Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
Robert de Rainault, Sheriff of Nottingham (Nickolas Grace)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Główne postacie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 18:58, 23 Lip 2010    Temat postu:

vesilene napisał:
W każdym razie Saburzanko, od dzisiaj zostajesz mianowana na pierwszego doradcę DSNCZ* szeryfa Nottingham - * do spraw nie cierpiących zwłok


To mnie zaszczyt kropnął. Gdybym mogła mu doradzać, to byłby gorszy niż Filip Mark Twisted Evil
I Marion miałaby przerąbane, bo mnie zdenerwowała tym śmianiem się w nos szeryfowi. Nie puściłabym jej tego płazem. Wiesz, co bym zastosowała, prawda? Jw. Chociaż z drugiej strony ... to też była kobieta, niezależna i harda na dodatek. No nie wiem... Ale jakiegoś kopniaka by dostała.

vesilene napisał:
Z kolei szeryf mógłby go zwolnić, gdyby spotkał właściwego utalentowanego i żywego (nie zabitego przez Gizbeczka) kandydata.


Właśnie to jest bardzo dziwne! Zauważyłaś, że w tym trójkącie najważniejszą osobą był Gisbourne?
Skąd się tam wziął ten Ralph, do diaska?! Był z Huntingdon - może zwolniony sługa hrabiego, który szukał nowego pana?
Szeryf wcale się nie uśmiechał do tego Ralpha i tak na niego dziwnie spoglądał, a na dodatek nie żałował go po śmierci (więcej, jestem pewna, że wiedział, co grozi Ralphowi sam na sam z Guyem). Niby go chwalił, a bacznie i non stop właściwie obserwował swojego jasnowłosego ulubieńca. Dosłownie cały czas zerkał na GG w chwilach, gdy Ralph mysłał, że szeryf jest zachwycony i że czas GG już się skończył albo że może sobie z niego kpić bezkarnie. Szeryfa nie śmieszyła wściekłość Gisbourne'a i naprawdę się hamował, bo właściwie ograniczył się do jednego jedynego przytyku wobec GG przy Ralphie - a Guy zrobił rzecz okropną, bo zamęczył jedynego świadka w sprawie skarbu Bellema i szeryf nie mógł już przesłuchać tej blondyny. Szeryf powinien się na Guya wściec i naprawdę mu nieźle dokopać, nie tylko słownie. Nic takiego się nie stało.

Wygląda na to, że szeryf nie chciał mieć pod sobą nikogo poza Guyem i autentycznie był to jego przyszywany, nieudany synek, ale jednak synek. Może chciał go nastraszyć nieco, ale na pewno nie wywalić.
A kamera? Obserwowanie GG przez szeryfa - zbliżenia, a nie jakieś spojrzenia na drugim planie. Ralph był zbyt błyskotliwy - a poza tym naprawdę obrzydliwy, aż się nóż w kieszeni otwierał na jego widok - i może dlatego szeryf nie chciał mieć obok siebie tego brylancika. Użył go jako narzędzia i tyle.

vesilene napisał:
Gizbulo mógłby pewnie zabić szeryfa, gdyby te obdartusy dały mu możliwość skorzystania w przyzwoitego chwalebnego dla rycerza sposobu. Ale nie dowiemy się tego nigdy Wolę myśleć, że się nawzajem lubili na swój pokraczny patologiczny sposób.


Kłaniam Ci się w pas i przyznaję całkowitą słuszność. Masz rację, że Guy mimo swojej zazdrości, gorzkich żalów i niechęci, musiał być do szeryfa przywiązany i to całkiem mocno. Mimo wszystko i pewnie wbrew swoim chęciom. To trochę jak z rodzicem, któremu można wiele zarzucać i się na niego na co dzień wściekać, ale krzywdy by mu się jednak nie zrobiło.
Gizbik zabiłby szeryfa chyba tylko z nożem na własnym gardle. Przecież gdyby naprawdę chciał to zrobić, to po ucieczce z opactwa z pewnością skróciłby szeryfa o głowę. A on tylko wyżalił się szeryfowi za to, że za długo go słuchał i źle na tym wyszedł. Nie wiadomo, co by król Jan zrobił na widok GG i RR po tej wpadce ze zbożem, ale to był nieobliczalny furiat i GG musiał to wiedzieć - za dużo ryzykował stawiając wszystko na jedną kartę, gdy mógł stracić życie. Król mógł zapomnieć o całej sprawie albo zabić od razu obu. Może znów głupota Guya wzięła górę nad jego postępującą przezornością?
Grizzly mógł przecież pojechac sobie dalej i szukać szczęścia u innego pana, podając się choćby za Robina FitzRoberta (żeby było łatwiej zapamiętać) Smile Jego danych osobowych nikt nie byłby w stanie sprawdzić i nawet by o tym nie myślał, a szanse spotkania znajomego np. na granicy ze Szkocją byłyby zerowe. Umiejętności rycerskie miał nie byle jakie i z radością by go przyjęto nie tylko do mokrej roboty w jakimkolwiek zamku na pograniczu, gdzie każde ręce są potrzebne.
Szeryf chciał śmierci Gisbourne'a , ale to była sytuacja wyjątkowa - afera zbożowa i ambitny dureń kierujący całą akcją, który inaczej by go zabił.
Guy chciał się za to zemścić na swój dziecinny sposób, czyli widzieć strach tego, kto nastawał na jego życie, ale gdy szeryf był męczony i zachował się jak bohater od początku do końca, to z Gizunia natychmiast ciśnienie zeszło i jakoś już nie miał ochoty się znęcać nad dawnym słońcem Nottingham.

vesilene napisał:
Więc Gajucjusz Gizbowski i tak nieźle sobie radził psychicznie. Osoby na tak niechlubnej pozycji zwykle tracą wiarę w siebie, i potem zostając same (bez pana) nie są już pewne zupełnie niczego.


Podstawowy powód jest taki - frustrując ciągle Gajucjusza, szeryf właściwie i tak robił mu łaskę. Bo wtedy GG mógł przenosić swoją złość na słabszych, co było jego jedyną przyjemnością (poza końmi) i podstawą pozostawania u szeryfa (poza "odi et amo", że zajadę Katullusem, o którym GG z pewnością nie słyszał, a RR i owszem). Pod płaszczem szeryfa Guy mógł sie wyżywać, ręce odrąbywać, rozbijać głowy i poniżać ten anglosaski motłoch. Sam jeden był szczęśliwszy, ale z drugiej strony to szeryf tak pięknie nauczył go walić po klacie i odpychać zawalidrogi Wink

O rety, padłam:
[link widoczny dla zalogowanych]
Może szeryf też ma swoją stronkę, za pomocą której poszukuje Złotej Sokolicy????????????



Jeszcze coś:

"Na podwórcu dostrzegł hrabiego Gisbourne’a. (...) W dłoni niedbale trzymał pochwę z mieczem, okręconą pasem. (...) Stanął tak, by być dobrze widoczny z okienka obórki. Popatrzył prosto w ciemny otwór.
– No, mości rozbójniku, wychodźcie, oszczędźcie trudu. Sami widzicie, że nie macie szans. Wychodźcie po dobroci...
- A ilu was gardła tu położy? – odkrzyknął Match. – Zanim nas, jak to mówicie, panie, wyciągniecie? Bo rację macie, bardzo nie chcemy.
– A wyłaź, zbóju jeden! – wrzasnął Gisbourne. – Wyłaź, bo cię jak jaźwca z nory wykurzymy! Ty łajdaku pier...ony, ty... Wyłaź, już tam kat na ciebie czeka, narzędzia opatruje, żelazka rozpala!"

Ulala! Fontanna herbaciana na ekranie komputera...chyba pół kubka napoju straciłam.
Gizbuś z tego arcydzieła zaczyna od pluralis maiestatis, a kończy na singularis bardzo bluzgalis
A Mutch jaki dworny! Niby paź. No i spełniło się marzenie GG o własnym hrabstwie!
"W dłoni niedbale trzymał pochwę z mieczem, okręconą pasem." - miSZCZostwo. Podwójne okręcenie za to skojarzenie: "Popatrzył prosto w ciemny otwór". Filip Mark byłby wniebowzięty
Laughing
Trzeba poszperać za szeryfem, bo teraz jestem niemal na bank pewna, że w tej opowieści znalazł swoją Złotą Sokolicę. Skoro marzenia się spełniają... Obawiam się jednak, że nie obeszłoby się bez przełknięcia jakiejś orgii. Może nawet w tejże obórce? Rolling Eyes


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Czw 23:12, 05 Sie 2010, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
vesilene

Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nottingham
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 20:12, 23 Lip 2010    Temat postu:

Saburzanka napisał:
I Marion miałaby przerąbane, bo mnie zdenerwowała tym śmianiem się w nos szeryfowi. Nie puściłabym jej tego płazem. Wiesz, co bym zastosowała, prawda?


Zrobisz mi z szeryfa Kaligulę Laughing

W ogóle szeryf wtedy jakoś dziwnie zareagował. Chyba miał okres, albo poranna kąpiel była za zimna (za słona?). Wyglądał jak staruszka oburzona, że nikt nie ustąpił jej miejsca w autobusie. Marion może była w roli społecznej damą przed przystąpieniem do drużyny, ale obecnie miała status banity, i szeryf mógłby zrobić jej, co tylko chciał, bo była poza prawem. Orgie nie mieściły się raczej w polu zainteresowań szeryfa, ale mógłby chociaż próbować ją zabić dowolnym sposobem (co, jak wiemy, zostałoby skutecznie udaremnione przez Robina białogłowego). Ale przynajmniej pokazałby, że ma jaja. No cóż. Starość nie radość Very Happy

Saburzanka napisał:
Szeryf wcale się nie uśmiechał do tego Ralpha i tak na niego dziwnie spoglądał, a na dodatek nie żałował go po śmierci (więcej, jestem pewna, że wiedział, co grozi Ralphowi sam na sam z Guyem). Niby go chwalił, a bacznie i non stop właściwie obserwował swojego jasnowłosego ulubieńca.


Może próbował przyciągnąć jego wzrok swoim wzrokiem mówiącym "Bierz przykład z Ralpha"? I może widząc poczerwieniałą twarz swojego giermka miał nadzieję na skuteczną rywalizację podczas wyprawy po klejnoty i niezmiernie cieszył się na tą myśl. Tak czy owak klejnoty to number one. A współzawodnictwo według niektórych teorii powoduje lepszą produktywność i skuteczniejszą wytrwałość w dążeniu do celu. Więc był niemal pewny, że jeden czy drugi, ale ktoś mu te klejnoty przyniesie. Toteż na widok Gizka od razu wyciągnął łapę po "swoje" Very Happy To, że Ralpha nie żałował, to mnie jakoś nie dziwi. W ogóle szeryf żałujący kogokolwiek to dla mnie wizja nie do przyjęcia. Być może żałowałby Gizberka, ale tylko w tak zwanej "głębi serca". Albo nawet wręcz w podświadomości Very Happy Ale braku klejnotów na pewno bardzo żałował i zapewne "uronił łezkę".

Rzeczywiście Ralph był jakiś podejrzany. Być może, gdyby mu się udało, to zakosiłby zdobyte klejnoty i słuch by po nim zaginął. Za dużo kombinował, więc nie pasowałby mi na przykładnego wiernego sługę.

Saburzanka napisał:
Podstawowy powód jest taki - frustrując ciągle Gajucjusza, szeryf właściwie i tak robił mu łaskę. Bo wtedy GG mógł przenosić swoją złość na słabszych, co było jego jedyną przyjemnością (poza końmi) i podstawą pozostawania u szeryfa.


No fakt Twisted Evil Nie można podchodzić sługi w stylu "do rany przyłóż", jeśli się pragnie, by ów sługa realizował krwawą politykę. A Giz się rzeczywiście wyżywał, to było po nim widać nawet. Ale w sumie szeryf to każdemu z bliższych poddanych życie zatruwa. I zdaje się to nie mieć na celu stworzenia armii niewyżytych krwiopijców. Choć szeryfowy golibroda z pewnością będzie w przyszłości pierwszorzędnym rzeźnikiem (o ile Gizek nie obdarł go ze skóry) Very Happy


Saburzanka napisał:
O rety, padłam:
[link widoczny dla zalogowanych]
Może szeryf też ma swoją stronkę, za pomocą której poszukuje Złotej Sokolicy????????????


Mało się wodą nie udławiłam.
Jak znajdziesz szeryfa... to się chyba udławię z premedytacją :[


Ostatnio zmieniony przez vesilene dnia Pią 20:17, 23 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 20:49, 23 Lip 2010    Temat postu:

vesilene napisał:
W ogóle szeryf wtedy jakoś dziwnie zareagował. Chyba miał okres, albo poranna kąpiel była za zimna (za słona?).


W ogóle szeryf był wtedy nieswój - jak nie on! Nie dość, że w tak fatalny sposób dał się podejść Robertowi of H., to jeszcze wypaplał się w sprawie podejrzeń Guya of G., zamiast obserwować gościa bacznie. Poza tym pił równo przy stole, a mocnej głowy to on nie miał nigdy (vide pierwsze wejście Roberta de R. na kacu, zataczanie się przed Mildred, etc.)
Za wcześnie na kryzys wieku średniego - może go jakaś osa ugryzła? może tym razem kot ukąsił?

vesilene napisał:
Wyglądał jak staruszka oburzona, że nikt nie ustąpił jej miejsca w autobusie.


Cudownie to określiłaś! Chciał huknąć jak Lwie Serce, a pisnął jak Mysi Pęcherz.

vesilene napisał:
Marion może była w roli społecznej damą przed przystąpieniem do drużyny, ale obecnie miała status banity, i szeryf mógłby zrobić jej, co tylko chciał, bo była poza prawem.


To była anglosaska, a nie normańska czy andegaweńska dama, a to robi wielką różnicę.
Zabiła człowieka wedle szeryfa, latała po lesie z banitami, a poza tym popełniała non stop bardzo brzydkie wykroczenie obyczajowe - byłą wdową, a chadzała z podniesioną głową bez żadnej chusty. Czyli udawała dziewicę! To byłby okropny skandal w tamtych czasach. To tak, jakby dzisiaj chodziła z zupełnie odłoniętymi piersiami. Nawet kobiety, które tak naprawdę były dziewicami, ale miały męża, nie chodziły bez nakrycia głowy (chyba, że królowa w trakcie koronacji). Taki przypadek to byłoby deklaracja wręcz polityczna i policzek w tzw. twarz moralności publicznej Surprised Dziwne, że tego nikt w serialu nie komentował, chociażby Guy, który jej nie znosił - miał wręcz szczękościsk z wściekłości, gdy pojawiała się w jego polu widzenia.
W ogóle też nie było chemii między nią a mężusiem - poza pierwszym odcinkiem. Śmiem twierdzić, że harda Marion nie dopełniła w ogóle małżeństwa. Bez antykoncepcji i wśród tylu chłopów Smile w ciążę nie zaszła. No i to podkreślanie "żona banity". Taka była niby niezależna i tak olewała konwencje - nie mogła z nim żyć na kocią łapę, skoro i tak ze sobą nie figlowali? Zresztą i tak wtedy mało kto brał ślub kościelny, a ponieważ żanych świadków prawnych - poza banitami, co się nie liczy - nawet zwyczajowy związek Marion i Robina nie miał, więc opat mógł twierdzić, że Marion to ladacznica, a już słowo "żona" przez jego usta przejść nie powinno.

vesilene napisał:
Orgie nie mieściły się raczej w polu zainteresowań szeryfa, ale mógłby chociaż próbować ją zabić dowolnym sposobem (co, jak wiemy, zostałoby skutecznie udaremnione przez Robina białogłowego). Ale przynajmniej pokazałby, że ma jaja.


Wystarczyło ją oddać Gisbourne'owi do zabawy - nie zgwałciłby jej, bo miał na nią alergię czy może wręcz się nią fizycznie brzydził (a przecież to taka ślicznotka), poza tym gustował w filigranowych paniach, ale by ją zamęczył skutecznie.
A na gwałt zbiorowy nikt nie kazał patrzeć szeryfowi - jestem pewna, że samo postraszenie taką możliwością rozwiązałoby język mieszkańcom Wickham i samej damulce. A może właśnie Marion by się tym nakręciła, zaparła tzw. biedrami i tym bardziej nie puściła pary z gębusi Razz

vesilene napisał:
Tak czy owak klejnoty to number one. A współzawodnictwo według niektórych teorii powoduje lepszą produktywność i skuteczniejszą wytrwałość w dążeniu do celu. Więc był niemal pewny, że jeden czy drugi, ale ktoś mu te klejnoty przyniesie. Toteż na widok Gizka od razu wyciągnął łapę po "swoje"


To też było dziwne z mojego punktu widzenia. Ralpha nie znał, a Gisbourne'a aż za dobrze, Ralph nie miał powodów oddawać szeryfowi tego, co by zdobyli, a Guy ... może szeryf mu ufał. Pewnie liczył na to, że będą się wzajemnie pilnowali, bo na pewno by się z sobą łupem nie podzielili - dac im nagrody mógł tylko szeryf (ale Guy już się na nim pod tym względem naciął - vide sprawa pogromu). W życiu nie zostawiłabym tych dwóch kolesi razem - wiadome było, że Gisbourn zabije lub nawet zamęczy wymyślnie Ralpha i może uciec z klejnotami. Nie ryzykowałabym. Nie wiem, kto miał to zrobić, bo przecież nie szeryf osobiście. Trudna zagadka.
Przypomina się zagadka o przewożeniu kozy, wilka i czegoś tam jeszcze przez rzeczkę. Ale do takiego tanga trzeba nie dwojga, a trojga. Ktoś jeszcze powinien jechać z tymi kolesiami, a najlepiej tak z dodatkowych 5 osób. Gdyby któryś próbował ukraść klejnoty wtedy, to rozpoczęłaby się niezła naparzanka. Za duże ryzyko, za wielu świadków, więc bezpieczniej. Liczyłabym na to, że w grupie nikt by nie wygrał ani się nie zabił, bo za duże zamieszanie i przez taki galimatias klejnociki by wyladowały u szeryfa. Teoretycznie, bo baron dałby niezły wycisk takiej ekipie.

Po ptakach Wink szeryf genialnie podsumował całą sytuację (i to w jakim stylu - z akcentami erudycji wręcz proroczej!*):
"a wild goose chase and a dead duck"
Może i płakałby po klejnotach, ale zachował klasę, zimną krew i błysnął genialnym dowcipem.

(*"a wild goose chase" - pierwsze poświadczenie źródłowe w podanym przez szeryfa znaczeniu: Szekspir, "Romeo i Julia", 1592; "a dead duck" - pierwsze użycie w takim znaczeniu: artykuł z "The New York Courier", 1829)

vesilene napisał:
To, że Ralpha nie żałował, to mnie jakoś nie dziwi. Ale braku klejnotów na pewno bardzo żałował i zapewne "uronił łezkę"


Myślę, że mamusi by żałował i braciszka też!

To specjalnie dla Ciebie, choć bez fotki i na razie bez sokolej sympatii (c.d. wcześniej wspominanego dzieła):

"Robert de Reno, szeryf Nottingham też przestał już dbać o pozory. Zniknęły gdzieś szerokie gesty, poklepywanie po ramionach, przepijanie na lewo i prawo. Nie było już do kogo przepijać, uczta kończyła się jak zwykle. Biesiadnicy spoczywali na pozalewanych winem i sosami stołach, chrapali w słomie wyścielającej podłogę, opierając głowy na ciałach towarzyszy lub leżących, objedzonych do granic możliwości psach. Psom to nie przeszkadzało. Puszczały bąki jak zwykle, pilnowały niedogryzionych kości, powarkując dla zasady."

No i masz prawie orgię Arrow


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Sob 11:29, 24 Lip 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
vesilene

Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nottingham
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 23:40, 23 Lip 2010    Temat postu:

Saburzanka napisał:
vide pierwsze wejście Roberta de R.


Uwielbiam ten moment kiedy Hugo budzi melanżującego się na ławie braciszka gromkim "ROBERT!!!" Very Happy Po czym szeryf zabija go wzrokiem na tyle, na ile mu resztki promili pozwalają.

Saburzanka napisał:
chadzała z podniesioną głową bez żadnej chusty. Czyli udawała dziewicę! To byłby okropny skandal w tamtych czasach.


Bo banici ogólnie lansowali modę na luzaka. Więc się laska nie spinała w nadmiarze :] Związku mogła nie skonsumować, ale może jednak... gdzieś tam w krzakach na badylach, według małżeńskiego kalendarzyka opracowanego przez Herne'a XD W sumie ten Herne to sporo potrafił. Przyszłość przewidywał, dym wypuszczał nie wiadomo skąd. To może i naukowcem był potajemnie. Ale tak na trzeźwo (hep!) to myślę, że Marion i Robiny to była taka szczenięca miłość typu ciąganie się za warkocze, chlapanie w rzeczce itp. W końcu dziewczyna wstąpiła do zakonu, więc chyba uważała się za w miarę niepokalaną.

Saburzanka napisał:
Wystarczyło ją oddać Gisbourne'owi do zabawy - nie zgwałciłby jej, bo miał na nią alergię czy może wręcz się nią fizycznie brzydził (a przecież to taka ślicznotka), poza tym gustował w filigranowych paniach, ale by ją zamęczył skutecznie.


W sumie oni mogli się bać, że jak skrzywdzą Marion, to ten tajemniczy nowy Robin i jego kompania przybiegną do zamku i urządzą weń krwawą łaźnię. A Marion się śmiała, bo wiedziała, że oni się tego boją, wiedziała, że jest niejako pod ochroną niewidzialnego Robina. Ba! Może szeryfa przerażała kotłująca się myśl, że nowy Robin może być duchem starego Robina. Jak wcześniej napisałaś - szeryfa nie można było zabić. Ale zemsta jest słodka. Dwóch tatusiów czarnego Robina, a potem Marion, to jak do trzech razy sztuka.

Saburzanka napisał:
Ralpha nie znał, a Gisbourne'a aż za dobrze, Ralph nie miał powodów oddawać szeryfowi tego, co by zdobyli, a Guy ... może szeryf mu ufał.


No nie no, myślę że Gajowy wróciłby z klejnotami do swojego pana i władcy uradowany, że coś mu się w końcu udało. Będąc rycerzem miał też ten swój honor (jeśli wybaczymy mu wstąpienie do sekty wilko-ludzi), a Ralph, to nie wiem co. Rycerz? Raczej jakiś rzezimieszek z bogatej rodziny. Może też rycerz, ale nie wyglądał na honorowego.

Myślę też, że szeryf mógłby z nimi spokojnie pojechać. Bo w domyśle nic mu nie groziło, w końcu to miał być tylko pusty zamek, całkowicie nie nawiedzony przez duchy żadnych martwych baronów. Ale jak wiemy, szeryf miał w tym czasie w planach kąpiel. A kąpiel to nie przelewki Very Happy Zresztą on ostatecznie ruszał z zamku cztery litery dopiero wtedy, kiedy musiał. Nie wiem, kogo jeszcze miałby posłać po klejnoty. Nie było w jego otoczeniu nikogo odpowiednio zaufanego. Tylko Gisbourne, wierny sługa. I jakiś Ralph... Chyba rzeczywiście musiał wiedzieć, że Gizek go ukatrupi Twisted Evil

Saburzanka napisał:
To specjalnie dla Ciebie, choć bez fotki i na razie bez sokolej sympatii (c.d. wcześniej wspominanego dzieła):


Reno - tu chyba chodzi o Jeana Reno Rolling Eyes Zajrzałam tam i zastowiło mnie jeszcze, dlaczego Much został Zapałką Shocked


Ostatnio zmieniony przez vesilene dnia Pią 23:50, 23 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Sob 0:08, 24 Lip 2010    Temat postu:

vesilene napisał:
Uwielbiam ten moment kiedy Hugo budzi melanżującego się na ławie braciszka gromkim "ROBERT!!!" Very Happy Po czym szeryf zabija go wzrokiem na tyle, na ile mu resztki promili pozwalają.


I te OCZY! Te szkliste, przeczyste, wpółprzymknięte, niemal perłowe OCZY!

vesilene napisał:
Bo banici ogólnie lansowali modę na luzaka. Więc się laska nie spinała w nadmiarze :].W końcu dziewczyna wstąpiła do zakonu, więc chyba uważała się za w miarę niepokalaną.


W lesie to zrozumiałe, ale na forum publicznym by ją zlinczowali, tym bardziej że z dziwną dumą chwaliła się tym, że ma MĘŻA. I by ją spięli, ale ostrogami! Razz Można się uważać za nie wiadomo kogo, ale to nie znaczy, że otoczenie będzie nas tak postrzegało i poważało, czyli że nie da z liścia, że użyję mojego ulubionego roślinnego wyrażenia. Takie rzeczy to się nawet publicznie załatwiało! Bardzo nieprzyjemnie dla takiej pseudodziewicy.
Poza tym ona mi się najbardziej podobała właśnie w nałęczce i podwice, na dodatek ze złotym sznureczkiem. Była PRZEPIĘKNA właśnie wtedy, gdy jechała do klasztoru. Taka elegancka, krucha i nobliwa - autentyczna wielka pani. A potem w tym kołtunie na głowie i łachmaniarskim wdzianku - taka niby beżowa tuniczka z rozcięciami ... no comment (śmiała tak nawet iść do zamku do przyjaciela ojca!)

vesilene napisał:
Przyszłość przewidywał, dym wypuszczał nie wiadomo skąd.


A ja wiem skąd! Ale nie powiem - sza... Hern był mocny nie tylko w jeleniej gębie i naparzaniu się ziółkami. Kalendarzyk (anty)koncepcyjny pewnie nosił w galotach, a pod poduszką z liści chował świerszczyki - tego jestem pewna!!! Niezły szaman...

vesilene napisał:
Ba! Może szeryfa przerażała kotłująca się myśl, że nowy Robin może być duchem starego .


Masz rację. Fakt, szeryf się uwielbiał cynicznie popisywać przed innymi, ale jak zobaczył mniemanego ducha, to miał cykora takiego, że aż się przeżegnał! ON! Zresztą wszyscy się tam bali duchów (lasu i nie lasu). To było piękne, więc i tak szeryf trzymał poziom najwyższy.

vesilene napisał:
Marion się śmiała, bo wiedziała, że oni się tego boją, wiedziała, że jest niejako pod ochroną niewidzialnego Robina..


A Marion się śmiała, bo po prostu tę scenę aktorsko skopała i tyle. Mam wrażenie, że byłą na lekkim gazie... Zresztą tam cały czas się sypali ze śmiechu przy kręceniu akurat tej sceny przy stole, więc można dziewczynę jakoś usprawiedliwić.

vesilene napisał:
No nie no, myślę że Gajowy wróciłby z klejnotami do swojego pana i władcy uradowany, że coś mu się w końcu udało. Będąc rycerzem miał też ten swój honor.


O nie, nie wróciłby, bo wręcz go rozsadzało z napięcia i szczęścia, że się wreszcie uwolnił od szeryfa. Oznajmiał to całemu światu kilka razy -najdonioślej jak się dało, więc nawet umarłego Belleme'a by zbudził ze snu lodowatego. A Belleme czuwał, hehe.


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Śro 23:28, 28 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Trufla

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Sob 12:49, 24 Lip 2010    Temat postu:

Nie było mnie kilka dni i offtopujecie aż miło Smile
Co ma wspolżycie Marion i Robina do postaci szeryfa, hę?
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Sob 13:08, 24 Lip 2010    Temat postu:

Trufla napisał:
Nie było mnie kilka dni i offtopujecie aż miło Smile
Co ma wspolżycie Marion i Robina do postaci szeryfa, hę?


Oj, wiele! Ponieważ zostałam mianowana doradcą szeryfa - osobiście przez niego - do spraw doniosłych lub niecierpiących zwłoki, to poddałam sprytną myśl wyciągania z Marion zeznań. Dzięki analizie jej stanu posiadania Wink można układać warianty potencjalnych działań i jej reakcji, tudzież dokonywać psychologicznej rozkładówki słońca Nottingham, etc. Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Trufla

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Sob 13:12, 24 Lip 2010    Temat postu:

To załóżcie sobie temat Razz
<wali pieścia w biurko> Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Sob 13:19, 24 Lip 2010    Temat postu:

Trufla napisał:
To załóżcie sobie temat Razz
<wali pieścia w biurko> Smile


Analiza psychologiczna, zdrowotna, materialna, mentalna... jaśnie wielmożnego szeryfa - porównawcze studium z zakresu historii kultury, literatury, prawa...

Question

No to klops:
REGULAMIN FORUM
1.2.3. Tytuł nowego tematu powinien być jasny i klarowny, a przede wszystkim adekwatny to tematu.


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Sob 14:17, 24 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
vesilene

Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nottingham
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Sob 13:22, 24 Lip 2010    Temat postu:

Saburzanka napisał:
Oj, wiele! Ponieważ zostałam mianowana doradcą szeryfa - osobiście przez niego - do spraw doniosłych lub niecierpiących zwłoki, to poddałam sprytną myśl wyciągania z Marion zeznań. Dzięki analizie jej stanu posiadania można układać warianty potencjalnych działań i jej reakcji, tudzież dokonywać psychologicznej rozkładówki słońca Nottingham, etc.


Amen :]

Wszystko wpływa na postać szeryfa, gdyż szeryf jest głównym protagonistą serialu Razz

Saburzanka napisał:
O nie, nie wróciłby, bo wręcz go rozsadzało z napięcia i szczęścia, że się wreszcie uwolnił od szeryfa.


Oj, no nie wiem. A gdzie by poszedł? Co by zrobił? Taki pies bezpański. Nie znamy wprawdzie wartości klejnotów po przeliczeniu na złotówki po dzisiejszym kursie NBP, ale zdaje mi się, że nie wystarczyłoby to mu na opływanie w luksusy do końca życia. Pewnie zrobiłby z tą kasą coś głupiego (przepił i przehulał), a szeryf w całej swojej wspaniałomyślności zaciągnąłby go litościwie z powrotem w swoje szeregi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Sob 13:32, 24 Lip 2010    Temat postu:

vesilene napisał:
Wszystko wpływa na postać szeryfa, gdyż szeryf jest głównym protagonistą serialu Razz


Święte słowa!

Szeryf jest:
Najczystszy
Najroztropniejszy
Prawie najtchórzliwszy (ale "prawie" robi wielką różnicę)
Najwierniejszy złotu i sokołowi
To:
Normańskie zwierciadło sprawiedliwości i praw wszelakich
Miłośnik cudzego ubóstwa
Wzór pracowitości, skrupulatności i dyskrecji
Ozdoba życia rodzinnego (i jak kocha swoje przyszywane, w dodatku upośledzone dziecko!)
Pogromca fałszywych dziewic i podłych czarownic
Postrach lasu
etc.

AMEN

Wszystko ma znaczenie!


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Sob 13:34, 24 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Dyrr

Dołączył: 02 Paź 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piąty Dom
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Sob 14:23, 24 Lip 2010    Temat postu:

Wszystko ma znaczenie i nic nie zostanie zapomniane:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Śro 23:24, 28 Lip 2010    Temat postu:

vesilene napisał:
Ludzie pracujący na dzisiejszy normalny etat też popełniają mnóstwo błędów, a co dopiero biedny szeryf. Biedny malutki szeryf Very Happy


Moja droga klejnotko Belleme'a, chyba za bardzo się zapędziłaś w skarlały róg! Szeryf nie jest taki maleńki, jak się wydaje.
Szeryf ma bite 173 cm wzrostu. Bite! Wink
Swoją drogą, jest równy Gulnarowi.
Wyższy niż Napoleon!
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
vesilene

Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nottingham
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 1:02, 30 Lip 2010    Temat postu:

Saburzanka napisał:
Szeryf ma bite 173 cm wzrostu.


Gisburne go pomniejsza Sad
Robercik ma przez niego kompleksy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pon 18:10, 02 Sie 2010    Temat postu:

vesilene napisał:
Gisburne go pomniejsza Sad Robercik ma przez niego kompleksy.


Gisbourne go w niczym nie pomniejsza! Chyba, że konno. Razz GG strasznie się garbi i naprawdę przez 80% czasu nie wyglada w serialu na swoje bite 188 cm. Mnie się i tak szeryf podoba bardziej niż GG. Przynajmniej byłoby z nim o czym porozmawiać, w przeciwieństwie do Guya, z którym musiałabym pić (O nie! On ma za mocną głowę, jak dla mnie) albo układać innego rodzaju klocki (Niestety, jestem w jego typie, ale mnie się blondyni nie podobają co najmniej od dekady).
Guy jedynie pokazuje na swoim przykładzie, że szeryf to klasyczny socjopata, który nawet swojego ukochanego przyszywanego synka gnoi na pół gwizdka. Ups, przykro to mówić, ale tak właśnie jest. Dajmy spokój z tym tematem. Cóż mnie czy Ciebie to obchodzi, skoro na co dzień nie miałybyśmy z szeryfem do czynienia... Tylko od święta Very Happy A w święto szeryf wytoczyłby beczułeczkę swojego wspaniałego wina, zabłysnął dowcipem, a może i zaproponował wspólną kąpiel.

A zauważyłaś, jakie szeryf ma zgrabne NOGI??? No no no, tylko Grendel pokazał równie uwodzicielskie i męskie kończyny. Widać je było w scenach konnych i na łożu boleści, gdy cierpiał pogryziony przez psa. No, rety. NAJZGRABNIEJSZE NOGI w serialu. Nikt nie miał tak kuszących. Guy niech się schowa ze swoimi strasznie krzywymi kulasami. Nawet w stroju Wilka Fenrisa (bardzo szerokie spodnie) zaszokował mnie Guy swoją krzywizną. Jeżeli ma dzięki temu lepiej jeździć konno, to niech mu będzie, ale szeryf uwiódł mnie urodą swoich kończyn całkowicie!!!!

vesilene napisał:
Reno - tu chyba chodzi o Jeana Reno Zajrzałam tam i zastowiło mnie jeszcze, dlaczego Much został Zapałką.


Dla mnie kompletny nielot. Możesz swoje złote myśli wrzucić tu:
http://www.robinofsherwood.fora.pl/literatura,2/trylogia-o-robin-hoodzie-t-pacynskiego,24.html

vesilene napisał:
Ale w sumie szeryf to każdemu z bliższych poddanych życie zatruwa. I zdaje się to nie mieć na celu stworzenia armii niewyżytych krwiopijców.


Dlatego twierdzę, że szeryf jest klasycznym socjopatą. Tak samo sfrustrowanym jak Gisbourne, a może nawet o wiele bardziej, bo szeryf ma bez porównania lepszą świadomość swojej sytuacji. Nie wiem, kim chciał być Robert, ale zapewne co najmniej hrabią - czyli jak Gizuś (do czego Gisuś miał sensowniejsze predyspozycje genetyczne jednak). No właśnie, KIM CHCIAŁBY BYĆ ROBERT DE R.?
Pytanie za sto punktów/sto złotych marek.
Mnie nieźle wkurzyło, jak poczciwy i naiwniutki niby dziecię szeryf przyjmujący śmieciowato ubraną Marion na zamku (odcinek "Miecze Waylanda") wyraził się lekceważąco o szeryfie Nottingham. Coś o śmiesznym człowieczku poleciało. Jakaś aluzja do wzrostu i znaczenia chyba to była. ŻENADA. Robert de R. to geniusz inteligencji i wiedzy życiowej w RoS.

vesilene napisał:
Mimo to znam co najmniej dwóch gejów, którzy zgodnie stwierdzili, że szeryf z RoS jest obrzydliwy i wygląda jak krasnal.


Mam nadzieję, że to żaden z gejów, których znam, bo miałby przerąbane Twisted Evil Nie puściłabym tego płazem. Jaki krasnal? Jaki obrzydliwy znów??? W czym jest obrzydliwy? Mówiłam Ci, że przegięli z malowaniem oczu szeryfowi! Bo przez to wygląda jak żaba. Pokazałaś swoim znajomym sceny w balii? Albo nóżki szeryfa? Dalej uważaliby, że szeryf to paskudny konus?


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Wto 17:25, 03 Sie 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
vesilene

Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nottingham
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Wto 23:17, 24 Sie 2010    Temat postu:

INFO INFO, WAŻNE INFO

Na wszystkich fanów uroczego Nickolasa czeka sympatyczny fanpejdż na Fejsbuku: [link widoczny dla zalogowanych] I bardzo fajna galeryja Very Happy

@Saburzanka - Matko jedyna, ile Ty piszesz Nie nadążam za Tobą...

Saburzanka napisał:
A zauważyłaś, jakie szeryf ma zgrabne NOGI???


Przyznaję, że oko mi się na nich zawiesiło :] Pomyślałam sobie wtedy, że musiał wcześniej nieźle przypakować. Ale potem wyczytałam, że Nickolas chyba lubi sport i aktywnych ludzi (czy coś takiego).

Saburzanka napisał:
No właśnie, KIM CHCIAŁBY BYĆ ROBERT DE R.?
Pytanie za sto punktów/sto złotych marek.


Potrzebuję kasy, więc obstawiam, że KRÓLEM.

Saburzanka napisał:
Coś o śmiesznym człowieczku poleciało. Jakaś aluzja do wzrostu i znaczenia chyba to była.


Tak go widzieli. To przez tą jego nerwice wszyscy się z niego śmieją. Jakby dla mnie był brzydki i głupi, to też bym się śmiała...

Saburzanka napisał:
Pokazałaś swoim znajomym sceny w balii? Albo nóżki szeryfa? Dalej uważaliby, że szeryf to paskudny konus?


Akurat jeden z nich pożyczył ode mnie i obejrzał całość.... dwukrotnie Mr. Green Więc przypuszczam, że nie umkły mu sceny w bali ani nóżki szeryfa, skrzydełka szeryfa, pierś szeryfa i cały ten Kentucky Fried Sheriff Laughing Świat jest na szczęście zbiorem rozmaitych osobowości i nie każdy podziela nasze gusta :]
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Śro 8:40, 25 Sie 2010    Temat postu:

vesilene napisał:
Saburzanka napisał:
Pokazałaś swoim znajomym sceny w balii? Albo nóżki szeryfa? Dalej uważaliby, że szeryf to paskudny konus?


Akurat jeden z nich pożyczył ode mnie i obejrzał całość.... dwukrotnie Mr. Green


Koniecznie zaproś na nasze forum Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Szymon

Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pią 9:55, 27 Sie 2010    Temat postu:

Nickolas Grace zagrał Oscara Wilde'a, ale warto też wspomnieć o innej zacnej roli tego aktora. Chodzi mianowicie o Bertranda Russela, słynnego pisarza i noblistę, którego Grace zagrał w filmie "Tom i Viv" z 1994 r. Jest to historia burzliwego romansu pisarza T.S. Eliota i Vivienne Haigh - Wood (w tych rolach Willem Dafoe i Miranda Richardson). Bertrand Russel jest tutaj postacią drugoplanową, ale jestem ciekaw jak wypadł w kreacji Nickolasa. Jakiś czas temu puszczali ten film w telewizji, oglądałem kawałek, ale wówczas nie zwróciłem uwagi na fakt, że występuje tam odtwórca roli szeryfa. A szkoda, bo jest to jeden z najbardziej znanych filmów z udziałem tego aktora. Miał dwie nominacje do Oscara - za role Mirandy Richardson i Rosemary Harris (Grace'a niestety pominęli). Myślę, że warto obejrzeć ten film, nie tylko dla roli Nickolasa, ale też ze względu na ciekawe ujęcie klimatów brytyjskiej arystokracji i światka literackiego.

Ostatnio zmieniony przez Szymon dnia Pią 10:56, 27 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
vesilene

Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nottingham
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 17:49, 27 Sie 2010    Temat postu:

To prawda :] Zagrał tu i ówdzie na wielkim ekranie. Z tego co wiem, to częściej grywał i grywa na prawdziwej teatralnej scenie, na której z chęcią bym go sobie zobaczyła.

Do filmu "Tom i Viv" nadal się zbieram i zebrać się nie mogę. Bo perspektywa oglądania "burzliwego romansu" jakoś nie mieści się w moich kategoriach. Ale może kiedyś... jak się odpowiednio rozkleję... Ponadto Willem i Miranda również należą do grona moich ulubionych aktorów.

Za to Nickolasa widziałam w jakiejś takiej adaptacji dzwonnika z Notre-Dame "The Hunchback" z Salmą Hayek. Film strasznie drętwy, taka prosta historia familijna z burzliwym romansem na dokładkę. Ale po pierwsze bardzo mi się nudziło, a po drugie chciałam zobaczyć, jak Nickolas zagrał.

Mam za to ochotę zobaczyć go w serialach "Absolutely Fabulous" i "Opowieści z krypty", ale muszę się najpierw zorientować, w których odcinkach zagrał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Szymon

Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Wto 10:53, 31 Sie 2010    Temat postu:

Koniecznie daj znać, kiedy obejrzysz Smile A jeśli chodzi o angielską arystokrację to Grace pojawił się jeszcze w "Mężu idealnym" z Cate Blanchett i Julianne Moore oraz "Złotej" Jamesa Ivory'ego z Umą Thurman. Ale podejrzewam, że Nickolas zagrał tam role wyłącznie epizodyczne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Główne postacie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin