Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
The Time of the Wolf (Czas wilka)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Odcinki - seria III
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Śro 13:23, 23 Mar 2011    Temat postu:

Saburzanka napisał:
Na moje oko laika wyglądał dobrze, choć fakt, że się specjalnie nie przyglądałam, gdy już uznałam, że Jason jest OK. Czy miał jakieś konne wtopy?


Szczerze mówiąc nie za bardzo zwracałem uwagę na jego jazdę konną, a przede wszystkim się na owej nie znam i trudno mi ocenić umiejętności aktorów w tym zakresie.

Saburzanka napisał:
Scenę kapliczną aż będę musiała sobie ponownie oblookać. Tak samo jak końcówkę sceny zbożowej. Dla Jasona Wink Dla Marion właściwie też. W tej chwili z gry aktorskiej Judi w kaplicy to pamiętam ten bałwani nos (miałam niegodne skojarzenia z nałogową pijaczką), rozlatane oczka (myślałam, że nie może spojrzeć lubemu w oczy ze wstydu i cierpienia), bolesny uśmiech. Taka Madonna dla ubogich w nadzieję. Ewentualnie Madonna dla pogrążonych w bulu i beznadzieji Razz. Generalnie odebrałam kiedyś tę scenę jako dobrze zagraną. Ale zapewne po szczegółowych i barwnych uwagach Nothing's forgotten przyjrzę się jej aż za bacznie, co może być z deka groźne dla moich wspomnień.


Najlepsze, że nigdy nie zwróciem uwagi na te rozbiegane oczęta, ale faktycznie, jak o tym wspomnieli, to się przyjrzałem i wygląda to nienajlepiej, a na dodatek trwa dość długo Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Śro 14:14, 23 Mar 2011    Temat postu:

Moją uwagę zwróciło to, że Connery pewnie czuł się w siodle, czyli jak Addie. Nie spinał się, a wręcz uśmiechał i swobodniutko rączki trzymał. Nie łapię, czemu rzekomo musiał trenować przed ostatnim odcinkiem. Ostro trenował na pewno Grace, bo widać, że jakoś - z naciskiem na słowo "jakoś" - już sobie radzi (może Addie udzielał mu lekcji?). Są na forum koniarze, więc może któryś/któraś się uaktywni i nam to jakoś wyjaśni, bo jestem nader ciekawa.

Mnie się Connery podobał w walce na kije oraz na pięści. Generalnie nieźle te walki były zmontowane. Co prawda, obydwaj przeciwnicy musieli oszczędzać Jasona, ale wyszło to wszystko fajnie i w miarę naturalnie.

No i Marion w odcinku "Czas wilka" walczyła mieczem Wink

Generalnie brakuje mi bardzo jakiegoś przejścia czy choćby śladowego wyjaśnienia, skąd się wzięły te całe zaczarowane (?) wilczury od skandynawskiego wilka Fenrira. Grendel był raczej trzeźwy, bo w walce nie bulgotał zwierzęco (?) jak reszta, tylko dawał głos po ludzku. No właśnie, HoL gdzieś już napisał wcześniej, że sensowniejsze byłoby oznajmienie komuś przez Gulnara, że bandy groźnych wilczurów uaktywniły się w całej Anglii w różnych miejscach magicznie czy też mocą naznaczonych.

Swoją drogą, muszę spojrzeć na mapę, żeby obczaić odległości między opactwem Grimsby śp. opata Michała, klasztorem, do którego raczyła wstąpić Marion i tym kręgiem dziewięciu dziewic (ale nie wiem, gdzie dokładnie tenże krąg się znajdował; chyba blisko Nottingham). O, właśnie, może trochę czas upłynęło, zanim Robin Biały znalazł zapijaczoną Marion o rozlatanych gałkach ocznych w Halstead. Już wiem, czemu miałam skojarzenia z miłośniczką alkoholi w tym przypadku - przez grę aktorską Judi w scenach z szeryfem ("Moc Albionu") i królem Janem ("Zdrada"), w których też stała i oczy spuszczała. Coś jej te sceny w trzeciej serii nie wychodziły. Mam nadzieję, że ostatnia scena wyszła za to na medal. Wink Trzymam kciuki, żeby tak było, gdy już odważę się odpalić "Czas wilka".
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Śro 14:25, 23 Mar 2011    Temat postu:

Saburzanka napisał:
Moją uwagę zwróciło to, że Connery pewnie czuł się w siodle, czyli jak Addie. Nie spinał się, a wręcz uśmiechał i swobodniutko rączki trzymał. Nie łapię, czemu rzekomo musiał trenować przed ostatnim odcinkiem.


Nie było powiedziane, że przed ostatnim odcinkiem, ogólnie brał dodatkowe lekcje Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Śro 14:45, 23 Mar 2011    Temat postu:

Kurczę, to może on nawet nie umiał jeździć konno przed RoS? I był po prostu wybitnie uzdolniony w tej materii! Wink

Napisałabym coś osobistego z okresu mojej nauki jazdy konnej, ale obiecałam sobie solennie, że będę się starała nie pisać takich rzeczy. Tu jest promowana teoria, a nie praktyka, jak i obserwacje scen klatka po klatce. Dobry jeździeć teoretycznie nam to wytłumaczy. W każdym razie wiem, że są osoby, które bardzo szybko łapią podstawy danej dziedziny (np. pływania, jazdy konnej), nawet znam taką jedną osobę Razz, ale jednak Jason odbywał dłuższe wycieczki przed kamerą w RoS. Widziałam go jeszcze w takiej śmiesznej bajce o kocie w butach, ale dość dawno i nie pamiętam, czy on w niej używał szpady i jeździł konno. No, ale był młodziutki, czyli w podobnym wieku, jak w RoS.

A Jason dużo jeździ w "Czasie wilka"? Więcej niż w innych odcinkach?

Zaś Marion chyba nie walczyła wręcz - właśnie poza sceną mieczową w lesie w "Czasie wilka" i piąstkową w "Czarownicy z Elsdon" - tylko szyła z łuku. Tak ją zapamiętałam, a teraz to już się nie przyglądam jej umiejętnościom, poza aktorskimi w drugiej i trzeciej serii Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Szymon

Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Śro 15:25, 23 Mar 2011    Temat postu:

Saburzanka napisał:
Swoją drogą, muszę spojrzeć na mapę, żeby obczaić odległości między opactwem Grimsby śp. opata Michała, klasztorem, do którego raczyła wstąpić Marion i tym kręgiem dziewięciu dziewic (ale nie wiem, gdzie dokładnie tenże krąg się znajdował; chyba blisko Nottingham).


Na mapę nie patrz, bo ona Ci nic nie da. Odległości są wyssane z palca Wink Z geografii serialowej wynika, że Wickham i Grimstone (a nie Grimsby Wink ) są położone od siebie w dość dalekiej odległości. Banici muszą bowiem przespać jedną noc na trasie Wickham - Grimstone (pamiętna scena rozmowy Mucha z Willem). Robin z kolei po zabiciu bestii w Kręgu Dziewięciu Dziewic i rozmowie z Herne'em przy ognisku powraca najpierw do Wickham, gdzie stwierdza, że po Marion pojedzie dopiero nazajutrz. Wynikałoby z tego, że Wickham jest gdzieś pośrodku drogi między Halstead, a Grimstone. Odległość jest więc dość długa, zważywszy postój całonocny banitów. Dziwi w tej sytuacji to, że Mały John pokonał odległość między Halstead, a Grimstone w ciągu paru godzin...

A propos Kręgu Dziewięciu Dziewic - kiedyś myślałem, że jest to to samo miejsce, co Krąg Rhiannon z odcinków "Czarownik" i "Królewski błazen". Tak jednak nie jest. Być może było tak, że twórcy początkowo chcieli dać tu również tamten krąg, ale ponieważ trójkę kręcili już w innych plenerach (czego dowodem jest zupełnie inny wygląd wioski Wickham), zdecydowano się na zmianę miejsca i nazwy. Oba kręgi pełnią bowiem podobną, magiczną funkcję i coś mi się zdaje, że Krąg Dziewięciu Dziewic pojawił się jako taki trochę substytut Kręgu Rhiannon Smile

A co do walk Marion na miecze, to dodać należy jeszcze "Największego wroga", gdzie, zdaje się, dwóch żołnierzy szeryfa położyła przy asekuracji Tucka.


Ostatnio zmieniony przez Szymon dnia Śro 15:28, 23 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Śro 15:59, 23 Mar 2011    Temat postu:

Szymon napisał:
A propos Kręgu Dziewięciu Dziewic - kiedyś myślałem, że jest to to samo miejsce, co Krąg Rhiannon z odcinków "Czarownik" i "Królewski błazen". Tak jednak nie jest. Być może było tak, że twórcy początkowo chcieli dać tu również tamten krąg, ale ponieważ trójkę kręcili już w innych plenerach (czego dowodem jest zupełnie inny wygląd wioski Wickham), zdecydowano się na zmianę miejsca i nazwy. Oba kręgi pełnią bowiem podobną, magiczną funkcję i coś mi się zdaje, że Krąg Dziewięciu Dziewic pojawił się jako taki trochę substytut Kręgu Rhiannon Smile


No to Cię zaskoczę Wink

[link widoczny dla zalogowanych]

Jednak to samo miejsce Smile A gdzie znalazłeś informację, że inne?


Ostatnio zmieniony przez Hound of Lucifer dnia Śro 16:00, 23 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Śro 16:09, 23 Mar 2011    Temat postu:

Ulala, ale cyrk.
No właśnie wedle nazwy kierowałam się w dziwnym (?) kierunku, że krąg bogini i krąg DZIEWIĘCIU dziewc MUSZĄ być czymś innym.

Z tego, co ostatnio czytałam z mitologii celtyckiej (tylko po to, żeby być na 'bieżąco' z serialem, a Nawia każdego zagnie na mitologii i etnografii, więc wolę się nieco podszkolić, żeby zagięcie było mniej bolesne), bogini piosenkarki Rihanny Razz nie miała żadnego orszaku. A już na pewno nie dziewic. W końcu to była bogini związana ze światem podziemnym, w którym żadnej roli nie odgrywały szczegóły ginekologiczne.

Nota bene, jedyna znana mi lepiej grupa dziewic jest chrześcijańska. To aż JEDENAŚCIE tysięcy dziewic, towarzyszek św. Urszuli. Uuuu, tu mieliby uzywanie Sanderus z "Krzyżaków" i Tuck z filmu z Umą T. jako Marianną Razz

Ups, dzięki, Szymonie. Tak, Grimstone, a nie Grimsby. Przejęzyczyłam (przeklawiszowałam?) się fatalnie, za co się kajam. W RoS gibali się z geografią, prawda? Często o tym zapominam i chcę sprawdzać te szczegóły jak jakiś szczawik.

Marion już się biła???? Mieczem = połączeniem długiego noża z drągiem??? Oooo, jak widać, gdy nie lubię jakiegoś odcinka ("Najgorszy wróg" - nazwa rosyjska bardziej mi pasuje niż polska), to przestaję zwracać uwagę na wiele szczegółów.


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Śro 16:13, 23 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Szymon

Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Śro 16:10, 23 Mar 2011    Temat postu:

Ja nie mam żadnych informacji, po prostu się czegoś domyślam i dywaguję. Zatem prostuję: owszem, ten sam plener, ale oba kręgi mają inny wygląd. Pytanie pozostaje: dlaczego kręcąc akcję w tym samym miejscu, zmienili nazwę i wygląd?
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Śro 16:15, 23 Mar 2011    Temat postu:

Bo chcieli osiągnąć JAKIŚ + INNY efekt. Pytanie: JAKI? Lekko skandynawski albo nadal celtycki?

Coś mi tu nie gra. Z czegoś to wziąć musieli (na mój chłopski rozum)... Nawio, pomóż nam!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Śro 16:16, 23 Mar 2011    Temat postu:

Szymon napisał:
Ja nie mam żadnych informacji, po prostu się czegoś domyślam i dywaguję. Zatem prostuję: owszem, ten sam plener, ale oba kręgi mają inny wygląd. Pytanie pozostaje: dlaczego kręcąc akcję w tym samym miejscu, zmienili nazwę i wygląd?


W każdym razie miejsce to samo Wink
A z odpowiedzią na Twoje pytanie niestety się nie spotkałem, ale faktycznie to interesująca sprawa. Cóż, RoS ma ciągle sporo tajemnic Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 14:34, 24 Mar 2011    Temat postu:

Szymon napisał:
ten sam plener, ale oba kręgi mają inny wygląd. Pytanie pozostaje: dlaczego kręcąc akcję w tym samym miejscu, zmienili nazwę i wygląd?
Hound of Lucifer napisał:
A z odpowiedzią na Twoje pytanie niestety się nie spotkałem, ale faktycznie to interesująca sprawa. Cóż, RoS ma ciągle sporo tajemnic Wink

DZIEWIĘĆ DZIEWIC Wink Nie wyglądają na zbyt grzeczne te panienki z kamiennego kręgu. Chyba odsłonięte piersi mają i raczej nieskromnie się prezentują... Jakoś tak nie po bożemu.

A tu jest jak najbardziej po bożemu. Wersja szkocka:
Cytat:
St. Donald of Ogilvy (also known as Donivald, Domhnall) was an early Scottish saint who died in the early 8th century. Upon the death of his wife, Donald formed a religious group with his nine daughters (known as the Nine Maidens or the Holy Nine Virgins), who later entered a monastery of Abernethy after his death. Their feast day is July 15.
Pobożny i płodny chrześcijanin Wink

I kolejne siostry, których też jest dziewięć, ale rzecz dotyczy Kornwalii:
Cytat:
On the south-west part of the parish of Stithians (St Stythians), towards Gwendron, are still to be seen nine Stones set perpendicularly erect in the earth, in a direct manner, about ten feet apart, called the Nine Maids, probably set up there in memory of nine religious sisters or nuns in that place before the fifth century; not women turned into stone, as the English name implies, and as the country people thereabout will tell you.
Na razie nie to, o co nam chodzi, ale coraz cieplej.



Kolejna wersja kornijska, najmniej grzeczna z tych trzech i najbliższa temu, o co nam chodzi, czyli nadal trzymamy się Kornwalii:
Cytat:
The Nine Maidens stone row (Cornish: Naw-voz, or Naw-whoors meaning The Nine Sisters) is located near the town of St Columb Major, Cornwall. The local myth about the creation of the stones suggests that nine maidens were turned into stone as punishment for dancing on a Sunday. These petrifaction legends are often associated with stone circles, and is reflected in the folk names of some of the nearby sites, for example, Hurlers and Pipers on Bodmin Moor. It is likely that these tales were encouraged by the early Christian Church to prevent old pagan habits continuing at the sites.
Naw-whoors? Wink No cóż, jeśli tańczyły w niedzielę i zostały za to ukarane, to pogankami nie były. Były takimi niepoprawnymi chrześcijankami, jak Marion.

Fifty-fifty, a chrześcijańskie to jest i tak jak diabli. Po co się tam Herne pchał? On był z chrześcijany na bakier raczej.

Zamiast sprzymierzyć się z jednym jedynym, a do tego wszechmocnym Bogiem chrześcijańskim wolał lecieć po pomoc do dziewięciu bardziej czy mniej ortodoksyjnych, chrześcijańskich dziewic? Aż tylu bab?! Oj, starzał się wyraźnie, starzał. Chciał je chyba wziąć na litość. No i dziewice pomogły jednak Very Happy Temu, komu należało pomóc.


Tekst: [link widoczny dla zalogowanych]
Obrazki:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Czw 17:33, 24 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
nothing's forgotten

Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 15:54, 24 Mar 2011    Temat postu:

Hound of Lucifer napisał:
Oglądałaś w brytyjskiej telewizji będąc w Wielkiej Brytanii czy w Polsce? Pamiętasz może co dodatkowo pokazywano i czy znalazło się w dodatkach na DVD?


W Polsce, ale poddałeś mi bardzo dobry trop. Ja to mogłam podłapać zupełnie niezależnie od emisji RoS, a przy okazji jakiegoś pobytu w Anglii i mi się "zlało" w całość. Na pewno dawno. Bardzo chciałabym umieć odpowiedzieć na Twoje drugie pytanie. Mogę zmyślać Wink? Sądzę, że to musiało być coś dość bezbarwnego (statyczne wypowiedzi?), bo inaczej pamiętałabym obrazy, a nie samą "treść". I pewnie nie były to wypowiedzi żadnych aktrów, bo też bym je raczej powiązała z osobą i zapamiętała. Co do trzeciego pytania, raczej nie, tzn. przynajmniej nie w trzeciej serii.

Hound of Lucifer napisał:
Na podstawie komentarza do "Czasu Wilka" wygląda, że pieniędzy było aż za dużo momentami Wink Komentujący wspomnieli o tym, że oszczędzili pieniądze na wcześniejszych odcinkach i dlatego mogli poszaleć z "Czasem Wilka". Tylko pytanie, czy oszczędzili w sensie zaciskania pasa przy poprzednich odcinkach, czy po prostu im zostało, bo kasy było aż za dużo jak na potrzeby. Ja stawiam raczej na to drugie Wink Komentujący byli wyraźnie zachwyceni budżetem serialu i wspominali o tym kilka razy Smile


Na ogół kiedy człowiek coś mówi, to wie, po co to mówi. Zmierzam do tego, że ktoś mógł mieć jakiś interes, aby podkreślać jakie to arcydzieło powstało mimo zbyt niskich nakładów. A teraz ktoś (inny?) może mieć (inny) interes, żeby podkreślać, jakie to wszystko było w tym filmie wybitne, nawet budżet. A na domiar zlego, każdy może mieć trochę inny interes (nie żeby zaraz finansowy).

Hound of Lucifer napisał:
Najlepsze, że nigdy nie zwróciem uwagi na te rozbiegane oczęta, ale faktycznie, jak o tym wspomnieli, to się przyjrzałem i wygląda to nienajlepiej, a na dodatek trwa dość długo Wink


HoL, jak już o tym wiesz, to wygląda nienajlepiej, ale skoro wcześniej nie zauważyłeś, to znaczy, że nie mogło to być rażącym uchybieniem ze strony Pani Trott Smile. A skoro dało się do tego jeszcze dorobić jakąś ideologię, to już znaczy, że musiało być w miarę adekwatne do sytuacji. Punkt dla Pani Trott. Ewentualnie, problematyczna może tu być ta ideologia.

Saburzanka napisał:
W tej chwili z gry aktorskiej Judi w kaplicy to pamiętam ten bałwani nos (miałam niegodne skojarzenia z nałogową pijaczką), rozlatane oczka (myślałam, że nie może spojrzeć lubemu w oczy ze wstydu i cierpienia), bolesny uśmiech.


Cóż, myślałam, że to może być wyłącznie opętanie przez siły nieczyste; tak mi przynajmniej wynikało z tytułu miejsca, w którym scena się rozgrywa. Co to ja jeszcze chciałam dodać? Acha, że przyczyną może być unikanie "wzrokowej konfrontacji" z Panem Jasonem C, który w tym akurat momencie zachowuje się dość konfrontacyjnie. Jeśli Pani Trott miała wadę wzroku, to drugą przyczyną mogła być zbyt mała odległość od rozmówcy (oczywiście, teoretyzuję sobie tylko - jestem, jak wiadomo, wybitnym specjalistą od teorii optyki i okulistyki razem wziętych Wink). Podsumowując, "rozbiegane oczęta" byłyby wynikiem problemów wzrokowych Pani Trott, a przypadkiem przypomina to celowe unikanie konfrontacji z Robinem przez Marion. W każdym razie z przytoczonego komentarza wynika, że Pani Trott miała za zadanie/chciala w tej scenie zafiksować wzrok na twarzy Robina i pozostaje nam się cieszyć, że jej się nie udało. Ale w te opowieści o soczewkach i dymie ze świec bym nie wierzyła. Trochę za duże pomieszczenie i trochę za mało świec. Pewnie jednak zaraz się okaże, że mieli tam słabe przewody wentylacyjne. Grunt, że ostatecznie wyszło sensownie i mimo wszystko, wcale nie jakoś bardzo nienaturalnie.

Szymon napisał:
Odległości są wyssane z palca Z geografii serialowej wynika, że Wickham i Grimstone (a nie Grimsby ) są położone od siebie w dość dalekiej odległości. Banici muszą bowiem przespać jedną noc na trasie Wickham - Grimstone (pamiętna scena rozmowy Mucha z Willem). Robin z kolei po zabiciu bestii w Kręgu Dziewięciu Dziewic i rozmowie z Herne'em przy ognisku powraca najpierw do Wickham, gdzie stwierdza, że po Marion pojedzie dopiero nazajutrz. Wynikałoby z tego, że Wickham jest gdzieś pośrodku drogi między Halstead, a Grimstone. Odległość jest więc dość długa, zważywszy postój całonocny banitów. Dziwi w tej sytuacji to, że Mały John pokonał odległość między Halstead, a Grimstone w ciągu paru godzin...


Ja tam się zupełnie nie znam na geografii (a już zwłaszcza tej RoSowej), ale gdyby wszystko zignorować i założyć, że położenie Halstead, Grimstone i Wickham było z założenia trójkątne i Halstead znajdowało się gdzieś pomiędzy Wickham i Grimstone, powiedzmy na uboczu? Robin musiałby zboczyć z prostej drogi, aby wstąpić po Marion do Halstead, a gnał bezpośrednio do Wickham będąc przekonanym, że zabrała ją Reszta po drodze i ona już czeka na niego z utęsknieniem w wiosce. Ale czy wtedy John nie powinien z kolei wcześniej dołączyć do pozostałych? A może oni nie szli tą samą drogą Wink? Tak sobie tylko kombinuję dla podratowania sytuacji. A gdzie właściwie ma miejsce rozmowa Robina i Herne'a?

I jeszcze jedno pytanie z RoSowej geografii. Piszę Grimstone, jak kazał Szymon, ale wcześniej wydawało mi się, że słyszę Grimston. Czy wiadomo, jaka w tej sprawie oficjalnie obowiązuje nomenklatura?

EDIT

No to sobie jeszcze teraz popracujemy nad "tajemnicami logicznymi" RoS, bo coś mamy problemy z koncentracją uwagi.

Jak już wspominałam, obejrzałam sobie ostatnio "The Time of the Wolf", part 2, od sceny z mruganiem powiek Szeryfa w opactwie do końca (żeby już wszystkie "najbardziej interesujące" sceny hurtem załatwić). Mam więc to nadal względnie świeżo w pamięci i... Robin nie mógł wracając do Wickham wstąpić po Marion do Halstead, ponieważ nie wiedział, że ona tam jest. No jakoś tak wyszło w całym tym zamieszaniu, że nikt mu nie powiedział. Dziwi natomiast (ale tylko troszkę) fakt, że nikogo nie pytając wiedział gdzie pojechać, kiedy się okazało, że Marion w Wickham nie ma Wink. Domyślny był po prostu.

To teraz równania z wieloma niewiadomymi, czyli w kwestii położenia Grimstone, Halstead oraz Wickham oraz czasu podróży. Tu jest gorzej, bo skróciłam sobie ostatni seans całości do połowy jednej części, więc zaraz coś pokręcę. John z Marion i dziećmi wyruszają przed resztą towarzystwa (nie wiadomo ile, ale wcześniej). Docierają do Halstead jeszcze przed zmrokiem, tak? Marion zostaje w Halstead. John wyrusza samotnie w dalszą wędrówkę. Do miejsca noclegu pozostałych dociera następnego dnia, powiedzmy rano (cholera wie, kiedy, za dnia w każdym razie i jak nikogo już tam nie ma). Pytanie: Co robił John przez całą noc po tym, jak zostawił Marion w klasztorze?
(1) John cały czas dziarsko maszerował bez noclegu, co by znaczyło, że wędrówka zajęła mu około dwa razy więcej czasu, niż jego towarzyszom, którzy maszerowali tylko od popołudnia do zmroku, czyli mógł mieć do pokonania dłuższą trasę. Zatem w stosunku do Wickham, Halstead leżało w innym kierunku, niż Grimstone.
(2) John dziarsko maszerował, ale zrobił sobie po drodze przerwę na nocleg, co by z kolei znaczyło, że wędrówka zajęła mu w duzym przybliżeniu połowę tego czasu, co jego towarzyszom, czyli mógł mieć do pokonania krótszą trasę. Zatem Halstead w związku z powyższym leżało między Wickham i Grimstone.

Ponieważ nie mamy (chyba?) żadnej informacji, aby John gdzieś zanocował, to należy przyjąć, że nie nocował, tylko maszerował. W rezultacie, Szymon, moim zdaniem, masz 200% racji: w stosunku do Wickham Halstead znajduje się w innym kierunku, niż Grimstone. Problematyczne jest tylko, że nie mamy żadnych informacji o prędkości Johna i pozostałych... No, ale takie zmienne to by wywróciły cale to wyrafinowane intelektualnie wnioskowanie do góry nogami. Musimy zatem zalożyć, że prędkość jest taka sama i stała, co już na wstępie jest glupie, bo John był wyższy, miał więc prawdopodobnie dłuższe dolne kończyny, a skoro tak, to mógł iść trochę szybciej Wink.

A teraz podejdźmy do sprawy bardziej miękko. Czy Robin, wysyłając Marion i Johna z misją, skazywałby ich na całonocną wędrówką bez noclegu? Pal sześć tego Johna, ale swoją Oblubienicę? No nie może to przecież być. Zatem zakładał, że gdzieś zanocują, zapewne w Halstead, bo najbezpieczniej. A to by już mogło wskazywać, że Halstead leżało gdzieś między Wickham a Grimstone, skoro Marion i John mieli z założenia dołączyć do reszty następnego dnia. No nie wskazywałoby jednoznacznie, bo może Robin zakładał, że spotkają się następnego dnia wieczorem. Tylko, że to by się chyba niejako mijało z celem (choć nie można wykluczyć) Wink.

I tu się właśnie wszystko rozjeżdża, bo to znaczy, że John szedł dłużej, choć miał do pokonania krótszą drogę i dłuższe nogi... A mamy gdzieś w naszych przepastnych archiwach jakieś mapy tej zaczarowanej krainy?


Ostatnio zmieniony przez nothing's forgotten dnia Pią 2:02, 25 Mar 2011, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 22:19, 24 Mar 2011    Temat postu:

nothing's forgotten napisał:
A gdzie właściwie ma miejsce rozmowa Robina i Herne'a?

Właśnie w kręgu dziewięciu dziewic. Bardziej jest to stękanie Herne'a, który każde się zanieść (na plecach tzw. syna) do lasu i tam kontynuują tę rozmowę, z której nic nie wynika. Taka gadka szmatka. Chyba, że chodzi o jakąś inną rozmowę.

nothing's forgotten napisał:
I jeszcze jedno pytanie z RoSowej geografii. Piszę Grimstone, jak kazał Szymon, ale wcześniej wydawało mi się, że słyszę Grimston. Czy wiadomo, jaka w tej sprawie oficjalnie obowiązuje nomenklatura?

Szymon kazał, to musimy Wink
Oficjalny dialog jest następujacy. Oczywiście, Robin musi się popisać wiedzą historyczno-genealogiczną Razz

Will Scarlet: Grimstone Abbey, eh?
Robert of Huntingdon: Geoffrey de Mandeville* seized it in king Stephen's time. He turned it into a fortress.
Friar Tuck: Gulnar's chosen well.
Will Scarlet: Yeah, if he's there.
Friar Tuck: Oh, hes there.


Sądzę, że akurat Gulnar źle wybrał, ale cóż... Zamek odgrywający opactwo Grimstone** 'występował' już wcześniej w RoS - brama wjazdowa jest charakterystyczna. Prawdziwe Grimston jest, oczywiście, dość daleko od Nottingham, za to dość blisko Walii. No i nie ma w nim żadnego opactwa. Taki jakiś przysiółek czy osadka, bo nawet wsią nie jest: [link widoczny dla zalogowanych]


* Tenże pan akurat ciekawie jest dobrany, nie ma co. Oto jego biogram na Wiki: [link widoczny dla zalogowanych] i nie na Wiki: [link widoczny dla zalogowanych]
** Ten zamek odgrywał Grimstone: [link widoczny dla zalogowanych]
The familiar view of the drawbridge and entrance greeted us first, used as Grimstone Abbey in The Time of the Wolf.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
nothing's forgotten

Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 0:26, 25 Mar 2011    Temat postu:

Saburzanka napisał:
nothing's forgotten napisał:
A gdzie właściwie ma miejsce rozmowa Robina i Herne'a?

Właśnie w kręgu dziewięciu dziewic. Bardziej jest to stękanie Herne'a, który każde się zanieść (na plecach tzw. syna) do lasu i tam kontynuują tę rozmowę, z której nic nie wynika. Taka gadka szmatka. Chyba, że chodzi o jakąś inną rozmowę.


Wiem, wiem, widzialam kilka dni temu Wink. Chodziło mi o to, w którym miejscu odbywa się ta rozmowa przy ognisku. Rozumiem, że skoro w lesie, to znaczy, że w Sherwood, bo gdzieżby indziej.

Saburzanka napisał:
nothing's forgotten napisał:
I jeszcze jedno pytanie z RoSowej geografii. Piszę Grimstone, jak kazał Szymon, ale wcześniej wydawało mi się, że słyszę Grimston. Czy wiadomo, jaka w tej sprawie oficjalnie obowiązuje nomenklatura?

Szymon kazał, to musimy Wink
Oficjalny dialog jest następujacy. Oczywiście, Robin musi się popisać wiedzą historyczno-genealogiczną Razz

Will Scarlet: Grimstone Abbey, eh?
Robert of Huntingdon: Geoffrey de Mandeville* seized it in king Stephen's time. He turned it into a fortress.
Friar Tuck: Gulnar's chosen well.
Will Scarlet: Yeah, if he's there.
Friar Tuck: Oh, hes there.


Sądzę, że akurat Gulnar źle wybrał, ale cóż... Zamek odgrywający opactwo Grimstone** 'występował' już wcześniej w RoS - brama wjazdowa jest charakterystyczna. Prawdziwe Grimston jest, oczywiście, dość daleko od Nottingham, za to dość blisko Walii. No i nie ma w nim żadnego opactwa. Taki jakiś przysiółek czy osadka, bo nawet wsią nie jest: [link widoczny dla zalogowanych]


Dziękuję za wszelkie detaliczne nformacje Smile. Nie myślałam o żadnym realnie istniejącym miejscu. Zostało mi to z brzmienia Grimston(e) w wykonaniu Grendela i tego małego z Wickham. No, ale jeden wrzeszczy, a drugi nie może złapać tchu, więc marne przykłady. Pewnie musieli tego używać częściej, tylko nie miało to już jakiegoś szczególnego znaczenia i nie zwracałam uwagi. A jakie jest źródło tego dialogu?


Ostatnio zmieniony przez nothing's forgotten dnia Pią 0:28, 25 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 8:24, 25 Mar 2011    Temat postu:

nothing's forgotten napisał:
Chodziło mi o to, w którym miejscu odbywa się ta rozmowa przy ognisku. Rozumiem, że skoro w lesie, to znaczy, że w Sherwood, bo gdzieżby indziej.

To jest właśnie ciekawe, bo stary wyraźnie kazał się zanieść do Sherwood. No ale ile kilometrów można iść z takim rosłym dziadkiem na plecach? Który z forumowych panów chciałby to sprawdzić? Razz Dlatego Herne i Robert mogli sobie gadkować szmatkować na tzw. popasie.

Wydaje mi się dziwne, że w okolicach Sherwood był aż dwa kręgi - jednej bogini i tylu dziewic. Lekka przesada. Więc coś jest tutaj "pokręcone jak precel na fortuny huśtawce".

nothing's forgotten napisał:
Wiem, wiem, widzialam kilka dni temu

A ja wreszcie zobaczyłam tę scenę kapliczkową. Hm, po pierwsze dziwne, że tam są dwa ołtarze, w tym jeden przykryty kobierczykiem/obrusem z pustą michą na środku. Gdzie są w takim razie schowane baryłeczki? Razz Po drugie, przypomniałam sobie, że Marion miała tak samo czerwony nos w scenach przedofiarnych z baronem de Bellemem. Oczywiście, wtedy też miała na sobie strój zakonny. Pani Trott może byc uczulona nie na dym świec, ale na coś zupełnie innego Wink Po trzecie, te rozlatane oczy są gorsze niż myślałam. Zupełnie, jakby Robin miał wypisane na czole kwestie do wypowiedzenia przez panią Trott. Po czwarte, scena mogła być podana w dwóch częściach, przedzielona jakąś inną, bo to za szybko się dzieje i szybkość reakcji Marion wraz z tym, co ona mówi, wydaje mi się po prostu nie do przyjęcia. Coś się tu z czymś mija. Trochę, eufemistycznie mówiąc, brak mi w tym sensu.

Za to muszę pochwalić reżysera et consortes za scenę walki Roberta z sobowtórem w kręgu dziewięciu dziewic. Bardzo dobrze jest obmyślona. Wzięto pod uwagę umiejętności szermiercze Connery'ego, wyciskając maksimum z ustawienia, wyboru ruchów, sposobu filmowania i montażu. Jeden moment wężowy jest fajny Wink Widać głównie atak - Connery posługuje się z obszernymi zamachami, co wygląda naprawdę nieźle i nie szkodzi, że ruchy nie są za szybkie, bo wtedy widoczny od tyłu jakiś dubler podobny z sylwetki do aktora jedynie się broni i nie próbuje atakować. Czyli nie widać strachu u Connery'ego, bo idealnie wyważono kolejność uderzania, ewentualnie dodatkowo nasz słodki blondyn zaczął wierzyć, że krzywda mu się nie stanie i chciał pokazać producentce, że zasługuje na pochwały Wink. Bardzo dobra robota realizatorska. Naprawdę chylę czoła.

nothing's forgotten napisał:
Zostało mi to z brzmienia Grimston(e) w wykonaniu Grendela i tego małego z Wickham. No, ale jeden wrzeszczy, a drugi nie może złapać tchu, więc marne przykłady.
No cóż, ja też tak odruchowo czasem pisałam - Grimston. Właśnie przez wymowę.

nothing's forgotten napisał:
A jakie jest źródło tego dialogu?

Strony fanowskie RoS i filmowe nie pozostawiają złudzeń. Z geografią i historią walnęli się jak zwykle.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pią 9:12, 25 Mar 2011    Temat postu:

nothing's forgotten napisał:
A mamy gdzieś w naszych przepastnych archiwach jakieś mapy tej zaczarowanej krainy?


To chyba jedyna mapa dotycząca RoS, z jaką się spotkałem: [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 12:29, 25 Mar 2011    Temat postu:

Te dziwne kręgi magiczne w pobliżu naszego Sherwood zapewne pełnią funkcję ochronną. Jak wejście i wyjście. No i w końcu w Kręgu Dziewięciu Dziewic opiekun lasu Herne staje z mieczem w garści, żeby zagrozić intruzowi drogę.

nothing's forgotten napisał:
A mamy gdzieś w naszych przepastnych archiwach jakieś mapy tej zaczarowanej krainy?
Hound of Lucifer napisał:
To chyba jedyna mapa dotycząca RoS, z jaką się spotkałem: [link widoczny dla zalogowanych]
A to ciekawe! Na 99% stron o serialu w sieci mamy GRIMSTONE Abbey, ale na stronie Jasona Connery'ego mignęło mi teraz... Grimston Wink Raz a dobrze. Na mapie podesłanej przez Hounda mamy GRIMSTON jak byk.

Mamy cztery miejscowości o takiej nazwie m.in. w Yorkshire, czyli całkiem blisko Sherwood. Niegdyś jednak istniała też wioska zwana Grimston w Nottinghamshire.** W takim wypadku bylibyśmy już w domu. Wink

Hola, hola! Na mapie nie ma WAŻNYCH MIEJSC. Gdzie jest Clun? Nie ma Halstead! Nie ma Croxden.***

Ale za to jest Gisburn(e) i jest York, gdzie miał opactwo nasz Hugon (St. Mary's Abbey).****

Ciekawe, nie mogę odszukać żadnego Leaford, ale jest ... Sleaford.***** Może to byłby jakiś trop, ale... znalazłam pewien zadziwiający cytat:
Cytat:
St. Mary's Abbey in York was the home of the infamous abbot and cellarer from whom Robin Hood's ally, Sir Richard of the Lee, borrowed the large sum of Ł400. The poor knight was enable to repay the debt and the uncharitable couple were about to foreclose on him and seize his lands. However, Robin stepped in and lent him the money and Sir Richard travelled to York, with Little John acting as his squire, to repay the loan in full - much to the surprise of the greedy Abbot.




Ależ ja się w głupoty bawię Wink (bo lubię). Jednak dobrze, bo przy okazji znalazłam TO: [link widoczny dla zalogowanych] I fajno. W wolnej chwili zagłębię się w lekturę.

* Grimston, East Riding of Yorkshire: [link widoczny dla zalogowanych]
Grimston, Leicestershire: [link widoczny dla zalogowanych] , [link widoczny dla zalogowanych] , [link widoczny dla zalogowanych]
Grimston, Norfolk: [link widoczny dla zalogowanych]
Grimston, North Yorkshire, [link widoczny dla zalogowanych]
** [link widoczny dla zalogowanych] , [link widoczny dla zalogowanych] Powiązana z tym opactwem: [link widoczny dla zalogowanych]
*** [link widoczny dla zalogowanych] , [link widoczny dla zalogowanych] , [link widoczny dla zalogowanych] , [link widoczny dla zalogowanych]
**** [link widoczny dla zalogowanych] , [link widoczny dla zalogowanych]
**** [link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Saburzanka dnia Pią 12:59, 25 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
nothing's forgotten

Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 12:53, 25 Mar 2011    Temat postu:

Saburzanka napisał:
nothing's forgotten napisał:
Chodziło mi o to, w którym miejscu odbywa się ta rozmowa przy ognisku. Rozumiem, że skoro w lesie, to znaczy, że w Sherwood, bo gdzieżby indziej.

To jest właśnie ciekawe, bo stary wyraźnie kazał się zanieść do Sherwood. No ale ile kilometrów można iść z takim rosłym dziadkiem na plecach? Który z forumowych panów chciałby to sprawdzić? Razz Dlatego Herne i Robert mogli sobie gadkować szmatkować na tzw. popasie.

Wydaje mi się dziwne, że w okolicach Sherwood był aż dwa kręgi - jednej bogini i tylu dziewic. Lekka przesada. Więc coś jest tutaj "pokręcone jak precel na fortuny huśtawce".


Bo niektórzy wolą boginie, a inni - dziewice. Ewidentnie brakuje natomiast jakiegoś kręgu ladacznic, więc IV seria jest bezwzględnie pożądana. I proszę mi tu najprzystojniejszego od czasów, kiedy dziecięciem byłam, faceta w calym Sherwood od "dziadków" nie wyzywać Wink.

Saburzanka napisał:
Hm, po pierwsze dziwne, że tam są dwa ołtarze, w tym jeden przykryty kobierczykiem/obrusem z pustą michą na środku. Gdzie są w takim razie schowane baryłeczki? Razz


W kwestiach obrządkowo-liturgicznych poddaję się bez walki z braku jakiejkolwiek wiedzy tak praktycznej, jak i teoretycznej. Nawet analiza kadr po kadrze w niczym mi tu nie pomoże.

Saburzanka napisał:
Po drugie, przypomniałam sobie, że Marion miała tak samo czerwony nos w scenach przedofiarnych z baronem de Bellemem. Oczywiście, wtedy też miała na sobie strój zakonny. Pani Trott może byc uczulona nie na dym świec, ale na coś zupełnie innego Wink


Dzięki tej właśnie bardzo celnej uwadze mojej Dyskutantki, wykryliśmy nowy rodzaj alergenu Smile! Widzę, że nie uniknę obejrzenia I i II serii, bo braki danych powodują, że cała masa istotnych dla serii III informacji mi w ten sposób umyka.

Saburzanka napisał:
Po trzecie, te rozlatane oczy są gorsze niż myślałam. Zupełnie, jakby Robin miał wypisane na czole kwestie do wypowiedzenia przez panią Trott. Po czwarte, scena mogła być podana w dwóch częściach, przedzielona jakąś inną, bo to za szybko się dzieje i szybkość reakcji Marion wraz z tym, co ona mówi, wydaje mi się po prostu nie do przyjęcia. Coś się tu z czymś mija. Trochę, eufemistycznie mówiąc, brak mi w tym sensu.


Wolałabyś, aby patrzyła prosto w nieruchomo w niej utkwione oczy Robina? No, ja w sumie też. Mielibyśmy wreszcie jakąś solidną scenę - powiedzmy równie eufemistycznie - erotyczną albo prawdziwie dziką awanturę Wink.

A że wszystko dzieje się tu za szybko to inna sprawa i właśnie dlatego chwała Pani Trott za to, że - czy to przypadkiem, czy celowo - nie przesadziła z wyrazistością swoich odczuć, bo wtedy to już całkiem nie dałoby się za nią nadążyć. Osobiście mam zaś nieodparte wrażenie, że Pani Trott się tu wzoruje na czyjejś grze w jakiejś znanej scenie z innego znanego filmu, i że już to kiedyś gdzieś indziej widziałam. I to jest właśnie to, o czym pisałam, że mi w tej scenie zgrzyta: niby wszystko gra i się "dobrze składa", a coś jakby "nie z tej bajki" było.

Saburzanka napisał:
Za to muszę pochwalić reżysera et consortes za scenę walki Roberta z sobowtórem w kręgu dziewięciu dziewic. Bardzo dobrze jest obmyślona. Wzięto pod uwagę umiejętności szermiercze Connery'ego, wyciskając maksimum z ustawienia, wyboru ruchów, sposobu filmowania i montażu. Jeden moment wężowy jest fajny Wink Widać głównie atak - Connery posługuje się z obszernymi zamachami, co wygląda naprawdę nieźle i nie szkodzi, że ruchy nie są za szybkie, bo wtedy widoczny od tyłu jakiś dubler podobny z sylwetki do aktora jedynie się broni i nie próbuje atakować. Czyli nie widać strachu u Connery'ego, bo idealnie wyważono kolejność uderzania, ewentualnie dodatkowo nasz słodki blondyn zaczął wierzyć, że krzywda mu się nie stanie i chciał pokazać producentce, że zasługuje na pochwały Wink. Bardzo dobra robota realizatorska. Naprawdę chylę czoła.


Wiemy już - dzięki nieocenionemu HoL - że tę właśnie scenę kręcono dwa dni, więc było z czego wybierać. Zatem możemy wreszcie uwzględnić robieżność między tym, co widzimy, a co tam się rzeczywiście działo.

No, niestety, różne rzeczy można u Pana Jasona C. w całej III serii dostrzec, ale co do tego strachu, to jest akurat wręcz przeciwnie. To co robimy dalej? Przechodzimy na amunicję mniejszego kalibru? Czy cofamy się o parę postów wstecz, wyciągamy ciężkie działa i strzelamy z armaty do wróbla Wink? Można strzelać, pytanie czy się go ustrzeli...

Saburzanka napisał:
nothing's forgotten napisał:
A jakie jest źródło tego dialogu?

Strony fanowskie RoS i filmowe nie pozostawiają złudzeń. Z geografią i historią walnęli się jak zwykle.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]


A to w tej sytuacji pozwolę sobie wstrzymać się jednak z ostatecznym werdyktem Wink. Ale inna sprawa, że czasoprzestrzeń to zdecydowanie nie jest właściwa rama dla tego dzieła Sztuki.

Hound of Lucifer napisał:
nothing's forgotten napisał:
A mamy gdzieś w naszych przepastnych archiwach jakieś mapy tej zaczarowanej krainy?

To chyba jedyna mapa dotycząca RoS, z jaką się spotkałem: [link widoczny dla zalogowanych]


No proszę, a tu już mamy kilka razy Grimstone, a raz Grimston. I można byłoby to uznać za literówkę, gdyby nie fakt, że autorem jednokrotnego Grimston jest chyba ktoś inny, niż pozostałych Grimstone'ów, co oznacza, że albo nadal jest to literówka, albo nie tylko ja mam omamy słuchowe Wink. Czy widział ktoś może oryginalny scenariusz?

EDIT

Saburzanka napisał:
A to ciekawe! Na 99% stron o serialu w sieci mamy GRIMSTONE Abbey, ale na stronie Jasona Connery'ego mignęło mi teraz... Grimston Wink Raz a dobrze.


W pas się kłaniam Smile! To jednak nie jest jeszcze najgorzej z moim słuchem. To może i z oczami też nie tak znowu źle Wink.


Ostatnio zmieniony przez nothing's forgotten dnia Pią 13:06, 25 Mar 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Saburzanka

Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamora
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 13:26, 25 Mar 2011    Temat postu:

nothing's forgotten napisał:
I proszę mi tu najprzystojniejszego od czasów, kiedy dziecięciem byłam, faceta w calym Sherwood od "dziadków" nie wyzywać Wink.
Dziadek jest świetny! Ma piękne oczy i w ogóle jest znakomicie utrzymany. Gdybym mogła jeszcze raz głosować na serialowych misterów, to byłby u mnie wysoko. Powinnaś koniecznie zagłosować na niego w tym konkursie. Zasłużył na wyższe miejsce! Rola be, ale zagrana z klasą i sam aktor - cymesik. I w pierwszych dwóch seriach ma świetne sceny, w tym jedną szamańską.

nothing's forgotten napisał:
W kwestiach obrządkowo-liturgicznych poddaję się bez walki z braku jakiejkolwiek wiedzy tak praktycznej, jak i teoretycznej. Nawet analiza kadr po kadrze w niczym mi tu nie pomoże.
Ten metalowy talerz sporych rozmiarów nie mógł ujść mojej uwadze. Może to na WOLNE DATKI? Razz

nothing's forgotten napisał:
Dzięki tej właśnie bardzo celnej uwadze mojej Dyskutantki, wykryliśmy nowy rodzaj alergenu Smile! Widzę, że nie uniknę obejrzenia I i II serii, bo braki danych powodują, że cała masa istotnych dla serii III informacji mi w ten sposób umyka.
KONIECZNIE! Nos był jeszcze bardziej krwisty w tej scenie. A uśmiechała się tak, że aż oślinione ząbki było widać. Polecam! Ciekawa jestem, czemu tylko nos Marion się w tych scenach nagrzewa/oziębia, ale wpływ habitu jest niewątpliwy. Cóż to za alergen?

nothing's forgotten napisał:
Osobiście mam zaś nieodparte wrażenie, że Pani Trott się tu wzoruje na czyjejś grze w jakiejś znanej scenie z innego znanego filmu, i że już to kiedyś gdzieś indziej widziałam.
Mnie się to skojarzyło wczoraj ze sposobem gry w starych filmach bardzo niskiej klasy. Czasem na takie miny natykałam się w telewizji, jak jeszcze oglądałam. Nie mogę podać żadnego konkretnego tytułu, ale w jakichś sentymentalnych czy przejmujących (erotyką podszytych) scenach ludzie tak oczami trzepali... a może nawet gorzej niż pani Trott. Rzeczywiście. I te oczy chyba powinny być załzawione z założenia. Chyba lepszy poślizg ma się wtedy Razz

nothing's forgotten napisał:
Wiemy już - dzięki nieocenionemu HoL - że tę właśnie scenę kręcono dwa dni, więc było z czego wybierać.
Szkoda, że dwa dni się nie zastanawiono nad tym, czy Jasonowi zakładać sztuczne, żółte uzębienie. O mało mu nie wypadło z buzi w tymże Kręgu Dziewięciu Ladacznic, gdy chciał Herne'a zrobić w konia. (Te dziewice to wyglądały dla mnie właśnie jak ladacznice; zbliżenie fejsu jednej z nich mnie rozkminiło; i te ich majtające się na boki kamienne piersi, mniam).

nothing's forgotten napisał:
Można strzelać, pytanie czy się go ustrzeli...
Jasona się ustrzeli z pewnością, tylko ja bym do niego z pewnością nie ani nie strzelała, ani nie próbowała nabijać go na szpadę. Fajny chłopak z tego Roberta i ja go naprawdę lubię, a że nie we wszystkim jest dobry, to i co z tego? Za to, co z nim Marion przez 11 lat wyczyniała, strzał jej w kuszę lub z kuszy (lub jedno i drugie). Strachu to ja nie mogę dostrzec akurat u Czarnego, który się raczej niezdrowo podniecał i na nerwach grał w pierwszej serii, więc fajnie by było, gdybyś Ty ten strach dostrzegła i ładnie go opisała. To czekam, aż rozpakujesz wreszcie te płytki DVD. Jakiś termin się klaruje? Wink

Co do analizowania klatka po klatce Robinów dwóch, to nie jestem masochostką i jak nie muszę, to nie wgapiam się maksymalnie w Robiny. Wgapiam się w inne osoby. I to klateczka po klateczce po kilka razy, a jak!

nothing's forgotten napisał:
Czy widział ktoś może oryginalny scenariusz?
Oryginalny scenariusz? Wink Fani by się za niego posiekali. Pewnie leży w sejfie. HoL ma fabularyzacje odcinków, ale nie pamiętam, czy akurat tego. Jak go ładnie poprosisz, to może sprawdzi Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pią 13:39, 25 Mar 2011    Temat postu:

Saburzanka napisał:
nothing's forgotten napisał:
Czy widział ktoś może oryginalny scenariusz?
Oryginalny scenariusz? Wink Fani by się za niego posiekali. Pewnie leży w sejfie. HoL ma fabularyzacje odcinków, ale nie pamiętam, czy akurat tego. Jak go ładnie poprosisz, to może sprawdzi Wink


"Czas Wilka" jest znowelizowany, wieczorem sprawdzę Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Odcinki - seria III Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 6 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin