Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
The Betrayal (Zdrada)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Odcinki - seria III
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Trufla

Dołączył: 09 Gru 2006
Posty: 1377
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 22:06, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Nawia:
Cytat:
Ale i tak dziwniejsze było, gdy Marion widząc ratunek zaczęła wołać do króla coś w stylu "och ach, jestem twoja" - a ten zamiast przejść do rzeczy ze zdwojoną energią, to zupełnie odwrotnie: zwiotczał, walnął się na plecki i zaczął czekać nie wiem na co



Padłam Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Szymon

Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Czw 22:54, 23 Wrz 2010    Temat postu:

Nawia napisał:
Ej, ale ci grajkowie byli mega! Już pomijając, że grali mój ulubiony motyw muzyczny z trzeciego sezonu, ale wpadł jakiś nieznajomy facet, porwał królowi sprzed nosa niedoszłą metressę, a kapela co? "Aaa co tam, mamy wywalone, gramy dalej" Very Happy


Taa, no i jechali oczywiście z playbacku Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 10:45, 24 Wrz 2010    Temat postu:

gieferg napisał:
Odcinek (...) pod koniec przekracza to już wszelkie granice kiedy szeryf i król Jan okazują się być skończonymi idiotami i nabierają się na własny podstęp.

No bez przesady, szeryf i Gisbourne wcale się nie nabrali. Ani nie wierzyli Marion choćby przez chwilę!
Byli tylko wykonawcami (z musu) woli przesprytnego króla, który coś sobie wykoncypował i był z tego starsznie dumny. Weź się spróbuj sprzeciwić takiemu bufonowi, u którego podpadłeś i który skróciłby Cię o głowę, gdybyś jeszcze raz dał ciała.

Dyrr napisał:
Zresztą sam pomysł zdyskredytowania banitów jest dobry i mógł się powieść

Pomysł skołowania wieśniaków był bardzo dobry! Jednak złe były zastosowane metody. Oczywiście, poza wysyłaniem de Carnaca z ludźmi na zbójecką robotę, bo to akurat było świetne i powinno dać efekt błyskawiczny. To był Blitzkrieg mentalny w miniaturze.

Zeznania wieśniaków musiały być sprzeczne, bo czego oko nie widziało, to morda zmyśliła. Myślę, że za zeznania ulatwiające schwytanie bandytów były przewidziane jakieś brzeczące nagrody, ewentualnie podarki w naturze (to obstawiam), więc ludzie pletli, co im slina na język przyniosła. Ja tam wśród hołoty wiejskiej nie widziałam np. żadnego mieszkańca Wickham. Aj, świetna scena z łaskawym królem i zaprowadzającym ciszę na sali Gizbkiem, który tak dokładnie powtórzył brzydkie określenie ludu za monarchą! (W ogóle wszystkie sceny z królem i de Carnakiem oraz szeryfem i Guyem były rewelacyjne.)

A po niepowodzeniu ludowych poszukiwań (i zmarnowaniu tylu metrów bardzo cennego materiału piśmiennego) szeryf ze swoim przyszywanym syneczkiem byli słuchaczami jednej z najwspanialnych przemów króla Jana w tym serialu. Żaden z nich nie wierzył Marion, gdy raczyła się zjawić, ale król zaczął myśleć ... świeczką we własnym kandelabrze i to był już szczyt wszystkiego.
Scena jest boska, tak poza tym. Uwielbiam ją!
http://www.youtube.com/watch?v=OqrrzzwBTv4
Oczywiście, król zwala własne niepowodzenie na innych, czyli tych, którzy od razu wiedzieli, że efekt będzie marny. Przybierający tępy wyraz twarzy Gizbulek i usztywniony na maksa szeryf są kapitalni! Najlepsze momenty?
1) Kurdupel dostający wścieku do kwadratu przy słówku "karzeł", pojawiającym się w zeznaniach.
2) Zrzucenie ze stołu kupy papierzysk. Szeryf próbuje je odruchowo złapać, a Gizbek aż zamiera, gdy przy jego boku telepie się tracąca równowagę świeczka. Te ich miny! Gdyby świeczka znalazła się na podłodze wyłożonej słomą i pewnie innym badziewiem, to byłby piękny pożar!!!


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Sob 19:43, 25 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 17:23, 24 Wrz 2010    Temat postu:

A do tego dziś na siłę, bo diabelnie trudno ją na to namówić (choć za szczenięcych lat kochała RoS), pokazałam siostrze scenę z królem Janem zahaczającym o "The Domesday Book". Była zachwycona! Powtarzam za nią: "Ta trójka dała z siebie wszystko". No właśnie. Odcinek "Zdrada" nie jest więc taki zły, przynajmniej w pigułkach Wink

Zapomniałam dopisać. Very Happy Damą Marion siostra się wcale nie zachwyciła. Poleciał tekst o zerowym biuście i sztuczno-słodkiej minie na wejściu, doczepce włosowej oraz cieniu na powiekach (w średniowieczu!!!), zbyt krągłym podbródku (ja tego nie widzę!) i w ogóle zgrywie gry aktorskiej. Próbowałam tłumaczyć, że Marion chce podpuścić tych kolesi i ich złapać w pułapkę, ale nie pomogło. Czyli nie tylko ja nie zachwycam się grą Marion w niektórych scenach.

Vesilene napisał:
I znowu osoba szeryfa... totalnie zniżona do poziomu najprostszego sługusa przez króla Jana przy jego małym tete a tete z Marion. I w sumie ciekawy element - para grajków przy łożu (niedoszłego wprawdzie) harcującego króla. Rany, co za czasy...
Trufla napisał:
Ja tam uważam, ze warto obejrzeć odcinek dla króla Jana własnie dla tej sceny z bieganiną wokół lóżka
Hound of Lucifer napisał:
Scena łóżkowa najlepsza, bo praktycznie jedyna w serialu

Jedyna, w której tak dokładnie można sobie popodglądać uroki cielesne Marion. W trakcie podskoków andegaweńskich widać jej ... marniutki, bo marniutki, ale zawsze biust. I można też podziwiać zgrabne nóżki w białych pończoszkach, gdy szeryf szarpie ją po schodać jak - nie przymierzając - rajfur. Ślicznie wygląda w morskiej sukni ze szlaczkiem. Pasuje jej do oczu jak najbardziej, bo skoro ma orzechowe, to idealnie! Stroju nie dobiera się przecież w ten sposób (jak to ktoś tu na forum strzelił, a nie nabił), że wali barwą taką, jak tęczówki, ale właśnie się dopełnia oczęta zestawieniem kolorystycznym. Brawo Jan! Mógłby być makijażystą i uczyć młodzież fachu Razz

Nawia napisał:
Ale i tak dziwniejsze było, gdy Marion widząc ratunek zaczęła wołać do króla coś w stylu "och ach, jestem twoja" - a ten zamiast przejść do rzeczy ze zdwojoną energią, to zupełnie odwrotnie: zwiotczał, walnął się na plecki i zaczął czekać nie wiem na co. Tzn. domyślam się na co, ale go nie rozumiem. Razz

Tak, to było totalnie głupie i takie nieśredniowieczne zupełnie, ale król Jan był rozbestwiony przez te swoje biedne nałożnice, które w odcinku "Przepowiednia" aż się trzesły ze strachu i latały za - jeszcze wtedy - księciem kwi królewskiej niby koty z pęcherzami. Swoją drogą one jako jedyne z dworu Jana aż tak potwornie były zestresowane.

Nawia napisał:
Ej, ale ci grajkowie byli mega! Już pomijając, że grali mój ulubiony motyw muzyczny z trzeciego sezonu, ale wpadł jakiś nieznajomy facet, porwał królowi sprzed nosa niedoszłą metressę, a kapela co? "Aaa co tam, mamy wywalone, gramy dalej" Very Happy

De Leon, dowódcy straży, muzycy mieli totalnie wywalone. Jak mowię, poza nałożnicami, bo nie wiadomo, co Janeczek tam z nimi w łożu wyczyniał i jak je męczył poza tym. Generalnie babki miały wtedy przechlapane! Sądzę, że Jan wyżywał się na najbliższym otoczeniu, ale - jak to u choleryka - zawsze mu przechodziło i było gites. Założę się, że nikogo by nie zabił z tych, z którymi miał codziennie do czynienia. Za to gdy pojawiał się w Nottingham, to nie miał litości. Dla osób, z którymi chwilowo się zetknął, był straszny i pozwalał sobie na wszystko.

Kacha739 napisał:
Mimo wielu niedociągnięć lubię ten odcinek ponieważ dużo można sobie samemu dopowiedzieć w myśl zasady (którą stosuje moja córka): co nie dowidzi i nie dosłyszy to zmyśli

Dokładnie tak! Ja tej zasady zawsze się trzymam, o ile serial nie jest denne durny, a RoS z pewnością nie jest, nawet gdy najgorsze odcinki oglądam.


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Sob 19:43, 25 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
gieferg

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 6:08, 05 Lis 2010    Temat postu:

Właśnie znowu powtarzam sobie cały RoS i doszedłem własnie do tego nieszczęsnego odcinka. Nie będę mówił znowu o wszystkich bzdurach jakie już wcześniej wspominałem, ale kilka innych rzeczy zwróciło moją uwagę:

Arrow Zauważyliście, że z jednej z rozmów banitów na początku (tej która ewidentnie toczy się latem, mimo że reszta odcinka ma miejsce raczej zimową porą) wynika że Robin z chłopakami ukradli świnię jakiejś kobiecie? I jeszcze się z niej nabijają Laughing

Arrow na cholerę król Jan próbuje poznac rysopis Robina skoro szeryf dobrze wie, że to Robert Huntingdon? (pewnie wynika to z tego że Zdradę kręcono na początku i pisali to inni scenarzyści - pewno niezbyt zorientowani w temacie, a może po prostu scenariusz "mocy Albionu" jeszcze wtedy nie istniał? )

Arrow co Much odstawia za szopke pod koniec odcinka? pojechał do Nottingham żeby rzucać jakimś patykiem w zamkowe mury (nie wiem, może coś mi umkneło bo pod koniec tego odcinka od natłoku bzdur mózg mi już źle działa Very Happy)

Ogólnie rzecz biorąc - odcinek pisany przez dwóch scenarzystów i wygląda to tak jakby jedna osoba rzucała róznymi (czasem ciekawymi) pomysłami, a druga próbowała zlepić je w jedną całośc klejem marki BULLSHIT Laughing Laughing


PS. pod sam koniec odcinka gdy banici uciekają z Nottingham mamy w tle fajny kawałek muzyczny który był też w Inheritance, a którego brakuje niestety na bootlegu z niepublikowaną muzyką. Inny brakujący kawałek można usłyszeć w scenie "łóżkowej".


Ostatnio zmieniony przez gieferg dnia Pią 6:41, 05 Lis 2010, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nawia

Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znad morza
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Sob 22:57, 06 Lis 2010    Temat postu:

A, wejdę w polemikę i zasieję trochę fermentu, co mi tam :> Ty, Giefergu, lubisz się znęcać, ja przeciwnie - jestem przedstawicielką zdecydowanej mniejszości, która "The Betrayal" lubi i szanuje :>

Bardzo lubię ten odcinek, przede wszystkim za znakomity humor. Tego w trzecim sezonie brakuje, głównie z winy Horowitza, który niestety nie miał talentu do wymyślania śmiesznych scenek i żartów.. Na tle jego odcinków "The Betrayal" wręcz skrzy się i błyszczy. Czego tu nie ma: Król ciskający się wśród papierów, Gisburne jak zwykle obrywający za wszystko, Szeryf ganiający z dzbankiem wina.. O prześmiesznej scenie łóżkowej już było w poprzednich postach.

Genialny jak zawsze występ Króla Jana. Uwielbiam wszystko, co robi: jak się wścieka i krzyczy, udaje świątobliwego, adoruje Marion, dodaje "... tak?" na końcu co drugiego zdania i mówi o sobie w pluralis maiestatis :D
Do tego fajna postać de Carnaca, świetny koleś - idealnie zblazowany, roztaczający aurę strachu samym tylko staniem i patrzeniem na ludzi ze wzgardliwą wyższością.

Poza tym odcinek jest świetnie skonstruowany! Bardzo mi się podobało pokazane na początku takie jakby odwrócenie ról: "mroczne" oblicze Robin Hooda (jeszcze ten rekwizyt w postaci podwójnie porwanej nierogacizny..) zestawione z niespodziewanie "dobrotliwym" obliczem Króla Jana. Oczywiście widz od początku doskonale wie, że tak samo jak Król tylko udaje, tak i ci rzekomi "banici" to nie prawdziwe Robinhoody (inaczej ubrani i podczas ataku na wioskę widać gębę co najmniej jednego z nich) - ale skontrastowanie tych dwóch obrazów daje fajny efekt i budzi zaciekawienie. A dalej te niedopowiedzenia: zerkanie Marion i Mucha zza krzaków, Marion pojawiająca się w Nottingham, gdy scenariusz jeszcze nie wyjaśnia, ze jest to elementem planu banitów.. Owszem, trzeba od widza (bardzo) dużo dobrej woli, żeby podjąć tę grę - ja spojrzałam na ten odcinek jako lżejszy i po części pastiszowy i bawiłam się wybornie przy oglądaniu.

Hound of Lucifer napisał:
- "dublerów" jest akurat 5 i to dokładnie tych, którzy trzymają się razem, brak "dublerów" Marion i Mucha;

Nie czepiałabym się - pewnie trudno było znaleźć wśród żołnierzy sobowtórów kobiety i dzieciucha. ;) Poza tym podstęp Króla zasadzał się na stworzeniu drużyny sprawnych zabójców, naśladujących drużynę przeciwną nie tylko wyglądem, ale i stylem walki; osoby łagodnej Marion i niezdarnego Mucha nie wpisują się w tę wizję. Co do tego, że dziwnym trafem właśnie Marion i Much przez cały czas chodzą osobno - baaardzo naciągane, ale mogłoby ujść (w końcu to nie pierwszy raz, kiedy drużyna dzieli się na mniejsze grupki)... gdyby nie to, że na czas ich nieobecności pozostali koledzy zdają się zupełnie nie pamiętać o ich istnieniu. Sami raczą się ukradzionym świniakiem na ten przykład, ani pomyślawszy o tej chudzinie Marion i młodym Muchu, który przecież jeszcze rośnie i musi dużo jeść. ;) Ale na dobrą sprawę intryga sypie się dopiero w momencie, gdy Marion przychodzi do Nottingham "zadenuncjować" Robina. Jak już bardzo słusznie
gieferg napisał:
Przecież szeryf dobrze wiedział, że Marion należy do bandy i powinna wiedzieć co jest grane (tzn że banici NIE napadają i nie mordują kmiotków) [...] W sumie niewiele głupsze byłoby gdyby sam Robin się zgłosił do szeryfa i oddał w jego ręce przekonany, że widocznie cierpi na rozdwojenie jaźni i napada na okoliczne wioski kiedy akurat druga osobowość przjmuje nad nim kontrolę.

W tym momencie wybieg Robina udał się tylko dlatego, że Król na widok ładnej buzi zaczął myśleć czym innym niż głową - a nawet gdyby banici mogli się tego spodziewać, i tak opieranie całej akcji tylko na tak wątłym założeniu było zbyt ryzykowne i Marion została tu bezmyślnie narażona na niebezpieczeństwo.

Nie widzi mi się w ogóle ten cały podstęp. Tzn. okej, Marion wyprowadza żołnierzy w las, żeby reszta mogła się wkraść do zamku, Much z wieśniakami mają za zadanie przechwycić Marion. Tylko znów takie myślenie życzeniowe - powodzenie całej akcji uwarunkowane jest tym, że Gizbern z niebieskimi pobłądzą w lesie. A gdyby akurat zapamiętali drogę? Ale nie, mówisz - masz, "A tam, na pewno się zgubią" i już wszyscy jako te dzieci we mgle. Ciekawe, że ci, którzy odprowadzali Marion do zamku, jakoś nie mieli żadnego problemu, żeby trafić z powrotem.
gieferg napisał:
co Much odstawia za szopke pod koniec odcinka? pojechał do Nottingham żeby rzucać jakimś patykiem w zamkowe mury (nie wiem, może coś mi umkneło bo pod koniec tego odcinka od natłoku bzdur mózg mi już źle działa

Much próbował się skontaktować z Robinem i zawiadomić, że nie wykonał swojej części planu (tzn. uratowania Marion z rąk niebieskich). To akurat nie było dziwne, ja nie rozumiem czego innego: Co to za niebieski "fellow" stojący wśród wieśniaków? Od niego się dowiedzieli, że Marion została odesłana z powrotem do Nottingham. Jakiś utajony sojusznik Robin Hooda? Czy schwytany jeniec? Tak czy owak, chyba nie powinien tak sobie stać na luzie, jeszcze z pochodnią w ręku, żeby być bardziej widocznym. :P

gieferg napisał:
na cholerę król Jan próbuje poznac rysopis Robina skoro szeryf dobrze wie, że to Robert Huntingdon? (pewnie wynika to z tego że Zdradę kręcono na początku i pisali to inni scenarzyści - pewno niezbyt zorientowani w temacie, a może po prostu scenariusz "mocy Albionu" jeszcze wtedy nie istniał? )

Nie konkretnie rysopis, tylko po prostu wszystkie informacje, jakich wieś może udzielić. No i gromadząc ten bezcenny materiał naukowy nie zadbali o żadną selekcję danych, spisali wszystko jak leci i dopiero po fakcie zaczęli patrzeć, co tam właściwie mają - co zaowocowało jedną z imho najśmieszniejszych scen w serialu w ogóle. Hahaha - "karzeł"... :D

I jeszcze o scenie walki, którą bardzo lubię:
Hound of Lucifer napisał:
- spotkanie z "dublerami" - banici zdecydowali się na walkę wręcz zamiast bezpiecznie wystrzelać ich z zasadzki.

No, bo nie mogli inaczej. Wtedy znowu by było, że okrutny Robin Hood powystrzelał Boru ducha winnych przechodniów... Właśnie potrzebna była taka pokazówa dla wieśniaków, żeby zdemaskować złych podszywaczy. Zresztą sama walka jest raczej przedstawiona humorystycznie niż poważnie - każdy klepie się ze swoim sobowtórem, co dodatkowo daje okazję do pokazania indywidualnych stylów walki każdego z bohaterów: Mały John z kijaszkiem, Tuck - zapasy, Nasirowe wywijanie dwoma mieczami i najfajniejsza z tego wszystkiego wolna amerykanka w wykonaniu Willa (poczęstowany ciosem z dyńki i pokąsany w ucho, odwzajemnia się kopaniem leżącego i nagłym znokautowaniem pokonanego już przeciwnika). :) I nikt nie ginie, poza nieszczęsnym de Carnakiem - którego mi tu bardzo żal, bo kontrast między pełnym wyższości panem de C. żywym, a komicznie wypiętym do kamery martwym jest wręcz groteskowy i chyba mogli to sobie darować. Scenę z wsiunem rzucającym miecz rozumiem tak, że skoro de Carnac przez cały odcinek był kreowany na strasznego siepacza (btw podobało mi się, jak na początku walki tak znienacka przeszedł w tryb "Furia" :D), to głupio by było, gdyby został tak po prostu pokonany przez Robina w uczciwym pojedynku. Więc wyszło, że to Robin o mało co nie zginął i tylko w ostatniej chwili został poratowany przez prawie anonimowego rolnika polnego. Cóż, może i równie głupio.

Podsumowując: nie jest tak źle, mnie się to podoba :) Intryga Króla by zniweczyć zaufanie ludu do banitów była genialna - to kontrintryga Robina stanowczo szwankuje, jest słabym punktem, którego mierność niestety rzutuje na cały odcinek. Gdyby inaczej ją obmyślić i przeprowadzić, całość byłaby świetna.

No i nic nie poradzę - nawet z tymi absurdami, wpadkami i głupotami niezmiernie mnie to wszystko bawi ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
gieferg

Dołączył: 18 Wrz 2006
Posty: 148
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Nie 12:31, 07 Lis 2010    Temat postu:

A kradzież świniaka jak wytłumaczysz?

Dla mnei żadne tłumaczenia nie są w stanie uratować tego odcinka, fabularnie jest po prostu głupi, ale przynajmniej jest zabawny więc przy kolejnych powrotach do całej serii nie będę go pomijał (jak zresztą i żadnego innego odcinka).

Cytat:
Much próbował się skontaktować z Robinem i zawiadomić, że nie wykonał swojej części planu


świetny sposób na to wybrał Rolling Eyes


Ostatnio zmieniony przez gieferg dnia Nie 12:31, 07 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nawia

Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znad morza
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Nie 22:51, 21 Lis 2010    Temat postu:

gieferg napisał:
A kradzież świniaka jak wytłumaczysz?

Rzeczywiście trochę to nietrafiony pomysł, bo Robinhoody wychodzą poniekąd na okradaczy ubogich, no ale. Potrzebny był jakiś rekwizyt, który by łącząc obie grupy banitów wywołał u widza konfuzję i scenarzyści wymyślili świnię. Może to w nawiązaniu do świni metaforycznej, którą de Carnac z kolegami podkłada drużynie Robina. :P A że banici nie mają żadnych wyrzutów sumienia - jeśli dobrze pamiętam, to z rozmowy wynika, że reszta świniaków zdążała na ucztę do Nottingham, czyli wieprzowina została odjęta od ust nie tej biedaczce, tylko Szeryfowi i Królowi. ;) Mnie cały czas bardziej niż sama kradzież razi to, że nic nie zostawili dla nieobecnych Mucha i Marion.

Tylko właściwie po co fejkowi banici też unoszą z napadniętej wioski świniaka? Tak zgłodnieli, że nie mogli zaczekać, aż później tego dnia Król ich nakarmi? Widać rozlew krwi zaostrza apetyt ;)

gieferg napisał:
świetny sposób na to wybrał :roll:

Toć nie od dziś wiadomo, że Much trochę nierozgarnięty. ;) A reszta btw też nie jest bez winy, bo powinni mieć zawczasu umówiony sygnał, np. głos zwierzątka, na wypadek takiej sytuacji. Ale widać nie przewidzieli takiego obrotu sprawy i stąd te nieudolne próby przerzucenia patyka przez mur w nadziei, że koledzy grasujący po drugiej stronie zauważą i wyjdą pogadać. ;P
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
desertrat

Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Milanów

PostWysłany: Pią 14:50, 11 Lut 2011    Temat postu:

Odcinek zgodzę się słaby, ale ma pewien smaczek.Kiedy Szeryf na początku krzyczy na niezdarną służkę "Ty głupia kobieto" to mi się Rene z "Allo, Allo"" od razu przypomniał Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 16:55, 11 Lut 2011    Temat postu:

desertrat napisał:
Odcinek zgodzę się słaby, ale ma pewien smaczek.

Naprawdę zaczyna mnie już denerwować to ciągłe psioczenie na "Zdradę". To jakaś mantra na forum RoS. Znam gorsze odcinki. Według mnie - a dokładnie się mu przyjrzałam - słabszy jest tak tu hołubiony "Największy wróg". Ludzie, oczy zaspane przemyć!

Do diaska, same genialne role!!! Tylko banici źle grali, a szczególnie słabiuteńka Marion, ale to już tradycja trzeciej serii. A smaczków jest pod dostatkiem. Sposób filmowania (niestety, jest ta nieszczęsna pończocha), kapitalne pomysły, przemyślane zwroty akcji, humor przedniej jakości.

Nawia napisał:
O prześmiesznej scenie łóżkowej już było w poprzednich postach.

Tak, w tej jednej jedynej scenie Judi Trott zagrała - no, powiedzmy - dobrze. W miarę dobrze. W każdym razie scena okołołóżkowa rozśmiesza mnie do łez. Ale to i tak głównie zasługa cudowego króla Jana.



Dzięki Elysion4 możemy ją sobie przypomnieć - "No Sex Please We're Normans". Filmik, oczywiście, zaczyna się od grajków, którzy są mega:http://www.youtube.com/watch?v=Qno8FMxke0w

Oglądam scenę janowo-marionową w "Zdradzie" i widzę kolejną wtopę w RoS. Marion, gdy biega wokół kolumny, wypinająć ślicznie tyłeczek, nie ma na sobie stanika. Jednak w momencie, gdy wyprężona mocuje się z Janem w łożu, najwyraźniej bieliznę ma. Widać nawet szwy biustonosza Very Happy

Swoją drogą, piękna ta suknia. Idealnie dobrana do urody Marion (czyżby Jan to średniowieczny Jacyków?) i na dodatek wzorowana na autentycznej modzie tamtego okresu.

desertrat napisał:
Kiedy Szeryf na początku krzyczy na niezdarną służkę "Ty głupia kobieto" to mi się Rene z "Allo, Allo"" od razu przypomniał Smile

Desertracie, mówisz - masz: [link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Pią 19:30, 11 Lut 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
desertrat

Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Milanów

PostWysłany: Pią 19:00, 11 Lut 2011    Temat postu:

Ale, czy w Greatest Enemy jest podobny błąd logiczny, jak z Królem wierzącym, że Marion zdradziła Banitów. Tam są zapadające w pamięć na zawsze sceny : pożegnanie na wzgórzu, ostatnia strzała, uwolnienie banitów.Tego w Betrayal mimo, że plusy są, nie znajdziemy.

Ostatnio zmieniony przez desertrat dnia Pią 19:02, 11 Lut 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 19:28, 11 Lut 2011    Temat postu:

desertrat napisał:
Ale, czy w Greatest Enemy jest podobny błąd logiczny, jak z Królem wierzącym, że Marion zdradziła Banitów.

Błędów logicznych w RoS jest naprawdę dużo i w każdym odcinku coś się znajdzie. Dla mnie błędem logicznym "Zdrady" na pewno nie jest wiara króla w skruchę Marion, bo - jak to już wyżej pisałam - król Jan myślał też inną częścią ciała, a nie tylko mózgiem Very Happy Biorąc to pod uwagę, błędu żadnego nie wykrywam. Jest to wręcz nad wyraz logiczne.

Dziwne i nie do końca logiczne jest to, że sobowtórów Marion i Mucha nie było wśród żołnierzy króla. Nawia dobrze to jednak wytłumaczyła. Wśród rycerzy nie było ani kobiety, ani dzieciucha. Poza tym możemy założyć, że Marion i Much nie brali udziału w każdej wyprawie po łup. Na dodatek banitów chodzących samopas widzieliśmy już we wcześniejszych odcinkach, więc nie razi mnie to nielogicznością. No i na tym rozdzieleniu grupy zasadzał się pomysł na cały kalejdoskop wydarzeń. To było dobrze rozegrane.

desertat napisał:
Tam są zapadające w pamięć na zawsze sceny : pożegnanie na wzgórzu, ostatnia strzała, uwolnienie banitów.Tego w Betrayal mimo, że plusy są, nie znajdziemy.

"Nie znajdziemy"? A czemu liczba mnoga się tu pojawia? Wink To tak na cześć Altesse Majestät, czy ktoś się chce podeprzeć ankietą?

Kto szuka, ten znajdzie. Ja znalazłam. I cóż, że 80% forumowiczów nie? Ich sprawa lub - jak niektórzy mawiają - ich problem. Tak samo, jak nikt mi nie wmówi, że "Największy wróg" to dobry odcinek pod wieloma względami.

"Zapadające w pamięć sceny"? Bez przesady - mieczowe młynki Nazira w wiosce i patetyczna przemiana Robina Czarnego w jeża. Jedna w świetle dnia, druga - godna Barbie - w różowym świetle zachodzącego słońca. Niech Ci będzie, dla mnie godna zapamiętania jest jeszcze scena ze zdenerwowanym Gizbkiem, którego nosi tak, że aż wylewa piwo rozochoconemu zwycięstwem wojakowi, a potem dostaje strzałą w łapę.

A scen ze "Zdrady" pamiętam bardzo dużo, głównie z królem Janem:
- sam wjazd królewskiej świty do Nottingham to majstersztyk (diament - słodziutki król całujący brudne dzieciąto z ludu, a potem ukradkiem ocierający wąsy po wymianie porozumiewawczego spojrzenia z siepaczem Carnakiem),
- Guy i Robercik na dywaniku u króla (wspaniale jest to nakęcone, jak zresztą wszystko w tym odcinku; mój ulubiony moment jest wtedy, gdy śmiertelna cisza zostaje przerwana perkusyjną wstawką, portęgując grozę, a Jan zaczyna się pluć na potęgę),
- czytanie rysopisów Robina, stworzonych na podstawie wskazówek wieśniaków albo sceny okołołóżkowe Marion i Jana (te zostały omówione wyżej),
i tak dalej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
desertrat

Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Milanów

PostWysłany: Pią 19:50, 11 Lut 2011    Temat postu:

Ok. Wszak de gustibus non est disputandum.Scenę z Szeryfem i Guyem na dywaniku również uwielbiam. A co do dzieł sztuki to faktycznie nie powinno być ani czegoś z urzędu błogosławionego, ani potępionego. Zatem niech jedni kochają Betrayal, inni Greatest Enemy, inni nienawidzą obydwu. Różnijmy się w tym pięknie i dyskutujmy bez końca...

Ostatnio zmieniony przez desertrat dnia Pią 19:51, 11 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
desertrat

Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Milanów

PostWysłany: Śro 19:51, 23 Lut 2011    Temat postu:

Chciałbym jeszcze dodać, ze moim zdaniem walka z sobowtórami jest moim zdaniem także całkiem niezła. Fakt, że pojedynek Robina z de Carnacem głupio się kończy, jednak całościowe wrażenie tego zderzenia oryginałów z kopiami jest pozytywne.To coś innego, niż dotychczasowe walki gdzie strony są najczęściej odrębnie umundurowane.

Ostatnio zmieniony przez desertrat dnia Śro 19:52, 23 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
vesilene

Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nottingham
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pon 22:57, 15 Sie 2011    Temat postu:

Rzeczony odcinek próbowałam niedawno oglądać pod kątem liry w nim uwidocznionej. Zainteresowało mnie, czy miała progi. Rezultat - nie wiadomo, gdyż gryf nie był dostatecznie widoczny w żadnej scenie.

Wrzucam zatem cudną scenę z "ich troje" w stylu "Silence! I kill you!" Very Happy

Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
vesilene

Dołączył: 26 Paź 2008
Posty: 414
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nottingham
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Sob 14:54, 01 Paź 2011    Temat postu:

Taka mała ciekawostka, gdyby ktoś nie wiedział:

King John: "De Rainault, your scribes have set down more evidences than in the Doomsday Book!"

Doomsday to oczywiście chrześcijański sąd ostateczny. Ale najprawdopodobniej Królowi chodziło tutaj o porównanie zbieraniny "szczegółowych" opisów Robin Hooda do popularnej wówczas w Anglii Domsday Book (wymowa identyczna; "dom" - ze staroangielskiego oznacza "zliczanie"), która to została spisana zaledwie przed wiekiem, licząc od wydarzeń rozgrywających się w serialu.

Domsday Book był to rejestr informacji o wszystkich gruntach na terenie królestwa, ich właścicielach, dobytku, zwierzętach itp. Coś w stylu spisu powszechnego, jednakże ze szczególnym ukierunkowaniem na włości wszelakie. Wysłani w teren królewscy urzędnicy zasłynęli ze swojej nadgorliwej skrupulatności. Nie ostała się ponoć ani jedna krowa, która nie zostałaby umieszczona w owym spisie.

A [link widoczny dla zalogowanych] możemy podejrzeć, jak to właściwie wyglądało. Uwaga - treść po łacinie Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
przykuta

Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wikipedia
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Wto 3:19, 21 Lut 2012    Temat postu:

Nawia napisał:
gieferg napisał:
A kradzież świniaka jak wytłumaczysz?

Rzeczywiście trochę to nietrafiony pomysł, bo Robinhoody wychodzą poniekąd na okradaczy ubogich, no ale. Potrzebny był jakiś rekwizyt, który by łącząc obie grupy banitów wywołał u widza konfuzję i scenarzyści wymyślili świnię. Może to w nawiązaniu do świni metaforycznej, którą de Carnac z kolegami podkłada drużynie Robina. Razz


Ja to tam widzę inaczej. Celowy zabieg scenarzysty. Widz jest od początku skołowany i ukwadracony i nim się przyjrzy dobrze "dublerom", to już ma kolejną scenę. I tak prawie do samego końca filmu. Kolejnym razem jak się ogląda, to już nie to samo. Nie pamiętam dokładnie wrażeń z pierwszego oglądania, ale to, że się dałem nabrać, to pamiętam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Jagaciarz

Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgierz

PostWysłany: Nie 22:48, 26 Lut 2012    Temat postu:

Saburzanka napisał:
Naprawdę zaczyna mnie już denerwować to ciągłe psioczenie na "Zdradę". To jakaś mantra na forum RoS. Znam gorsze odcinki. Według mnie - a dokładnie się mu przyjrzałam - słabszy jest tak tu hołubiony "Największy wróg". Ludzie, oczy zaspane przemyć!




Taa, jasne, na pewno Największy wróg jest słabszy od Betrayala Laughing Laughing Razz ...ehh...
Ale żeby nie było,że posiadłem prawdę objawioną, oczywiście odmienny gust szanuję i podane przez Ciebie argumenty (zwłaszcza nieco odmienny klimat odcinka i grę aktorów) rozumiem, niemniej musiałem sobie ulżyć Very Happy .
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 22:11, 02 Mar 2012    Temat postu:

Przymus niby zrozumiały, ale nadmierna liczba (stykających się w dodatku ze sobą dzióbkami) emotikownów nie wróży dobrze merytorycznej stronie tego ulżenia sobie. Ot co! Razz

W czym niby "Ostatni wróg" jest warsztatowo, operatorsko czy scenariuszowo lepszy od "Zdrady"? Raczej musi być gorszy, bo powstawał pod presją szybkiego pozbycia się głównego bohatera i trochę scen mających się nijak do reszty można zauważyć już przy pierwszym oglądaniu. Przy "Zdradzie" żadnej chyba presji nie było. No i z humorem jest kiepsko w "Ostatnim wrogu". Łzawe i kiczowate scenki oraz aktorskie przeszarżowanie Praeda też nie są zaletami tego odcinka. Ot co! (bis) Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Jagaciarz

Dołączył: 20 Sty 2007
Posty: 61
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zgierz

PostWysłany: Nie 21:18, 04 Mar 2012    Temat postu:

Droga Saburzanko, mogę się zgodzić tylko w odniesieniu do humoru (chociaż Nasir odpowiadający na pytanie Willa, czy saraceni pozwolili mu odejść jest przedni), ale akurat ten akurat odcinek z oczywistych przyczyn z humorem ma wspólnego mało. Klimatem, scenami batalistycznymi, dramaturgią i SCENARIUSZEM właśnie bije Betrayala na głowę.
Ale że de gustibus... to wiem że o ile mnie rodzaj patosu przedstawiony w Największym wrogu (czerwone niebo, last arrow, Will walczący z 15stoma, rezygnacja Nasa po tym jak zobaczył kumpli z nożem na gardle) bardzo odpowiada i dla mnie jest strzałem w dziesiątkę, to Tobie zapewne podobac się nie musi.
Dlatego też dla mnie zestawianie Największego wroga z Betrayalem pod względem ocenowym sensu nie ma, bo pod względem samego klimatu odcinka jest IMO przepaść.

Poza tym: scen zbędnych czy nielogicznych w Największym wrogu nie odnotowałem, wątek choćby Nasira i saracenów mi jakoś nie przeszkadza.
A co do przeszarżowania Praeda- też tego w tym odcinku nie widzę, a mina w ostatnim momencie i ta rezygnacja w oczach- w porządku.
A zaznaczam, że Praeda za jakiegoś super aktora nie uważam.


Ostatnio zmieniony przez Jagaciarz dnia Nie 21:26, 04 Mar 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Odcinki - seria III Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin