Forum Robin of Sherwood Strona Główna


FAQ Szukaj Użytkownicy Profil

 RejestracjaRejestracja   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 
The Time of the Wolf (Czas wilka)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Odcinki - seria III
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
nothing's forgotten

Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Śro 12:50, 25 Sty 2012    Temat postu:

nothing's forgotten napisał:
Hound of Lucifer napisał:
Ja zawsze uważałem, że ostatnia scena to po prostu podziękowania za wspólną walkę z Gulnarem i spółką oraz rzeczywiście wzajemne pocieszanie się w związku z decyzją Marion. Nie odebrałem tego jako rozwiązania bandy, choćby czasowego, bo nie ma tam jakiejś rozpaczy.

Tak, HoL. Ja to dokładnie tak samo widzę. Tyle, że podziękowanie , moim zdaniem, dotyczy całej współpracy. Gdyby miało chodzić o jedno, ostatnie zadanie, Panowie dziękowaliby sobie w ten sposób na koniec każdego odcinka, a tak przecież nie było. Trudno powiedzieć, ile tam jest tego pocieszenia. Z jednej strony, sporo empatycznego "łączenia się w bulu", ale "nadzieji" to ja tam nie dostrzegałam i nadal nie dostrzegam.


Nosz ja nigdy nie jestem w stanie myśli dokończyć. Poprzednio chciałam mianowicie powiedzieć, że brak oznak rozpaczy nie jest dla mnie świadectwem tego, że ta końcowa scena nie oznaczała (choćby tymczasowego) zawieszenia wspólnej działalności. Ot, po prostu, wyczerpała się dotychczasowa formuła istnienia tej grupy (temu, że Marion postanowiła odejść chyba nikt nie zaprzecza, a odejście jednej osoby z tak nielicznej grupy oznacza dla tej grupy nieuchronnie kryzys). Zatem w naturalny sposób wszyscy zdają sobie sprawę, że zakończył się pewien (szczęśliwy) etap ich życia. Tu nie ma za bardzo powodów do rozpaczy. Dla dorosłego człowieka to dość oczywiste, że tak w życiu bywa.

A jak będę miała wolną chwilę, to zobaczę te ich końcowe uściski dłoni. Może dojrzę jakieś "nowe argumenty" dla mojej interpretacji Wink? Dziś to dziś, ale z czegoś mi się ta interpretacja WTEDY wziąć musiała, skoro i wtedy, i nigdy nie miałam co do niej cienia wątpliwości...

Hound of Lucifer napisał:
Ja tam jednak trzymam się tego: http://www.robinofsherwood.fora.pl/ogolnie,1/oficjalny-epilog-ros,507.html

HoL, trzymaj się czego chcesz Smile. Przecież ja nie piszę, jak było, bo tego nikt nie wie. Próbowałam wyjaśnić, dlaczego zinterpretowałam zakończenie III serii jako "rozwiązanie zespołu" oraz dlaczego nigdy potem nie zrewidowałam tej interpretacji.
Co do samego epilogu... zdecydowanie bardziej od niego podoba mi się zakończenie III serii.
BTW, czy wiesz może HoL, kiedy Pan Carpenter był łaskaw skreślić te słowa?

Hound of Lucifer napisał:
Oni ciągle walczą Smile I obyśmy to w końcu zobaczyli w jakiejś kontynuacji Smile

To ja jednak na wszelki wypadek będę wznosić modły w intencji, byśmy nie żałowali, jeśli już kiedyś to zobaczymy Wink


Ostatnio zmieniony przez nothing's forgotten dnia Śro 12:53, 25 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Śro 13:35, 25 Sty 2012    Temat postu:

nothing's forgotten napisał:
BTW, czy wiesz może HoL, kiedy Pan Carpenter był łaskaw skreślić te słowa?


Książka Robin of Sherwood: The Time of the Wolf ukazała się 25 sierpnia 1988 roku, a więc ponad 2 lata po zakończeniu emisji III serii. Ale kiedy Carpenter przygotował tę "nowelizację" (przed czy po nakręceniu III serii) - tego nie wiem.


Ostatnio zmieniony przez Hound of Lucifer dnia Śro 13:40, 25 Sty 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Mara

Dołączył: 22 Gru 2011
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 22:46, 26 Sty 2012    Temat postu:

nothing's forgotten napisał:
Mara napisał:

Natomiast rozumiem doskonale, że potraktowanie ostatniej sceny jako pożegnania dobrze pasuje do Twojej analizy przywództwa transakcyjnego w wykonaniu Roberta, cytuję:
nothing's forgotten napisał:
Jest nadzieja na podbój serca Marion, jest i zbieżność interesów, i wspólne zbójowanie. Nie ma nadziei na pozyskanie przychylności Marion - kończy się wspólnota interesów, i do widzenia.

Nie, Mara, zupełnie odwrotnie. Moja analiza stylu roberciego przywództwa została zbudowana na tym, w jaki sposób zrozumiałam kiedyś scenę końcową. A zrozumiałam ją w ten sposób, kiedy jeszcze zupełnie nie miałam zielonego pojęcia, że istnieje przywództwo, a już tym bardziej - przywodztwo transakcyjne. Więc to nie potraktowanie ostatniej sceny jako pożegnania pasuje do przypisanego przeze mnie Robertowi stylu przywództwa, a styl przywództwa, który u niego dostrzegam jest konsekwencją odbioru sceny końcowej jako pożegnania.


Ok, niezręcznie się wyraziłam. Rozumiem, że taka analiza przywództwa musiała wziąć się z przyjęcia, że ostatnia scena "Czasu Wilka" to pożegnanie, a nie na odwyrtkę. Pamiętam, że kiedy czytałam tamten Twój post po raz pierwszy, pomyślałam sobie: "To wygląda tak, jakby ta osoba uznała ostatnią scenę za pożegnanie" oraz "Ta interpretacja nieco kuleje, bo przecież po utracie Marion Robert nie powiedział reszcie bandy do widzenia" Very Happy No i przyjęłam, że trochę naciągnęłaś fakty z tym "do widzenia".
Teraz widzę, że nie było żadnego naciągania, tylko po prostu tak kiedyś zinterpretowałaś tę scenę i tego się trzymasz.
Przyznaję, że im dłużej nad tym myślę tym bardziej taka opcja wydaje mi się interesująca (zwłaszcza dlatego, że oznaczałaby, że Robert najprawdopodobniej znów spławiłby Herne'a, a to by mnie niewymownie ucieszyło. (Jedną z moich ulubionych scenw serialu jest tak, kiedy na pocz. "Syna Herne'a" Robert mówi przyszłemu-niedoszłemu "ojcu" farewell) Very Happy ). Naturalnie wymaga to olania oficjalnego epilogu z nowelizacji (bo pogaduszki o planach na IV serię - przy braku tejże - podczas analizowania dzieła takiego, jakim jest faktycznie można sobie podarować.)
Zastanawiające jest jednak, co faktycznie sprawia, że większość osób nie interpretuje zakończenia jako definitywnego rozstania. Ja np. dopóki nie trafiłam na to forum, nie miałam pojęcia o istnieniu czegoś takiego, jak epilog, nie wiedziałam też do końca, jak to było, czy też raczej nie było z tą IV serią, a jednak uznałam, że reszta bandy została razem. I podobnie zrobiło dużo osób, które wiedziały mniej więcej tyle samo...
Cóż, jesteś w ekskluzywnej mniejszości (ja tam mogę pocieszyć się tylko tym, że jestem w - może nieco mniej, ale również ekskluzywnej - grupie osób, które wolą Białego Robina od Czarnego. Wink )

nothing's forgotten napisał:

Mara napisał:
Należałoby się jeszcze zastanowić, dokąd Robert miałby w takim wypadku pójść.

Bob posiadał szczególną i nietypową w RoS zdolność wyznaczania sobie własnych celów, oraz "spadania na cztery łapy". Poradziłby sobie na pewno Wink. Może na przykład wybrałby się "na wschód" w intencji odzyskania Marion? Szczerze mówiąc i biorąc na poważnie te jego cechy charakteru, które było nam dane zaobserwować, najbardziej prawdopodobne wydaje mi się jednak, że zgodziłby się na ułaskawienie. Ze względu na swój wiek oraz pozycję (w tym ekonomiczną oraz geopolityczną) tausia, może i by je dostał.

Wiek? w sensie, że jeszcze młody był z niego szczyl i nie wiedział, co czyni? Dziewczyna zawróciła mu w głowie i narobił głupot (wliczając w te głupoty uśmiercenie bądź okaleczenie pokaźnej ilości nottinghamskich wojaków?) No dajmy na to, chociaż pod koniec robinhoodziej działalności Robert miał już trzydziechę na karku, a to już wiek poważny.

Co do pozycji tatusia - jakby się tak zastanowić, król Jan właśnie prowadził wojnę z Walią, a, jak mawiał Napoleon, do prowadzenia wojny potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy. Gdyby tatuś Robcia odpowiednio szczodrze sypnął kasą na wojenną potrzebę, to może jednak Janeczek ułaskawienie by przyklepał. Może.
Ciekawe, czy Robert spróbowałby uzyskać łaskę dla kumpli. Czy wziął sobie do serca pierwszą rozmowę z Małym Johnem i jego gorycz na fakt, że sir Richard wykupił ułaskawienie dla Marion, a o reszcie grupy oboje jakby zapomnieli? Może Robert chciałby okazać się bardziej w porządku wobec reszty bandy? Patrząc na to, jak o wszystkich dbał jako przywódca, myślę, że to możliwe i że gdyby sam został ułaskawiony, przynajmniej by spróbował.

nothing's forgotten napisał:

A to, co dziś ci wszyscy ludzie wygadują na temat tego, co rzekomo było 30 lat temu można między bajki włożyć. To są po prostu zniekształcenia pamięciowe.

Krótko mówiąc, spotkało się kilku (omc) dziadków i bajdurzy niestworzone rzeczy o swych młodych latach. Very Happy

nothing's forgotten napisał:

Zgadzam się, że to jest naprawdę "ładny koniec" - dla mnie prawdziwszy, dojrzalszy i znacznie mniej banalny, niż jakiś kretyński ślub na łonie natury czy inna "rzeź niewiniątek".


To fakt. Gorzkie zwycięstwo: Ani nie cukierkowy happy end, ani nie totalna jatka.
Co do ślubu - tym razem raczej nie byłby na łonie natury (tj., w lesie), ale na łonie wiejskiej cywilizacji i w asyście księdza, wprawdzie być może zasuspendowanego, czy ekskomunikowanego, ale zawszeć Razz Nie wspominając o całej gromadzie lokalnych świadków, począwszy od wioskowej starszyzny (Edward), a skończywszy na dzieciakach, które potem jeszcze swoim wnukom mogłyby opowiadać, że na ślubie Robin Hooda były i miód i piwo piły. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
nothing's forgotten

Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Pią 12:55, 27 Sty 2012    Temat postu:

Hound of Lucifer napisał:
nothing's forgotten napisał:
BTW, czy wiesz może HoL, kiedy Pan Carpenter był łaskaw skreślić te słowa?


Książka Robin of Sherwood: The Time of the Wolf ukazała się 25 sierpnia 1988 roku, a więc ponad 2 lata po zakończeniu emisji III serii. Ale kiedy Carpenter przygotował tę "nowelizację" (przed czy po nakręceniu III serii) - tego nie wiem.

Dzięki HoL, jesteś niezawodny Smile. Z pobudek cynicznych byłabym chyba skłonna się założyć, że napisał to po nakręceniu III serii na fali konsumpcji sukcesu komercyjnego...

Mara napisał:
Przyznaję, że im dłużej nad tym myślę tym bardziej taka opcja wydaje mi się interesująca (zwłaszcza dlatego, że oznaczałaby, że Robert najprawdopodobniej znów spławiłby Herne'a, a to by mnie niewymownie ucieszyło.


Wczoraj obejrzałam te ostatnie 7-8 minut drugiej część The Time of the Wolf (to już drugi raz, poprzednio z powodu problemów z fiksjacją wzroku, jakich doświadczała Marion w scenie kaplicznej - niedługo będę znała na pamięć tę końcówkę Wink). Za wiele o powodach mojej niegdysiejszej percepcji zakończenia się nie dowiedziałam, ale sądzę, że mogłam takie wrażenie odnieść na podstawie
- skojarzenia semantycznego (jak pożegnanie, to pożegnanie i już) lub
- najprostszej możliwej konstatacji, tj. w jakich sytuacjach podaje się rękę kumplom: (a) na powitanie, (b) na pożegnanie oraz (c) na zakończenie wspólnego działania. Pierwszą z tych możliwości wyeliminowałam ze zrozumiałych przyczyn, więc przewaga liczebna została po stronie dwóch pozostałych, które na dodatek były ze sobą spójne.

Wprawdzie dziś widzę, że od biedy i na upartego można byłoby przyjąć, że ten gest podawania ręki został wykonany na powitanie (Bob stoi samotnie, inni przychodzą, a nie wiadomo przecież ile czasu się nie widzieli Wink). Ale dziś to już stanowczo za dużo wiem, żeby przyjąć optymistyczną interpretację zakończenia. Uzmysłowiłam sobie, dlaczego nawet podczas ostatniego mojego kontaktu z tym odcinkiem żadna inna interpretacja zakończenia nie wydała mi się prawdopodobna. Przy najbliższej okazji sklecę więc własne, probabilistyczno-konkurencyjne warianty epilogu. Jak tylko będę miała wolną chwilę gdzieś między 2 a 4 nad ranem, bo zdaję się, że tylko o takiej porze jestem w stanie względnie poskładać do kupy własne myśli.

Mara napisał:
Zastanawiające jest jednak, co faktycznie sprawia, że większość osób nie interpretuje zakończenia jako definitywnego rozstania.

Obstwiałabym, że inklinacja pozytywna. Ewentualnie obronny optymizm. W sumie to prawie to samo. Ludzie generalnie mają skłonność do tego, żeby widzieć przyszłość bardziej różowo, niż wskazują znaki na niebie i ziemi, oraz niż to wynika z rachunku prawdopodobieństwa. No, chyba, że wykazują symptomy depresji - to wtedy jest zgoła przeciwnie.
U mnie to akurat nie depresja sprawiła - dla mnie to zakonczenie nigdy nie było szczególnie pesymistyczne. Było raczej trochę melanchlijne.

Mara napisał:
Wiek? w sensie, że jeszcze młody był z niego szczyl i nie wiedział, co czyni?

Wiek w sensie okoliczności łagodzącej dla jego decyzji wtedy, gdy ją podejmował.

Mara napisał:
(...)chociaż pod koniec robinhoodziej działalności Robert miał już trzydziechę na karku, a to już wiek poważny.

Cholera, zapomniałam, że tam czas szybciej płynął Wink.

Mara napisał:
Ciekawe, czy Robert spróbowałby uzyskać łaskę dla kumpli.

To zależy, czy miałby do nich jakiś interes Wink. Ale poważnie, postawiłabym nie tyle pytanie, czy próbowałby, ile czy zdołałby uzyskać łaskę dla kumpli. Myślę sobie, że próbowałby , i że nie zdołałby, ale kumple by się nie dali złapać, więc ostatecznie i tak na jedno wychodzi.

Mara napisał:
Krótko mówiąc, spotkało się kilku (omc) dziadków i bajdurzy niestworzone rzeczy o swych młodych latach. Very Happy

Trochę na potrzeby medialne, a trochę z powodu idealizacji czasu, który dla nich bodaj wszystkich jest czasem największego sukcesu. Nota bene, im więcej się dowiaduję o kulisach powstawania tego dzieła, tym bardziej odnoszę wrażenie, że oni tam wszyscy mieli więcej szczęścia niż rozumu (ok, niech będzie, że więcej szczęścia, niż pomysłów).


Ostatnio zmieniony przez nothing's forgotten dnia Sob 5:21, 28 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Czw 1:41, 22 Mar 2012    Temat postu:

Na stronie 7. tego tematu zastanawialiśmy się o co chodzi z zaznaczeniem, iż na DVD jest wersja reżyserska "Czasu Wilka". Być może chodzi o to (jedna z ciekawostek na [link widoczny dla zalogowanych]):

"Some of the versions of The Time of the Wolf seem to be missing Gulnar's demise. (The UK TV broadcast didn't have it, the US and NL broadcasts had it, the Network DVD has it.) The Golem is out in the woods and Gulnar, after leaving Grimstone Abbey, comes across him. The Golem picks him up by the neck, strangles him and then throws his body on the ground."

Tak więc w Wielkiej Brytanii odcinek ten wyświetlono bez sceny śmierci Gulnara. Ciekawe jednak, czy przy każdej emisji serialu w ojczyźnie RoS brakowało tej sceny, czy tylko podczas emisji premierowej. To jest dla nas nie do sprawdzenia, ale jak to było z polskimi emisjami? Ktoś pamięta czy scena ta była w dawnych emisjach w Polsce? I jak było podczas ostatnich emisji w TV Puls (a raczej jednej, bo gdzieś czytałem, że drugiej emisji TV Puls nie dokończyła!)? Ja niestety nie oglądałem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Mara

Dołączył: 22 Gru 2011
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
Płeć: Kobieta


PostWysłany: Czw 18:58, 22 Mar 2012    Temat postu:

A to faktycznie interesująca informacja.

Ciekawe, czy śmierci Gulnara nie pokazano z powodu autocenzury (duszenie na ekranie - coś, czego dziateczki przed telewizorami nie powinny oglądać), czy też zastanawiano się, czy ma on w tym odcinku zginąć, czy może jednak nie... ( i potencjalnie bruździć w serii nr 4, być może do spółki z wyciągniętym z trumny de Bellemem?)

Herne wprawdzie mówi w rozmowie z Robinem, że Gulnar nie żyje, ale...
Herne mógłby się mylić (Gulnar to w końcu niezgorszy czarownik, mógłby jakoś zakamuflować swoją obecność w Mocy Razz ). Albo może tamtej scenki też nie pokazano, bo bez sceny śmierci Gulnara byłaby cokolwiek zawieszona w próżni?
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
nothing's forgotten

Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 125
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta


PostWysłany: Śro 15:55, 15 Sie 2012    Temat postu:

Hound of Lucifer napisał:
(...) ale jak to było z polskimi emisjami? Ktoś pamięta czy scena ta była w dawnych emisjach w Polsce?


Była. Jakem nothing's forgotten.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Grzegorz

Dołączył: 25 Mar 2017
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Police
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 10:54, 14 Sie 2017    Temat postu:

Co do odcinkow czas wilka to nie podobalo mi sie jedynie stworzenie drugiej postaci Robina z gliny i pozniejsza smierc w wyniku czego Marion idzie do zakonu - przesadzili z ta fantastyka w tamtym czasie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Hound of Lucifer

Administrator
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 1549
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ravenscar / Warszawa Bemowo
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Pon 16:55, 14 Sie 2017    Temat postu:

Grzegorz napisał:
Co do odcinkow czas wilka to nie podobalo mi sie jedynie stworzenie drugiej postaci Robina z gliny i pozniejsza smierc w wyniku czego Marion idzie do zakonu - przesadzili z ta fantastyka w tamtym czasie.


To fakt, że to lekkie przegięcie - Marion strzeliła focha, choć dowiedziała się, że Robin żyje. No, może nie focha - jakiś tam argument miała (nie chciała się martwić, że w każdej chwili może go stracić - ale przecież dotychczas jej to nie przeszkadzało) Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Black

Dołączył: 06 Mar 2010
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Wto 11:42, 15 Sie 2017    Temat postu:

Wiecie może kim byl dubler postaci Robina i Robina z gliny podczas walki między obydwoma?
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Mariusz

Dołączył: 11 Wrz 2022
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Nie 20:42, 19 Lut 2023    Temat postu:

Część 1 ujdzie. Nie jest najgorzej choć postać Gulnara autentycznie mnie denerwuje. Ponadto powinien nie żyć co już dawno zauważono. Mizdrzenie się Robina i Marion bardzo sztuczne. Z Czarnym wypadało to o wiele bardziej przekonująco. Było czuć i widać chemię między nimi. Fajny tekst Willa pod koniec jak szli przez las do wieśniaków SHUT UP! Laughing I uśmiech Nasira Wink Gisbourne w tym wilczym antourage'u śmiesznie wyglądał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Mariusz

Dołączył: 11 Wrz 2022
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn
Płeć: Mężczyzna


PostWysłany: Nie 19:24, 26 Lut 2023    Temat postu:

Część 2 wyraźnie słabsza. Ten cały sobotwor był okropny. Gulnar zginął w końcu i bardzo dobrze bo strasznie irytowal swoim zachowaniem. Szeryf i Gisbourne nie wyjaśniono co się z nimi stało a szkoda. Motyw Marion i jej decyzji...coz z jednej strony ją rozumiem. Z drugiej tyle sobie obiecywali oboje by przez pomyłkę wszystko poszło w diabły. Czy raczej w klasztor. Strzały na samym końcu i te wspominki niepotrzebne. Handshake...serio? Laughing Druga seria zakończyła się o niebo lepiej. Nadal uważam że tak powinien się skończyć cały serial.
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Robin of Sherwood Strona Główna -> Odcinki - seria III Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8
Strona 8 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
 
Regulamin