Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
Moja ulubiona walka w RoS
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Ogólnie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nawia

Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: znad morza
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Wto 10:25, 03 Sie 2010    Temat postu:

Nieśmiało zaproponuję - może by tak jakiś osobny temat na ranking "ciach"? :>
(dopisek: po przeczytaniu reszty nowych postów zauważyłam, że ów pomysł już się pojawił.. widać zdecydowanie brakuje na forum takiego tematu ;))
A tak poza tym, zmieści się Wam jeszcze jedna osoba do tej beczułki? Jeśli tak, to ja się dołączam.

A co do ulubionych walk... :)
Moją ulubioną - najulubieńszą! - jest ta walko-ucieczka z pierwszego odcinka, gdy Robin z kolegami uciekają z lochów Nottingham. Już sam wstęp jest fajny - praca zespołowa przy ogłuszaniu strażnika i otwieraniu kraty - a także bójka w koszarach (zwłaszcza Robin rzucający się szczupakiem ponad stołem i usilne próby Mucha żeby się na coś przydać, ostatecznie zwieńczone sukcesem), ale gdy zadyma przenosi się na dziedziniec, to już jest po prostu majstersztyk. To fantastyczne, jak walczący angażują w swój konflikt całe otoczenie, istne szaleństwo, co się tam dzieje! Cały inwentarz żywy i martwy bierze udział w tym starciu: niebiescy widowiskowo spadają z siodeł, jakieś jabłka się wysypują, Robin paruje cios taczką, woda chlusta z kociołka, Much tłucze kogoś workiem z nie wiadomo czym, Tomasz wymachuje jakąś wielką szuflą, Dickon wymiata z widłami, Will bezlitośnie szlachtuje kolejnych żołnierzy (w ogóle Will się pozytywnie wyróżnia w tej walce: najlepiej robi mieczem, no i ten jego fantastyczny sus tuż pod opadającą kratą!), beczki się turlają, Gisburne psuje zadaszenie, kura przelatuje przez nieboskłon, jakieś tabuny bydląt pędzą w te i we wte, utrudniając pościg, biedny facet prowadzący białego konika nie wie, gdzie się z nim podziać, żeby nie przeszkadzać... i jeszcze jako wisienka na torcie ten szaleńczy galop Robina po schodach! Już samo wspomnienie tego tupotu, jeszcze zwielokrotnionego echem, mi wystarcza, żeby się zapowietrzyć od śmiechu :D


Ostatnio zmieniony przez Nawia dnia Wto 10:46, 03 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pon 2:50, 09 Sie 2010    Temat postu:

Nawia napisał:
Moją ulubioną - najulubieńszą! - jest ta walko-ucieczka z pierwszego odcinka, gdy Robin z kolegami uciekają z lochów Nottingham.

O, tak! Zapomniałam o tej walce. Jest idealna. Epicka do bólu - jak walka Willa z Robertem w odcinku "Syn Herne'a". Też angażuje całe otoczenie i kazdy element kadru dodaje smaku głównemu motywowi! Racja. Genialna walka. Do tego realistyczna w miarę, co jest aż dziwne w RoS.

marrac napisał:
Wydaje mi się, że "Herne`s Son" to bardzo mocny początek nowej serii. Przy czym naprawdę mocna jest część 1.
Sailor napisał:
Świetne wejście Willa z tym kuflem piwa.

I cały dalszy ciąg nawalankowy... No właśnie. Walka w Lichfield to gwiazdorski popis scenarzystów i całej ekipy!

marrac napisał:
Potem zaczyna się robić trochę dziwny klimat.. Widać, ze serial robiono w latach 80 - np. gość, który pokazywał Nasirowi jak ma walczyć miał typową fryzurę (i image) muzyka z lat 80 (syntezatory, kicz i te sprawy).

No to, kolego, pojechałeś!!!!

Hound of Lucifer napisał:
A co do Grendela (bo o nim mowa), to jego wygląd jest, moim zdaniem, ok. I uważaj, bo są na naszym forum jego fanki.
Szymon napisał:
No te syntezatory też mają swój klimacik Smile
Dyrr napisał:
Może Grendel jest taki zbyt niewinny i ładniutki jak na zamek Owena:).

Tak podsumować jedną z najładniejszych walk! I samego mistrza ceremonii z tajemniczego zamku Clun... Co prawda ćwiczebne to przewalanki Grendela z An-Nasirem, ale właśnie dlatego wyróżniają się z bezdennego wora nieudanych, nierealistycznych i poczciwych bójek w RoS. Grendel robi za cierpliwego (do czasu), pomocnego, uczynnego, ale i złośliwego elfa! Trochę na siłę i za szybko An-Nasir uciera mu nosa, bo ewidentnie widać, że Grendel jest mocny w łapach! Na dodatek Grendel wcale nie jest niewinny (to idealny zabójca, mogący zaatakować zarówno od tyłu, jak i z uroczym uśmiechem twarzą w twarz) i ładniutki (jest diablo męski i wyrazisty, a nie po prostu przystojniutki).

Ta sama uwaga tyczy się walk Gisbourne'a. Na pierwszy rzut oka widać, że każdemu dałby radę, ale udaje, że ma gorszy refleks i walczy zgrywając słabszego niż jest w rzeczywistości. Zawsze strasznie naciągane jest pokonywanie go z wytrącaniem miecza - za długo Guy zwleka i dziwnie balansuje ciałem, żeby przeciwnik mógł mu wytrącić broń w ręki na samym końcu. Robi to, żeby czasem Robinkowi jednemu bądź drugiemu nie trzasnąć po żebrach albo żołądku i honorowo dla drugiej strony zakończyć pojedynek (tzw. dobro musi wygrać). Ta trójca - Guy, Grendel i An-Nasir - to najlepsi szermierze serialu. To ewidentne, choćby nie wiem co kazali tym dwu pierwszym robić scenarzyści, żeby pomniejszyć ich umiejętności.

Sailor napisał:
Fajna scena kiedy Robert przewraca krzesło z Owenem).

Ups, własnie, zapomniałam o poprzedniej scenie, w której Robert trzaska się mieczem i sprytem z Owenem. Znakomicie pokazano dwa zupełnie różne style walki. Owen jest jak zwierzę (to komplement!), a Robert zachowuje się jak wyszkolony fechmistrz. Stawiałabym na Owena, gdyby nie pomysły scenarzystów i cyrk ze ścinaniem świeczek. Te kocie ruchy Owena... Te kapitalne zwroty... Do trójcy niech dołączy lord z Clun! Mocny w łapach, nie ma co!

Zrobiłam małe, prywatne podumowanie tego tematu. Jak myślałam, bezapelacyjnie wygrywa An-Nasir. Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Kosmitka153

Dołączył: 22 Sie 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pon 14:01, 23 Sie 2010    Temat postu:

Moja ulubiona walka to Robin vs Gisburne w błocie Very Happy
Ha ha ha. I te słowa szeryfa na końcu- "Gisburne przestań się taplać w błocie" Hahaha Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
desertrat

Dołączył: 11 Sty 2007
Posty: 158
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Milanów

PostWysłany: Śro 19:44, 23 Lut 2011    Temat postu:

Ja najbardziej lubię walki w Wickham z the Greatest Enemy.Wspaniały rzut Johna kijem w głowę żołnierza, a później jego heroiczny bój z całym plutonem żołdaków, Szeryf omal nie ginący od friendly fire(fakt, że przekierowanego dzięki Muchowi), super walczący w tandemie Marion i Tuck, a później solówka Nasira.... Poezja
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
BlackMoon

Dołączył: 26 Wrz 2010
Posty: 161
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Śro 21:36, 23 Lut 2011    Temat postu:

Walka Robina z Gisburne'em w błocie jak najbardziej, choć ze zrozumiałych względów jest dość flegmatyczna. Wink
Do tego dodam najazd sfory Lucyfera na wioskę i walkę bandy z najeźdźcami. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Sherwoodknight

Dołączył: 02 Gru 2012
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Sob 19:21, 08 Gru 2012    Temat postu:

Moja ulubiona walka ogólnie i szczególnie walka Roberta z Huntingdon z Owenem z Clun w pierwszym odcinku z 3 serii Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Mara

Dołączył: 22 Gru 2011
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Śro 12:54, 12 Gru 2012    Temat postu:

Też ją lubię, zwłaszcza że w przypadku Owena bardzo dobrze widać, że miecz jednak swoje ważył. (Owen po wzięciu zamachu i po zrobieniu uniku przez Robcia przelatuje z rozpędu parę metrów do przodu i udaje mu się dopiero wyhamować na jakimś stole/ławie).

Fajne są tez miny obydwu przeciwników: rozwścieczona Owena i drwiąca Roberta. A Roberta dmuchanie na paluszki po wszystkim jest przeurocze. Bezczelny skurczybyk! Very Happy

Ponadto, podobnie jak kilkoro przedmówców (przedpiśców) uwielbiam walkę Willa z Robertem w Lichfield (wraz z całą przynależną otoczką i, nazwijmy to, kolorytem lokalnym Smile ). I ogólnie walki Roberta z poszczególnymi członkami bandy w celu przekonania ich do siebie. (Najzabawniejsze z nich było chyba spotkanie z Tuckiem i podtapianie się w rzece).

Z walk "z przymrużeniem oka" wymieniłabym jeszcze walkę na kije na mostku między Tuckiem i pozostałymi członkami bandy na poczatku "Alana a Dale", a zwłaszcza "pojedynek" Mały John vs Tuck, kiedy to John uniósł jeden z bali, a Tuck wleciał do wody, oraz odwracanie przez Tucka uwagi Robina.

Jeśli chodzi o sceny zbiorowe: obława Templariuszy w "Siedmiu ubogich rycerzach". Jedna z najlepszych operatorsko (według mnie) scen w RoS. Pokazanie pola widzenia rycerza zza wizjera hełmu to było genialne posunięcie. Za każdym razem jak to widzę, czuję taki lekki dreszczyk.


Ostatnio zmieniony przez Mara dnia Śro 15:44, 12 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Czw 15:11, 13 Gru 2012    Temat postu:

Dokładnie, ta walka jest w ścisłej czołówce, tez uwielbiam te ujęcia z ręki i widok z hełmu Smile W ogóle Templariusze, mimo marnego końca, są niezłymi kozakami i przez wiekszość odcinka nie robią z siebie iiotów jak to z reguły czynią ludzie Szerfa Wink
Ale walki z wioski w "Mieczach Waylanda" nic nie przebije Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nasir

Dołączył: 13 Lis 2016
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Sob 14:01, 30 Wrz 2017    Temat postu:

Jeśli o mnie chodzi to za najbardziej spektakularną od strony militarnej uważam potyczkę świeżo sformowanej drużyny Robina z Loxley z oddziałem zbrojnych z Nottingham pod dowództwem Roberta de Rainaulta. Ostatnio oglądałem na nowo ten odcinek. Szeryf i Guy z Gisbourne dysponowali 25 zbrojnymi. Z tego bodajże 7 czy 8 było rycerzami (konnymi). Resztę stanowili piesi miecznicy i kusznicy. Robin z Loxley włącznie z Marion dysponował zaledwie 12 ludźmi. Marion nie walczyła, więc faktycznie mógł liczyć na 11 mężczyzn. Wynika z tego, że szeryf mieli ponad dwukrotną przewagę liczebną i przewagę w postaci w miarę otwartego terenu na rozległym dziedzińcu zamku Belleme. Mimo to potyczkę przegrał. Robin wymknął mu się. Stracił zaledwie 6 ludzi, podczas gdy szeryf aż 12. Robert de Rainault poniósł dwukrotnie większe straty pomimo, iż mądrze trzymał jazdę rycerską w odwodzie... Na uwagę zasługuje fakt, że wszyscy ludzie Robina byli lekkozbrojni a w bitwie wyjątkowo ich długie łuki na nic się zdały! Przeciwnik dysponował ponad dwukrotną przewagą liczebną, ciężką piechotą złożoną z mieczników i kuszników oraz ciężkozbrojną jazdą rycerską a mimo to poniósł porażkę! Zwycięstwo Robina i jego drużyny to było nie lada sztuką. Było bardzo cenne i miało wielkie znaczenie moralne, w tym zwłaszcza dla członków jego drużyny. Sam szeryf nie mógł uwierzyć w to co się stało i był wściekły na Gisbourne'a za to co się stało. Jeszcze długo rozpamiętywał tą porażkę i inną - pierwszą, gdy banici wydostali się z lochu i uciekli z zamku zabijając kilku strażników z Nottingham, nie mając na początku nawet broni... Przypomnę tylko, że w średniowieczu jedynie dwóm wodzom udało się sprostać armii walczącej ciężką piechotę złożoną z mieczników i kuszników oraz ciężką jazdę i stosującej taktykę współdziałania tych formacji. Byli nimi William Wallace z Anglikami w bitwie pod Stirling w 1297 roku i Robert the Bruce z Anglikami w bitwie pod Bannockburn w 1314 roku. Obaj szkoccy wodzowie odnieśli je jednak używając szkockich pikinierów, których w serialu RoS nie posiadał Robin Hood. Okoliczność ta nadaje tylko wartości jego zwycięstwu.

Mimo, iż starcie Robina z de Rainaultem było klasyczną regularną potyczką, na w miarę otwartym terenie Robin nie mógł tutaj walczyć w konwencjonalny sposób. Musiał szarpać. Przeciwnik dysponował za dużą przewagą liczebną i była to otwarta walka. jedyne co mógł zrobić to zadać jak największe straty i wycofać się, gdy nadarzy się ku temu okazja. Cel ten zrealizował. Na uwagę zasługuje również fakt, że oddziały szeryfa wpadły do zamku Belleme niespodziewanie i zaskoczyły ludzi Robina nagłym atakiem. Wygrana potyczka Robina i fakt, że w czasie starcia odwrócił zupełnie jego losy... gdyż cofnął spanikowaną i uciekającą drużynę przed salwą kuszników wystawiają mu wysoką ocenę jako dowódcy. Swoją postawą uratował im wszystkim życie. Okoliczności te dowodzą jego sporych zdolności dowódczych, które potwierdził wielokrotnie nie tylko w potyczkach ze zbrojnymi szeryfa ale również innymi o wiele groźniejszymi i lepiej wyćwiczonymi przeciwnikami jak chociażby templariusze. Tak nawiasem mówiąc bardzo podoba mi się również spory realizm militarny pokazany w czasie potyczek pomiędzy drużyną Robina z Loxley a jej przeciwnikami w RoS.

Od strony wojskowości średniowiecznej podoba mi się, że w serialu pokazano dość ciekawą rzecz możliwą do "wyłapania" tylko dla osób znających się dobrze na dziejach wojskowych. Szeryf z Nottingham, de Rainault w czasie potyczki w zamku Belleme (w odcinku 2) zastosował ciekawą taktykę stosowaną na polach bitew przez królów Anglii jak chociażby Ryszarda II przeciwko angielskim i walijskim łucznikom uzbrojonym w długie łuki. Poprzedził szarżę jazdy rycerskiej salwą pieszych kuszników w szyku (uprzednio dobrze ustawioną w szyku "mur z tarcz", za pomocą którego wytrzymała ona ostrzał drużyny Robina z Loxley z długich łuków), w dodatku z bardzo bliskiej odległości. Nie przyniosła ona rezultatów w postaci zabitych tylko, dlatego że jego ludziom brakło wyszkolenia i doświadczenia bitewnego.

Nie spotkałem się z przypadkiem zastosowania taktyki z użyciem pieszych kuszników i ciężkozbrojnej jazdy rycerskiej przed czasami Edwarda I Długonogiego. w Późniejszym czasie stosował ją Ryszard II (panował w latach 1377-1399). Chyba, że król Ryszard I Lwie Serce stosował taką taktykę w czasie III krucjaty przeciwko Saracenom i w czasie walk w Normandii? Gdyby ta okoliczność się nie potwierdziła to wydaje mi się to "lekką" wpadką ze strony twórców serialu RoS przeniesienie takiej taktyki na schyłek XII wieku. Co do samego dowodzenia i zastosowanej taktyki przez szeryfa nie mam zastrzeżeń. Raczej do postawy Guya. Myślę, że de Rainault dowiódł swoich sporych zdolności dowódczych i co więcej niż pewne posiadania doświadczenia wojennego. Może za czasów ojca Ryszarda Lwie Serce, a mianowicie Henryka II walczył przeciwko Normanom i stąd jego umiejętności?


Ostatnio zmieniony przez Nasir dnia Pon 20:35, 02 Paź 2017, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Grzegorz

Dołączył: 25 Mar 2017
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Police
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Sob 18:54, 30 Wrz 2017    Temat postu:

1. The greatest enemy - wioska wickam - banici zaatakowani z zaskoczenia i walka sie zaczela
2. The greatest enemy - Robin ginie z rak zolnierzy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Owain ap Cymru

Moderator
Dołączył: 26 Cze 2014
Posty: 192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nikąd
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 0:12, 02 Paź 2017    Temat postu:

Nasir, ja cię proszę. Jazda rycerska dostawał wpierdy częściej niz myślisz. Crecy, Coutrai, Nikopolis, Husyci, Szwajcarzy. Praktycznie zawsze jak rycerstwo zapominało o sprawdzeniu terenu, albo nie miało czasu lub chęci na takie to piechociarze lali ich aż blachy fruwały.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nasir

Dołączył: 13 Lis 2016
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 8:34, 02 Paź 2017    Temat postu:

Owain ap Cymru napisał:
Nasir, ja cię proszę. Jazda rycerska dostawał wpierdy częściej niz myślisz. Crecy, Coutrai, Nikopolis, Husyci, Szwajcarzy. Praktycznie zawsze jak rycerstwo zapominało o sprawdzeniu terenu, albo nie miało czasu lub chęci na takie to piechociarze lali ich aż blachy fruwały.
'

Wybacz, ale akurat wiem co pisze. Jestem historykiem z wykształcenia. Czy Ty nim jesteś? Czy znasz przekazy źródłowe? Czy czytałeś jakieś monografie naukowe? Po Twoich wypowiedziach odnoszę wrażenie, że przeczytałeś tylko dwie książki popularne niedzielnych autorów (nie mających pojęcia o temacie) na krzyż? Laughing

Przykłady Anglików i Walijczyków, Szwajcarów, Flandryjczyków czy Szkotów to są zaledwie wyjątki. W średniowieczu na polach bitew królowała jazda rycerska, która szarżą mogła rozbić niemal każdą formację. Jedynymi formacjami zdolnymi przy odpowiednim terenie, dobrym dowództwie, taktyce i dyscyplinie pokonać ją byli łucznicy z długimi łukami i pikinierzy/włócznicy. Przy współpracy angielskich łuczników z ciężkozbrojną jazdą rycerską można było łatwo pokonać nieruchomą pieszą formację włóczników czy pikinierów. Tak samo jak przy współpracy pieszych kuszników z ciężkozbrojną jazdą rycerską łatwo można było pokonać łuczników z długimi łukami. Poczytaj sobie ilu królów angielskich stosując taktykę współdziałania pieszych kuszników lub łuczników z długimi łukami z ciężkozbrojną jazdą zwyciężało. Formacje piesze miały większe szanse pokonać ciężkozbrojną jazdę, gdy atakowały z zaskoczenia czy zasadzki, prowadząc działania podjazdowe. Wtedy szanse na zwycięstwo piechoty nad ciężkozbrojną jazdą rycerską rosły. Niechlubne wyjątki, gdzie piechota wzięła górę nad jazdą w średniowieczu to formacje łuczników z długimi lukami nad Francuzami w czasie wojny stuletniej, szkoccy i flandryjscy pikinierzy. Trzeba pamiętać, że w średniowieczu to właśnie stan rycerski regularnie walczył w wojnach, a w czasie pokoju uczestniczył w turniejach. Chłopi i mieszczanie rzadko mieli okazję do ćwiczeń. Ich głównym zajęciem było odrabianie pańszczyzny. Laughing


Ostatnio zmieniony przez Nasir dnia Pon 20:51, 02 Paź 2017, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Owain ap Cymru

Moderator
Dołączył: 26 Cze 2014
Posty: 192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nikąd
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 12:17, 02 Paź 2017    Temat postu:

Uwielbiam, jak na rzeczowe argumenty odpowiada się "Bo ja napisałem pedrylion książek i spadaj" Very Happy. W każdym pokazanym przezemnie przypadku piechota wygrała własnie powstrzymując szarżę. Z Hastings to sobie sam w stopę strzelasz, bo właśnie tam Saski Fyrd powstrzymywał normandzka konnicę przez długi czas. Zadając jej zresztą duże straty. Jak ich ostatecznie pokonano to sobie w źródłach popatrz panie uberhistoryku. Piechota nigdy nie wygrywała w otwartym polu, zawsze musiała sobie przygotowac teren. Albo wybrać taki, żeby konni nie mogli wykorzystać swojej jedynej przewagi czyli impetu. Masz to pod Hastings właśnie, u Szkotów czy Coutrai. W samej wojnie stuletniej Rycerstwo dostało wpierdy co najmniej 4 razy właśnie od spieszonego przeciwnika. Nikopolis? Atak na wzgórza, dodatkowo jeszcze umocnione przez Janczarów. Warna? Szarża załamuje się w szyku Janczarów. Akka? Szarża "ostatniej szansy" prowadzona na wąskim terenie między murami miejskimi. Rycerstwo dominowało na polu bitwy, bo stwarzano mu do tego warunki. Karol Młot piechotą pokonał konnych arabów. Saska konnica odebrała lekcję pokory od polskiej piechoty pod Cedynią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nasir

Dołączył: 13 Lis 2016
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 13:19, 02 Paź 2017    Temat postu:

Owain ap Cymru napisał:
Uwielbiam, jak na rzeczowe argumenty odpowiada się "Bo ja napisałem pedrylion książek i spadaj" Very Happy. W każdym pokazanym przezemnie przypadku piechota wygrała własnie powstrzymując szarżę. Z Hastings to sobie sam w stopę strzelasz, bo właśnie tam Saski Fyrd powstrzymywał normandzka konnicę przez długi czas. Zadając jej zresztą duże straty. Jak ich ostatecznie pokonano to sobie w źródłach popatrz panie uberhistoryku. Piechota nigdy nie wygrywała w otwartym polu, zawsze musiała sobie przygotowac teren. Albo wybrać taki, żeby konni nie mogli wykorzystać swojej jedynej przewagi czyli impetu. Masz to pod Hastings właśnie, u Szkotów czy Coutrai. W samej wojnie stuletniej Rycerstwo dostało wpierdy co najmniej 4 razy właśnie od spieszonego przeciwnika. Nikopolis? Atak na wzgórza, dodatkowo jeszcze umocnione przez Janczarów. Warna? Szarża załamuje się w szyku Janczarów. Akka? Szarża "ostatniej szansy" prowadzona na wąskim terenie między murami miejskimi. Rycerstwo dominowało na polu bitwy, bo stwarzano mu do tego warunki. Karol Młot piechotą pokonał konnych arabów. Saska konnica odebrała lekcję pokory od polskiej piechoty pod Cedynią.


Argumentów w moich postach miałeś aż nadto. Piszesz z osobą, która ma skończone dwa fakultety (historia i archeologia) z tytułem doktora i jest wykładowcą akademickim. Na przygotowanie terenu potrzeba było czasu i ludzi, a nie zawsze można było to zrobić zważywszy na fakt że armie konne były bardziej mobilne niż piesze.

Po trzecie jak się skończyła bitwa pod Hastings? Klęską Anglosasów. Fakt ładnie się bronili, ale zauważ gdzie? Na wzgórzu! Na płaskim terenie nie mieli żadnych szans z ciężkozbrojną jazdą normańską. Harold II był dobrym wodzem i taktykiem. Czemu ustawił swoją piechotę na wzgórzu zamiast na płaskim terenie skoro mogła ona sobie łatwo poradzić z ciężkozbrojna jazdą normańską? Wypisujesz banialuki aż głowa boli. Przedstawione przez Ciebie przykłady zwycięstw piechoty nad jazdą w średniowieczu to są tylko wyjątki od reguły! Przykłady, gdzie akurat piechota wzięła górę nad ciężkozbrojną jazdą na skutek lepszej taktyki i dowodzenia. Na dodatek w przypadku Szkotów dochodzi fakt, że angielscy dowódcy byli po prostu durniami, o nadmiernej pewności siebie i słabej znajomości taktyki jak Ci spod Stirling (1297 r.). Jedyny wyjątek dobrego taktyka ze strony angielskiej w czasie powstania Wallace'a to Edward I Długonogi. Wygrał ob bitwę pod Falkirk, ale i tu dużą rolę odegrała ciężkozbrojna jazda angielska i walijscy łucznicy z długimi łukami. Zobacz jak zachowała się jazda szkocka. Czmychnęła z pola walki (zdradzili Wallace'a). Sama piechota szkocka została zmasakrowana.

Czy często powtarzała się Cedynia w walkach polsko-niemieckich w X-XII w.??? Już Chrobry spieprzał z Czech i bronił się w grodzie Poznań. Zapomniałeś o Niemczy? Przecież była to defensywna bitwa z siłami niemieckimi polegająca na obronie grodu. Kiepskie te Twoje przykłady. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Najgorsze, że źle się posługujesz tymi przykładami i zaklinasz rzeczywistość jak z bitwą pod Hastings. Dawno się tak nie uśmiałem. Poza tym pragnę zauważyć, że najwartościowsza część wojska wczesnopiastowskiego składała się właśnie z ciężkozbrojnej jazdy wchodzącej w skład drużyny książęcej. Laughing Dopiero o jakimś kolejnym po Cedyni wielkim zwycięstwie polskim nad Niemcami w polu posiadającymi ciężkozbrojną jazdę i piechotę, na dodatek przy pomocy takich samych formacji użytych przez stronę polską słyszymy za czasów Bolesława Szczodrego, który pokonał połączone rycerstwo niemieckie, węgierskie i czeskie. Sukces ten powtórzył dopiero Bolesław Krzywousty na Psim Polu, ale wiele lat później (1109 r.). Wygrał podstępem, a to też pokazuje że zwycięstwa w bitwach polowych nad Niemcami do XII w. nie były zbyt częste. W końcu walczyliśmy z nie byle jakim przeciwnikiem bo Cesarstwem Rzymskim Narodu Niemieckiego. Cool

Jak wyglądał teren pod Bannockburn w 1314 roku? Jakie były przyczyny porażki Anglików?

Napisałeś: "Rycerstwo dominowało na polu bitwy, bo stwarzano mu do tego warunki". - czyli jednoznacznie przyznałeś, że panowało na średniowiecznych polach bitew więc nie rozumiem jak w reszcie postu możesz temu zaprzeczać? Nie neguje faktu, że stwarzano mu do tego warunki. System feudalny funkcjonujący w średniowiecznej Europie naturalnie temu sprzyjał, ale fakt pozostaje faktem. To były czasy ciężkozbrojnej jazdy. Z resztą jazda już od czasów Scytów, Kimmerów, Asyryjczyków była potężną siła i mądrze użyta decydowała nie raz o wynikach starć polowych.

Co do bitwy pod Poitiers z 732 roku, która jest tutaj tylko wyjątkiem od reguły wśród historyków panują rozbieżności. W nowszych opracowaniach historycznych podaje się, że majordom Karol Młot spieszył przynajmniej część swoich jeźdźców i wraz z piechurami sformował gęstą 'falangę' na jednym ze wzgórz. Wedle starszych prac szyk Franków wyglądał następująco: w centrum stała piechota, sformowana w kilka klinów, oddzielonych niewielkim odstępami. Przed nimi stanęli łucznicy i procarze. Na obu skrzydłach ustawiono konnicę, przy czym na prawej flance dowodził nią książę Odo. Nie jest to zatem najlepszy przykład. Cool


Ostatnio zmieniony przez Nasir dnia Pon 13:58, 02 Paź 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Owain ap Cymru

Moderator
Dołączył: 26 Cze 2014
Posty: 192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nikąd
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 15:18, 02 Paź 2017    Temat postu:

Jak na osobe po kilku fakultetach zaskakująco słabo analizujesz fakty. Bitwę wygrywa ten, kto stworzy sobie ku temu warunki. Piechota ma pod górkę w tej materii i musi sobie pomagać.
Co do Hastings. Może sobie sprawdź łaskawco, jak sobie radziła jazda normańska zanim nie udało sie sprowokować Sasów do rozbicia szyku. I ile razy musiano tak prowokować. Sasi stali by na tym wzgórzu do bożego narodzenia, gdyby zachowali rozwagę. I zauważ że trzon sił saskich miał za sobą długi marsz z pod Stanford Bridge, a reszta to była pospiesznie zebrana piechota złożona z lokalsów. Co by zrobiła twoja jazda, gdyby nie łucznicy i zmiękczenie obrony strzałami?
Mówisz że moje przykłady to tylko wyjątki? A ile znamy walnych bitew w takiej skali jak opisane przeze mnie gdzie sama jazda wygrała? Może sobie policz. Wtedy ci wyjdzie, że może jednak nie jest tak różowo. Takich bitew było tak dużo i były tak często, że gro rycerstwa nigdy nie miała okazji przećwiczyć poruszania się całą chorągwią.
Ja mam za sobą 15 lat praktyki w reko. Analizowanie źródeł, czytanie itd, itp....
Powtórzę jeszcze raz. Wygrywa mądrzejszy. Mamy przykłady na zwycięstwa piechoty i na zwycięstwa kawalerii. Ty negujesz piechotę. Ja uznaję raczej współdziałanie różnych rodzajów wojsk. Jedyne znane mi przypadki, gdzie konnica "z marszu" i bez przygotowania wygrała bitwę to z krucjat. I jest do tego perełka z bitwy pod Antiochią, gdzie Krzyżowcy na piechotę Very Happy sprali konnych Turków.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nasir

Dołączył: 13 Lis 2016
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 16:59, 02 Paź 2017    Temat postu:

Owain ap Cymru napisał:
Jak na osobe po kilku fakultetach zaskakująco słabo analizujesz fakty. Bitwę wygrywa ten, kto stworzy sobie ku temu warunki. Piechota ma pod górkę w tej materii i musi sobie pomagać.
Co do Hastings. Może sobie sprawdź łaskawco, jak sobie radziła jazda normańska zanim nie udało sie sprowokować Sasów do rozbicia szyku. I ile razy musiano tak prowokować. Sasi stali by na tym wzgórzu do bożego narodzenia, gdyby zachowali rozwagę. I zauważ że trzon sił saskich miał za sobą długi marsz z pod Stanford Bridge, a reszta to była pospiesznie zebrana piechota złożona z lokalsów. Co by zrobiła twoja jazda, gdyby nie łucznicy i zmiękczenie obrony strzałami?
Mówisz że moje przykłady to tylko wyjątki? A ile znamy walnych bitew w takiej skali jak opisane przeze mnie gdzie sama jazda wygrała? Może sobie policz. Wtedy ci wyjdzie, że może jednak nie jest tak różowo. Takich bitew było tak dużo i były tak często, że gro rycerstwa nigdy nie miała okazji przećwiczyć poruszania się całą chorągwią.
Ja mam za sobą 15 lat praktyki w reko. Analizowanie źródeł, czytanie itd, itp....
Powtórzę jeszcze raz. Wygrywa mądrzejszy. Mamy przykłady na zwycięstwa piechoty i na zwycięstwa kawalerii. Ty negujesz piechotę. Ja uznaję raczej współdziałanie różnych rodzajów wojsk. Jedyne znane mi przypadki, gdzie konnica "z marszu" i bez przygotowania wygrała bitwę to z krucjat. I jest do tego perełka z bitwy pod Antiochią, gdzie Krzyżowcy na piechotę Very Happy sprali konnych Turków.


Przeciwnie. Ja w przeciwieństwie do Ciebie nie poprzestaje na suchych faktach i ma przygotowanie filologiczne. Poddaje analizie teksty źródłowe. Nie ważne jak sobie radziła normańska jazda zanim piechota anglosaska zeszła ze wzgórza, ale jaki był efekt końcowy starcia. Anglosasi doznali klęski. Za dużo uogólniasz. Piechota nie zawsze w dziejach miała pod górkę. W starożytności nie znano strzemion, a jeźdźcy musieli być o wiele lepiej wyćwiczeni niż Ci ze strzemionami aby w galopie przeprowadzić pomyślą szarżę. Od frontu było to trudne, ale nie - niemożliwe. Mamy kilka przykładów zakończonych sukcesem frontalnych szarż w antyku, ale generalnie jazda oskrzydlała lub atakowała wówczas od tyłu. W średniowieczu jazda dysponowała już większymi końmi i strzemionami! Na tamten moment Normanowie mieli przewagę w postaci najlepszej ówcześnie jazdy na świecie i znakomitego wodza Wilhelma Zdobywcę. Harold II było od niego nieco gorszy, ale świetnie sobie radził. Owszem przyznaje, że w I fazie bitwy pod Hastings anglosaska piechota "ładnie" się broniła, ale koniec końców przegrała bitwę i została zmasakrowana, a król Harold II poległ w walce. Jazda jak piechota w większości ze sobą współpracowały na polu walki, a ty pytałeś konkretnie kto dominował na średniowiecznych polach walki. Odpowiedź brzmi: jazda, której sam udzieliłeś. Piechota wspomagała jazdę w tym okresie. Anglosaska piechota była niezła, bo werbowała się spośród zaprawionych w bojach rycerzy. Faktem jest, że dwie kampanie w jednym roku jak 1066 zmęczyły piechotę anglosaską. Bez wątpienia była zmęczona i to mogło trochę wpłynąć na wynik bitwy. Tylko, że to jedyny w kontekście bitwy pod Hastings racjonalny argument z Twojej strony. W średniowieczu regułą było, że jeśli formacja piesza rekrutowała się z chłopów czy mieszczan to miała niską wartość bojową. Odznaczała się ponadto słabym morale. Takie jednostki uciekają z pola bitwy na sam widok szarżującej jazdy. Cool

Po co Harold II postawił swoją piechotę na wzgórzu? Po to, aby miała szansę odeprzeć szarży ciężkozbrojnej jazdy normańskiej, co jak widać takie proste nie było. Zobacz jak wygląda bilans walk anglosaskich z Normanami! Wszystkie wojny do 1080/1081 roku zostały przez nich przegrane. To jak ta piechota anglosaska tak górowała nad jazdą normańską to czemu u diabła Anglosasi przegrywali wojny i cała Anglia wpadła w ręce Normanów! No i proszę to są fakty, o których raczyłeś zapomnieć. Laughing

Sasi nie stali by tak do Bożego Narodzenia, bo Normanowie mieli ich w garści. To oni mieli trudniej, bo nie dość że byli stłoczeni na małej powierzchni to nie mieli zbyt dużo zaopatrzenia. Ile by tak wytrzymali? Normanowie ich odcięli. Mogli wysłać część jazdy w celu zdobycia zaopatrzenia. Oni mogli przeciągać starcie, Anglosasi nie mogli. W ostateczności, gdyby nie doszło do walki Normanowie zmusiliby ich do kapitulacji albo zagłodziliby ich na śmierć. Rolling Eyes

Teraz napisałeś o współdziałaniu różnych rodzajów wojsk, a wcześniej wypisywałeś ten bełkot o wyższości piechoty w średniowieczu, sam jednocześnie przyznając że jazda dominowała na ówczesnych polach bitew. Może się w końcu zdecydujesz na jakąś wersję? Póki co to ciągle zmieniasz zdanie. Oczywiście, że żadna formacja nie wygra bez dobrej taktyki i dowodzenia. Pisałem o tym wcześniej. Trzeba też prawidłowo zastosować się do wszystkich zasad sztuki wojennej. Kłania się chociażby lektura "Sztuki Wojny" Sun Tzu. Faktem jest jednak, że w średniowieczu jazda miała większe możliwości niż w antyku. Miała lepsze siodła, większe konie i strzemiona. Piechota miała wtedy trudniej. Zwłaszcza starcia na płaskim terenie na dodatek armii anglosaskiej, która nie używała jazdy były dla niej ciężkie. Przede wszystkim na wzgórzu nie trzeba było pilnować flanek a na płaskim terenie niestety tak! Jeśli jazda normańska oskrzydliłaby piechotę anglosaską na lewym i prawym skrzydle na płaskim terenie to nic by z niej nie zostało. Na wzgórzu mogła się jakoś bronić, gdyby nie było jej za dużo na tak małej powierzchni. W jaki sposób efektywnie walczyć mieczem czy toporem jak nie masz się swobody ruchów? Laughing W średniowieczu w europejskim teatrze działań wojennych słabo też "widzę" owe współdziałanie różnych rodzajów wojsk i formacji. Przeszkodą był system feudalny, który propagował wyższość szlachetnie urodzonego rycerza czy możnego. Kto z nich chciałby wówczas współpracować z chłopami albo mieszczanami na polu bitwy? Prędzej patrzyliby na nich "z góry" (kwestia konwenansów społecznych) albo sami wdeptali w ziemię bez rozkazu jak postąpiła ciężkozbrojna jazda rycerstwa francuskiego z kusznikami genueńskimi w czasie bitwy pod Azincourt w 1415 roku. Coś o czym piszesz o współdziałaniu różnych rodzajów wojsk i formacji werbowanych spośród ludzi różnych warstw społecznych funkcjonowało w starożytności, np. w armii hetyckiej, asyryjskiej, armii macedońskiej w czasach Filipa II i Aleksandra Wielkiego i armii rzymskiej w pryncypacie; w nowożytności na nowo "odkryła" to armia hiszpańska (tercjos).

15 lat tylko tyle? Stary ja należę do międzynarodowej grupy rekonstrukcyjnej i mam udokumentowany dorobek naukowy. Jestem wykładowcą, a rekonstrukcją zajmuje się dodatkowo w okresie wakacyjnym. Brałem w rekonstrukcjach potyczek, szyków i życia dawnych wojowników, nie tylko z czasów średniowiecznych. Brałem już udział w międzynarodowych konferencjach jako prelegent. Co z tego, że jesteś rekonstruktorem? Mogłeś skończyłeś studia na trójach. Znam rekonstruktora, którego wyrzucili po 1 roku studiów, bo nie zaliczył wstępu do archeologii a o rekonstrukcji ma słabe pojęcie jak o dziejach militarnych. Niestety smutna prawda. Wielu rekonstruktorów nie ma solidnej bazy naukowej, aby wiernie rekonstruować np. uzbrojenie. Do tego trzeba mieć źródła i opracowania. Ażeby je mieć trzeba być pracownikiem naukowym, bo wtedy można dostać granty i z nich sfinansować swoje badania. Ze zwykłej pracy ciężko by Ci było zakupić takie książki. One nie kosztują kilka złotych. Po co tu kłamać? Jakie książki czytałeś o wojskowości? Zapewne słabe popularne opracowania, zawierające błędne informacje, na dodatek po polsku i pewnie jeszcze wydane przez ludzi spoza kręgów akademickich o słabej wiedzy. Masz przygotowanie filologiczne? Ile znasz języków obcych? Znasz staroangielski i łacinę średniowieczną, aby analizować źródła z tej epoki? Ile masz publikacji w językach obcych na swoim koncie? Ile publikacji masz na swoim koncie?

Czytaj wyżej tylko od 1066 do 1081 armie anglosaskie doznawały ciągłych porażek od wojska Normanów złożonego z jazdy i piechoty, z przewagą pierwszego rodzaju wojska. Normanowie bili nawet Norwegów i Szkotów, którzy przypadkiem też walczyli gł. piechotą... Cholera jakim "cudem"? Laughing

Bitwy jazdy w średniowieczu to np. Mons Colubrarius (438), Pola Katalunijskie/Pola Maurycjusza (451), Dura (532), Sura (533), Ad Decimum (533), Trikamarum (533), Niniwa (627), Jarmuk (636), Hastings (1066), Montgisard (1177), Indus (1221), Kałka (1223), Pejpus (1242), Falkirk (1298), Radziejów (1331), Płowce (1331), Kulikowe Pole (1380), Worskla (1399), Grunwald (1410), Koronowo (1410). Wystarczy Ci tych przykładów?

Poczytaj o zwycięstwach przy pomocy jazdy - Attyli, Aecjusza, Belizariusza, Herakliusza, Kazimierza Odnowiciela, Bolesława Szczodrego, Baldwina IV Trędowatego, Ryszarda I Lwie Serce, Saladyna, Czyngis-chana, Edwarda I Długonogiego, Władysława Łokietka, Wojciecha z Kościelca, Dymitra Dońskiego, Tamerlana, Władysława Jagiełły etc.

Powiedz mi w jaki sposób Dracula szarpał wojsko Turków Osmańskich? Piechotą bronił się w twierdzach, ale nękał przeciwnika jazdą. Tak wygrał trzy wojny z nimi chociaż sojusznicy jak król Węgier, Maciej Korwin wypięli na Niego i hospodarstwo wołoskie "tyłek", bo tak to się nazywa. Crying or Very sad


Ostatnio zmieniony przez Nasir dnia Pią 17:50, 06 Paź 2017, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Owain ap Cymru

Moderator
Dołączył: 26 Cze 2014
Posty: 192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nikąd
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 18:25, 02 Paź 2017    Temat postu:

To nie ja usiłuje udowodnić tezę o wyższości kogokolwiek. Mówię tylko że jazda nie zawsze wygrywała i że to wcale nie było takie rzadkie jak usiłujesz nam wmówić. Podałeś podobną liczbę bitew co ja. Nawet statystyka mówi że twierdzenie o dominacji konnicy nie wytrzymuje krytyki.
Wracając do Hastings, to Sasi mieli za plecami sieć wąwozów, co im powinno ułatwić ewakuację z pola walki. Nawet o takim czymś pomyślał Harold. I proszę grzecznie. Jaki Wilhelm? On był Niemcem może? Sfrancuziali Normanowie używali wersji Guillaume/William.
Uciekająca na sam widok konnicy piechota brzmi zabawnie, jeśli się przeanalizuje dokonania Szwajcarów, Husytów czy tkaczy z Brugii. Zawodowa piechota, nie ma co....
Co do walki w ścisku, to przecież Pod rzeczonym Hastings Sasi stosowali szyk zwany murem z tarcz, a ten raczej do luźnych nie należał. I ciasny szyk zawsze był odpowiedzią piechoty na konnicę.
Co do tytułów naukowych to nie rozśmieszaj mnie. Naukowcami nazywają się nawet tacy goście Jak Bieszk czy Michałek. Very Happy O ile do pierwszego można poodejśc na lekko, bo to ekonomista, to drugi jest historykiem!!! Nosz kuźwa....
Mówisz o jakimś dorobku naukowym, a może szczegóły jakieś? Poczytamy, ocenimy.
Zdrówko!!! Very Happy Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nasir

Dołączył: 13 Lis 2016
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 19:57, 02 Paź 2017    Temat postu:

Owain ap Cymru napisał:
To nie ja usiłuje udowodnić tezę o wyższości kogokolwiek. Mówię tylko że jazda nie zawsze wygrywała i że to wcale nie było takie rzadkie jak usiłujesz nam wmówić. Podałeś podobną liczbę bitew co ja. Nawet statystyka mówi że twierdzenie o dominacji konnicy nie wytrzymuje krytyki.
Wracając do Hastings, to Sasi mieli za plecami sieć wąwozów, co im powinno ułatwić ewakuację z pola walki. Nawet o takim czymś pomyślał Harold. I proszę grzecznie. Jaki Wilhelm? On był Niemcem może? Sfrancuziali Normanowie używali wersji Guillaume/William.
Uciekająca na sam widok konnicy piechota brzmi zabawnie, jeśli się przeanalizuje dokonania Szwajcarów, Husytów czy tkaczy z Brugii. Zawodowa piechota, nie ma co....
Co do walki w ścisku, to przecież Pod rzeczonym Hastings Sasi stosowali szyk zwany murem z tarcz, a ten raczej do luźnych nie należał. I ciasny szyk zawsze był odpowiedzią piechoty na konnicę.
Co do tytułów naukowych to nie rozśmieszaj mnie. Naukowcami nazywają się nawet tacy goście Jak Bieszk czy Michałek. Very Happy O ile do pierwszego można poodejśc na lekko, bo to ekonomista, to drugi jest historykiem!!! Nosz kuźwa....
Mówisz o jakimś dorobku naukowym, a może szczegóły jakieś? Poczytamy, ocenimy.
Zdrówko!!! Very Happy Very Happy


Nie ważne o tym co pomyślał Harold II, ale jak skończyło się starcie i powstania anglosaskie przeciwko Normanom... Cool Umykają Ci podstawowe fakty! Oczywiście nie zawsze jazda rycerska wygrywała z piechotą w średniowieczu i nie twierdzę, że tak było ale zdecydowanie częściej górę brała jazda nad piechotą. Co rozumiesz przez pojęcie "zawodowa"? Chyba nie bardzo je rozumiesz i źle definiujesz. Wbrew pozorom te formacje były dobrze wyćwiczone. Nie można używać spolszczonego imienia? W polskiej historiografii znany jest jako Wilhelm I Zdobywca.

W starożytności i średniowieczu było od groma przypadków, gdzie piechota na sam widok lub po krótkiej walce uciekała przed szarżującą jazdą. Aby powstrzymać jej natarcie potrzebna była odporność psychiczna, a często piechurom robiło się po prostu miękko w nóżkach. Laughing Taki Tytus bodajże Giszalę doprowadził do kapitulacji odnosząc zwycięstwo bez walki przy pomocy 200 osobowego oddziału jazdy rzymskiej! Zajrzyj sobie do bitew, o których wspomniałem w poprzednich postach, a znajdziesz tam wiele argumentów na częstsze zwycięstwa konnicy w średniowieczu.

Słuchaj męczy mnie już ta dyskusja, bo jest jałowa. Robisz tu jakieś bezpodstawne aluzje w stronę Bieszka i Michałka pod moim adresem, a to już poniżej pasa. Kim Ty człowieczku jesteś, aby mnie obrażać? Nikomu nie pozwolę siebie obrażać. Guzik się znasz na temacie sądząc po Twoich wypowiedziach. Anglosaska piechota dostała łomot od konnicy normańskiej i przegrała pod Hastings. Ostateczny wynik jest decydujący. Wyciągasz błędne wnioski. Wszystko po to, aby udowodnić swoje absurdalne tezy. Nie widzisz nawet sprzeczności w tym co piszesz. Jesteś głuchy na głos wszelkich możliwych argumentów logicznych. Tak mówię o konkretnym dorobku. Jak kiedyś natrafisz na moje publikacje to się o tym przekonasz. Nie musisz wiedzieć kim jestem. Szczerze? Ja też nie chcę wiedzieć kim Ty jesteś. Nie obchodzi mnie to. Straciłem ochotę na dyskusję w tym temacie.

Temat się "rozjechał", bo zamiast dyskutować o ubiorze i broni w RoS dyskusja zeszła na uzbrojenie i starcia piechoty z jazdą w średniowieczu. Użytkownicy dowiedzieli się jak to na polach bitew średniowiecza dominowała piechota... zwłaszcza anglosaska, która dostała baty pod Hastings i czasie powstań przeciwko Normanom w kolejnych latach. Bitwy wymienione w poprzednim poście, w których jazda odegrała główną rolę i doprowadziła do zwycięstwa to oczywiście nieistotny szczegół. Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Owain ap Cymru

Moderator
Dołączył: 26 Cze 2014
Posty: 192
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nikąd
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Śro 4:49, 04 Paź 2017    Temat postu:

Jeszcze raz podkreślę, że pisałem z pozycji "Konnica nie zawsze brała górę" a nie "Piechota była the best". Ty się nakręcasz na obronę swojej tezy, zamiast na spokojnie analizować fakty. Prawnikiem to ty byś nie został. Very Happy I tyle w temacie.
Zawsze bawiło mnie dyskutowanie z ludźmi pysznymi swoimi rzeczonymi osiągnięciami. Pytałem Cię o dorobek, pytałem Cię o to, w jakie reko się bawisz. Oczywiście nic nie powiesz, bo po co. "Poznacie ich po owocach..." Cały czas sie chełpisz swoją wiedzą, a jak się zaczyna dociekać to ucinasz dyskusję
Co do wjazdów personalnych, to może zanalizuj swoje wcześniejsze wypowiedzi i wtedy dojdziesz do wniosków, że może ja po prostu dostosowuję się do poziomu dyskutanta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Nasir

Dołączył: 13 Lis 2016
Posty: 204
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Śro 7:18, 04 Paź 2017    Temat postu:

Owain ap Cymru napisał:
Jeszcze raz podkreślę, że pisałem z pozycji "Konnica nie zawsze brała górę" a nie "Piechota była the best". Ty się nakręcasz na obronę swojej tezy, zamiast na spokojnie analizować fakty. Prawnikiem to ty byś nie został. Very Happy I tyle w temacie.
Zawsze bawiło mnie dyskutowanie z ludźmi pysznymi swoimi rzeczonymi osiągnięciami. Pytałem Cię o dorobek, pytałem Cię o to, w jakie reko się bawisz. Oczywiście nic nie powiesz, bo po co. "Poznacie ich po owocach..." Cały czas sie chełpisz swoją wiedzą, a jak się zaczyna dociekać to ucinasz dyskusję
Co do wjazdów personalnych, to może zanalizuj swoje wcześniejsze wypowiedzi i wtedy dojdziesz do wniosków, że może ja po prostu dostosowuję się do poziomu dyskutanta.


Jeśli tak to jest to jeszcze do przyjęcia, ale jeśli z tej drugiej to bardzo się pomyliłeś. Nie prawda! Nie nakręcam się na obronę swojej tezy. Właśnie, że jest to Twoją domeną. Zobacz zaklinasz rzeczywistość pod Hastings a efekt końcowy jest taki, że jazda normandzka pokonała piechotę anglosaską pomimo iż ta miała wzniesienie. Ok została z niej podstępnie wywabiona, ale w konsekwencji przegrała. Ciężko to zrozumieć? Zobacz lepiej jakie baty od Normanów dostawali Anglosasi aż do 1080/1081 roku. Cool

Rozumiem, że zignorowałeś wymienione bitwy jazdy, których to miało być według Ciebie zaledwie kilka i dowódców działających na wojnach głównie jazdą? Laughing Potem mamrotałeś coś o współdziałaniu różnych rodzajów wojsk i formacji w średniowieczu chociaż w Europie system feudalny nie pozwolała na coś takiego. Przyznajesz się tym samym do wypisywania bzdur.

Jesteś prawnikiem? Mam rozumieć, że nie jesteś nawet historykiem ani archeologiem? Słowem totalny amator. Laughing Tu się właśnie mylisz, bo zdarzyło mi się dwa lata temu oskarżać ludzi w sądzie. Bardzo poważna sprawa o wymuszenia rozbójnicze i usiłowanie zabójstw. Ponad 40 poszkodowanych! Zrabowane mienie i zmuszanie do podpisywania niekorzystnych umów! Sprawa trafiła do VIII Wydziału Karnego. Oskarżeni zostali skazani. Trafili na 12 lat do więzienia, z którego nie prędko wyjdą.

Analizy mnie dobrze nauczono w przeciwieństwie do Ciebie. O tu mamy "wybitny" przykład Twojej "analizy": "Saski fryd zatrzymał normandzką jazdę". Dobre sobie. Dawno się tak nie uśmiałem. Taa zatrzymał, że przegrał z kretesem pod Hastings.

W przeciwieństwie do Ciebie po mnie widać tą wiedzę. Ty póki co pokazałeś niewiedzę. Jak można było nie "słyszeć" o wspomnianych przeze nie bitwach i dowódcach? Rozumiem, że ominięcie tych kwestii mam uznać za Twoją kapitulację?

Jak już tak nalegasz mogę Ci podesłać na maila kilka swoich publikacji. Podaj maila. Jak widzisz wcale nie uciekam i nie robię uniku. Po prostu nie mam ochoty być dalej obrażany i dyskutować z laikiem, któremu brakuje podstawowej wiedzy a przemawia z pozycji "guru". Zajmuje się rekonstrukcją rzymską (I - II w. n.e.) i późnośredniowieczną w Polsce. Widzę, że bardzo Cię to interesuje bo mimo pozornego braku zainteresowania dyskusją wciągasz mnie do niej...

Haha! Chłopie nie bądź bezczelny. Powtarzam kim Ty jesteś, aby pisać do kogoś takiego jak ja w taki sposób?

Proponuje zobaczyć te brednie wypisywane na początku tematu o piechocie, jak to często biła jazdę w średniowieczu. Dowodziłeś tego po zaledwie kilku przykładach. Spójrz ile ja przytoczyłem przykładów najważniejszych i najsławniejszych bitew, w których jazda odegrała główną rolę. Rolling Eyes

Wiesz jaki masz problem? Przeszkadza Ci, że ktoś ma większa wiedzę od Ciebie. Mnie zawsze bawiły takie dyskusje z osobami niedouczonymi. Wink

Co do analizy faktów to proponuje Ci, abyś spokojnie przemyślał co tutaj wypisujesz. Nawet piechota anglosaska nie dała rady ciężkozbrojnej jeździe w średniowieczu. Nieliczne wyjątki, gdzie piechota sprostała jeźzie to jak napisałeś ale błędnie się posłużyłeś tymi przykładami piechota wszesnopiastowska Mieszka, angielscy/walijscy łucznicy z długimi łukami, pikinierzy szkoccy, flandryjscy włócznicy i samuraje. Ci ostatni odparli dwa najazdy mongolskie za czasów Kubilaj-chana. W ich przypadku na zwycięstwo złożył się szereg czynników: słaba wiedza nawigacyjna żeglarzy koreańskich w służbie mongolskiej, tajfun "kamikadze", brak zaskoczenia obrońców, zepchnięcie Mongołów do morza i czynniki moralne w postaci obrony własnej ziemi przez samurajów. Przytoczyłeś przykład szkockich pikinierów. Trochę słaby, bo zobacz pod Stirling angielscy dowódcy zrobili wszystko aby przegrać. Ich jazda nawet nie zdołała się dobrze ustawić w szyku a gdzie tu mówić o przeprowadzeniu szarży! Pikinierzy Wallace'a mieli czas i mogli ich zaatakować zanim ciężkozbrojna jazda rycerstwa angielskiego była w ogóle gotowa do walki. Gdyby nie te wszystkie okoliczności to piechota szkocka nigdy nie odniosłaby tego zwycięstwa.

Jedyną formacją, która rzeczywiście realnie mogła zagrozić ciężkozbrojnej jeździe w średniowieczu byli angielscy/walijscy łucznicy uzbrojeni w długie łuki. Tylko czy długi łuk był w stanie przebić zbroję płytową rycerza? Rolling Eyes

O tu jest Twój cytat, do którego się wszystko zaczęło: "Nasir, ja cię proszę. Jazda rycerska dostawał wpierdy częściej niz myślisz. Crecy, Coutrai, Nikopolis, Husyci, Szwajcarzy. Praktycznie zawsze jak rycerstwo zapominało o sprawdzeniu terenu, albo nie miało czasu lub chęci na takie to piechociarze lali ich aż blachy fruwały" - sugerujesz w tym poście, że piechota lała co nie miara jazdę rycerską i to na dodatek dość często a teraz twierdzisz, że wcale nie tak często. No widzisz jak sobie zaprzeczasz. Laughing


Ostatnio zmieniony przez Nasir dnia Śro 8:41, 04 Paź 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Ogólnie Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin