być może", ale odpowiedzi na te
pytania, możemy się tylko domyślać.


Cukiernia napisała:
Cytat:
Czy to nie za mocne stwierdzenie?

Przede wszystkim to zbyt duże uproszczenie. Chyba się zaraziłem.

Cukiernia napisała:
Cytat:
Będę się upierała, że Will nie jest idealistą.

I słusznie. Co jednak nie oznacza, że nie walczył zgodnie
z pewną ideą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Ailleann

Gość


PostWysłany: Śro 21:34, 08 Lis 2006    Temat postu:

Panowie, czy macie jakieś jeszcze odkrywcze wnioski, bądź sugestie, czy skupiacie się już wyłącznie na wytykaniu sobie nawzajem błędów, niedomówień i sprzeczności? Jeśli to drugie, to może czas byłby pomyśleć o zamknięciu tematu- a szkoda wielka by była. Może spróbujcie wznieść się ponad drobiazgi i podyskutujcie nieco bardziej przyjaźnie, bo od strony widza, Wasza rozmowa wygląda nienajfajniej.
Powrót do góry

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Elfica

Administrator
Dołączył: 06 Wrz 2006
Posty: 1386
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 0:07, 09 Lis 2006    Temat postu:

Tak... Panowie...? Czemu Wy zawsze jesteście tacy brutalni...? Do wszystkiego można podchodzić delikatniej a zycie stanie sie piękniejsze... I przypominam, że jesteśmy w Sherwood... tu się schroniliśmy nie tylko przed wyzyskiwaniem...
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Cukiernia ciast trujących

Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: boczna odnoga czasu

PostWysłany: Czw 3:02, 09 Lis 2006    Temat postu:

A ja mam wrażenie, że Nick_T i Sarak nie tylko nie czują do siebie niechęci, lecz wręcz przeciwnie - tak jeden jak drugi są bardzo zadowoleni, że na siebie trafili. Smile
W końcu nie ma to jak porządna bitka z GODNYM przeciwnikiem, co to erystyki umie używać, precyzyjnym umie być i nieustępliwym. IMHO ta "bitka" nie wyszła poza granice "sportu", gry. Ale teraz na pewno zawzięci dyskutanci wezmą pod uwagę, że przyglądajace się pojedynkowi białogłowy są niezadowolone. Smile

Pomimo pewnego przyzwolenia dla prawdziwie męskiej woli walki Wink, zgodzę się z Ailleann w jej sprzeciwie wobec zbytniej i niemerytoryczej drobiazgowości. Bo nudna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Lilith

Dołączył: 10 Paź 2006
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: 7-th hell

PostWysłany: Wto 10:48, 14 Lis 2006    Temat postu:

Cukiernio, ładna walka nie jest zła, ale to zaczyna przypominać bójkę w barze. Obaj dyskutanci zaczynają się spierać o to, co któremu się wydawało, że ten drugi mu wmawia, że jemu się wydawało, że twierdził.

Panowie, dość tego. Proponuję podsumowanie, a przynajmniej jakieś jasne ustalenie stanowisk.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nick_T

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Śro 16:04, 29 Lis 2006    Temat postu:

Zaglądam na forum, patrzę, któż to przybył, co się ciekawego wydarzyło, wreszcie zaglądam do najciekawszego ;-) wątku, a tu… Oprócz spodziewanej odpowiedzi mojego Szanownego Adwersarza, jakiś straszny płacz i lament niewieści!

Przejrzałem formowy dorobek z czasu mojej nieobecności i lektura ta uświadomiła mi, że nie należy zadzierać z naszymi dziewczynami. Zdaje się, że nawet ta straszna sfora feministek, która podobno napastowała mojego Szanownego Adwersarza przestraszyła się ich i dała mu spokój. :-)
Skoro więc Panie delikatnie sugerują, że wystąpiły jakieś niejasności, nie mogę pozostać obojętny. "Oczyśćmy przedpole" – spróbuję w sposób jasny wyłożyć moje zdanie i stanowisko:

1. Uważam, że nadrzędnym powodem działań wszystkich banitów należących
do bandy Robina był swoista fascynacja, oczarowanie osobowością ich wodza*.

2. Uważam, że każdy z banitów trafił do Sherwood wiedziony pobudkami
innymi, niż pomoc uciśnionym** poprzez zwalczanie ciemiężycieli***

3. Twierdzę, że w sytuacji braku wpływu wodza, żaden z banitów nie
posiadał na tyle silnego przekonania o konieczności pomocy
uciśnionym** przez zwalczanie ciemiężycieli***, żeby pchnęło go ono do
zbrojnych działań przeciwko ciemiężycielom***

* Nie wnikam w powody owej fascynacji ani powody, dla których Robin mógł
obiektem tejże zostać.
** "uciśnionych" definiuję jako tych, których za takowych uważał
Robin a potem Robert
*** "ciemiężycieli" definiuję jako tych, których za takowych uważał
Robin a potem Robert

Sarak napisał:

Akurat w tym wypadku Twoje argumenty nie mają tu nic do rzeczy.
Nie rozumiesz znaczenia zwrotu " skupmy się na faktach". Trudno.
Postaram się używać jeszcze prostszego języka.
Nie odrózniasz przypuszczeń czy wniosków od faktów. Trudno.
Na to chyba już nic nie poradzę

Huh? Napisałeś, że chcesz skupić się na faktach, a potem przedstawiłeś listę swoich przypuszczeń i wniosków. Rzeczywiście, ktoś tu nie umie odróżnić jednych od drugich :-)

Sarak napisał:

Cytat:
Och, przepraszam!

Proszę!

Cytat:
Ja głupi...

Już nie bądź dla siebie taki surowy.

Cytat:
Ja też potrafię:...

Brawo, Sherlocku! Co prawda nie związane za bardzo z tematem,
ale zawsze to jakiś postęp.

[zieeeew…]
Tak, tak… wszyscy już wiemy, jak zgrabnie potrafisz ripostować wycięte z kontekstu zwroty.

Sarak napisał:
Cytat:
Żył sobie mały John, który...

Fajne opowiadanko. Masz talent. To pewne. Utwierdziło mnie ono
w przekonaniu, jak prosto i banalnie odbierasz ten serial.

Fajne opowiadanko? To co Ty, Drogi Adwersarzu zwykłeś czytać? Podręcznik C++?! No, ale dziękuję tak czy inaczej.

A co do odbioru serialu, to mam wrażenie, że różni nas nie tyle „głębia”, co raczej kierunek spojrzenia i sposób interpretacji wydarzeń.

Per analogiam: Czytałeś „Ostatniego władcę pierścieni”? Strasznie lubię tą książkę między innymi za odważne i zgrabne zinterpretowanie tych samych wydarzeń co w LOTR, ale przy innych założeniach dotyczących motywów bohaterów.
Co, swoją drogą, nie przeszkadza mi wielbić LOTR :-)

Sarak napisał:
Cytat:
Och, no to mnie przyszpiliłeś!

Obawiam się, że ani pierwszy ani ostatni raz.

Cytat:
Z pewnością walczyli...

Dalej nie rozumiesz. Sęk w tym, że "z pewnością" nic nie
możesz powiedzieć o ich przeszłości, co nie jest w filmie
powiedziane. "Ale takie to są Twoje fakty"


[zieew...]
Znowu? Ok, jakoś przetrzymam kolejne cięte riposty do wyciętych z kontekstu słów.

Sarak napisał:
Cytat:
Scarlet robi wszystkie te głupie rzeczy dlatego, że Robin
jest jego IDOLEM. BOHATEREM. WZOREM. Jego Wodzem.

i
Cytat:
Robin i jego misja dały odpowiedni pretekst do napadania i zabijania

To może się w końcu zdecydujesz, z jakich pobudek Will należy
do bandy?

Cytat:
To dlatego, że to była jedyna sprzeczność w moich rozważaniach

Dalej jesteś tego pewny? Jeżeli tak, to pozwól, że zapodam
Ci jak na tacy kolejny przykład:
Cytat:
Wszyscy poza Robinem przeczuwają (słusznie) nieszczere intencje Ryszarda,
który równie łatwo daje, jak i odbiera. Ich sytuacja, choć pozornie
diametralnie odmieniona, w ich własnym odczuciu nie zmieniła się wiele,
a jeśli już, to na gorsze. Nic więc dziwnego, że idą za głosem instynktu
samozachowawczego i wracają do Sherwood...
...John nie jest zaślepiony żadną ideą i jak każdy,
nawet przyciężki na umyśle człowiek czuje, kiedy ktoś się z niego nabija.
Kiedy jest wystawiany. W obcym miejscu, wśród obcych. Ucieczka do tego
co znane i bezpieczne jest naturalnym odruchem

i
Cytat:
...aż pewnego dnia Robin zaczął się zachowywać inaczej, niż do tej pory.
Zupełnie, nie jak IDOL i BOHATER! I John zobaczył, że zachowanie Robina
kłóci się z poglądami przez niego samego głoszonymi. I zwątpił.

To w końcu czemu John odszedł?

[zieww…?] [zieeeew..]
O, coś nowego. Tym razem zestawiasz wycięte z kontekstów twierdzenia… Nie każ mi obrażać Cię powtarzaniem po kilka razy tego samego.

Sarak napisał:
widzisz wszystko tu do siebie pasuje niczym w chińskich puzzlach.

Znów się z Tobą zgodzę – wszystko pasuje, trzeba tylko mieć trochę inteligencji, żeby to poskładać.

Sarak napisał:
Nie muszę mówić, że John i Will musieliby być chyba przez
niego zahipnotyzowani, skoro robią coś przeciwnego ich
"zainteresowaniom"(wg. Ciebie).

Patrz punkt pierwszy.
Takie uczucie może być naprawdę bardzo silne. Jestem pewien, że Tobie samemu od razu nasuną się przykłady z czasów w miarę współczesnych. W pewnym sensie tak, masz rację, to przypomina swoistą hipnozę.

Sarak napisał:
Ta teoria jednak również pada
biorąc pod uwagę odcinki: Królewski Błazen i Dzieci Izraela.

To naprawdę robi się nudne. I znów, ponieważ nie wątpię w Twoją inteligencję, muszę uznać że po prostu nie chcesz zauważyć tego, co pisałem o tych odcinkach wcześniej.

Sarak napisał:
Poza tym, za co oni go tak podziwiają?
Jakie to cechy posiada Robin, że jest dla nich
WZOREM? Wzorem czego? Bo chyba nie zamiłowania do pieniędzy,
dostatku i spokojnego życia?

A co mnie to interesuje, za co go podziwiają? Liczy się efekt.


Sarak napisał:
Cytat:
Mały John-...ale tak naprawdę, interesuje go to, żeby
ON żył dostatnio i spokojnie. A przynajmniej spokojnie.
Will -... Chce rabować bogatych - dla pieniędzy.
Pomaganie biednym i uciśnionym? Oczywiście, czemu nie,
tak długo, jak długo mu się to opłaca. Robin i jego misja
dały odpowiedni pretekst do napadania i zabijania, choć musiał
nieco przytemperować swóch charakter. Kiedy Robina zabrakło,
kontynuował działalność, rabując bogatych i oddając biednym.
A dokładniej, jednemu biednemu - sobie.

"Oczywiście mylisz się, jeśli chodzi o motywy. Co widać wyżej."

Cukiernia napisała:
Cytat:
Z drugiej strony - mają różne, niekoniecznie szlachetne powody
(o czym Nick_T pisał), by ukrywać się w lesie. I mamy pokazane,
że pozbawieni charyzmatycznego przywódcy banici nie kontynuują
działalności na rzecz ubogich, dopóki nie znajdzie się ktoś inny
- równie charyzmatyczny. Żaden z nich nie jest tak silny jak Robin,
nie wierzy równie mocno w "rewolucyjne" ideały.


Wyręczyłaś mnie z napisania czegoś podobnego.

Cieszę się, że obydwoje przyznajecie mi rację co do najważniejszej rzeczy - stwierdzenia kluczowej roli wodza, jego charyzmy i ideologii.

Sarak napisał:
Cukiernia napisała:
Cytat:
Będę się upierała, że Will nie jest idealistą.

I słusznie. Co jednak nie oznacza, że nie walczył zgodnie
z pewną ideą.

Oczywiście, masz rację, Szanowny Adwersarzu. Iracka pustynia pełna jest żołnierzy walczących zgodnie z ideą zaprowadzenia w tym kraju demokracji, których jednak żadną miarą nie można nazwać idealistami :-)
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Elfica

Administrator
Dołączył: 06 Wrz 2006
Posty: 1386
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Śro 19:38, 29 Lis 2006    Temat postu:

Nick_T... oj nie dajesz spokoju biednemu młodzianowi... Nieładnie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Cukiernia ciast trujących

Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: boczna odnoga czasu

PostWysłany: Sob 23:56, 02 Gru 2006    Temat postu:

Oglądając ostatnio "Enchantment" zwróciłam uwagę na scenę, w której Mały John powtarza zasłyszane od Robina teorie o tym, że cały świat jest polem walki między światłem a ciemnością (nie pamiętam dokładnie, dlatego nie przytoczę co do słowa) z miną sugerującą, że Robin to istny guru. Mogłoby to być argumentem na rzecz co radykalniejszych sformułowań Nicka_T na temat Johna.
Z drugiej zaś strony w tym samym odcinku pozbawieni duchowej obecności Robina działają całkiem samodzielnie, a nie zaczynaja sie zachowywać tak samo jak on Wink
Ależ ja lubię ten motyw bezwzględnego oddania w przyjaźni!

@Nick_T

Cytat:
1. Uważam, że nadrzędnym powodem działań wszystkich banitów należących
do bandy Robina był swoista fascynacja, oczarowanie osobowością ich wodza*.

2. Uważam, że każdy z banitów trafił do Sherwood wiedziony pobudkami
innymi, niż pomoc uciśnionym** poprzez zwalczanie ciemiężycieli***

3. Twierdzę, że w sytuacji braku wpływu wodza, żaden z banitów nie
posiadał na tyle silnego przekonania o konieczności pomocy
uciśnionym** przez zwalczanie ciemiężycieli***, żeby pchnęło go ono do
zbrojnych działań przeciwko ciemiężycielom***


Podsumowanie tez wygląda całkiem przekonująco i spójnie. Smile


@Elfica/Marion

Cytat:
Nick_T... oj nie dajesz spokoju biednemu młodzianowi... Nieładnie...


Jakoś nie widzę żadnego biednego młodziana w tym wątku. Bo przecież nie John, nie Robin, nie Will, a o Muchu Nick_T nic nowego nie pisze Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Sarak

Dołączył: 18 Paź 2006
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Czw 20:09, 07 Gru 2006    Temat postu:

Witam!

Cytat:
Huh? Napisałeś, że chcesz skupić się na faktach, a potem przedstawiłeś listę swoich przypuszczeń i wniosków.
Rzeczywiście, ktoś tu nie umie odróżnić jednych od drugich

Jak grochem o ścianę. Widzę, że szkoda sobie strzępić klawiatury, ale jeszcze raz spróbuje Ci to wytłumaczyć. Przedstawiłem dwa fakty, na których oparłem swoje wnioski i przypuszczenia. Dotarło czy jeszcze nie?

Cytat:
[zieeeew…]
Tak, tak… wszyscy już wiemy, jak zgrabnie potrafisz ripostować wycięte z kontekstu zwroty.

Ale zawiało obłudą. Ot trafiła kosa na kamień i tyle.

Cytat:
Ok, jakoś przetrzymam kolejne cięte riposty do wyciętych z kontekstu słów.

Jesteś dzielnym człowiekiem. Choć z drugiej strony, to z jakiego kontekstu?

Cytat:
Fajne opowiadanko

W tym przypadku, ironia ta była ostatnią fazą mojego rozczarowania.

Cytat:
Podręcznik C++

A co to? I do czego służy?

Cytat:
Tym razem zestawiasz wycięte z kontekstów twierdzenia…

Tak, ładny trick tuszujący braki w argumentacji. Zresztą przeczytaj to sobie w kontekście, w jakim to napisałeś. Polecam Ci zwłaszcza Twój pierwszy post. Myślę, że wtedy zrozumiesz "małą" sprzeczność w swoich wywodach. W każdym razie wierzę w Ciebie.

Cytat:
trzeba tylko mieć trochę inteligencji, żeby to poskładać

"Uchodzić za półinteligenta w oczach kretyna to rozkosz dla smakosza"
(G. Courteline)

Cytat:
I znów, ponieważ nie wątpię w Twoją inteligencję, muszę uznać że po prostu nie chcesz zauważyć tego,
co pisałem o tych odcinkach wcześniej.

Ponieważ (w przeciwieństwie do Ciebie) nie wątpie w Twoją inteligencję, muszę uznać, że po prostu nie chcesz zauważyć tego, iż udowodniłem Ci już poprzednio, że to co napisałeś o tych odcinkach wcześniej, to zwykłe banialuki.

Cytat:
Nie wnikam w powody owej fascynacji ani powody, dla których Robin mógł
obiektem tejże zostać.

Cytat:
A co mnie to interesuje, za co go podziwiają?

A szkoda. Zdaje sobie jednak sprawę, że odpowiedzi na postawione przeze mnie pytania (i nie tylko te), są dla Ciebie bardzo niewygodne. Na brak argumentów najłatwiejszy jest unik.

Cytat:
Cieszę się, że obydwoje przyznajecie mi rację co do najważniejszej rzeczy - stwierdzenia kluczowej roli wodza,
jego charyzmy i ideologii.

Ale my na prawdę to wszystko wiemy. Już o tym rozmawialiśmy. Chcesz na nowo odkrywać Amerykę? Masz jakiś kompleks społecznej akceptacji?

Cytat:
Takie uczucie może być naprawdę bardzo silne.

Cytat:
to przypomina swoistą hipnozę

Jacy oni kochliwi, aż się wzruszyłem. Zwłaszcza w "Herne's Son" wszystkich opętało to uczucie od pierwszego wejrzenia. Tuck aż się w nim zagubił , gdy Robert zafundował mu darmową kąpiel. Podobnie John, kiedy oberwał kijem od swojego "pana" (ale w końcu to tylko "duży psiak"). Willa pewnie zahipnotyzowało po razach, jakie dostał w Lichfield. . Poza tym musi to być niezwykła hipnoza (i będę to powtarzał z uporem maniaka, aż do [zieeeew] znudzenia). Z jednej strony tak silna, że pod jej wpływem dają się prawie posiekać na kawałki, a jednocześnie tak słaba, że są w stanie, w przyziemnych nawet sprawach, sprzeciwić się swojemu idolowi. Jakby to powiedział Gisburne: extraordinary.
Jednym słowem nie zgadzam się z teorią, iż mamy do czynienia z sektą schizofrenicznych półgłówków, sterowanych przez nawiedzonego guru (a raczej dwóch). Gdzie choćby podział się bezkrytycyzm, charakterystyczny dla tego typu zależności? I nie mam na myśli tylko odcinków King's Fool i Children of Israel.

Co do Twojego ogólnikowego podsumowania:
pkt 1
Słowo "nadrzędnym" zastąpiłbym zwrotem "jednym z powodów". Ważniejszym dla Marion czy Mucha, ale z pewnością nie dla Willa czy Nasira.
pkt 2
Małe zastrzeżenia, o czym niżej.
pkt 3
Cytat:
żaden z banitów nie posiadał na tyle silnego przekonania o konieczności pomocy
uciśnionym** przez zwalczanie ciemiężycieli***

Na tyle silnego? Czyli rozumiem, że jakieś jednak posiadali. No proszę jaka zmiana. Pozytywna naturalnie.


Cytat:
Oczywiście, masz rację, Szanowny Adwersarzu. Iracka pustynia pełna jest żołnierzy walczących zgodnie z ideą
zaprowadzenia w tym kraju demokracji, których jednak żadną miarą nie można nazwać idealistami Smile

O tym właśnie mówię. Will nie jest żadnym idealistą. To buntownik, podobnie jak John i reszta. I znaleźli się w Sherwood nie z pobudek, tylko z powodów. Różnych, ale sprowadzających się do wspólnego mianownika: stali się (pośrednio lub bezpośrednio) ofiarą normańskiej niesprawiedliwości. Również Robin i Robert nie trafili do lasu z myślą, by pomagać uciśnionym. Ich pierwsze spotkanie z Hernem też wyglądało podobnie. Nie zaakceptowali od razu swojej roli. Odwrócili się na pięcie, nie chcąc dalej słuchać rogatego starca. Ale wrócili. Jak ktoś kiedyś powiedział: "Żaden promień słońca nie ginie, lecz zieleń, którą on budzi, potrzebuje czasu, aby wzrosnąć." Myślę, że w pewnym stopniu, dotyczy to też pozostałych.
A dlaczego zostali?
Nie dlatego, by się wzbogacić, spokojnie żyć czy wpatrywać się w swojego mistrza niczym w święty obrazek (mam nadzieję, że już Ci wybiłem z głowy te niedorzeczności). Uważam, iż głównym powodem był ogólnie pojęty bunt. Mniej lub bardziej podsycany ich własnymi doświadczeniami.
John: "Jak ty mógłbyś to zrozumieć? Ty! Czy kiedykolwiek głodowałeś? Czy kiedykolwiek zostałeś wychłostany za to, że zapomniałeś pochylić oczu, gdy przejeżdżali twoi panowie?!Nie, nie ty! Ponieważ ty jesteś jednym z nich!" O Willu była już mowa. Historia pozostałych też jest zresztą wszystkim znana.

A pomoc biednym? No cóż, to jeden z elementów wspomnianego buntu. Bo żeby przekazać sakiewkę "naszym", trzeba wpierw ograbić tego, które takowe posiada, a więc np. arystokratę, urzędnka królewskiego. Jednym słowem Normanów lub ludzi z nimi współpracujących. Zresztą pomoc ta nie jest do końca bezinteresowna.

Nie jest też prawdą, iż po śmierci IDOLA, czar prysł, każdy wraca do swoich zajęć jak gdyby nigdy nic i skonsternowany zadaje sobie pytanie: po co ja właściwie siedziałem w tym lesie?
Mały John: "Próbowałem wrócić do tego, kim byłem. Do bycia pasterzem. Ale nie można wrócić. Nie w swoim sercu."
Will również nie jest przekonany do swojego "normalnego" życia, skoro topi smutki w alkoholu. I jak Robin był pochodnią, tak Robert już tylko iskierką, która wystarczyła, by poderwać starych repów do działania. Bo w każdym z nich sprzeciw wobec rzeczywistości był na tyle duży (choć to nie jedyny powód), że nie potrzebowali hipnotyzera, który w mgnieniu oka wprowadził ich w ponowny trans. Potrzebowali wodza, a może po prostu Syna Herna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nick_T

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Sob 0:23, 09 Gru 2006    Temat postu:

Pozwolę sobie zbyć milczeniem tę część Twojego posta, z której wynika między innymi, że nie wiesz co to jest podręcznik i do czego służy, oraz, że według pewnego francuza z przełomu wieków powinienem był odczuwać rozkosz czytając to, co piszesz. Nie ma w tym fragmencie nic ciekawego dla naszej dyskusji.

Część druga zdumiała mnie, ale i ucieszyła. Pomijając kilka drobiazgów, wizja którą przedstawiasz jest... zgodna z moimi tezami. Skoro zatem się zgadzamy, to w tym miejscu nieco niespodziewanie kończy się ta, nudna i bezsensowna w ocenie publiczności, dyskusja (kłaniam się, drogie panie ;-)).

Był to dla mnie jeśli nie zaszczyt, to z pewnością honor. :-)
Liczę na Ciebie, Szanowny Adwersarzu, przy okazji zgłębiania kolejnych zagadnień. :-)
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Ogólnie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin