Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
The Inheritance (Dziedzictwo)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Odcinki - seria III
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Śro 22:04, 05 Maj 2010    Temat postu:

Airami napisał:
Jeśli chodzi o Marion miałam na myśli tylko ten odcinek. Trudno przecież przewidzieć, jak zachowałaby się Izadora w innych sytuacjach. Jednak dla mnie ten odcinek należał do niej.


Coś w tym jest. W "The Inheritance" Marion głównie daje się porwać i tyle Wink Natomiast Isadora to ważna postać w tym odcinku. Ale to według mnie dobrze, że epizodyczna postać jest widoczna, a nie jest przyćmiona przez postać pojawiającą się w każdym odcinku. Pozwolono się wykazać Cathryn Harrison w roli Isadory, dużo ją widać i wyszła z tego obronną ręką, choć z drugiej strony nie była to jakaś rewelacyjna rola, daję 4 w skali 1-6 Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Kacha739

Dołączył: 17 Lut 2010
Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sherwood
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Nie 21:39, 30 Maj 2010    Temat postu:

Dla mnie odcinek jeden z najsłabszych ale tylko dla tego, że chodzi jakiś stół. Trochę to śmieszne bo w sumie nic z tego nie wynika. Po powrocie banitów do Sherwood Izadora zostaje sama i co? Pilnuje stołu? Mieszka w rozwalonym zamku? Jakby chociaż chodziło o jakąś tajemną wiedzę np księgi to by bardziej było prawdopodobne.
Gdyby nie ten stół to by było całkiem nieźle. Już nie pamiętam jaką ocenę dałam ale chyba nie za wysoką.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Dyrr

Dołączył: 02 Paź 2006
Posty: 221
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piąty Dom
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Wto 17:07, 01 Cze 2010    Temat postu:

Świetny początek - stół i tarot. Stół, który robi niesamowity klimat, nie jakiś tam marmurowy, wielki stół, tylko stary, drewniany, ale obdarzony wielką mocą. Prosty stół, jak idea, która złączyła Artura i jego rycerzy. (Tak samo fajnie przedstawiono Graala w Indianie, prosty, drewniany kielich wśród wielu drogocennych).

Świetna scena z banitami, jak leżą i nic nie robią. Na plus zaloty Johna i Willa do Isadory (te bukieciki kwiatków chowane za plecami:))
Na minus mowa trawa najemnika, który przed atakiem na wioskę (ciekawe po co? dla samego mordobicia, palenia i gwałtów chciał wymordować kilkudziesięciu ludzi i spalić wioskę? to nie wojna była przecież) opowiada jak to teraz po 3 latach krucjat chce się wyszaleć.

Zauważalna zmiana w grze aktorskiej Nazira i Mucha. No i chyba inny reżyser, już nie Carpenter.

Także klimat super, parę rzeczy nie trzyma się kupy, ale ogólnie - pozytywnie. Obrona zamku, jak ktoś wcześniej rzekł, w sam raz na sesyjkę rpg:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Wto 19:06, 01 Cze 2010    Temat postu:

Dyrr napisał:
Na minus mowa trawa najemnika, który przed atakiem na wioskę (ciekawe po co? dla samego mordobicia, palenia i gwałtów chciał wymordować kilkudziesięciu ludzi i spalić wioskę? to nie wojna była przecież) opowiada jak to teraz po 3 latach krucjat chce się wyszaleć.


Wiesz, dla mnie to nie jest takie nierealistyczne. Takie s...syny zawsze były, są i będą. To, że nie ma wojny im nie przeszkadza, żyją z rabunku, to taka ówczesna zorganizowana grupa przestępcza. W średniowieczu było dość specyficznie i takie bandy mogły być bezkarne - ludzie nie mogli wezwać tak łatwo pomocy jak dziś, a "policja" nie mogła szybko przybyć. Co z tego mieli? Łupy, seks, niektórzy radość z zadawania cierpienia i zabijania... Takie sytuacje były na pewno częste w tamtych czasach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 9:33, 06 Wrz 2010    Temat postu:

Dyrr napisał:
Zauważalna zmiana w grze aktorskiej Nazira i Mucha.


Jakie zmiany zauważyłeś? Much na pewno jakby trochę dojrzał.

Wczoraj obejrzałem sobie ten odcinek z komentarzem panów: M. Ryan, J. Connery, C. Mantle. Znajduje się on na brytyjskim wydaniu DVD. Ogólnie 3 komentatorów to za dużo - panowie wchodzą sobie w słowo, dużo żartują i się śmieją, ale ciekawych informacji znacznie mniej, niż przeciętnie w innych komentarzach do odcinków.

Oto kilka ciekawostek, które udało mi się wyłowić z tych śmichów-chichów:

- M. Ryan i C. Mantle wspomnieli, że podczas kręcenia I serii RoS padało przez 37 dni z rzędu (faktycznie, widzimy jakie były ulewy w jednym z materiałów z "outtakes");
- Cyril Cusack grający Lorda Agrivane'a był na planie zdjęciowym tylko jeden dzień - wygląda na to, że wysoko się cenił i jego gaża była wysoka, więc chciano zaoszczędzić i wszystkie sceny z nim nagrano w jeden dzień;
- bodaj Clive w momencie, gdy na ekranie pojawiła się Cathryn Harrison (Isadora) zażartował, że w serialu był nadmiar blondynek ("overdose with blondes" - dosłownie "przedawkowali blondynki" Wink) - był to wyraźny "wrzut" w kierunku Jasona, który spotykał się w owym czasie z Claire Parker grającą w "Cromm Cruac" Elenę i która jest blondynką Smile Jason zareagował typowo angielskim "excuse me..." Smile
- wszyscy panowie wybuchnęli śmiechem w momencie, gdy na ekranie widać, jak na dłoni, but Willa z lat 80. Wink
- Jason dwukrotnie określa Isadorę mianem "pierwszej sufrażystki" Smile
- panowie podśmiewają się trochę ze sceny, gdy wszyscy ludzie Ravena są już "załatwieni", a ten walczy z Robinem i nikt z banitów nie pomaga swojemu przywódcy - zastanawiają się, czemu nikt nie wsadzi Ravenowi ostrza w plecy Wink (mi też zresztą ta scena zgrzyta). Ale żartobliwie znaleźli wytłumaczenie - dzieje się tak, bo: po pierwsze to jest w końcu Robin Hood, a po drugie Robin powiedział wyraźnie "he's mine" Wink
- bodaj Clive powiedział, że zamek Caerleon faktycznie, wedle legendy, był związany z Królem Arturem.

A ogólnie jakoś się przekonałem do Cathryn Harrison (Isadora) - niezłe aktorstwo i całkiem ciekawa uroda Smile
A za najlepszą scenę tego odcinka uznaję obronę zamku przez Isadorę, Mucha i Robina przed bandą Ravena. Fajnie pokazane jak mała grupa niezłych łuczników strzelających z ufortyfikowanej pozycji może zadawać straty i trzymać w szachu wielokrotnie liczniejszego przeciwnika, szczególnie takiego, który nie posiada broni zasięgowej. A napastnicy fajnie się chowali przed strzałami, najlepsze jak ukrywali się za niesionymi przez siebie wielkimi drewnianymi drzwiami Smile Po tej akcji Raven nawet podlicza straty - 6 zabitych i 3 rannych. Ogólnie fajny klimat w tej scenie.


Ostatnio zmieniony przez Hound of Lucifer dnia Pon 9:39, 06 Wrz 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
nothing's forgotten

Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 20:12, 22 Wrz 2011    Temat postu:

O, właśnie, sufrażystka Wink. To jest słowo, którego szukałam, kiedy oglądałam ten odcinek "na dorosło". Jak oglądałam "na nie-dorosło", to jedynie mnie dziwiło, co ta Isadora tak wojowniczo wobec wszystkich usposobiona, jakby jej ktoś jeszcze - oprócz bandy drobnych złodziejaszków - chciał jakąś krzywdę wyrządzić. I te kwestie natury osobisto-społecznej, które jej włożono w usta plus sposób, w jaki zostały wypowiedziane... To całe jej emancypacyjne oburzenie i demonstracyjne dowodzenie, że dorównuje mężczyznom pod każdym względem (z akcentem na 3D: "demonstracyjne", "dowodzenie", i "dorównuje"), rodem z innych czasów. Z "roli Isadory" najlepiej wspominam pełne czarującego wdzięku - choć nieadekwatne wobec jej zaciętej zasadniczości - zalotne nadskakiwania Willa i Johna. A także pełen z trudem skrywanego szowinistycznego pobłażania uśmieszek Robina, kiedy Isadora była uprzejma wygłosić swoje uwagi na temat bezzasadności pozbawiania kobiet prawa do dziedziczenia. Do tego poparte argumentacją następującą:
-> ty idioto nawet nie wiesz, o co tu przyszedłeś walczyć (czyt.: że co? że ja sama cię do tego nakłoniłam nie mówiąc całej prawdy? nic podobnego, nie przypominam sobie!)
-> a ja wiem o co walczymy, ale ci nie powiem (czyt.: jak się tego sam nie domyślisz, to mam rację, żeś jest kretyn - a jak się domyślisz, to jesteś szowinistyczna świnia, która chce mnie podstępnie pozbawić tego, co mi się słusznie moralnie należy).
Kwintesencja wojującej kobiecości Wink, nic dodać, nic ująć. Nie sposób nie dać się temu rozbawić. W pełni szowinistycznie, oczywiście.

Do kompletu był jeszcze Much ze swoim nieodgadnionym kierunkiem rozwoju intelektualnego. Przeciwnie niż nakazywałby upływ czasu, teraz kazano mu nawet "zejść" na poziom kilkulatka (Proszę Pani, Proszę Pani, to ja, to ja! To był mój pomysł, żeby zostawić tę linę na zewnątrz murów.). W ogóle w przypadku Mucha ktoś tu się ciągle nie mógł zdecydować, czy to ma być "tylko" niedojrzałość, czy "aż" niepełnosprawność (obrzydliwe to było). I były też zabawne indywidua w roli czarnych charakterów, w znacznej liczbie sztuk, i jak zwykle zbyt sugestywne (pewnie z powodu familijnego charakteru serialu i pory jego emisji...). I były koligacje rodzinne, jakby zapożyczone z jakiejś innej telenoweli (choć pod tym względem nic nie przebije pokrewieństwa Guya i Roberta) I nawet racjonalny Robin z odmowy udzielenia pomocy w nie wiadomo jakiej sprawie, zmienił jak zaczarowany swoją decyzję nadal nie znając okoliczności (a pod wpływem jakiejś błyskotki, należącej do rodziny, z którą dawno zerwał więzy). I były walki typu "siła złego na jednego". A na okrasę był i Herne, i był z wizytą sam król Artur, i byli jego rycerze, i stół był okrągły (fajny był, swoją drogą Smile), i "efekty specjalne". Oj, czego tam nie było... Nie przepadam za tym odcinkiem z powodu jego "przedobrzenia". Ale miał też i dobre strony: sceny początkowe, nieodżałowanego Lorda Agrivaine'a, estetykę, i ten zniewalający, a jakże taktownie skrywany seksizm Wink. I to chyba już wszystko, co w tym odcinku polubiłam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Mariusz

Dołączył: 11 Wrz 2022
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Wto 10:16, 27 Gru 2022    Temat postu:

Średnio mnie się podobał. Wątek ze stołem i z tym całym skarbem naciągany mocno. Śmierć rzekoma Robina to samo. Gdyby nie trafiła strzałą? Denerwująca też była ta cała Isadora kim to ona nie jest. Wojująca kobiecość...jasne...he he Cool Robin też poszedł sobie z nią ot tak. A nie, błysnęła mu przed oczyma czymś i to wystarczyło. Serio? Sceny walk niezgorsze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Psycho_Dad

Dołączył: 02 Sty 2012
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Czw 22:29, 29 Gru 2022    Temat postu:

Kiepski odcinek, właściwie nie wzbudzający żadnych emocji...no dobra kiedy po raz pierwszy go widziałem dałem się oszukać, że Robert jednak został zabity i pewnie zostanie ożywiony przez Herna czy coś w tym stylu.W skali 1-10, 3
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Odcinki - seria III Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin