Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
Walki w RoS, czyli o przewadze ducha nad materią
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Ogólnie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pon 17:18, 28 Lut 2011    Temat postu:

Hound of Lucifer napisał:
Topory też, ale przede wszystkim byli prawdziwą elitą, znacznie lepiej uzbrojoną od chamów z Fyrdu Wink

Oj, jak nieładnie... Nazir by tak na pewno nie powiedział. Wink Myślę, że ludkowie z poboru fyrdowego i tak lepiej sobie radzili w walce wręcz niż by sobie poradzili nasi panowie - nawet ci po siłce - gdyby nie dostali w łapki obecnej broni, ale ówczesną.

Hound of Lucifer napisał:
No tak, u Normanów mieliśmy "combined arms" w postaci ciężkiej (jak na ówczesne czasy) kawalerii, piechoty do walki wręcz, łuczników i kuszników (początki średniowiecznych kusz, jeszcze dość prymitywnych).

O takich wczesnych formach kusz to niewiele wiem (z przyjemnością posłuchałabym kogoś, kto by mnie oświecił), ale Normanowie mieli nawet lepsze zbroje, a na dodatek owa ciężka jazda dysponowała nowinką techniczną w postaci specjalnych kopii, którymi ładnie się posługiwała spod paszki. Nie do końca wierzę w to, że Anglosasi i Angloskandynawowie nie używali koni w walce. Tak się przyjęło, ale sądzę, że jakaś część walczyła konno.

Hound of Lucifer napisał:
A Anglosasi walczyli praktycznie wyłącznie na piechotę, opierając się na "murze tarcz" (shieldwall), koni używali tylko do przemieszczania się, nie walczyli z nich. Broń zasięgową (proce i łuki) posiadali nieliczni.

Tu jest właśnie minus dla Harolda. W końcu mógł obserwować na co dzień swojego szwagra, de facto Normana, czyli króla Edwarda, a na dodatek był w Normandii. Na jego miejscu obmyśliłabym kilka sposobów na takiego przeciwnika. No i ogromny minus dla niego za to, że jako zdrajca - cóż, nie da się zaprzeczyć, że zdradził Wilhelma - powinien się przygotować na to, co się stało. Wiadome było, że Wilhelm nie przepuści takiej okazji. Ja tam tego Harolda wcale nie cenię. Razz

Hound of Lucifer napisał:
Natomiast plus dla Harolda za mądre wybranie wygodnego terenu bitwy.

Mógł wybrać wygodniejsze (ja bym wybrała na pewno inne i stworzyła linię obrony przed konnicą), ale nie miał za bardzo czasu. Plus ogromny dla niego za to, że tak szybko przemaszerował z chamami z fyrdu i swoją elytą Wink z północy.

Hound of Lucifer napisał:
Starcie było dramatyczne i mogło sie różnie skończyć, przecież Normanowie ponieśli poważne straty i zostali prawie "złamani" w momencie, gdy obiegła ich szeregi plotka o śmierci Wilhelma, wówczas jeszcze "Bękarta" (Bastard). Po zwycięstwie dostał inny przydomek - Zdobywca (the Conqueror) - jest różnica, prawda? Wink

Ależ Ty dokuczasz Wilusiowi! Razz Taki przydomek powinno nosić wielu skandynawskich królów! Spora ich część była lewoboczkami. Że starcie było dramatyczne, to fakt. Ta bitwa trochę w końcu trwała. Sam podbój Anglii też. Chyba w połowie bitwy powstała przecież brzydka plotka, że Wilhelm został ranny bądź nawet ukatrupiony i poradzono księciu, żeby ściągnął hełm i ukazał wojakom swoje jak najbardziej żywe oblicze. Pokazano zresztą ten moment na oponie z Bayeux. Jednak jestem pewna, że Normanowie nie zdezerterowaliby nawet w wypadku śmierci Wilka. Po prostu nie mieli wyjścia i musieliby walczyć dalej. Czym by na kontynent wrócili? Anglosasi nie mieli nawet zamków, żeby przeciągać obronę. Nawet klęska Normanów pod Hastings nie dałaby wielkiej przewagi Angolom. Byłaby kolejna bitwa, bo wśród Normanów miał kto przejąć dowodzenie. Angloskandynawska elita zaś nie walczyłaby dalej, gdyby Harald zginął, bo tacy panowie - zgodnie z odchodzącymi już w przeszłość starymi, germańskimi zwyczajami - po prostu straciliby swojego "rozdawcę złotych pierścieni". Fakt, nie ma co im z tego powodu robić wyrzutów, ale przyznasz, że nie do takich wojowników należała przyszłość. U cesarza bizantyjskiego mogli się przytulić i ciepłe posadki znaleźć, ale to siłą tradycji i z przywyczajenia. Większość tej gwardii prochu - znów anachronizm - nie wąchała, za to świetnie zarabiała. Choć prawdą jest, że wareskie oddziały walczyły np. we włoskich posiadłościach cesarza z Normanami. Ten wareski zdekapitowany wojownik, który mi się śnił, to chyba właśnie w starciu z nimi zginął.

Hound of Lucifer napisał:
Gdyby Harald Hardraada nie odwrócił uwagi Harolda, Wilhelm miałby zdecydowanie trudniej.

Miałby trudniej, ale to Harold był na gorszej pozycji... Chyba, żeby jakaś sprytna sąsiadka lub inszy sąsiad zaatakował Normandię (mimo nadchodzącej zimy, ale np. na wieść o klęsce Wilka pod Hastings). Bo wtedy Wilhelm musiałby wybierać, co jest dla niego ważniejsze.

Jeszcze tu powinniśmy wciepnąć uzbrojenie Normanów i Anglosasów z okresu podboju Anglii oraz czasów RoS Very Happy

Swoją drogą, dobre pytanie: Co to były za chamy w oddziałach szeryfa?


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Pon 17:23, 28 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 21:13, 28 Lut 2011    Temat postu:

Saburzanka napisał:
Swoją drogą, dobre pytanie: Co to były za chamy w oddziałach szeryfa?


Biedni poborowi, mężowie żonom i ojcowie dzieciom, ale pssst, bo oni byli po prostu źli i nie można ich żałować Wink Rozgłaszanie tej informacji powoduje niepotrzebne dylematy moralne Wink
I jakoś na szczęście żaden nie pochodził z Wickham, więc można było spokojnie zabijać nie zwracając uwagi na twarze Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Bardini

Dołączył: 23 Gru 2011
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: poznań

PostWysłany: Sob 12:55, 24 Gru 2011    Temat postu:

Nick_T napisał:

Co do tego, ile i z kim Robin walczył na miecze w pierwszych dwóch odcinkach, to zapraszam do Saraka - on zna serial na pamięć scena po scenie i pewnie będzie w stanie powiedzieć Ci nawet, ile które starcie trwało. A podpowiem Ci, że było ich kilka.


Tak naprawde Robin w dwóch pierwszych czesciach (Czarownik) mieczem walczył dwa razy.
1- w czasie ucieczi z lochu - to w sumie tak naprawde nie była walka tylko bardziej przepychanie wrogów. Walczył z zaskoczonymi strażnikami i Gisburnem (co wyleciał w samej koszulu.) I tym przypaku On uciekał i nie próbował walczyc raczej odbic cios popchnąc przeciwnika i uciekac dalej.

2- w czesci drugiej w zamku Barona. I tam mieczem pokonuje dwóch zołnierzy. I z jednym walczy dośc długo (w tym czasie reszta z bandy załatwia ok 2 wrogów) i z drugim który jest na koniu. A walka na stojacym koniu z pieszym nie jest łatwa a bym nawet powiedział trudniejsza dla tego na koniu.

Więc mysle ze jesli chodzi o umiejętnosci Robina w walce na miecze jest to dobrze pokazane. Pamietajmy ze gdy walczyli w zamku barona Robina juz uczył Will wiec cos tam mógł juz umiec.
A potem zyskał nowego nauczyciela -Nasir
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Ogólnie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin